Nie do wszystkich czynności musimy koniecznie wykorzystywać wodę z miejskiego wodociągu, która jest w wielu miastach naprawdę wysokiej jakości i nadaje się do picia. Można pomyśleć o wykorzystaniu deszczówki lub "wody szarej". Niektóre miasta już zaczynają w tej sprawie działać. Dobrym rozwiązaniem jest wspieranie tak zwanej małej retencji. Samorząd w Warszawie w zeszłym roku zaczął konsultacje na temat tego, jak dofinansowywać przydomowe zbiorniki na deszczówkę.
Niech te kilka dni opadów śniegu z deszczem nas nie zmyli. Jest styczeń, a już mamy suszę. Praktycznie bezśnieżna zima to po zeszłorocznej, już bardzo poważnej suszy, naprawdę zły znak. Przypomnijmy, że w 2019 roku w ponad 250 miastach i miasteczkach w Polsce wprowadzono ograniczenia w korzystaniu z wody. Pod groźbą kar finansowych wprowadzono zakazy podlewania ogródków czy mycia samochodów. W tym roku szykujmy się na dużo gorszy scenariusz.
Szykujmy się… Ale jak? Rolą społeczników jest domagać się w tej sprawie informacji od władz. Miasta nauczone zeszłoroczną suszą powinny już zacząć przygotowywać się doraźnie na tegoroczny kryzys (oby tylko kryzys, a nie katastrofę). W pierwszej kolejności powinny być opracowane jasne procedury działania, które zostaną wdrożone odpowiednio wcześnie. Ważne jest to, by nie zaskoczyć mieszkańców – żyjąc w mieście może nam się wydawać, że suszy nie ma, nie doświadczamy jej przecież na co dzień. O niskim stanie wód mogą nam najwyżej przypomnieć kamienie wystające po raz kolejny z dna rzeki.
W wielu miastach zapanowała w zeszłym roku moda na ogłaszanie „alarmów klimatycznych“. Była to często czysto polityczna reakcja na to, jak silnie obecny zaczął być w polskiej debacie publicznej temat zmian klimatu. Niestety, w większości przypadków taki „alarm“ nie przekładał się na żadne realne działania. Co gorsza, często służył do umywania rąk przez władze lokalne i zwalania odpowiedzialności na władze krajowe – tak, jak to miało miejsce w Warszawie, gdzie rezolucja klimatyczna Rady Warszawy w rzeczywistości jedynie wzywała do działań rząd. Tymczasem miasta muszą zacząć patrzeć na to, co same mogą zrobić, aby po pierwsze zaadaptować się do skutków zmian klimatu, a po drugie, obniżyć swój negatywny wpływ na klimat przez redukcję emisji CO2.
Jeśli pod nami jest mało wody, którą moglibyśmy pobierać, to zbierzmy jak najwięcej tej, która spada z góry
To drugie jest kwestią na tyle złożoną, że na razie ją zostawmy. Jeśli zaś chodzi o adaptację, to właśnie susza jest pierwszym zjawiskiem, do którego będziemy musieli się przyzwyczaić i chronić przed jego skutkami. Przede wszystkim, najlepszą odpowiedzią na suszę związaną z niskim stanem wód jest poprawienie retencji. W skrócie: jeśli pod nami jest mało wody, którą moglibyśmy pobierać, to zbierzmy jak najwięcej tej, która spada z góry. Poza tym, nie do wszystkich czynności musimy koniecznie wykorzystywać wodę z miejskiego wodociągu, która jest w wielu miastach naprawdę wysokiej jakości i nadaje się do picia. Można pomyśleć o wykorzystaniu deszczówki lub tak zwanej wody szarej. Niektóre miasta już zaczynają w tej sprawie działać.
Na przykład w Bydgoszczy miejskie wodociągi realizują projekt związany z retencją. W ramach projektu powstanie m.in. 81 zbiorników na deszczówkę, którą będzie można wykorzystać w czasie suszy.
Dobrym rozwiązaniem jest też wspieranie tak zwanej małej retencji. Samorząd w Warszawie w zeszłym roku zaczął konsultacje na temat tego, jak dofinansowywać przydomowe zbiorniki na deszczówkę.
Woda szara
Jeśli chodzi o wodę szarą, to tu mamy wiele do zrobienia jako obywatele. Woda szara to ta woda, która została już przez nas wykorzystana, np. do kąpieli czy mycia naczyń i nie nadaje się do picia, ale do innych czynności jak najbardziej.
Szacuje się, że na jedną osobę można uzyskać około 55 litrów dziennie wody szarej. Podwójne wykorzystywanie wody zmniejsza domowe zapotrzebowanie na wodę pitną oraz powstawanie ścieków o blisko 30 procent.
Jej wykorzystywanie nie jest takie proste – trzeba mieć oddzielne przewody kanalizacyjne do jej zbierania. Możemy zainteresować się możliwościami jej wykorzystania jako obywatele, ale możemy i powinniśmy też oczekiwać, że wszelkie nowe inwestycje w naszym mieście będą tworzone tak, by przygotować się na przyszłe niedobory wody.
Wodę zacznijmy oszczędzać wszyscy
Wreszcie, dzięki odpowiedniej polityce miejskiej, można nakłonić obywateli do większego oszczędzania wody. Długie prysznice, codzienne kąpiele w wannie, beztroskie odkręcanie wody przy byle okazji – o tym będziemy musieli w najbliższych latach zapomnieć. Nasz samorząd musi przygotować się na kryzys, ale wodę zacznijmy oszczędzać wszyscy, solidarnie. Dobrym pomysłem jest więc premiowanie niskiego zużycia wody, np. poprzez powiązanie opłat za wodę z innymi opłatami. Taki system działa już w Kamieniu Pomorskim, gdzie opłaty za wywóz śmieci zależą właśnie od zużycia wody w danym lokalu.
Nie ma czasu do stracenia
To tylko kilka przykładów doraźnych działań mogących nas uchronić przed kryzysem związanym z brakiem wody pitnej w miastach. Potrzebne jest podejście kompleksowe, debata i konsultacje społeczne.
Być może temat suszy to świetny pomysł na panel obywatelski w naszym mieście? Naszą rolą jako społeczników jest to, by zwracać uwagę na ten problem, proponować rozwiązania i animować debatę publiczną.
Polityka miejska już nieraz zmieniła się pod wpływem presji mieszkańców – tak może być i tym razem. Jedno jest pewne: czasu do stracenia nie ma zbyt wiele.
Jan Mencwel – aktywista, prezes Miasto Jest Nasze, publicysta.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.