Katastrofa klimatyczna. Musimy być gotowi na odbudowę naszego sposobu życia, produkowania, konsumowania, gospodarki, kiedy nadarzy się taka konieczność [felieton Grzeszaka]
Kiedy dzieją się tragedie spowodowane pogodą, kiedy giną ludzie, kiedy tracą swoje majątki, presja na polityków natychmiast narasta. Kiedy wszystko dzieje się po staremu, presja idzie raczej w drugą stronę – łagodzenia i odchodzenia od (wydawałoby się niepotrzebnej) polityki klimatycznej.
Pierwsze upały w sezonie letnim, to od wielu lat okazja do emocjonalnej dyskusji na temat kryzysu klimatycznego. Dopiero kiedy na własnej skórze doświadczamy opisywanych przez naukowców zjawisk, chcemy szukać rozwiązań, dyskutować, mobilizować się do działania.
Ostatni raport IPCC nie pozostawia złudzeń – czeka nas zły lub jeszcze gorszy scenariusz. Zmiana klimatu jest faktem. To, że ma źródło w emisjach dwutlenku węgla, jest faktem. I faktem jest też to, że produkowane teraz emisje będą wpływać na klimat jeszcze wiele lat. Innymi słowy – już teraz musimy zacząć wciskać hamulec, żeby rozpędzona machina, którą pędzimy ku zagładzie wyhamowała za kilkanaście do kilkudziesięciu lat. Wiemy, co należy zrobić, żeby ograniczyć emisje.
Nie wiemy niestety, jak do tego przekonać wszystkich mieszkańców globu i samych siebie.
I po staremu, i od nowa
W maju Polski Instytut Ekonomiczny wydał raport na temat postaw społecznych Polaków w sprawie dewzrostu (degrowth). Autor raportu Paweł Śliwowski wskazał w nim na nieskuteczność koncepcji klimatycznego decouplingu, czyli całkowitego oderwania od siebie wzrostu gospodarczego (mierzonego PKB) od emisji Co2 (a polecam również wywiad Grzegorzem Sroczyńskiego z autorem). Mimo, że udaje się w ostatnich dekadach ograniczać emisje w największych europejskich gospodarkach, to skala i tempo tej zmiany pozostawia wiele do życzenia. A mówimy tu o państwach znajdujących się w czołówce rankingów ilości wytwarzanych emisji na mieszkańca (państwa z niskimi emisjami gwałtownie je w ostatnich latach zwiększają, starając się zapewnić swoim mieszkańcom coraz lepsze życie). Więc może dewzrost? Może należy uznać, że po prostu wytwarzamy dużo za dużo i zacisnąć pasa. Problem w tym, że to – z politycznego i gospodarczego punktu widzenia – niewykonalne. Przynajmniej w obecnej rzeczywistości.
Pandemia Covid-19 pokazała, że istnieją momenty, w których światowy porządek może ulec całkowitemu zawieszeniu. Niewyobrażalne przed marcem 2020 roku decyzje (masowy lockdown połączony z hojną pomocą publiczną) zostały wymuszone poprzez połączony głos naukowców i opinii publicznej na całym świecie bojącej się tajemniczego wirusa. Kiedy wirus stał się bardziej oswojony, a procentowa śmiertelność w jego efekcie okazała się oscylować w granicach 2-3 proc, presja szybko ustąpiła. Także w sprawie katastrofy klimatycznej widać wyraźną prawidłowość – kiedy dzieją się tragedie spowodowane pogodą, kiedy giną ludzie, kiedy tracą swoje majątki, presja na polityków natychmiast narasta.
Kiedy wszystko dzieje się po staremu, presja idzie raczej w drugą stronę – łagodzenia i odchodzenia od (wydawałoby się niepotrzebnej) polityki klimatycznej.
W gotowości
Zainspirowany dyskusjami o powojennej odbudowie Mariupola i innych ukraińskich miast, sięgnąłem ostatnio po książkę Grzegorza Piątka „Najpiękniejsze miasto świata”. Piątek opisuje wprowadzane w drugiej połowie lat 40-tych zmiany w tkance Warszawy, które w głowach urbanistów powstawałyjuż przez wiele lat przed wojną, z celem uczynienia z miasta lepszego miejsca do życia. W 1945 roku wielkie zmiany były nie tylko możliwe, ale też po prostu konieczne.
Myślę, że podobnie jest w przypadku katastrofy klimatycznej i związanych z nią zagrożeń.
Nikt z nas ich nie chce, ale musimy jako instytucje publiczne, NGO-sy i – szerzej – społeczeństwo być gotowi na odbudowę naszego sposobu życia, produkowania, konsumowania, całego życia gospodarczego kiedy nadarzy się taka konieczność.
Miejmy nadzieję, że gwałtowny rozwój technologii (wodór, OZE itd.) umożliwi płynne i bezpieczne przejście do świata zeroemisyjnego. Jeśli jednak tak się nie stanie, musimy być gotowi podźwignąć świat i nasze lokalne społeczności z kryzysu w stronę sprawiedliwej i bezpiecznej nowej rzeczywistości.
Jacek Grzeszak – ekonomista, pracownik Polskiego Instytutu Ekonomicznego, a także współzałożyciel i członek Miasto Jest Nasze. Od 2014 do 2019 pracował w Fundacji Stocznia. TT: @jacekgrzeszak
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.