Bartłomiej Włodkowski - działacz społeczny, autor i realizator wielu projektów edukacyjnych i kulturalnych, varsavianista. Prezes Fundacja AVE. Kandydatura zgłoszona przez Branżową Komisję Dialogu Społecznego ds. edukacji.
Jędrzej Dudkiewicz, warszawa.ngo.pl: – Co spowodowało, że zdecydował się Pan kandydować do Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego (WRP)? Jaką rolę chciałby Pan pełnić w WRP?
Bartłomiej Włodkowski: – W WRDPP czuję się weteranem, ponieważ zasiadam w tym gremium od trzech kadencji i teraz ponownie jestem kandydatem BKDS ds. Edukacji, która liczy kilkadziesiąt NGO. Odbieram to jako aprobatę dla dotychczasowej aktywności, wyraz zaufania i duże zobowiązanie.
Ta społeczna praca jest szalenie czasochłonna, ale widzę jej głęboki sens. Co prawda więcej spraw toczy się wolniej niż zwykliśmy działać w III sektorze, jednak w minionych latach, dzięki zaangażowaniu Rady, wiele razy udawało się ratować budżet dla NGO przed cięciami, ujednolicić procedury dotacyjne, wypracować szereg praktycznych rozwiązań w zakresie współpracy z instytucjami miejskimi oraz wprowadzić w życie innowacyjne zapisy Programu Rozwoju Współpracy.
Poza tym moja organizacja, Fundacja AVE, działa w wielu branżach – od kultury przez edukację, wsparcie seniorów i osób niepełnosprawnych, po sport, turystykę i animację Wisły. Mam więc rozeznanie potrzeb organizacji z różnych obszarów. Trzecią kadencję jestem członkiem Mazowieckiej Rady Pożytku, a to daje mi szeroki ogląd pozarządowego środowiska.
Jakie sprawy będą dla Pana priorytetem w WRP?
– Mam świadomość, że nadchodząca kadencja będzie trudna przede wszystkim ze względu na COVID-19 i kryzys ekonomiczny. Prezydenci Warszawy już przepowiadają dramatycznie wysoki deficyt oraz poważne cięcia w budżecie na 2021 rok. W tym kontekście WRP musi podejmować działania na rzecz minimalizowania negatywnych skutków pandemii. Za absolutny priorytet uważam maksymalną ochronę pieniędzy na realizację zadań publicznych przez NGO, wszak nie są one w skali budżetu miasta, nawet okrojonego, duże. To kwota 120 mln złotych. Jestem przekonany, że rezygnacja ze współpracy finansowej lub jej ograniczenie spotęguje problemy, przed którymi staje Warszawa.
Po wtóre – koniecznie musimy myśleć o warszawskiej tarczy antykryzysowej dla NGO. Na mój wniosek na ostatnim posiedzeniu WRP powołano zespół roboczy w tej sprawie. Warto, by działał on prężnie i międzysektorowo. Zresztą podobne rozwiązania wprowadziło już szereg samorządów wojewódzkich i miejskich, które wypracowują różne propozycje: od niskooprocentowanych pożyczek po sieciowanie biznesu i NGO.
W minionych kadencjach byłem też członkiem zespołu sterującego Program Rozwoju Współpracy, czyli w potocznym rozumieniu „wieloletniego programu współpracy NGO z m.st. Warszawą”. W tym roku kończy się jego czas obowiązywania, wyzwaniem jest więc stworzenie nowego dokumentu, uwzględniającego ewaluację ostatnich 6 lat. Wiele udało się zrobić, ale wiele wyzwań pozostaje, np. kwestia przekazywania NGO miejskich instytucji. Wciąż pokutuje myślenie, że różnego rodzaju placówki są swego rodzaju politycznym łupem, a tworzenie „branżowych molochów” najlepszym sposobem zarządzania.
Dwa lata temu dzięki znakomitej współpracy z CKS, Biurem Edukacji i BKDS ds. Edukacji udało mi się zainicjować też projekt „Pozarządownik”, czyli systemową edukację o III sektorze w warszawskich szkołach. Koniecznie trzeba to przedsięwzięcie rozwijać!
Co uważa Pan za najważniejsze wyzwanie, przed którym stoi Warszawa, z czym musi ona sobie poradzić w pierwszej kolejności, przy pomocy NGO?
– Z uwagi na dynamiczną i zupełnie nieprzewidywalną sytuację, moje marzenia są mniej ostre niż dwa miesiące temu. Myślę, że i samorząd i organizacje staną w najbliższym czasie przed całą gamą nowych wyzwań, zarówno dotyczących potrzeb mieszkańców, jak i koniecznego wsparcia instytucjonalnego NGO. Być może nadchodząca kadencja WRP to dobry czas, żeby na większą skalę niż dotychczas wesprzeć rozwój potencjału organizacji, bo to bardzo opłacalna dla miasta i mieszkańców inwestycja.
Ale jeśli miałbym na chwilę oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości, to wciąż marzy mi się Warszawa dla wszystkich… W minionej kadencji uderzyły mnie na przykład postulaty niektórych radnych dotyczące rezygnacji udziału miasta w imprezach odbywających się w miejscach kultu. Czy zatem Warszawa ma już nie wspierać Festiwalu Singera, skoro koncerty odbywają się w synagodze? Czy podczas warsztatów varsavianistycznych mamy szerokim łukiem omijać kościoły i cerkwie? Absurd!
Po drugie myślę, że bez NGO trudno mówić o nowej jakości w edukacji. Chociażby ostatni czas pokazał, że to właśnie organizacje wprowadzały wielu nauczycieli w świat e-edukacji…
Poza tym organizacje pozarządowe mogą bardzo pomóc miastu w budowaniu tożsamości i ochronie dziedzictwa historyczno-kulturowego. Dotyczy to zwłaszcza dzielnic satelitarnych, do których sprowadza się co roku wiele osób z całej Polski. Historia pomaga w integracji i zapuszczaniu korzeni. To dzięki białołęckim NGO udało się niedawno ocalić kilka zabytkowych obiektów, w tym kamienicę przy Modlińskiej 257, choć wielu urzędników przez długie lata spisywało je na straty… A wokół nich powstał cały oddolny ruch społeczny! Bez pozarządówki nie byłoby to możliwe!
Bartłomiej Włodkowski – ur. w 1980 roku, od zawsze związany z III sektorem, członek WRDPP II, III i IV kadencji, członek MRDPP II, III i obecnej IV kadencji, od wielu lat członek prezydium BKDS ds. Edukacji oraz przewodniczący DKDS Białołęka, prezes Fundacji AVE, autor i realizator wielu projektów edukacyjnych i kulturalnych, varsavianista, autor kilku publikacji o historii Białołęki, laureat Nagrody dla Animatorów Społecznych im. Heleny Radlińskiej.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23