Dlaczego wszyscy umrzemy bez drzew w miastach? [Felieton Mencwela]
W Lublinie na ulicy Lipowej mieszkańcy wywiesili na swoich balkonach transparenty „Chcemy drzew, a nie betonu”. Co się okazało? Że jednak remont tej ulicy da się zrobić tak, by drzew nie wycinać.
Alarm dla Drzew, Drzewa są piękne, Ocalmy drzewa w Lublinie, MiastoDrzew, Między Drzewami, MODrzew – Monitoring Obywatelski Drzew, Społeczny Ruch Ochrony Drzew, Stop niszczeniu drzew, Zadrzewieni. To tylko niektóre spośród nazw organizacji i grup nieformalnych, które zawiązały się w ostatnich latach z miłości do drzew w mieście. Niestety, większość z nich powstaje dlatego, że ktoś postanawia drzewa wyciąć. Co jest z nami nie tak, że co i rusz ktoś wpada na pomysł, by chwycić za piłę i ciąć?
A jednak się da
W ostatnich dniach smutne wieści nadeszły z Leżajska, wcześniej bronił się Lublin. A to „rewitalizacja rynku”, a to „remont drogi”, a to „względy kompozycyjne” – w realiach polskiego samorządu powody wycinania drzew są najróżniejsze. Łączy je jedno: w większości przypadków to nie jest żaden obiektywny powód, ale decyzja, którą ktoś podejmuje. Najczęściej w zaciszu urzędowego gabinetu, bez informowania mieszkańców czy organizacji zajmujących się miastem i przyrodą. To dzisiaj wciąż smutny standard w zarządzaniu drzewami w mieście. Coraz częściej kończy się na protestach, tak jak w Lublinie na ulicy Lipowej, gdzie mieszkańcy wyszli na ulice i wywiesili na swoich balkonach transparenty „Chcemy drzew, a nie betonu”. Co się okazało? Że jednak remont tej ulicy da się zrobić tak, by drzew nie wycinać. Wystarczyło tylko chcieć.
Podobnie, jak wystarczy chcieć zachować drzewa przy „rewitalizacji” rynku czy dowolnej innej przestrzeni miejskiej.
Najlepsze klimatyzatory marki natura
A przecież w dzisiejszych czasach drzewa w mieście są na wagę złota. Nie ma lepszego momentu, żeby się o tym przekonać, niż obecna fala upałów. Jeśli jesteście na urlopie, to poczekajcie na powrót do miasta. Po raz kolejny przypomnicie sobie, że w przestrzeniach miejskich pozbawionych drzew po prostu nie da się wytrzymać. Rok temu zrobiłem pomiar temperatury na stołecznym placu Bankowym. Różnica pomiędzy terenem zadrzewionym a „patelnią” wynosiła ponad 20 stopni! To nie jest tylko kwestia cienia, ale specyficznych właściwości drzew i procesów, które w nich zachodzą. Drzewa przechwytują wodę i odparowują ją, dzięki czemu ich otoczenie dodatkowo się schładza. To po prostu genialne, naturalne klimatyzatory – tylko, że nie zużywają ani kilowata energii elektrycznej. A do tego mają też inne funkcje – czyszczą powietrze, redukują emisje dwutlenku węgla, przechwytują wodę podczas nawalnych deszczy.
Wyobraźcie sobie, że ktoś teraz stworzyłby wynalazek, który robiłby to wszystko zupełnie za darmo i jeszcze z upływem czasu rósł, zamiast się zużywać. Nobel murowany! A mimo to wciąż lekką ręką pozbawiamy się tego wynalazku i wyrzucamy go z naszej przestrzeni.
Dlaczego tak się dzieje? Trend ten obserwuję już od dłuższego czasu, skrupulatnie czytam wiadomości o kolejnych wielkich wycinkach drzew w polskich miastach. Powodów jest wiele, ale dwa są kluczowe. Po pierwsze, w miastach bardzo pragniemy „nowoczesności”, ale jednocześnie źle ją pojmujemy. Wielu samorządowcom wydaje się, że „nowoczesny” rynek czy ulica są sterylne, gładkie i pozbawione nieregularności. Przewidywalne do bólu. Drzewo zaburza ten schemat, jest krzywe, rośnie samo i wprowadza element nieprzewidywalności. Ale jeśli spojrzymy na funkcje, jakie spełnia – to właśnie ono, a nie beton jest nowoczesnym materiałem. Widać to, gdy się spojrzy na dane naukowe. Pokazują one jasno: drzewa będą nam coraz bardziej potrzebne. Klimat się ociepla, upały wzmagają, susze będą występować na zmianę z nawalnymi deszczami. Najwyższa pora dostrzec w drzewach naszego wielkiego sprzymierzeńca w tych wyzwaniach. Wielu mieszkańców już to rozumie, zresztą – kochamy drzewa i bez tej wiedzy za to, że są piękne. Z tej miłości i z wiedzy o wyzwaniach kryzysu klimatycznego powstają w całej Polsce ruchy obrony drzew, o których pisałem na początku. Pytanie brzmi – kiedy w decyzje o drzewach i zieleni samorządowcy włączą mieszkańców?
Halo, tu las
Drugi powód jest prozaiczny: o wycięcie drzewa jest po prostu bardzo łatwo. W zasadzie nie trzeba takiej decyzji z nikim konsultować, informować o niej mieszkańców, a ci najczęściej dowiedzą się, gdy usłyszą ryk pił i będzie już za późno.
Ale każde wycięte nagle drzewo nie tylko zubaża przestrzeń miejską i sprawia, że będzie nam goręcej w upał, ale też podważa zaufanie mieszkańca do władzy.
Zwłaszcza gdy po fakcie okaże się, że dana wycinka wcale konieczna nie była, zabrakło jedynie wyobraźni. To kolejny przykład tego, jak wiele zmieniło by się na lepsze, gdyby w pewne decyzje włączać odpowiednio wcześniej mieszkańców. Po prostu z zacisza urzędowego gabinetu nie zawsze widać wszystko.
W dramacie Szekspira „Król Lear” występuje motyw lasu, który podchodzi pod zamek, by zwiastować rychły upadek władcy. To przestroga, którą samorządowcy powinni wziąć sobie do serca. I już teraz zacząć słuchać głosu mieszkańców, którzy chcą, by polskie miasta były coraz bardziej, a nie coraz mniej zielone.
Jan Mencwel – aktywista, prezes Miasto Jest Nasze, publicysta.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.