Miasto, gdzie buty zużywają się najszybciej [felieton Justyny Kościńskiej]
Wizja „miasta samochodowego” powoli odchodzi do lamusa – jasne staje się, że redukcja prędkości w mieście jest korzystna dla wszystkich: zarówno pieszych, jak i rowerzystów i samych kierowców. W zrównoważonych miastach królować nie będą już samochody, lecz nogi, stopy i buty.
„W poprzednim świecie miasto było wypełnione hałasem i wściekłością, było projekcją apokalipsy. W przyszłym świecie będzie harmonią, łagodnością, obietnicą wiecznego raju” – tak o Bordeaux napisał francuski dziennikarz, Jean-Pierre Gauffre.
W te wakacje wybrałam się w podróż sentymentalną. Postanowiłam odwiedzić miasto, w którym osiem lat temu odbyłam roczną wymianę studencką. „Bordeaux się zmieniło”, mówili znajomi. Opowiadali o powstających inwestycjach i nowych muzeach. Zaciekawiona relacjami wsiadłam do TGV w Paryżu. Pociąg pokonał niecałe 550 kilometrów w niewiele ponad dwie godziny.
Tym, co pierwsze zwróciło moją uwagę, nie były wielkie inwestycje kulturalne, czy nowe biurowce.
Mój wzrok przyciągnęły ulice i chodniki. A na nich tłumy ludzi. Przemieszczających się pieszo, czekających na autobusy. Jeżdżących rowerami, zarówno klasycznymi – miejskimi, jak i towarowymi – cargo. Tłoczących się na przystankach, w pośpiechu biegnących do tramwajów, jak i spokojnie spacerujących po ulicach.
Co się wydarzyło przez te lata, że na ulicach przybyło tylu ludzi?
Uspokajając ruch
Rozszerzenie stref płatnego parkowania, zamknięcie części ulic dla ruchu samochodowego (w tym ulic przed szkołami podstawowymi w godzinach rozpoczynania i kończenia lekcji), wprowadzenie niedzieli bez samochodu – to tylko niektóre z rozwiązań, które wdrożono w Bordeaux w ostatnim czasie. Te zmiany, łudząco przypominające postulaty polskich ruchów miejskich, inicjuje mer miasta, Pierre Hurmic.
Hasło „miasto spokojne” zapewniło mu, progresywnemu kandydatowi, zwycięstwo w wyborach samorządowych w 2020 roku.
„Uspokojenie ruchu w Bordeaux oznacza poprawę życia codziennego jego mieszkańców. To także okazja do przebudowy miasta tak, by oferowało przestrzeń publiczną przyjemniejszą dla mieszkańców, przyjaźniejszą dla turystów, lepiej dostosowaną do potrzeb najbardziej wrażliwych użytkowników, pewniejszą dla nas wszystkich: pieszych, kierowców, rowerzystów”, mówił na konferencji prasowej 15 września Pierre Hurmic. Tymi słowami uzasadniał wprowadzenie ograniczenia prędkości do 30 kilometrów na godzinę w całym mieście (z wyjątkiem kilku głównych arterii). Przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2022.
Tym samym Bordeaux dołączyło do Paryża, Tuluzy, Grenoble i niemal dwustu innych miast w całej Francji, w których obowiązują podobne limity prędkości. Decyzja została podjęta w trosce o bezpieczeństwo na ulicach. Mniejsza prędkość oznacza znaczący spadek liczby wypadków.
Osiemdziesiąt procent – tyle wynosi ryzyko śmierci pieszego w kolizji z pojazdem jadącym 50 kilometrów na godzinę. To ryzyko spada do dziesięciu procent przy ograniczeniu do 30 kilometrów na godzinę.
Ale to nie wszystko. Jak przekonują władze Bordeaux, ograniczenie prędkości przełoży się na redukcję hałasu w mieście.
Uprzedzając protesty kierowców, władze miasta informują – wolniejsza jazda wcale nie oznacza znaczącego wydłużenia czasu przejazdu. Przy limicie 50 kilometrów na godzinę w mieście kierowcy osiągają średnią prędkość 18,9 kilometrów na godzinę. Gdy limit ten zmniejszony jest o 20 kilometrów, średnio jedzie się 17,3 kilometrów na godzinę.
18 sekund na kilometrze to naprawdę nie jest dużo, a korzyści dla jakości życia w mieście są niezaprzeczalne.
Idą zmiany
I choć z perspektywy turystki ciężko ocenić jest, na ile zmiany te będą realne i trwałe, francuski przykład pokazuje, że odważne, progresywne zarządzanie miastem jest możliwe. Wizja „miasta samochodowego” powoli odchodzi do lamusa – jasne staje się, że redukcja prędkości w mieście jest korzystna dla wszystkich: zarówno pieszych, jak i rowerzystów i samych kierowców. W zrównoważonych miastach królować nie będą już samochody, lecz nogi, stopy i buty.
Przy przygotowaniu tekstu korzystałam z artykułów opublikowanych w magazynie informacyjnym miasta Bordeaux „Bordeaux Mag” nr 484, wrzesień/październik 2021 dostępnym online (tłumaczenie własne).
Justyna Kościńska – doktor socjologii, aktywistka miejska. Członkini Stowarzyszenia „Miasto jest Nasze”. Współpracowała między innymi z Fundacją ePaństwo oraz Instytutem Badań Edukacyjnych.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.