O wycieczce przyjaciół i podróży autokarem kursowym, czyli o pracy w Senacie. Rozmowa z senatorem Piotrem Masłowskim [wideo]
W naszym życiu publicznym ostatnio wiele się dzieje. Jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które zasadniczo zmieniły układ sił w Sejmie i Senacie. Powstał nowy rząd. W ławach poselskich i senatorskich zasiadają nowi posłowie i posłanki, senatorki i senatorowie. Wśród nich wielu z przeszłością pozarządową. Czy sprawy III sektora są im nadal bliskie? Jak widzą swoją rolę w nowym parlamencie? Jak widzą rolę organizacji pozarządowych w procesie stanowienia prawa? Rozmawiamy o tym z senatorem Piotrem Masłowskim z Polski 2050.
Zobacz film
O naszym gościu
Piotr Masłowski – polityk i samorządowiec, ostatnio wiceprezydent Rybnika. Przed karierą samorządową był koordynatorem projektu prowadzonego Sieć Wspierania Organizacji Pozarządowych SPLOT, pracował jako koordynator projektów i animator oraz dyrektor zarządzający w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku.
Z nagrania dowiecie się m.in.:
- Czym należałoby się zająć w pierwszej kolejności, jeśli chodzi o warunki działania organizacji pozarządowych?
- Jak kontaktować się z posłami i posłankami, senatorami i senatorkami?
- Co zrobić, aby w parlamencie był słyszany głos organizacji spoza Warszawy?
Przejdź do wybranej części nagrania:
00:00:00 - 00:00:51 - Wprowadzenie i przedstawienie gościa
00:03:28 - O uproszczeniach w systemie zlecania zadań publicznych
00:09:38 - O komisjach sejmowych i zespołach parlamentarnych
00:14:02 - Jak dotrzeć do posłów i posłanek, senatorów i senatorek ze swoimi sprawami?
00:18:05 - O udziale organizacji w procesie stanowienia prawa
00:20:24 - Jak się przebić z głosem lokalnych organizacji?
00:23:36 - O federalizacji
00:27:08 - O wycieczce przyjaciół i podróży autokarem kursowym, czyli jak wygląda praca senatora?
Poznaj rozwiązania 50 problemów. Jeśli działasz w organizacji pozarządowej – pewnie je dobrze znasz.
Przeczytaj rozmowę
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – W naszym życiu publicznym ostatnio wiele się dzieje. Jesteśmy po wyborach do parlamentu, który zasadniczo zmienił układ sił w Sejmie i Senacie. W ławach poselskich i senatorskich zasiedli nowi posłowie, posłanki, senatorowie i senatorki, wśród nich wielu z przeszłością pozarządową. Dzisiaj gościmy jednego z takich senatorów. Z pozarządowymi, ale i samorządowymi doświadczeniami. Naszym gościem jest Piotr Masłowski, polityk i samorządowiec, ostatnio wiceprezydent Rybnika. Przed karierą samorządową był koordynatorem projektu prowadzonego przez Sieć Wspierania Organizacji Pozarządowych SPLOT, pracował także jako koordynator projektu i animator, a potem dyrektor zarządzający Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku. Czujesz się nadal związany z sektorem pozarządowym? Bliskie są Ci te tematy?6
Piotr Masłowski, senator Polski 2050: – Oczywiście, że są mi nadal bliskie. Nie zrezygnowałem z członkostwa w organizacjach pozarządowych. W CRIS-ie jestem członkiem mało aktywnym faktycznie, ale są inne organizacje, w których w ostatnich latach się udzielałem. To było Forum Obywateli Rybnika, które przekształciło się w Osadę Rybniki, organizację, która chciałaby, żeby w Rybniku powstała wioska symbolizująca prapoczątki Rybnika, kiedy była to wioska rybacka. Działam też cały czas w Demokratycznej Unii Regionalistów Śląskich, w skrócie DURŚ, czyli organizacji promującej wartości demokratyczne, ale także śląskość w sposób bardziej dostępny niż to, co często jest publicznie odbierane. Jako zastępca prezydenta miasta byłem odpowiedzialny za program współpracy z organizacjami pozarządowymi i relacje z trzecim sektorem. Także są to tematy, które cały czas śledzę. Zerkam na ngo.pl i mam nadzieję, że przynajmniej z grubsza wiem, co się dzieje.
Bardzo się cieszę, że zerkasz na ngo.pl, bo m.in. o tym, o czym pisaliśmy w portalu chciałabym z Tobą porozmawiać. Przed wyborami parlamentarnymi organizacje pozarządowe przygotowały pakiety postulatów, które dotyczyły różnych dziedzin życia: praworządności, samorządów, edukacji, praw ucznia i uczennic, polityk migracyjnych, praw kobiet, osób z niepełnosprawnościami i wiele innych. Prezentowaliśmy je w portalu w okresie kampanii wyborczej. Teraz przyglądamy się, jak one będą lub jak są realizowane przez nową ekipę rządową. Skupiamy się głównie na tych, które dotyczą warunków działania organizacji pozarządowych, przygotowanych przez Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych (OFOP) i Forum Darczyńców. Który z wymienionych tam obszarów uznałbyś za najpilniejszy do podjęcia?
– Ciężko powiedzieć, żebym znał te postulaty, chociaż je oczywiście przejrzałem, nawet na potrzeby tej dyskusji. Może za mało doświadczony ze mnie polityk, żebym w trakcie kampanii na bieżąco to śledził. Kampania pochłonęła mnie na tyle, że zajmowałem się głównie postulatami zgłaszanymi przeze mnie. Chociaż częściowo są one zbieżne z tym, co proponowały organizacje, zwłaszcza w zakresie klimatu i funkcjonowania samorządu terytorialnego.
Ale jestem też po dyskusji, którą po wyborach zorganizował OFOP na temat pierwszych oczekiwań. Ja bym zaczął od zlecania zadań publicznych. Myślę, że to jest temat, który obydwie strony, administrację i organizacje pozarządowe interesuje najbardziej. Jednak osobiście mam trochę inny punkt widzenia i dostrzegam trochę inne zadania, niż te, które się w tych postulatach pojawiały. Ale też nie reprezentuję polityki rządowej. Zobaczymy, jakie będą decyzje rządu w tym zakresie. Jako przedstawiciel partii, która teraz obejmuje władzę, z całą pewnością działania rządowe będę wspierał, ale nie bezrefleksyjne.
Jeżeli chodzi o zlecanie zadań, to uważam, że ten system w ogóle powinno się wywrócić do góry nogami. Nawet jestem zaskoczony, że środowisko organizacji pozarządowych relatywnie mało odważnie postuluje zmiany w tym zakresie.
Wiem, że rządy PiS-u były takie, jakie były, ale tym bardziej to daje do myślenia…
System przyznawania dotacji zawsze będzie obarczony czymś takim jak wola władzy. Jeżeli rządzącym będzie zależało na tym, aby jakieś działania wspierać, to znajdą sposoby, żeby to zrobić. Moim zdaniem więc dyskusja powinno się toczyć wokół tego, jak to zaabsorbować do systemu.
Gdy pracowałem w CRIS-ie, mieliśmy wizytę przedstawicieli austriackich organizacji pozarządowych. Chwaliłem się wtedy ustawą o działalności pożytku publicznego. Że mamy taki akt, że to nas wyróżnia w tej części Europy, że poza Estonią mało kto myśli o tym w taki systemowy sposób. Nie powiem, że nasi goście się naśmiewali z tego, ale stwierdzili, że przecież jeśli władze lokalne będą chciały kogoś wesprzeć, to go wesprą, a jak nie, to znajdą 5000 sposobów, żeby tego nie zrobić. I że to jest kwestia zaufania społecznego, a nie samego systemu.
Znajomi z CRIS-u, np. Kinga Zglinicka, która w środowisku też była rozpoznawalna, mieszka dzisiaj w Holandii. Z tego co ona mi opowiada, to tam do pewnego pułapu finansowego de facto nie ma procedur. Po prostu zgłaszasz, że chcesz coś zrobić i tyle. To się odbywa na poziomie zaufania.
Druga rzecz, która mnie zastanawia: mamy cały czas w systemie prawnym dualizm polegający na tym, że z jednej strony jest ustawa o działalności pożytku publicznego, która ma swoje dosyć szczegółowe procedury, a z drugiej strony jest rozwój regionalny i fundusze europejskie, gdzie masa rzeczy funkcjonuje łatwiej, jest mniej skomplikowana, jest większa zgoda na to, żeby rozliczać coś ryczałtowo, po rezultatach itd. Jestem zaskoczony, że mało jest dyskusji na temat ujednolicenia tego systemu. Jeśli coś działa, to może warto to zaabsorbować do systemu współpracy z organizacjami, a nie bawić się w wymyślanie czegoś na nowo?
I ostatnia rzecz, którą bym chciał dodać. OFOP apeluje o to, aby jedna z komisji sejmowych miała organizacje pozarządowe w nazwie. Rozmawiałem z bardziej doświadczonymi parlamentarzystami, którzy wskazali na to, że generalnie ministerstwa kopiują nazwy z ustawy o działach administracji rządowej. Gdy się przejrzy te działy i sfery działalności pożytku publicznego, to moim zdaniem to są dwie opowieści o tym samym, ale się nie pokrywają. Mamy w systemie wiele sytuacji, kiedy te działy są nawet jakoś blisko siebie, ale się nie widzą. Wolałbym dążyć w stronę tego, żeby nie tworzyć kolejnych aktów, a upraszczać i kopiować dobre rozwiązania z już istniejących.
Wspomniałeś o komisji sejmowej. Wiemy, że powstał Parlamentarny Zespół ds. organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego. Jaka jest różnica między komisją sejmową a zespołem parlamentarnym? Co może komisja, a co może zespół parlamentarny?
– Komisje stałe w naszym systemie parlamentarnym mają zdecydowanie większe znaczenie niż zespoły. Nie chciałbym nikogo obrażać, ale powoływane są zespoły parlamentarne związane np. z tenisem stołowym. To jest poziom bardziej pasjonacki, zainteresowania, a mniej systematyczna praca.
Komisje zajmują się opiniowaniem ustaw i uchwał, dlatego myślę, że komisja miałaby jednak zdecydowanie większe znaczenie.
Jednak rozmawiamy akurat w dzień, kiedy premier Tusk przedstawia swoje exposé.
W rządzie ma być między innymi Agnieszka Buczyńska jako minister bez teki, ale odpowiedzialna za sprawny społeczeństwa obywatelskiego. Myślę, że jest to większy krok niż ta komisja sejmowa.
Z Agnieszką jestem w kontakcie, tym bardziej, że należymy do Polski 2050. Niektóre tematy, które organizacje do mnie zgłaszają, na bieżąco jej przesyłam. Z tym, że jeszcze trochę czasu potrzeba, zanim ona będzie miała moc sprawczą. To, co jej zgłaszałem to kwestia cen energii oraz sprawa, która do mnie dotarła poprzez komisję petycji. W Senacie jestem w tej komisji. Trafiła tam petycja organizacji pozarządowej, która prowadzi lecznice dla zwierząt. A ustawodawstwo pozwala prowadzić lecznice tylko jednostkom samorządu terytorialnego albo podmiotom gospodarczym. To wymaga szerszych uregulowań, nie tylko w obszarze weterynarii.
Dla naszych użytkowników i użytkowniczek cenna może być podpowiedź, w jaki sposób kontaktować się z posłami czy senatorami? Co zrobić, żeby zainteresować ich swoim problemem?
– Wszyscy parlamentarzyści prowadzą biura poselskie lub senatorskie. To jest najlepsza droga. Posłowie zdecydowanie więcej czasu przebywają teraz w Warszawie niż w terenie, ale z czasem to się trochę uspokoi.
Sam jestem zaskoczony tym, ile osób chce się ze mną spotykać w terenie i rozmawiać o różnego rodzaju postulatach. Część z nich ma charakter przekrojowy, dotyczący właśnie tematyki organizacji pozarządowych czy podmiotów ekonomii społecznej. Bardzo chętnie spotykam się z tymi osobami. Robię sobie notatki, a jak będzie wiadomo, do kogo bezpośrednio z tym iść i kto którą działką się zajmuje, to wtedy będzie czas na interwencje. Liczę na to, że zmiana polityczna, które nastąpiła, zmieni też trochę polityków. Mam nadzieję, że pojawiają się ludzie związani z organizacjami pozarządowymi czy też ludzie, którzy ze względów pokoleniowych trochę inaczej myślą o otaczającej ich rzeczywistości, sferze publicznej. Od prezydenta Rybnika Piotra Kuczery usłyszałem, że on liczy na to, że moje biuro senatorskie wniesie nową jakość: będzie otwarte, będzie miejscem spotkań i dyskusji, a nie instytucją, w której światło się świeci raz w tygodniu.
Lepiej kontaktować się ze swoimi regionalnymi parlamentarzystami, czy wybierać ich pod kątem tematów, którymi się zajmują?
–Jedno i drugie. Na pewno bym rozmawiał z regionalnymi i od tego kroku bym zaczynał. Niestety tu wchodzi w rachubę polityka i polityczne ambicje. Na pewno jest większa szansa na poparcie postulatu czy sprawy, jeżeli porozmawiacie najpierw ze swoim lokalnym parlamentarzystą, a potem – najlepiej z jego udziałem – pójdziecie do kogoś, kto się zna na temacie branżowo.
Jestem świeżo po takiej dyskusji dotyczącej więziennictwa. Trafiła z tym do mnie pani, która mnie zna, chociaż nie jest z mojego okręgu wyborczego, właśnie po linii organizacji pozarządowych. Gdzieś tam mieliśmy kontakt. Po spotkaniu z nią, rozmawiałem już z kolegą, który o wiele lepiej zna się na tym temacie, z senatorem Fedorowiczem, który był wiceszefem służby więziennej w Polsce. Myślę, że ten temat został dobrze ulokowany i dzięki temu sprawa zgłoszona przez tę kobietę zostanie pozytywnie rozwiązana.
Chciałabym też zapytać o rolę organizacji pozarządowych w procesie stanowienia prawa. Przez ostatnie lata było to dość, powiedzmy, ograniczone. Organizacje miały słaby dostęp i do komisji, ale też te procesy konsultacyjne były, jakie były. Czy Twoim zdaniem teraz będzie łatwiej? Będzie więcej możliwości? Czy tylko się skończy na zapewnieniach?
–Gdybym nie wierzył, że to się zmieni, to bym nie zrobił kroku w stronę polityki. Liczę na to, że jednak udział organizacji będzie większy. Nie wiem, jak to systemowo będzie rozwiązane, bo jesteśmy na początku i dla takich nowych senatorów tych tematów do ogarnięcia jest wiele. Jak się w tym odnaleźć? A widzę też ogromną pokusę starych parlamentarzystów, żeby było tak, jak zawsze, żeby nas w miarę szybko wtłoczyć w te same ramy. Ale na szczęście w grupie nowych czuję dosyć powszechny opór i brak zgody na tę sytuację.
A druga strona jest taka, że nawet w umowie koalicyjnej, jeden z punktów programowych dotyczy organizacji pozarządowych. Szymon Hołownia na ten temat sporo mówi. Gdy to się pojawia w jego publicznych wypowiedziach, to musi być plan na to, jak zrobić następny krok i zwiększyć udział organizacji pozarządowych.
Z tym, że mam jedną uwagę. Dzień czy dwa po spotkaniu, które zorganizował OFOP z parlamentarzystami, odezwała się do mnie grupa organizacji spoza Warszawy, ale też ze sporej aglomeracji. Prosili, aby przestać słuchać tylko tych organizacji z Warszawy.
Jest potrzeba zwrócenia uwagi na to, co się dzieje lokalnie i jakie pomysły tam są wypracowywane.
Prawdą jest, że osoby, które do mnie trafiają, często mówią, że wcześniej próbowali przebić się ze swoimi postulatami na szczeblu centralnym, wśród organizacji pozarządowych czy podmiotów ekonomii społecznej i tam to nie wzbudziło zainteresowania, ponieważ tamtejsze organizacje mają inny punkt widzenia. Próbują więc poprzez parlamentarzystów, licząc, że być może tą drogą uda się te postulaty przemycić. To jest trudne zagadnienie, będzie budziło dużo napięć i podejrzeń, dlaczego słucha się tych, a nie tamtych.
To jest zawsze trudne do wyważenia. Pomyślałam, że może ten zespół parlamentarny, mimo że nie ma takiej sprawczości jak komisja, to jednak byłby dobrym miejscem, gdzie te organizacje mogłoby m.in. zgłaszać swoje postulaty. Ale to też wymaga tego, żeby jednak się pojawić w Warszawie.
– Tak, to może być bariera. Patrzę na siebie, pomijając nawet kwestie finansowe, bezpośredni pociąg z Rybnika do Warszawy jedzie około 3,5 godziny. Często nie jesteś w stanie dojechać na spotkania, które się zaczynają o 10.00 rano.
Jaką jeszcze miałbyś radę dla lokalnych organizacji, jeżeli chcą się włączać w ten proces? W jaki sposób mogłyby to robić?
– Z jednej strony są parlamentarzyści, a z drugiej strony organizowanie się, budowanie tej siły, głosu lokalnie. Jeżeli to będzie większa liczba podmiotów, reprezentujących szersze środowiska, nawet lokalnie, to myślę, że ten głos szybciej czy później się przebije.
Czyli wracamy do tematów federalizacji...
– I reprezentatywności.
Z tym mamy pewien problem.
– Obserwuję to teraz z boku. To jest trudne zagadnienie. Wcale się nie dziwię liderom lokalnych organizacji, które zajmują się na przykład kulturą czy pomocą osobom z niepełnosprawnością itd., że oni się koncentrują na tym, czym się chcą zajmować, a nie na postulatach ogólnych. Nie myślą o tym w sposób infrastrukturalny. Nawet w administracji samorządowej mało się w ten sposób patrzy na rzeczywistość. Chyba nawet mniej niż w środowisku liderów organizacji pozarządowych. Myśleć o czymś przekrojowo i wspólnie – to jest duże wyzwanie. Związane też naszą kulturą, zmieniającymi się pokoleniami. Być może kolejni, którzy zaczną w tych organizacjach działać, będą myśleli o tym trochę inaczej.
Łączy się tutaj pewnie wiele spraw. Też tych związanych z finansowaniem organizacji. Jeżeli organizacja ma pieniądze tylko na to, co robi tu i teraz, na dany projekt, to nie ma też sił i środków, żeby zajmować się rzeczami bardziej generalnymi.
– Zwrócił się do mnie ostatnio człowiek, który jest związany z organizacją pozarządową, a jest politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Dotychczas nie miał żadnych problemów z pozyskiwaniem środków ze szczebla centralnego czy ze spółek skarbu państwa. Świadomy zmiany, zapytał mnie, czy znam kogoś, kto mógłby im poprowadzić proces planowania, z fundraisingiem, aby odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Nie wiem nawet, jak tę prośbę potraktować. Z jednej strony jest trochę przerażająca, a z drugiej – ucieszyło mnie, że taka refleksja jednak w nim była, że teraz będzie innego rodzaju rzeczywistość i że trzeba będzie się na tym rynku odnaleźć. Pozytywne jest, że on wie, że taka pomoc jest możliwa, że organizacje Infrastrukturalne w tym kraju działają i być może to jest teraz odpowiednie miejsce, żeby się zwrócić po pomoc. Już go zresztą skojarzyłem z dziewczyną, która się takimi rzeczami zajmuje, związaną ze środowiskiem organizacji, pracującą teraz jako wolny strzelec w obszarze strategicznym, planistycznym. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Dzięki Piotrze. Na koniec chciałam zapytać, jak się czujesz w nowej roli? Czy to z czym się spotykasz teraz odbiega od Twoich wyobrażeń, gdy zdecydowałeś się startować do Senatu?
– Chyba za wcześnie na takie głębokie refleksje. Pracując w urzędzie, miałem pomysł, żeby napisać książkę o tym, jak urząd funkcjonuje. Jak bardzo to, co myśli opinia publiczna, jakie sensacyjne wątki tworzą dziennikarze, odbiega od tego, jak proces decyzyjny przebiegał i dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Teraz mam podobnie. Na razie obserwuję tę rzeczywistość i zastanawiam się, dlaczego pewne rzeczy zmierzają w tym kierunku. Gdzie są podejmowane merytorycznie decyzje, a gdzie niestety merkantylnie, na zasadzie, że tego wsadzimy tam, bo to się kalkuluje. Takie rzeczy niestety już teraz w niektórych miejscach dostrzegam. Ale na taką głębszą refleksję myślę, że jeszcze przyjdzie czas.
Pytany o to, jak jest w organizacji pozarządowej, a jak jest w administracji samorządowej, często posługiwałem się takim dosyć wyświechtanym przykładem. W organizacji jest jak z wycieczką przyjaciół jadących do celu, który sobie obrali wspólnie. Dobrze się znają i jadą w jakieś miejsce, i jest fajnie. Kierowanie zasobami ludzkimi w takiej sytuacji jest o wiele ciekawsze, ale też łatwiejsze. Natomiast w urzędzie było jak z autobusem kursowym. Nie wiadomo, kto ci do tego autobusu wsiada i wysiada. Ludzie, przychodzący do pracy w urzędzie, nie zawsze chcieli zmierzać z Tobą w tym samym kierunku i nie zawsze się to podobało. A teraz mam takie poczucie, że to jest gdzieś pośrodku. Siedzę między senatorami opozycyjnymi, którzy wiedzieli, czego chcą dokonać. Nie zeszliśmy jeszcze na poziom rzeczy, które by nas zdążyły poróżnić, ale zobaczymy, jak to będzie.
Dzięki za spotkanie. Życzę Ci, żeby ta przygoda w Senacie była dla Ciebie satysfakcjonująca. I dla nas efektywna. Żebyśmy widzieli dobre skutki pracy Sejmu i całego parlamentu. Dziękuję Ci za rozmowę. Naszym gościem był Piotr Masłowski, senator, ale też działacz organizacji pozarządowych.
💡 Czego możesz wymagać od posła? Jak sprawdzić, czy to robi? →
Rozmowę nagrano 12 grudnia 2023 r.
Ten artykuł ukazał się w cyklu „Wybory 2023. Co dalej?”.
Zobacz inne materiały →
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.