Jak brać udział w pracach Sejmu i Senatu? Podpowiada posłanka [wideo]
W naszym życiu publicznym wiele się dzieje. Jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które zasadniczo zmieniły układ sił w Sejmie i Senacie. Powstał nowy rząd. W ławach poselskich i senatorskich zasiadają nowi posłowie i posłanki, senatorki i senatorowie. Jest też wiele spraw, ważnych dla organizacji pozarządowych i ich działań, które wymagają nowych przepisów lub poprawienia starych. W jaki sposób zainteresować nimi posłów i posłanki? Jak sprawić, aby stały się one przedmiotem prac parlamentu? O tym rozmawiamy z Moniką Falej, posłanką IX kadencji Sejmu.
Zobacz film
O naszej gościni
Monika Falej – posłanka do Sejmu IX kadencji. Zanim została posłanką była m.in. przewodniczącą Rady Organizacji Pozarządowych Miasta Olsztyna, zasiadała w Radzie Działalności Pożytku Publicznego Województwa Warmińsko-Mazurskiego, przewodniczyła Radzie Organizacji Pozarządowych Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Pracowała jako trenerka, koordynatorka projektów i mediatorka, była dyrektorką Olsztyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych. Współtworzyła Olsztyńskie Centrum Wolontariatu „Spinacz”.
Z nagrania dowiesz się m.in.
- Czym się zajmuje komisja sejmowa, czym podkomisja, a czym zespół parlamentarny?
- Po co i jak nawiązać kontakt z parlamentarzystą i parlamentarzystką?
- Jak się przygotować do spotkania z posłem, posłanką, senatorem, senatorką?
- Czy warto polityków i polityczki zapraszać na lokalne wydarzenia?
Przejdź do wybranej części nagrania
00:00:00 – Przedstawienie gościni i wprowadzenie
00:02:40 – Czym są komisje, podkomisje i zespół parlamentarny?
00:11:02 – Jak wziąć udział w pracach komisji sejmowej nie będą posłem czy posłanką?
00:17:56 – Jaka jest rola zespołu parlamentarnego i dlaczego warto śledzić jego prace?
00:24:11 – Jak się przygotować do współpracy z parlamentarzystami i parlamentarzystkami?
00:33:34 – Jak się pracowało w Sejmie IX kadencji?
Poznaj rozwiązania 50 problemów. Jeśli działasz w organizacji pozarządowej – pewnie je dobrze znasz.
Przeczytaj rozmowę
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – W naszym życiu publicznym ostatnio wiele się dzieje. Jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które zasadniczo zmieniły układ sił w Sejmie i Senacie. Powstał nowy rząd. Zarówno z ust marszałka Sejmu, jak i nowego premiera słyszeliśmy deklarację o włączeniu społeczeństwa obywatelskiego w proces stanowienia prawa. O tym, jak to może wyglądać w praktyce zapytamy dzisiaj Monikę Falej, która była posłanką lewicy w Sejmie przedniej kadencji.
W tej kadencji Monika nie znalazła się w Sejmie, ale poprosiłam ją, żeby opowiedziała nam o swoich doświadczeniach z ostatnich czterech lat. Szczególnie, jeśli chodzi o to, jak może wyglądać udział organizacji w procesie stanowienia prawa. Mamy nadzieję, i takie są zapowiedzi, że działalność obecnego Sejmu i Senatu będzie się różniła od tego, jak to wyglądało w poprzedniej kadencji. Jednak pewne elementy są stałe i warto wiedzieć, jak z nich korzystać.
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych po wyborach wystosowała apel o wprowadzenie zmian w regulaminach Sejmu i Senatu, które by uwzględniały organizacje pozarządowe w nazwach komisji sejmowych. Chodzi oczywiście nie tylko o zmianę samej nazwy, ale o podniesienie rangi spraw organizacji pozarządowych w pracach tych komisji i całego parlamentu. To się nie wydarzyło. Chciałabym jednak, abyśmy może wytłumaczyły, czym są komisje, czym podkomisje, zespół parlamentarny i w jaki sposób organizacje pozarządowe mogą się włączać w pracę tych gremiów?
Monika Falej: – Mamy te wszystkie podmioty, ale komisja to jedno z najważniejszych miejsc do pracy w Sejmie. Państwo najczęściej w mediach widzicie to, co dzieje się na sali plenarnej, gdy odbywają się już głosowania. Jednak cała praca dotycząca stanowienia prawa powinna się odbywać w komisjach, podkomisjach i w tzw. zespołach parlamentarnych.
Do komisji wnosi się poszczególne ustawy. Tak powinno być. W czasie czterech lat, gdy byłam posłanką, różnie to wyglądało, więc moje doświadczenie jest dosyć trudne, jeżeli chodzi o stanowienie prawa. Partnerzy, którzy doświadczali pracy na komisji byli zadziwieni, że tak to wygląda. Tak nieprofesjonalnie i niezgodnie z legislacją.
Podkomisje zajmują się wycinkiem danego prawa albo problemem, dla którego powinny być wypracowane rozwiązania. Na przykład Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie powinna być procedowana najpierw w podkomisji, która powinna dać pewne wytyczne albo wręcz gotowy projekt, by komisja już go przyjęła. Bez uwag, bez żadnych dyskusji. Te są oczywiście potrzebne, ale to właśnie podkomisja daje szansę na to, żeby węższym tematem się zająć i by był on bardziej przedyskutowany ze stroną społeczną, z zainteresowanymi organizacjami pozarządowymi czy też osobami, którym ten temat jest bliski.
Moje doświadczenie rzeczywiście nie jest pozytywne, ale mam nadzieję, że obecny Sejm przywróci właściwą rolę każdemu organowi, komisji, podkomisji czy zespołowi parlamentarnemu.
Podkomisja powinna mieć czas na dyskusję, na wprowadzanie poszczególnych propozycji, poprawek. I dopiero wówczas taki projekt powinien trafiać na komisję, bo może być tak, że na komisji jest za mało czasu, żeby danym tematem się zająć, a wymaga on głębszej analizy i dłuższej pracy. Na komisji można przegłosować zaproponowany projekt.
Na spotkanie podkomisji trafiają osoby żywo zainteresowane daną sprawą. Podczas posiedzenia komisji jest wiele tematów dyskutowanych i proponowanych do uchwalenia, a w podkomisji – w węższym gronie najczęściej jest szansa na to, by właśnie dopracować dany dokument.
Zespół parlamentarny był naszym wyjściem. Zajęłam się organizacjami pozarządowi, bo to jest moje środowisko. Mając nikłe szanse na to, żeby dyskutować o sprawach organizacji na komisji, powołałam Zespół parlamentarny do spraw organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego, by tam zaprosić posłanki, posłów, senatorki, senatorów do pracy nad tematami, które dla nas były niezwykle ważne. Przygotowując poprawki, dokumenty, pokazując problemy, którymi trzeba się zająć w Sejmie i w Senacie. To było dla nas wyjście, żeby zająć się tymi problemami, ustawami, propozycjami strony społecznej, chociażby Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Tam była przestrzeń na dyskusję dla strony społecznej, bo niestety poprzednia ekipa nie chciała strony społecznej widzieć w Sejmie i podejmować dyskusji. Zespół parlamentarny, który utworzyłam z posłankami, posłami, senatorkami, senatorami, był tym miejscem, by pod dachem Sejmu móc rozmawiać na tematy, które dla nas były istotne.
Do zespołu parlamentarnego i jeszcze wrócimy, ale chciałam dopytać o relacje między komisjami i podkomisjami. Zaczęliśmy od tego, że OFOP postuluje zmianę nazwy komisji, żeby się w niej znalazły organizacje pozarządowe. Czy to, że nazwa „organizacje pozarządowe” czy „społeczeństwo obywatelskie” znajdzie się w nazwie komisji gwarantuje, że sprawy organizacji pozarządowych, społeczeństwa obywatelskiego będą tam podejmowane? Czy może lepszym rozwiązaniem jest powołanie stałej podkomisji do spraw społeczeństwa obywatelskiego czy też organizacji pozarządowych. Jak to wygląda?
– To jest pewna taktyka i strategia na to, jak uwypuklić i zwrócić szczególną uwagę na kwestie związane ze społeczeństwem obywatelskim i organizacjami pozarządowymi. Są różne rozwiązania. Kwestia zmiany nazwy może być trudna, bo to jest zmiana całego regulaminu Sejmu. Tradycyjnie komisje zostały tak nazwane i to może być trudne do wykonania, ale można próbować wpisać stowarzyszenia i fundacje w obszary działań, żeby to mocniej wybrzmiało.
Powołanie stałej podkomisji do spraw społeczeństwa obywatelskiego to jest kolejne wyjście. Myślę, że byłby to chyba najmocniejszy akcent i najbardziej realne do przeprowadzenia, gdyby to stała podkomisja zajmowała się wszelkimi obszarami w tym dużym temacie społeczeństwa obywatelskiego, w tym również organizacjami pozarządowymi. Można by kilka kwestii podnosić, nie tylko związanych z prawodawstwem dotyczącym organizacji pozarządowych, ale chociażby z inicjatywą uchwałodawczą. Można by myśleć o strategiach włączających obywatelki, obywateli do współstanowienia prawa w swoich małych środowiskach. To by było bardzo dobre rozwiązanie, gdyby powstała taka stała podkomisja. Wówczas można by tam wypracowywać konkretne rozwiązania prawne, a później łatwiej byłoby je procedować na spotkaniach komisji i na sali plenarnej. Skłaniałabym się więc ku takiemu rozwiązaniu. Wszelkie propozycje, które przedstawiałoby środowisko organizacji pozarządowych byłyby tam omawiane, przygotowywane. To, co jest ważne: w podkomisji zasiadają reprezentantki i reprezentanci wszystkich klubów i kół, więc mogą też oczywiście być posłanki i posłowie nie zrzeszeni. W takim gronie szerokim można byłoby te wszystkie sprawy omówić.
W jakiś sposób można wziąć udział w pracach takiej komisji nie będąc posłem, ani posłanką?
– Można zawsze się zgłosić do przewodniczącej czy przewodniczącego komisji lub do całego prezydium z prośbą o to, by mieć szansę na udział w pracach komisji.
Kiedy poruszane są konkretne tematy, to strona społeczna powinna być zapraszana przez przewodniczących, ale nie zawsze to jest możliwe. Nie zawsze prezydium zna środowiska. Do tej pory złą praktyką było, że nie powiadamiało się strony społecznej o pracach. Ona dowiadywała się najczęściej ze stron Sejmu o tematach, które będą poruszane. To powodowało, że te informacje dosyć późno docierały do zainteresowanych i nie zawsze wszyscy mogli uczestniczyć. A to miało znaczenie, bo wtedy nierzadko z dnia na dzień trzeba było albo się łączyć zdalnie, albo próbować dotrzeć do Warszawy, by brać czynny udział w posiedzeniu komisji. Ten czynny udział to nie tylko siedzenie na sali, ale możliwość zabrania głosu. To też było odbierane stronie społecznej. Liczę na duże zmiany, jeżeli chodzi o sposób prowadzenia prac w komisjach i podkomisjach, bo to jest niezwykle ważne.
Przeglądając skład komisji, możemy zgłosić się do poszczególnych posłów czy posłanek, którzy mogą zaprosić stronę społeczną na posiedzenie komisji czy podkomisji. Do tego bym zachęcała, żeby znaleźć w danej komisji ambasadorów i ambasadorki sprawy. Jeżeli to są osoby wywodzące się z sektora pozarządowego, to nie powinno być żadnego problemu, ponieważ najczęściej znają te sprawy. Czują, że jest to ważne i są w stanie prezentować te propozycje na komisjach i podkomisjach. Takie relacje są niezwykle ważne.
Jeżeli nie mamy takiej osoby, a chcielibyśmy brać udział w pracach, to wówczas oficjalnie zgłaszamy się do prezydium. Na ręce przewodniczącej czy też przewodniczącego składamy prośbę i oczekujemy zaproszenia.
Jeżeli to nie wyjdzie i dalej nie mamy takiej możliwości, to możemy zwrócić się do poszczególnych klubów w Sejmie i one również mogą zaproszenie wysłać. Chodzi o przepustkę, by móc wejść na teren Sejmu. Dzięki zaproszeniu danego klubu można się poruszać po Sejmie.
Udziałem w takich pracach mogą być zainteresowane osoby, które nie mają możliwości przyjechać do Warszawy. Czy jest taka praktyka, żeby prace komisji były hybrydowe, czyli żeby można brać u nich udział zdalnie?
– Myślę, że tak. Jesteśmy przyzwyczajeni do pracy hybrydowej. Większość komisji i zespołów właśnie w ten sposób pracuje. Z jednej strony to jest kwestia bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o zdrowie, a z drugiej – oszczędność kosztów. Wiadomo, że podróż do Warszawy to jest dosyć spory wydatek, szczególnie dla osób, które pracują w sektorze pozarządowym. Zdalne uczestniczenie w posiedzeniach to jest pewne rozwiązanie i myślę, że w tej kadencji będzie już praktyką. Technicznie jest to absolutnie możliwe. Zostało przećwiczone przez tyle lat, więc nie ma najmniejszego problemu technicznego, czy organizacyjnego, by w ten sposób prace się toczyły. Jeżeli przy informacji o organizacji posiedzenia komisji czy podkomisji nie jest zaznaczone, że jest taka możliwość, to zawsze może się zwrócić do przewodniczącej, przewodniczącego, do prezydium o umożliwienie udziału w pracach zdalnie. Na takie prośby z reguły są pozytywne odpowiedzi. Sale są technicznie przygotowana do tego, żeby można było w ten sposób pracować.
Jest to bardzo dobra informacja dla tych organizacji, które często mają poczucie, że to, co się dzieje w sektorze pozarządowym jest warszawocentryczne, a nie słychać głosu spoza stolicy.
– Niestety tak jest. Wiele organizacji nie bierze udziału w pracach parlamentu, bo myśli, że musi przyjechać do Warszawy. Dlatego zawsze zachęcam, aby – jeżeli to jest tylko możliwe – dopilnować, by była szansa na udział w dyskusji, w prezentowaniu stanowisk, czy pokazywaniu rozwiązań.
To, co też jest ważne: jeżeli macie państwo, czy mamy jako sektor pozarządowy swoje poprawki, to one muszą przejść przez posłów i posłanki. Jeżeli cokolwiek jest do przeprocedowania, to muszą to zgłosić posłowie i posłanki. Kwestia zabrania głosu i pokazania swojej propozycji, to jest jedna rzecz, ale jeżeli chcemy to zrobić skutecznie, to zawsze możemy poprosić osobę, z którą współpracujemy, przedstawić jej poprawkę i to musi być złożone przez daną posłankę i czy też posła w formie pisemnej. Te osoby muszą być na sali. Gdy już jesteśmy podczas prac komisji i chcemy jeszcze próbować coś zmienić, to musi przejść przez posłanki lub posłów.
To jest cenna informacja. Mówiłaś o zespole parlamentarnym i chciałabym do tego jeszcze wrócić. Pamiętam, gdy w Sejmie działał Zespół parlamentarny ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi pod szefostwem marszałka senatu Bogdana Borusewicza. Prace tego zespołu wyglądały nieco inaczej niż to wynika z Twoich doświadczeń, gdy zastępował on podkomisję. Zespół nie ma aż takiej wagi jak komisja czy podkomisja sejmowa, gdzie te prace są bardzo merytoryczne. Jednak, jak pamiętam, zespół parlamentarny mógł pewne kierunki wyznaczać, jakieś tematy poruszać, które potem znajdowały się na wokandzie sejmowej. Od czego Twoim zdaniem zależy to, że taki zespół parlamentarny może mieć jakieś większe znaczenie?
– Uważam, że zespół parlamentarny ma zawsze znaczenie i to również merytorycznie. Nie umniejszałabym jego roli. Oczywiście, nie jest to organ Sejmu, to jasna sprawa, ale nawet w tej trudnej sytuacji, w jakiej byliśmy w poprzedniej kadencji Sejmu, dzięki pracy zespołu kilka rzeczy daliśmy radę zrobić i pewne rzeczy uruchomić. Głos organizacji pozarządowych był słyszany. To jest bardzo istotne, aby zainteresować posłów i posłanki, poszczególne kluby sprawami organizacji, żeby one nie umykały uwadze.
Można było zobaczyć, jak inaczej procedować pewne rzeczy, chociażby przez komisję petycji. W zespole opracowywaliśmy pewne strategie działania. Jeżeli był projekt ustawy złożony w formie petycji, to można było nadać mu bieg. Zespół był miejscem, w którym można było szybko wymienić informacje, co dzieje się w danej sprawie i w danym obszarze. Można było wypracować strategię, jak do danego tematu podejść.
Na spotkaniu podkomisji zajmujemy się konkretnym tematem, ustawą, przepisami, a tutaj mieliśmy szerszy ogląd spraw i możliwość wymiany doświadczeń, informacji albo wręcz ustalenia, jak działamy, jak strona społeczna chce, żeby to zostało wypracowywane. Pokazywaliśmy różne możliwości rozwiązań i gdy wybraliśmy kierunek, to wówczas mogliśmy działać w komisjach, jak też w poszczególnych klubach. To też moim zdaniem jest niezwykle ważne.
Nie umniejszałabym roli zespołu. To jest uzupełnienie prac. Dla mnie to było jedyne narzędzie do pracy w poprzedniej kadencji, a teraz liczę, że będzie to świetne uzupełnienie tego, co się będzie działo w komisji.
Jeżeli w zespole zostanie wypracowana strategia działania, która będzie mówiła, że dobrze by było powołać podkomisję do spraw społeczeństwa obywatelskiego, czy też prawodawstwa dotyczącego organizacji pozarządowych, to wówczas osoby zasiadające w tym zespole będą czuły się zobligowane do tego, by doprowadzić do powstania takiej podkomisji.
Czy udział w zespole parlamentarnym przedstawicieli i przedstawicielek organizacji pozarządowych odbywa się na takiej samej zasadzie, jak w komisjach? Też trzeba się zgłosić do prezydium, czy można sobie po prostu przyjść?
– My szukaliśmy maili do organizacji, żeby jak najszerszy krąg się dowiedział o tym, że w danym dniu zespół pracuje, że jest możliwość połączenia się zdalnie, czynnego czy biernego udziału w pracach zespołu. To ja zabiegałam o to, żeby te informacje były jak najszerzej dystrybuowane, ale jeżeli organizacje zgłaszały się same, to byłam przeszczęśliwa. To dla mnie oznaczało, że ktoś jednak widzi, że ten zespół pracuje i chce w jakikolwiek sposób w nim uczestniczyć: zdalnie, czy przyjść, czy też po prostu posłuchać. Widzieliśmy po tym, ile było wejść na stronę zespołu, kiedy trwało posiedzenie. To pokazywało, że o wiele więcej osób słucha niż zabiera głos. To było dla mnie niezwykle ważne.
Z reguły jest tak, że można po prostu zgłosić się do osoby, która odpowiada za prowadzenie zespołu parlamentarnego, czy też wejść na stronę Sejmu i słuchać. I w ten sposób brać udział w pracach zespołu.
A w jaki sposób najlepiej się przygotować, żeby głos przedstawicieli czy przedstawicielek organizacji był brany pod uwagę w czasie takich prac?
– Najlepiej mieć kontakt z osobami, które w Sejmie zajmują się organizacjami pozarządowymi, które wywodzą się z sektora pozarządowego, które znamy osobiście. A jeśli nie znamy, to warto w swoim okręgu przejść się do parlamentarzystek i parlamentarzystów. Zachęcałabym, żeby odwiedzić biura poselskie i senackie. I powiedzieć: „Jestem z sektora pozarządowego. Interesuje mnie dane rozwiązanie, ponieważ pewna rzecz nie funkcjonuje i przeszkadza nam to w działaniach, w podejmowaniu różnych inicjatyw. Czy możemy współpracować w tym temacie? Wiemy, że jest zespół parlamentarny, jest też komisja, może pan, pani akurat w tej komisji zasiada? Chcielibyśmy, żeby ten temat również w komisji wybrzmiał”. Może akurat ta osoba zdecyduje się, by dalej nad tym pracować, chociażby w podkomisji, czy też zapisać się do zespołu parlamentarnego, jeżeli w nim nie jest.
Jako osoby z sektora pozarządowego musimy dopingować i monitorować, co robią nasi parlamentarzyści, którzy nie na wszystkim też się muszą znać. To też trzeba jasno powiedzieć.
Jeżeli ktoś jest z sektora pozarządowego, to będzie wiedział, wiedziała na czym ta praca polega, co doskwiera organizacjom. Ale jeżeli taka osoba nigdy nie pracowała fundacji czy stowarzyszeniu, czy też nie była aktywistką, to może mieć po prostu mniejsze doświadczenie, mniejszą wiedzę na ten temat. Ale zawsze można taką osobę zainspirować, żeby tę wiedzę posiadła. A my będziemy ekspertkami, ekspertami, żeby podpowiadać, pokazywać, czy też przekazywać apele, które chociażby organizacje parasolowe w Polsce już wypracowały, a taka informacja nie dotarła do poszczególnej posłanki czy posła, senatorki czy senatora.
To jest pierwsza ścieżka, czyli pilnować tego, czym zajmują się parlamentarzyści, parlamentarzystki w polskim Sejmie i Senacie.
Druga ścieżka jest taka, żeby zgłaszać problemy do rozwiązania zespołowi parlamentarnemu czy też komisji, która się zajmuje organizacjami pozarządowymi. To jest niezwykle ważne. Praca nad wprowadzeniem konkretnych ustaw czy poszczególnych przepisów jest dosyć wymagająca. Dla pojedynczej osoby byłoby to trudne, chociaż znam osoby, które sobie świetnie radzą, pisząc ustawy czy poprawki do ustaw i przedkładając je, wysyłając do prezydium danej komisji.
Powiedziałaś, że i tak wszystkie postulaty organizacji, jeżeli są zgłaszane w komisjach czy podkomisjach, muszą przejść przez posła czy posłankę. W jaki sposób przygotować taki materiał, aby zainteresować nim parlamentarzystów? Co tam powinno się znaleźć? Gdyby do Ciebie trafił taki dokument, to którym byś się zajęła, a którym niekoniecznie?
– Na pewno ważne są konkrety. Konkretne rozwiązania. Najpierw oczywiście pokazanie problemu. Ja akurat wiem na czym polega funkcjonowanie, praca organizacji pozarządowych, więc możliwe, że łatwiej było mi to dostrzec bez opowiadania historii. Ale dla innych osób ważne byłoby dowiedzieć się, dlaczego warto się tym zająć. Musimy po prostu sprawdzić, czy dana osoba współpracowała, pracowała w fundacji, w stowarzyszeniach, czy też zajmowała się wolontariatem. Jeśli tak, to te ustawy pewnie byłyby jej bliższe i przynajmniej znane. A jeżeli nie są znane, to na pewno trzeba zacząć od pokazania problemu.
Można to zrobić na wiele sposobów. Można zaprosić do działań, które podejmuje dana organizacja. Pokazać: „Proszę bardzo, chcieliśmy zrobić to i to, ale prawo jest niejednoznaczne albo wręcz tego nie ujmuje, więc prosimy pana, panią o to, żeby to prawo zmienić”. Jeżeli jesteśmy w stanie zaproponować poprawkę, to na pewno ułatwia pracę. Jeżeli nie jesteśmy w stanie, to też można powiedzieć czy napisać, że prosimy, aby legislatorki, legislatorzy w klubie czy też prawnicy i prawniczki pochylili się nad tym i zaproponowali pewne rozwiązania, które moglibyśmy wspólnie jeszcze przedyskutować. To też jest ważne, ponieważ mogą być zaproponowane rozwiązania prawne, legislacyjne, które przyniosą niepożądany efekt.
Dlatego zawsze zaznaczamy, że chcielibyśmy przekonsultować kwestie związane z propozycjami, które dana posłanka, poseł mają przedłożyć na komisji. To jest bardzo ważne, by dopilnować, co zostanie zaproponowane w komisji, podkomisji, czy też w zespole parlamentarnym. Można zwrócić uwagę, czy dana propozycja przyniesie takie efekty, jakich oczekiwaliśmy.
Jeżeli nie jesteśmy w stanie konkretnej propozycji przedłożyć, to warto zapytać, czy jest szansa, żeby ktoś w klubie się tym zajął. W obecnej sytuacji te propozycje pewnie będą wychodzić od rządu, więc warto też rozmawiać z przedstawicielkami i przedstawicielami obecnego rządu. Tam też wiele osób wywodzi się sektora pozarządowego. Mamy panią minister, która będzie się zajmować społeczeństwem obywatelskim, z czego jestem przeszczęśliwa. Myślę, że to będzie naturalna partnerka do tego, żeby kwestie organizacji pozarządowych, społeczeństwa obywatelskiego naprawiać pod kątem legislacyjnym, czy też uzupełniać luki, które się pojawiały w tym obszarze. To jest bardzo dobra informacja, że ten rząd traktuje społeczeństwo obywatelskie, organizacje pozarządowe jako obszar, którym chciałby się zajmować i który powinien być lepiej zaopiekowany pod kątem legislacyjnym.
Dodam jeszcze jedną rzecz. Tutaj dużo wybrzmiewa kwestii związanych z budowaniem relacji z parlamentarzystami, parlamentarzystami. Warto zapraszać ich na wszelkie wydarzenia ogólnogminne, ogólnomiejskie, ogólnowojewódzkie, na tzw. fora organizacji pozarządowych. Nie unikać tego, nawet jeżeli nie przyjdą, to zawsze jest próba zainteresowania poszczególnych posłów i posłanki tym, co robimy, jak robimy, żeby można było się pochwalić, czy też przedłożyć problemy, które są nam bliskie. Nawet jeżeli przyjdą na godzinę, to w kuluarach zawsze można próbować nawiązywać kontakty z tymi osobami. Budowanie relacji jest naprawdę niezwykle ważne, podtrzymywanie relacji jest niezwykle ważne, bo wtedy łatwiej umówić się i porozmawiać, czym trzeba się zająć i co należy poprawić.
Myślę, że to cenna wskazówka dla wszystkich.
– Nie zniechęcać się. Wiem, niejednokrotnie słyszałam, że posłowie przychodzą na pół godziny, godzinę i później wychodzą. Proszę się tym nie zrażać, naprawdę zachęcam.
Zapraszajcie posłów i posłanki, senatorów i senatorów, niech widzą, że dane zaproszenie jest. Może się okazać, że nawet jeżeli nie przyjdziemy na to wydarzenie, to za moment ktoś się odezwie, bo będzie chciał porozmawiać na temat, który jest bardzo ważny dla danej organizacji.
W obecnym Sejmie jest sporo debiutantów, część z nich pochodzi także z organizacji pozarządowych. Cztery lata temu byłaś w podobnej sytuacji. Jak Twoje wyobrażenie o pracy w Sejmie różniło się od tego, co w rzeczywistości Cię spotkało?.
– Myślałam, że będę tutaj mogła pracować, wykorzystywać swoją wiedzę, doświadczenie, swoje przygotowanie prawnicze do tego, żeby poprawiać ustawy, by pokazywać w nich luki, czy też pokazywać, że dane przepisy nie funkcjonują, czy też wręcz przeszkadzają w funkcjonowaniu organizacji pozarządowych, czy też na innych płaszczyznach. Niestety, sposób pracy i komisji, i samego Sejmu był daleki od moich oczekiwań. Byłam tym niezwykle zawiedziona. Kultura pracy była fatalna, sposób funkcjonowania, załatwiania wszelkich spraw był bardzo daleki od tego, jakie miałam wyobrażenie, jak mogłoby być.
Nie było to dobre doświadczenie, jeżeli chodzi o sposób pracy. Szczególnie że patrzyła na nas cała Polska, więc każda inicjatywa związana z tym, że powinny przepisy inaczej wyglądać, która spotykała się z niechęcią, czy też niekulturalnym sposobem załatwienia – była od razu widoczna. Rozumiem, że każdy może mieć swoje propozycje i one mogą nie przejść, ale niejednokrotnie było to robione w sposób, który był daleki od wymarzonej, czy też oczekiwanej przeze mnie kultury pracy.
Sejm składa się z 460 osób i każdy może mieć pomysł na to, jaki przepis powinien być teraz procedowany i która poprawka powinna być wzięta pod uwagę, ale jednak powinno być to zrobione w sposób demokratyczny, a nie na zasadzie „nie, bo nie” albo wręcz wrzucaniem pewnych propozycji do tzw. zamrażarki czy też szuflady i mówienie, że teraz się tym nie będziemy zajmować albo będziemy to robić tak, jak my sobie to wymyśliliśmy, z pominięciem chociażby strony społecznej. Tym byłam niezwykle zawiedziona.
Zdarzały się oczywiście rzeczy pozytywne, gdy sposobami staraliśmy się przez to przejść i pewne rzeczy rozwiązywać. Są też sukcesy, to chciałabym jasno powiedzieć. Będąc w opozycji można było też pewne rzeczy rozwiązać i te rozwiązania są na stole i one funkcjonują.
Co teraz? Wracasz do sektora?
– Nie wracam, bo nigdy z niego nie wychodziłam. Jestem aktywistką, przez ponad 20 lat pracowałam, współpracowałam z organizacjami pozarządowymi, więc nie muszę wracać, jestem po prostu w tym miejscu, w którym byłam, gdy zostałam wybrana do Sejmu.
Jeżeli będę jakiekolwiek teraz funkcje pełnić, to będzie to narzędzie do tego, żeby pomagać organizacjom pozarządowym w funkcjonowaniu, wypełnianiu ich celów i żeby prawodawstwo również sprzyjało działaniu organizacji pozarządowych.
Niezwykle ważne jest dla mnie, żeby organizacje pozarządowe były traktowane po partnersku. Żeby nie były to osoby, stowarzyszenia, fundacje, przy których robi się zdjęcia przy okazji Dnia Wolontariusza 5 grudnia i mówi, że robią świetną robotę, ale przez cały rok trudno dostrzec wsparcie idące od samorządów, od państwa. O państwie myślę bardzo szeroko: nie tylko o instytucjach rządowych, ale również samorządowych, bo to miejsca, z którymi stowarzyszenia, fundacje pracują na co dzień. Chciałabym, by nie były traktowane jak podmioty, które zrobią coś taniej, szybciej, lepiej, tylko potencjalni partnerzy do rozwiązywania problemów społecznych, do inicjowania różnych działań. I by ten głos był słyszany i słuchany, bo to jest najważniejsze.
Funkcja posłanki służyła mi temu, by poprawiać legislację i by głos organizacji był słyszany i słuchany w Sejmie i w Senacie. A teraz w zależności, co się też wydarzy albo będą dalej pracować w organizacjach pozarządowych i dalej im służyć, albo – jeżeli obejmę jakąkolwiek funkcję inną – to będę również starała się, by rola organizacji pozarządowych, ich postrzeganie było jak najpełniejsze i by były po prostu partnerami. Żeby konsultowane z nimi rzeczy były procedowane i wprowadzane w życie, bo niejednokrotnie uczestniczyłam w konsultacjach społecznych, podczas których włożyliśmy dużo czasu, energii, pracy, a później samorządy zrobiły tak, jak uważały, że powinno być najlepiej.
Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Naszym gościłem była Monika Falej, była posłanka, nadal aktywistka i działaczka organizacji.
– Dziękuję serdecznie i liczę na to, że będziemy zmieniać świat na lepszy dla organizacji pozarządowych, lepszy dla społeczności lokalnych, dla nas samych. Wszystkiego dobrego w nowym roku. Byśmy byli zadowoleni z tego, co robimy i mieli pełną satysfakcję z podejmowanych działań.
👉 Obejrzyj inne rozmowy publicystyczne dotyczące wyborów parlamentarnych 2023
Czy wiesz, że:
Organizacje, które podejmują się rozmawiania z politykami i zmieniania systemu to organizacje rzecznicze. Zazwyczaj nie podejmują takich działań w pojedynkę, a w większej grupie - jednocząc się w federacje czy sieci organizacji. (źródło: Efekt mrożacy. O kondycji rzecznictwa organizacji pozarządowych)
Organizacje chętnie ze sobą współpracują, gdyż 88% fundacji i stowarzyszeń deklaruje, że ma kontakty z innymi organizacjami. 31% organizacji należy do różnego rodzaju porozumień krajowych lub międzynarodowych, np. związków, federacji, sieci. Organizacje, które należą do porozumień widzą wynikające z tego korzyści, między innymi związane ze wzmocnieniem pozycji organizacji w relacjach z władzami. (źródło: Kondycja organizacji pozarządowych 2021)
Ten artykuł ukazał się w cyklu „Wybory 2023. Co dalej?”.
Zobacz inne materiały →
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.