Zależy mi na dwukierunkowej współpracy z organizacjami pozarządowymi [wywiad]
O priorytetach w obecnej kadencji Sejmu, pracy w komisjach i zespołach parlamentarnych oraz dotychczasowej i spodziewanej współpracy z organizacjami pozarządowymi rozmawiamy z Dorotą Olko, posłanką Razem.
Jędrzej Dudkiewicz, ngo.pl: – To Pani pierwsza kadencja w Sejmie. Jak się Pani odnajduje w tej sytuacji?
Dorota Olko, posłana Razem: – Miałam to szczęście, że przez ostatnie cztery lata współpracowałam – przy strategii i komunikacji – z posłankami i posłami klubu Lewicy, więc Sejm od strony zewnętrznej dość dobrze znałam. Mimo to wiele rzeczy jest dla mnie nowych. Nowi posłowie muszą szybko przyzwyczaić się, jak dużo rzeczy trzeba pogodzić podczas posiedzeń Sejmu. Sama zasiadam w dwóch dużych komisjach i jednej mniejszej, ale o ambitnym harmonogramie, do tego dojdą podkomisje, są jeszcze zespoły parlamentarne. Duża część posiedzeń tych gremiów odbywa się w czasie posiedzeń Sejmu. Na początku tej kadencji posiedzenia mieliśmy w każdym tygodniu, więc czasu na przygotowanie się, a w przypadku nowych posłów także na uruchomienie biura, było dość mało.
Od samego początku dostaję także sporo próśb o spotkania, wsparcie, interwencję poselską. Cieszy mnie to, bo współpraca z ludźmi, możliwość pomocy w konkretnych sprawach to część pracy posła, która daje dużo poczucia sensu tego, co się robi, satysfakcji, wiedzy o działaniu instytucji. Ale pracy jest tyle, że nie da się wszystkiego zrobić od razu, co bywa frustrujące.
Proszę opowiedzieć o tym, co jest dla Pani najważniejsze w tej kadencji? Zacznijmy może od Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
– To komisja, na której najbardziej mi zależało, bo w pierwszej kolejności chcę się zajmować nauką i szkolnictwem wyższym. Nie tylko sama interesuję się tym obszarem, ale też w partii Razem mamy grono osób z dużą wiedzą ekspercką w tym zakresie. Tydzień przed wyborami broniłam doktorat, więc problemy, z jakimi boryka się w Polsce nauka, znam od środka.
Bardzo cieszy mnie zapowiedź rządu, że podwyżki dla nauczycieli obejmą również nauczycieli akademickich, bo to paląca potrzeba. Razem z Adrianem Zandbergiem w czasie prac nad budżetem walczyłam o zwiększenie środków na Narodowe Centrum Nauki. Współczynnik przyznanych grantów to obecnie mniej niż 10%, a np. w przypadku młodych naukowców powinno być około 30%. Na to potrzeba pieniędzy, ale na szczęście minister nauki Dariusz Wieczorek z Lewicy, wspólnie z Ministerstwem Finansów od razu zadeklarowali, że te pieniądze znajdą się jeszcze w tym roku. Ale granty to nie wszystko, celem na kolejne lata powinno być zwiększenie nakładów na badania statutowe – bo to one dają stabilność, niezbędną do innowacyjnych badań.
Czyli chodzi głównie o pieniądze na badania.
– Mamy w Polsce bardzo niskie nakłady na badania i rozwój, a bez tego nie będzie nowoczesnej gospodarki. Ale lista wyzwań w nauce jest naprawdę długa: zmiana listy punktowanych czasopism, uzdrowienie instytucji, które za PiS zaliczyły kompromitację, jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
Bardzo ważna jest dla mnie także sytuacja socjalna studentek i studentów, w tym nasz postulat budowy akademików i remontów istniejących. Nie może być tak, że młodzi rezygnują ze studiów, bo nie dostali miejsca w akademiku, a nie stać ich na mieszkanie. Nowe miejsca w akademikach to też jeden ze sposobów na rozwiązanie kryzysu mieszkaniowego. Kiedy będzie ich więcej, zmniejszy się popyt na rynku najmu prywatnego, a to może pomóc zatrzymać szybowanie cen w górę. Lewica ma tego świadomość, więc minister już teraz zapowiedział uruchomienie specjalnego programu.
A jeśli chodzi o edukację?
– Tu też jest dużo do zrobienia. Od lat mówią o tym organizacje społeczne, choć w ostatnim czasie musiały skupiać się przede wszystkim na hamowaniu kolejnych arcyszkodliwych pomysłów ministra Czarnka.
Niedawno brałam udział w kolejnym Szczycie Edukacyjnym organizowanym przez środowisko organizacji pozarządowych. Postulaty inicjatywy SOS dla Edukacji w dużej części pokrywają się z programem Razem, to bliskie nam rozwiązania. Świetną wiadomością jest to, że będą 30-procentowe podwyżki dla nauczycielek i nauczycieli. Trzeba jednak walczyć o stały mechanizm waloryzacji ich pensji, o okrojenie podstawy programowej, o traktowanie serio praw ucznia i wprowadzenie instytucji ich rzecznika.
Zasiadam też w Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki, ponieważ ważna jest dla mnie kwestia zajęć sportowych w szkołach. Obecnie WF jest często przykrą koniecznością, z której młodzież próbuje się wymigać i to się musi zmienić. Będziemy na pewno o tym rozmawiać na posiedzeniach komisji, najpierw w kontekście najmłodszych uczennic i uczniów, ale potem chciałabym zająć się też młodzieżą. Planuję skupiać się przede wszystkim na sporcie amatorskim. Debata publiczna kręci się zwykle wokół sukcesów zawodowców, a sport amatorski bywa traktowany po macoszemu. A przecież to jest właśnie ten obszar, który dotyczy większej części społeczeństwa, a przynajmniej powinniśmy dążyć do tego, żeby tak było – dla zdrowia i dobrego samopoczucie nie tylko dzieci, ale też dorosłych.
To została jeszcze Komisja Polityki Społecznej i Rodziny.
– Obszar prac komisji jest bardzo szeroki. To m.in. sprawy pracownicze, które od początku były w centrum zainteresowań partii Razem. Współpracujemy ze związkami zawodowymi, walczymy o skrócenie czasu pracy czy zwiększenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, aby mogła skuteczniej walczyć z umowami śmieciowymi.
Dla mnie w obszarze działania komisji szczególnie ważna jest poprawa sytuacji osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Od dawna współpracujemy z tym środowiskiem, zarówno z inicjatywami nieformalnymi, jak i NGO. Walczyliśmy o realizację wyroku Trybunału Konstytucyjnego o zrównaniu świadczeń opiekunów dzieci i dorosłych oraz o likwidację zakazu pracy dla opiekunów pobierających świadczenie. To udało się częściowo zrobić, ale strona pozarządowa już sygnalizuje nam, że wiele rzeczy należy poprawić.
Paląca jest chociażby ustawa o asystencji osobistej, którą obiecał prezydent i jak jej nie było, tak nie ma. Na szczęście to ważna kwestia dla nowej ministry, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, więc liczę, że szybko rozpoczną się prace nad projektem.
Konieczne jest też uproszczenie orzecznictwa, bo to naprawdę upokarzające, że osoby z niepełnosprawnościami wiele razy muszą udowadniać swoją niepełnosprawność, która nie ma szansy zniknąć.
W poprzedniej kadencji, razem z posłanką Marceliną Zawiszą, spotykałam się z osobami, które prowadzą zakłady aktywności zawodowej. Będę to kontynuować, bo jest sporo absurdalnych regulacji, które można bezkosztowo zmienić, co ułatwiłoby działanie takich zakładów. A mają wielu chętnych do pracy, więc można wykorzystać ten potencjał.
Jeszcze któryś obszar prac komisji sejmowych Panią interesuję?
– Bliska mi jest też kultura, a w szczególności ubezpieczenia artystek i artystów, regulacja tego zawodu. Do Sejmu wpłynęła ustawa autorstwa PiS, jeszcze nie była procedowana. Jako że minister Gliński wykluczył z prac nad nią stronę społeczną, warto naprawić ten błąd. Środowisko artystyczne ma do ustawy szereg uwag. Wiceprzewodnicząca Komisji Kultury Daria Gosek-Popiołek będzie walczyć o wysłuchanie publiczne w tej sprawie, planujemy wspólnie organizować spotkania ze środowiskiem zaangażowanym w ten temat. Dzięki dialogowi społecznemu ostateczny kształt tych regulacji może być o wiele lepszy.
Porozmawiajmy o zespołach parlamentarnych. Na pewno ważne są dla Pani te dotyczące praw kobiet.
– Zdecydowanie tak. Jestem w zespole praw kobiet, aktywnym od poprzedniej kadencji pod przewodnictwem posłanki Wandy Nowickiej. Ale to nie koniec, weźmy chociażby ten zajmujący się sytuacją kobiet na rynku pracy, założony w poprzedniej kadencji przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk i Katarzynę Ueberhan z Nowej Lewicy. Zespół zajmował się np. sytuacją pracownic zwalnianych za działalność związkową, jak członkini Razem, Jola Żołnierczyk, która działała w Kauflandzie na rzecz obrony kobiet wracających po urlopach macierzyńskich do pracy i dostających niższe wynagrodzenia niż ich koledzy i koleżanki. Posłanka Dziemianowicz-Bąk i mój partyjny kolega poseł Maciej Konieczny wywalczyli zmianę prawa, chroniącą zwalnianych związkowców. Dzięki tym zapisom, jeśli toczy się postępowanie w sądzie pracy, zwolniony działacz musi być przywrócony do pracy aż do wyroku. Dzięki temu dużemu, choć mało nagłośnionemu sukcesowi, w poprzedniej kadencji wspomniana działaczka właśnie wróciła do pracy. Dołączyłam do tego zespołu, bo daje przestrzeń do rozmowy z pracownicami o ich problemach i namysłu nad konkretnymi rozwiązaniami legislacyjnymi.
Jestem też w Zespole ds. Praw Reprodukcyjnych. Jako Lewica złożyliśmy już dwa projekty dotyczące aborcji, przy których współpracowaliśmy z licznymi organizacjami pozarządowymi. Obywatelska ustawa o finansowaniu in-vitro została już podpisana przez prezydenta. Na pewno ważne są też standardy opieki okołoporodowej, które wymagają poprawy.
Pracuje Pani także w innych zespołach parlamentarnych.
– Jestem wiceprzewodniczącą Zespołu parlamentarnego ds. zakazu hodowli zwierząt na futra. Jego przewodnicząca, posłanka Zielonych Małgorzata Tracz, w poprzedniej kadencji złożyła projekt ustawy w tej sprawie. Teraz będziemy ją aktualizować, przy udziale organizacji pozarządowych, takich jak Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundacja Viva!. Z obiema współpracuje się świetnie, więc mam nadzieję na kontynuację.
Jestem też w zespole ds. Równouprawnienia Społeczności LGBT+. Podczas pierwszego spotkania pojawiło się sporo pomysłów na to, co chcielibyśmy osiągnąć. Na pewno priorytetem są związki partnerskie, chociaż oczywiście jako Razem i cała Lewica opowiadamy się za pełną równością małżeńską. Wiemy jednak, że przy obecnej większości w Sejmie, której część stanowią bardziej konserwatywne ugrupowania, raczej trudno będzie równość małżeńską przegłosować. Związki partnerskie są natomiast osiągalne i będziemy budować dla nich poparcie. Ważne są sprawy rodzin LGBT+, które przecież już w Polsce istnieją. Już wcześniej nasi parlamentarzyści, np. Magdalena Biejat, interweniowali w sprawie odmawiania wydania paszportu dzieciom par jednopłciowych.
Coś jeszcze ?
– Ważnym dla mnie obszarem jest także mieszkalnictwo. Mam w planach założenie zespołu parlamentarnego ds. problemów mieszkaniowych. Z jednej strony będzie zajmował się kwestiami systemowymi, czyli np. budownictwem komunalnym. Nowa Lewica ma w rządzie reprezentanta z doświadczeniem w tym zakresie, to wiceminister rozwoju Krzysztof Kukucki, który jako wiceprezydent Włocławka odpowiadał właśnie za ten obszar i powstały tam świetne osiedla.
Z drugiej strony chodzi o rozwiązywanie bieżących problemów, z którymi borykają się mieszkańcy TBS-ów, mieszkań komunalnych i spółdzielczych.
W zespołach parlamentarnych fajne jest to, że dają dużą możliwość zapraszania osób z zewnątrz, co zamierzam wykorzystywać. Zdobyłam mandat dzięki pracy całej wielkiej ekipy, wśród tych osób są świetni eksperci i warto, aby ich wiedza była wykorzystana w pracach Sejmu.
Wspomniała Pani już o współpracy z organizacjami pozarządowymi, które mają dużo wiedzy eksperckiej oraz konkretnych postulatów. Rozumiem, że zamierza Pani z nimi działać i korzystać z ich rady?
– Jak najbardziej. Widzę to jako dwukierunkową współpracę. Ludziom Lewicy zależy na konsultowaniu projektów ustaw ze środowiskami, które najlepiej znają dotyczące ich problemy i mają pomysły, jak je rozwiązać.
Weźmy na przykład kwestię migracji. NGO mają ogromną wiedzę na ten temat. Jako posłanki i posłowie powinniśmy wsłuchiwać się w głos organizacji.
Jednocześnie my też możemy wspierać sektor pozarządowy w jego działaniach. Pod koniec zeszłej kadencji razem z posłanką Magdaleną Biejat działałam w sprawie efektów śledztwa Otwartych Klatek na fermie Woźniak, gdzie nie tylko zwierzęta traktowano koszmarnie, ale też ludzi. I nastąpiło coś w rodzaju podziału pracy. Otwarte Klatki, które wielkim wysiłkiem aktywistów i aktywistek przeprowadziły to śledztwo, zgłosiły sprawę do prokuratury, a my zajęłyśmy się interwencją w PIP dotyczącą sytuacji pracownic i pracowników. Wspólnie nagłaśnialiśmy też całą sprawę. Myślę, że to ważna kwestia, bo osoby zasiadające w Sejmie mają różne narzędzia, by na przykład pozyskać informacje od instytucji, zmusić je do działania. A obecnie też zwyczajnie zgłosić jakąś sprawę rządowi, porozmawiać z ministrami.
Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do poprzedniego rządu, ten będzie umiał współpracować z organizacjami i traktować je, jak ważnego partnera. Bardzo dużo czerpię od organizacji pozarządowych, chętnie je wspieram, więc zachęcam je do kontaktu. Wierzę, że wspólnymi siłami można wiele rzeczy zmienić na lepsze.
Dorota Olko – posłanka na sejm X kadencji z okręgu warszawskiego, wiceprzewodnicząca Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy. Ukończyła socjologię oraz dziennikarstwo i komunikację społeczną w ramach Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Na Wydziale Socjologii UW obroniła doktorat dotyczący stosunku do ciała w kontekście nierówności społecznych. Pracowała jako badaczka społeczna i marketingowa, a także animatorka procesów włączających obywateli w decydowanie o sprawach lokalnych. Należy do partii Razem od jej powstania, od wielu lat pełni funkcję jej rzeczniczki prasowej, obecnie jest także członkinią zarządu krajowego ugrupowania.
Ten artykuł ukazał się w cyklu „Wybory 2023. Co dalej?”.
Zobacz inne materiały →
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.