Zmiany społeczne to maraton. Myślmy o sobie jako o długodystansowcach
Za dużo zadań, presja czasu, stres, zbyt małe wynagrodzenia, niepewność finansowania, wiele emocji, poczucie misji - to czynniki, które sprawiają, że pracownice i pracownicy organizacji pozarządowych nierzadko doświadczają wypalenia zawodowego. Jak sobie z nim radzić? Czy samemu? Jak stworzyć antywypaleniowe miejsce pracy? – rozmawiają o tym Zuzanna Piechowicz z Radia Tok FM oraz Danuta Rocławska, autorka projektu Wypalenie bez tajemnic.
Zuzanna Piechowicz, radio TOK FM: – Z organizacjami pozarządowymi jestem związana od ponad dekady. Nigdy nie byłam etatową pracowniczką żadnej organizacji, ale byłam członkinią zarządu czy koordynatorką projektów. To, co pamiętam z tej pracy i co obserwuję, prowadząc warsztaty dla aktywistów czy dla osób pracujących w NGO-sach, to przede wszystkim duży stres. Jest on związany z wieloma aspektami tej pracy: finansowaniem, brakiem jego ciągłością i rozliczaniem pieniędzy. Ogromem pracy na deadline, presją czasu. Też tym, że ta praca w wielu przypadkach nigdy się nie kończy. Zawsze można zrobić coś jeszcze. Odrobinę więcej. Jeden dodatkowy post w mediach społecznościowych. Jedno dodatkowe działanie.
Co nas wypala?
Danuta Rocławska:– Co cię napędzało do pracy?
Z.P.: – Myślę, że misja. Możliwość zrobienia czegoś wartościowego dla innych. To zawsze była dla mnie dodatkowa praca. Będąc w zarządzie Stowarzyszenia Młodych Dziennikarzy “Polis” w ogóle nie dbałam o higienę pracy. Miałam nawet poczucie, że ta praca jest dla mnie bardziej wyczerpująca niż moje główne zajęcie, a w tamtym czasie byłam sekretarzem redakcji Radia TOK FM, wydawałam audycje, prowadziłam własne. Na brak zadań nie narzekałam. Jednak to właśnie działanie w organizacji pozarządowej było dla mnie bardziej obciążające. I częściej wywoływało poczucie winy: możesz zrobić jeszcze więcej. A my nie zajmowaliśmy się pomocą osobom uchodźczym czy ofiarom przemocy. Uczyliśmy różnych kompetencji, tworząc redakcje edukacyjne. Niczyje życie, bezpieczeństwo, dobrostan nie zależało od naszych projektów.
D.R.: – Kiedy poczułaś, że z tą częścią rzeczywistości jest coś nie tak?
Z.P.: – Widziałam, że szybciej się denerwuję. Jeden z kolegów w stowarzyszeniu wyraźnie wziął na siebie za dużo i nie wyrabiał się z zadaniami. Czułam złość, że zawodzi. To nie jest dla mnie naturalna reakcja. Zazwyczaj w takich sytuacjach pojawia się we mnie empatia i chęć rozwiązania problemu. Kiedyś te działania przynosiły mi dużo frajdy i satysfakcji. Potem towarzyszył mi głównie stres i złość.
D.R.: – Powiedziałaś o misji. To ważny aspekt zarówno pracy w organizacjach pozarządowych, jak i w innych sektorach. Misja jest czymś, co napędza ludzi. Poczucie, że robimy coś, co nas rozwija, a jednocześnie pomaga innym.
Z.P.: – Amy Wrzesniewski, profesorka Uniwersytetu Yale, robiła badania o sensie w pracy. Jeden z respondentów był sprzątaczem w ośrodku, w którym przebywały osoby w śpiączce. Miał bardzo wysokie poczucie satysfakcji z pracy. Opierało się na poczuciu, że może sprawić, aby otoczenie, w którym przebywają te osoby i ich rodziny było jak najprzyjemniejsze. Opisywał drobne gesty życzliwości, jakie wykonywał wobec bliskich, którzy odwiedzali pacjentki i pacjentów. Ciekawie opisywał te badania prof. Barry Schwartz w książce ,,Dlaczego pracujemy”.
W organizacjach pozarządowych misja jest celem działania organizacji. To jest wpisane w charakter tej pracy: działamy po to, aby świat był w jakimś aspekcie lepszy. Oczywiście, różne organizacje różnie definiują, co to znaczy. Dlatego często trudniej domagać się odpowiedniej zapłaty albo zdecydować, że teraz zadbam o siebie. Bo zmienianie świata to nie jest robota, która poczeka.
D.R.: – W tej opowieści są dwie perspektywy. Pierwsza: przekonanie człowieka o jego roli w miejscu pracy. To jest o tożsamości. Co odpowiadam na pytanie, kim jestem? Czy od razu wpada tu nazwa stanowiska, funkcji w danej organizacji? Czy mówię, że kocham swoją pracę? Czy żyję w przekonaniu, że skoro moja praca jest moją pasją, to nie muszę odpoczywać?
Z.P.: – ,,Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu”. To słowa Konfucjusza i z głębokim przekonaniem mogę powiedzieć, że się mylił. Jaka jest druga perspektywa?
D.R.: – Organizacji pozarządowej jako miejsca pracy. Bo to jest środowisko pracy. Czy czuję się bezpiecznie w tym środowisku? Czy mam poczucie, że ta praca jest stabilna? Czy wymiana jest symetryczna? Prekaryzacja pracy sprzyja wypaleniu zawodowemu.
Obserwując ludzi pracujących w organizacjach pozarządowych widzę, że często są zatrudniani na umowach śmieciowych za stawki dużo niższe niż rynkowe. To nie jest odpowiednio zapłacona robota. To też jest źródło napięcia. Podobnie jak biurokracja, rozliczenia, deadline’y. Praca projektowa to często praca zrywami. Okresy dużej intensywności mogą się w niej przeplatać z czasem stagnacji.
Misja często jest bardzo ważna i górnolotna, ale może dać poczucie, że łopatą zasypuje się głęboką studnię: coś się robi, człowiek się bardzo zmęczy, ale dziura w ziemi jest wciąż głęboka. Zadania są wciąż „rozkopane”.
Z.P.: – I mamy efekt Zeigarnik.
D.R.: – Tak, Bluma Zeigarnik, psycholożka, zaobserwowała, że kelnerzy w kawiarni lepiej zapamiętują te zamówienia, które nie zostały jeszcze opłacone. Na podstawie tej obserwacji powstała hipoteza, która była wielokrotnie weryfikowana w różnych badaniach, że niedokończone zadania wywołują w nas napięcie. Mózg cały czas utrzymuje umysł w gotowości do ich ukończenia. To pochłania nasze zasoby i możliwości poznawcze. Kolejne badania pokazały, że kiedy nie kończymy zadań na przykład w piątek, to w weekend gorzej śpimy.
Z.P.: – Dodałabym do tego jeszcze styl pracy w danym środowisku. Widzę w organizacjach w Polsce przykłady, gdy ten styl świadomie się zmienia. I bardzo się z tego cieszę. Ale wciąż praca w organizacjach pozarządowych to często praca po godzinach, w weekendy, bez rozliczanych nadgodzin. Gdy to jest styl dominujący w danym środowisku, to trudno wstać i powiedzieć „ja tak nie chcę”. Podobnie jest z osobami pracującymi w ochronie zdrowia. 24-godzinne dyżury? W tej branży tak się pracuje.
Do listy czynników, które sprzyjają wypaleniu zawodowemu, dodałabym jeszcze poczucie „cofki”. Ze względu na poczynania polskiego rządu NGO-sy, które działają na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, antydyskryminacji, włączania grup mniejszościowych mogą mieć poczucie, że praca jest bardziej wyczerpująca, a ich wcześniejszy wysiłek niszczony w imię pokrętnie rozumianego interesu politycznego.
D.R.:
– Porównanie do osób pracujących w ochronie zdrowia jest bardzo ciekawe. To też jest praca, którą trudno zostawić, opuszczając budynek szpitala czy przychodni. Osoby pracujące w organizacjach pozarządowych biorą sobie często na barki poważne kryzysy.
Z.P.: – Kryzys uchodźczy, wojna, nielegalne działania polskich władz na granicy z Białorusią, wsparcie ofiar przemocy, poprawa systemu edukacji, dostęp do pracy, dostęp do opieki medycznej, praca z grupami defaworyzowanymi. Mogłabym tak jeszcze kilka godzin wymieniać.
Empatia i praca empatią jest ważna w organizacjach pozarządowych. Również w tych, które nie zajmują się tak obciążającymi problemami. Tutaj warto zacytować jedną z twoich ulubionych badaczek, prof. Christinę Maslach, która bada zjawisko wypalenia zawodowego. Grupy wskazywane przez nią jako najbardziej narażone na ryzyko wypalenia zawodowego to właśnie osoby wykonujące zawody, w których dużo pracuje się empatią. Na przykład w ochronie zdrowia, edukacji.
Zobacz także: Jak zapobiegać wypaleniu aktywistycznemu? Materiały po webinarium ngo.pl [film]
D.R.: – Coraz więcej mówi się o zmęczeniu współczuciem, empatią. To zjawisko pojawia się u osób, które dużo zajmują się wsparciem i pomocą. W psychologii jest takie bardzo pojemne określenie: kontenerowanie. W interakcji z drugim człowiekiem, zwłaszcza w trudnej sytuacji zbieramy czyjeś uczucia, dyskomfortowe emocje. Do tego dołączają nasze własne emocje, które powstają w różnych okolicznościach, w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
I teraz ważne jest to, co my z tym robimy. Jak zarządzamy swoimi emocjami, jak odreagowujemy te różne stany? Czy tłumimy emocje, które wówczas odkładają się napięciem w ciele, czy wkurzamy się na bliskich po pracy i wówczas cierpią nasze relacje? Czy podchodzimy do tego bardziej świadomie? Wiem, że dzień był trudny emocjonalnie i potrzebuję zadbać o siebie. Wówczas ta samoregulacja jest adaptacyjna.
Zmęczenie współczuciem w długim okresie powoduje, że zaczynamy się dystansować, emocjonalnie oddalać. Nakładamy sobie taki pancerz ochronny. Jednak on zamiast chronić, często staje się źródłem dodatkowej frustracji. Bo w końcu pojawia się to pytanie, czy wykonuję tę pracę, aby budować dystans i wkurzać się na ludzi, którym mam pomagać?
Z.P.: – Dodałabym jeszcze, że doświadczenie osób, które wspieramy, staje się w pewnym sensie naszym doświadczeniem. Są pewne rzeczy, które przeżywamy razem z nimi. Skrajnym przykładem jest to, co się stało z Grażyną Jagielską, żoną korespondenta wojennego Wojciecha Jagielskiego. Samo słuchanie opowieści męża sprawiło, że zaczęła się zmagać z syndromem stresu pourazowego. Opisała te doświadczenia w książce „Miłość z kamienia”.
Zarysowałyśmy pewien obraz, pewną mapę tego, jakie aspekty pracy w organizacjach pozarządowych mogą sprzyjać wypaleniu zawodowemu. Wyszło nam ich dużo. Ważne jest, aby zobaczyć, gdzie są nasze słabe punkty. Gdzie jesteśmy na to narażeni, narażone? To teraz porozmawiajmy trochę o profilaktyce.
Poznaj rozwiązania 50 problemów. Jeśli działasz w organizacji pozarządowej – pewnie je dobrze znasz.
Porozmawiajmy o profilaktyce
D.R.: – Zachęcałabym, aby zacząć od siebie. Zatrzymać się i zadać sobie proste pytania. Co pomaga mi zachować równowagę psychofizyczną? Jak mogę radzić sobie z napięciem? Jakie mam strategie, sposoby radzenia sobie z trudnymi sytuacjami? Czy tak chcę sobie z nimi radzić? Czy one są dla mnie adaptacyjne? Mówiąc adaptacyjne mam na myśli to, czy nam służą? Czy są adekwatne do wymogów sytuacji i środowiska?
Warto najpierw sprawdzić, co już robię i co mi służy. Aspekt samopoznania jest niezwykle istotny. Są pewne uniwersalne rady, ale warto myśleć o profilaktyce szytej na miarę.
Z.P.: – Gdy zaczniemy od uniwersalnych rad, to osoby nas czytające, będą przewracać oczami. Bo profilaktyka zdrowia psychicznego jest bardzo podobna do profilaktyki zdrowia somatycznego. Czyli warto zadbać: o jakość i odpowiednią ilość snu, o zdrową dietę, aktywność fizyczną, czas na odpoczynek, przerwy w pracy.
D.R.: – Psychologia nie ma wielu tajemnych rozwiązań w kwestii samoregulacji. Warto też myśleć o tym, jak świadomie tworzyć sobie pozytywne doświadczenia. Jesteśmy tak skonstruowani, że gdy funkcjonujemy w dużym trudzie emocjonalnym, to mamy wyostrzone zmysły i radar na wyłapywanie kolejnych trudnych zdarzeń. A to utrudnia zauważanie tych dobrych.
Z.P.: – Rick Hanson opisuje to bardzo ciekawie w książce “Szczęśliwy mózg”. Podpowiada, jak ćwiczyć dostrzeganie tych pozytywnych, wspierających aspektów rzeczywistości.
Praktyka wdzięczności, czyli nazywanie rzeczy, za które danego dnia jesteśmy wdzięczni to bardzo dobry sposób zadbania o swoje zdrowie psychiczne. To nie tylko wiedza z Instagrama. Są poważne badania naukowe, pokazujące, że zapisywanie tego, za co jesteśmy danego dnia wdzięczni, poprawia nasz dobrostan psychofizyczny.
Mówimy teraz o perspektywie pojedynczej osoby, ale organizacje pozarządowe to też pracodawcy…
Jak stworzyć antywypaleniowe miejsce pracy?
D.R.: – Pracodawca może nas w tym wspierać. Systemowe rozwiązania są niezwykle potrzebne. Jednak nie zwalnia to pojedynczego człowieka z odpowiedzialności za siebie samego, za wypracowanie własnych skutecznych strategii budowania rezyliencji, odporności psychicznej i radzenia sobie ze stresem.
Osobom z tzw. poczuciem wewnętrznego umiejscowienia kontroli łatwiej jest o adaptacyjne i zdrowe reakcje na sytuacje stresowe czy sytuacje związane z przekraczaniem granic. To wewnętrzne umiejscowienie poczucia kontroli to przeświadczenie, że to ja decyduję o swoim życiu, to poczucie sprawczości, odpowiedzialności za własne życie.
Osoby, które mają poczucie zewnętrznego umiejscowienia kontroli tę władzę nad własnym życiem przypisują czynnikom zewnętrznym. A równowaga pojedynczej osoby wpływa na dobrostan najbliższego otoczenia. Pracodawca może w tym wspierać: organizować na przykład zajęcia z psychoedukacji, warsztaty, które pomogą pracownikom, pracownicom wykształcić w sobie te umiejętności.
Z.P.: – Z jednej strony zgadzam się, gdy mówisz, że każdy z nas powinien zadbać o swoją odporność psychiczną i rezyliencję, a z drugiej strony – myślę, że to jest bardzo indywidualistyczne podejście i że z jakiegoś powodu są organizacje, w których ludzie się szybciej wypalają.
Wypalenie zawodowe bywa kaskadowe. Oczywiście nie możemy czekać, aż ktoś coś zrobi za nas, ale ci, którzy zarządzają organizacjami pozarządowymi, którzy koordynują różnego rodzaju grupy także mają w tym zakresie odpowiedzialności. Nie tylko wobec siebie, ale wobec zespołów, za które odpowiadają. Można tworzyć bardziej lub mniej przyjazne miejsca pracy.
Obserwuję, że NGO-sy z tym eksperymentują. Widzę czterodniowe tygodnie pracy, widzę urlopy wytchnieniowe, próby wprowadzenia różnego rodzaju zmian społecznych. W biznesie to też się pojawia. Są firmy, które wprowadzają nieograniczony urlop dla pracowników i pracowniczek, jawność wynagrodzeń, różne rozwiązania, które mają sprawić, że miejsce pracy będzie bardziej przyjazne. Jak stworzyć antywypaleniowe miejsce pracy?
D.R.: – Christina Maslach, którą tutaj przywołałaś, często powtarza, potwierdzają to też jej badania, że największy wpływ na wypalenie ma bezpośredni przełożony. Zazwyczaj to ta osoba rozdziela zadania i ma wpływ na to, ile obowiązków przypada na jedną osobę.
Przełożony może więc, do pewnego stopnia, kontrolować to obciążenie. Ważny też jest sposób, w jaki to robi, bo delegowanie zadań delegowaniu nierówne. Po pierwsze, ważne jest, aby zadbać o autonomię: dawać ludziom wybór i zadawać pytanie, czy chcą się tym zająć.
Po drugie, dobrze jest też sprawdzać, czy osoba ma przestrzeń na to zadanie: czego potrzebujesz, żeby to dowieźć? Czego potrzebujesz, żeby osiągnąć sukces w tym zakresie? Tego pytania często brakuje. Po prostu deleguje się zadanie i odpowiedzialność za jego wykonanie i terminowość spoczywa na tej osobie.
Kolejna rzecz to sprawdzanie, czy można jakoś wesprzeć tę osobę. Chociażby po to, aby ona nie wypalała się w swojej pasji i na tym odcinku swojej odpowiedzialności.
Myślę, że epidemia wypalenia to jest skumulowany efekt przekonań o produktywności, pewnego stylu pracy, nieodpoczywania oraz nakładające się kryzysy: pandemia, kryzys gospodarczy, kryzys społeczny, jakim jest wojna za wschodnią granicą. To są czynniki, które sprawiają, że ludzie słabną w tym biegu. Wciąż nie mamy dobrych wzorców, co z tym robić.
Z.P.: – Osoby, które pracują w bliskim i empatycznym kontakcie z innymi często mają zapewnioną superwizję. Dla psychoterapeutów, trenerów, coachów to jest sposób dbania o siebie i swoje zasoby.
Superwizja to spotkania z bardziej doświadczoną osobą, z którą omawia się historie wspieranych osób, swoje zmagania w pracy, emocje i reakcje, które nam towarzyszą. Zwykle jest to osoba bardziej doświadczona w danym zawodzie i odpowiednio przygotowana do pełnienia roli superwizora czy superwizorki.
Możemy zgrywać siłaczki i siłaczy, ale to ma swój koszt. Dla dobra sprawy, o którą się walczy, warto myśleć o sobie jako o długodystansowcu. Zmiany społeczne to maraton. Nawet, jeśli są momenty przyśpieszenia, to jednak jest to praca w dłuższej perspektywie. Ja nie biegam, ty biegasz, ale jak rozumiem na początku maratonu nie wykorzystuje się wszystkich swoich sił. Rozkładamy je tak, aby dobiec do końca.
D.R.: – Nie tylko praca, życie w ogóle jest biegiem długodystansowym. Po pierwsze, dobrze jest robić sobie przerwy. Po drugie, warto też nauczyć się radzić sobie z niepewnością tego, co będzie za zakrętem. Nie spalać się zamartwianiem, co się wydarzy przy następnym projekcie.
Urealniajmy. Myślmy o sobie ze współczuciem, z życzliwością, jak o kimś, kto ma wiele różnych talentów, kompetencji, skuteczności, siły sprawczej, która pozwala popychać sprawy do przodu.
I jednocześnie pamiętajmy, że składamy się zasobów, także tych psychofizycznych. One są wyczerpywalne. I to jest nasza słabość, przy czym słowo „słabość” wypowiadam z czułością.
Warto zaakceptować swoje ograniczenia. Nie jestem siłaczką. Mogę być sprawcza, ale mam ograniczone siły i potrzebuję odpoczynku, wsparcia, potrzebuję postawić granice. Potrzebuję zająć się sobą. Po to właśnie, wracając do metafory biegu, żeby dotrzeć tam, gdzie chcę dotrzeć w dobrym zdrowiu, kondycji i dobrostanie, a nie paść z wyczerpania na mecie.
→ Przeczytaj: „Zespół stresu pourazowego. Czy każdy może pomagać w miejscach trudnych? [wywiad]”
→ Przeczytaj też „Musimy pamiętać o tym, że są granice naszych możliwości [wywiad]”
Danuta Rocławska – psychoedukatorka w zakresie zdrowia psychicznego, specjalizuje się w profilaktyce wypalenia zawodowego. Psycholożka, trenerka, coach z akredytacją interwenta kryzysowego, długoletnia menedżerka. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego i Uniwersytetu SWPS. Pomaga organizacjom dbać o dobrostan pracowników. Towarzyszy w rozwoju, rozumieniu emocji i przechodzeniu przez kryzys. Współpracuje z lekarzami, menedżerami i nauczycielami. Stała komentatorka w zakresie psychologii pracy w TOK FM, Radiu Gdańsk oraz magazynie Spider'sWeb, Mindfulness Charaktery, Wysokie Obcasy-Praca. Autorka strony czuloscwbiznesie.pl oraz projektu Wypalenie Bez Tajemnic.
Zuzanna Piechowicz – trenerka, coachka, dziennikarka specjalizująca się w tematyce HR i psychologii. W Radiu TOK FM prowadzi audycje: Praca od podstaw, Dobra terapia i Dobra praca. Jej teksty można przeczytać w "Krytyce Politycznej", "Gazecie Wyborczej" czy "Newsweeku Psychologii". Jako trenerka prowadzi warsztaty z profilaktyki zdrowia psychicznego w miejscu pracy, komunikacji i budowania satysfkacjonującego życia zawodowego. Razem z dr. Armenem Mekhakyanem została wyróżniona nagrodą "Złota Synapsa" przyznawaną przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne za promocję zdrowia psychicznego w audycji "Dobra terapia." Nałogowo ogląda seriale, a najlepsze poleca w podcaście Szkoda czasu na złe seriale, który prowadzi z Anną Piekutowską.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.