Choć brzmi to jak wyświechtany slogan, to ważne, byśmy potrafili działać ponad podziałami i po prostu być w tym razem – choć fizycznie będziemy osobno jak nigdy dotąd.
Od ponad trzydziestu lat budujemy w Polsce społeczeństwo obywatelskie i nagle, zupełnie niespodziewanie, musimy zdać z niego wielki egzamin. Nikt z nas zapewne nie spodziewał się tego, czego właśnie doświadczamy, ale już wiadomo, że koronawirus w bardzo poważny sposób przekłuje naszą europejską bańkę bezpieczeństwa. Musimy teraz błyskawicznie zaadaptować się do nowej sytuacji i stawić jej czoła, nie do końca wiedząc, co dokładnie czeka nas dalej.
Dla nas, działających na co dzień w organizacjach społecznych, widzę w tym czasie szczególną rolę. Bo epidemia to nie jest problem tylko medyczny i sanitarny, ale problem społeczny. I choć oczywiście największa odpowiedzialność, ta za ludzkie życie, będzie w rękach lekarzy i personelu medycznego, to jednak od tego, jak zareagujemy jako społeczeństwo, zależy jak poważne będą konsekwencje epidemii i sama jej skala.
Pierwszy test, który zdajemy, ale co, jeśli sytuacja się przeciągnie?
Przede wszystkim, musimy wziąć odpowiedzialność za to, jak wyglądają w tych dniach, a pewnie i tygodniach, nasze relacje społeczne. Kluczowe jest stosowanie się do zaleceń dotyczących izolacji, a jeśli trzeba – kwarantanny, i zachęcanie do tego innych. Jeśli działamy lokalnie i jako organizacja cieszymy się autorytetem w swojej społeczności, apelujmy o to, by ludzie zostawali w domach, unikali kontaktowania się ze sobą i stosowali wszystkie względy bezpieczeństwa. Apelujmy też do pracodawców, by jeśli charakter działalności na to pozwala, umożliwili pracownikom pracę zdalną.
To pierwszy i kluczowy test, który jak na razie w Polsce zdajemy. Sytuacja może się jednak przeciągnąć i musimy być przygotowani na to, że za kilka tygodni zachęty do zostawania w domach nadal będą konieczne, a już dużo trudniejsze do wyegzekwowania. Wtedy właśnie rola organizacji społecznych może okazać się bardzo ważna.
Nie pomagajmy w sposób nieprzemyślany
Po drugie, pomyślmy już teraz o grupach, które będą wymagać szczególnego wsparcia. To przede wszystkim seniorzy oraz lekarze i personel medyczny. Jeśli chodzi o osoby starsze, to w pierwszych dniach izolacji z przerażeniem zaobserwowałem, że to właśnie ich widać na ulicach.
Naprawdę da się tego uniknąć – wystarczy, że każdy, kto nie jest w grupie ryzyka, na klatce schodowej wywiesi ogłoszenie, jakiego typu pomoc może świadczyć sąsiadom.
Dobrym pomysłem jest przygotowanie szablonu prostego plakatu, który każdy może wydrukować na domowej drukarce i udostępnienie go na naszych kanałach w internecie.
Jeśli chodzi o lekarzy, to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Jeśli chcemy zorganizować zbiórkę, to warto wcześniej skontaktować się z przedstawicielami tej branży i uzgodnić, jakiego typu wsparcie będzie miało największy sens. Nie pomagajmy w sposób nieprzemyślany!
Lekarzy czeka teraz naprawdę ekstremalny czas i każde wsparcie powinno trafiać w ich potrzeby z precyzją skalpela.
Co z pracującymi na śmieciówkach?
Po trzecie, epidemia dotknie nie tylko nasze zdrowie ale też gospodarkę. Już teraz wiadomo, że niektóre branże będą miały poważne kłopoty, żeby się po tym podnieść. Trzeci sektor jako taki również zostanie tym dotknięty – zwłaszcza tam, gdzie działalność organizacji społecznych opiera się na organizowaniu dużych konferencji, spotkań czy festiwali. Dotknięte zostaną, a często już zostały niektóre grupy pracowników – zwłaszcza ci zatrudnieni na umowach śmieciowych. Z dnia na dzień nie przedłużone umowy czy wycofane kontrakty mogą niejedną osobę postawić w sytuacji, w której jej utrzymanie na koniec miesiąca nie będzie wcale pewne.
„Uśmieciowienie” rynku pracy to zresztą także problem trzeciego sektora, choć często przemilczany. Może epidemia sprawi, że wreszcie zrozumiemy, jak groźne jest to dla nas i dla naszej społeczności?
W obydwu przypadkach powinniśmy pomyśleć o mechanizmach solidarności, które możemy uruchomić. Nie ma także nic złego w rozmowach z władzami publicznymi na temat pakietów osłonowych. Tego typu działania zapowiedział już rząd, ale będzie to konieczne również na poziomie lokalnym. I to my jako organizacje społeczne możemy się tego domagać od władz.
Spokój, opanowanie i stabilność. Nie podawać fake newsów
Po czwarte, kluczowy będzie nasz spokój, opanowanie i stabilność. Epidemia koronawirusa to nie koniec świata, to poważny kryzys, z którego wyjdziemy. Zrozumiałe jest jednak, że przeżywamy teraz ogromny stres a może nawet strach – o siebie, o najbliższych. W tym strachu łatwo o decyzje podyktowane emocjami.
A zatem, dbajmy o to, by nie podawano dalej informacji nieprzemyślanych, które będą wzbudzać panikę i powodować nieprzemyślane reakcje.
Niestety, pierwsze fake newsy związane z epidemią już się szerzą – jeśli widzimy je, reagujmy i prostujmy nieprawdziwe informacje.
Spokój potrzebny jest też w emocjach w debacie publicznej. Polska Policja zamieściła na swoim Facebooku zabawny wpis, w którym w związku z epidemią zachęciła do „zawieszenia do odwołania działalności przestępczej”. Bądźmy trochę jak ta policja i żądajmy zawieszenia obecnych w naszej społeczności sporów i konfliktów. Choć brzmi to jak wyświechtany slogan, to ważne, byśmy potrafili działać ponad podziałami i po prostu być w tym razem – choć fizycznie będziemy osobno jak nigdy dotąd.
Jan Mencwel – aktywista, prezes Miasto Jest Nasze, publicysta.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.