Wiedza i kontakty to kroki milowe w rozwoju organizacji
Aby realizować swoje pomysły i działania, trzeba widzieć siebie za kilka albo kilkanaście lat. Naprawdę, bez takiej wizji siebie, organizacji, swojego pomysłu – nie ma szans na sukces – z Szymonem Wachem ze Stowarzyszenia Gradiam rozmawiamy o tym, gdzie młoda organizacja może szukać pomocy i wsparcia, aby z powodzeniem realizować swoją misję.
Magda Dobranowska-Wittels, warszawa.ngo.pl: – Początki waszej organizacji były dość trudne?
Szymon Wach, Stowarzyszenie Gradiam: – Tak, to prawda. A wydawało się, że tak łatwo wszystko pójdzie. Było dużo energii, pomysłów. A potem zderzenie ze ścianą, z brakiem zrozumienia No, jak to? Ja chcę tu coś dobrego zrobić, dlaczego nikt nie chce mnie zrozumieć?
Pod koniec lutego 2017 r. zostaliśmy wpisani do KRS-u. Miałem wtedy wielkie plany. Chciałem – i nadal chcę – stworzyć miesjce dla osób trzeźwiejących, po terapii, jak i dla ich rodzin, żeby wspólnie razem zagospodarować im czas wolny. Miesjce, w którym mogliby sami zdecydować, czym się chcą zajmować i także tam to realizować.
W grudniu trafiłem na konsultację, której udzielił mi Zbigniew Wejcman z BORIS-a. Opowiedziałem mu o tym moim „kombajnie”. On mówi: „To jakąś halę przy kolei trzeba by wynająć…”. Rozmawialiśmy ze dwie godziny i on w końcu mówi: „Weź ty ten swój pomysł, rozłóż go na mniejsze klocuszki i pomału zacznij realizować. A w ogóle to – mówi – najlepiej jakbyś poszedł na jakieś szkolenie. Na Szpitalnej będzie Inkubator dla organizacji, prowadzony w ramach Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych (SCWO). Może tam?”.
Poczytałem sobie o Inkubatorze, a tam: dwuletnia organizacja, doświadczenia… A my co? Zbieranie misiów do szpitala w szkole. Nic z dotacji. Ale napisałem maila do Anety Krawczyk, w którym szczerze opisałem naszą sytuację. Co mam napisać w zgłoszeniu, że misie zbierałem dla chłopca z domu dziecka? A ona odpisała: „Tak, proszę tak napisać”. I się dostaliśmy. W 2018 r. w Inkubatorze było 18 organizacji. I takiego kopa to nam dało, że coś niesamowitego.
Chcesz wiedzieć więcej o cyklach edukacyjnych SCWO? Zajrzyj tutaj >
Co było największym odkryciem?
– Najbardziej potrząsnęła mną Karolina Cyran-Juraszek.
Tak, ona to potrafi…
– Dzięki niej mocniej zacząłem stąpać po ziemi. Zacząłem realizować to, co ona mówiła. Krok po kroku, dosłownie. Zakładałem sobie, że tego dnia idę tu, tego dnia idę tam, do tego biura, a później do następnego.
Księgowość przerobiłem i nadal konsultuję z Krzysztofem Śliwińskim.
Cały Inkubator to jest świetna sprawa, bo dostaje się wiedzę przekrojową o działalności organizacji. Jak organizować kadry i sprawy lokalowe, jak i gdzie starać się o pieniądze, gdzie szukać informacji, jak współpracować. Wszystko. Ja i moja organizacja jesteśmy żywym świadectwem, że to działa. Polecam wszystkim. To jest krok milowy w rozwoju organizacji.
Gdy byliście jeszcze w Inkubatorze, dostaliście już pierwsze publiczne pieniądze…
– Tak, dostaliśmy dwa małe granty w ostatnim kwartale 2018 roku. Ale jeszcze czegoś mi brakowało. Brakowało mi dalej tego „mojego” projektu i realizacji. Wiedziałem, jak to zrobić, ale nie miałem kontaktów. Wtedy przyjechałem do Anety Krawczyk, która koordynuje Inkubator, ale także doradza organizacjom w SCWO. Porozmawialiśmy i ona mówi: „Idź do jakiejś komisji dialogu społecznego, porozmawiaj, tam na pewno jakieś inspiracje złapiesz, ktoś ci coś powie”.
Chcesz rozwijać swoją działalność? NIe wiesz jak? Skorzystaj z porad i konsultacji w SCWO >
Wygooglałem sobie te komisje, pierwsza wyskoczyła mi Branżowa Komisja Dialogu Społecznego ds. przeciwdziałania alkoholizmowi przy Biurze Pomocy i Projektów Społecznych. Napisałem do przewodniczącego, czy mogę przyjść. "Zapraszam, zapraszam". Gdy przyszedłem, to od razu mi podali listę członka do podpisania. "Będziesz przychodził?". No, będę. Jak zacząłem pracować w BKDS-ie, to mnie wysłali do komisji konkursowej, oceniałem projekty dotyczące przemocy.
To był Twój, wasz kolejny krok milowy…
– Zgadza się. Na początku pojęcia nie miałem, jak oceniać te projekty. Głupot tam narobiłem. Podczas spotkania komisji musiałem się tłumaczyć, dlaczego tak zrobiłem, zupełnie inaczej niż wszyscy. Takie sytuacje też są, ale nie trzeba się tego bać, bo to jest świetne doświadczenie.
Co Ci daje praca w BKDS-ie i komisjach konkursowych?
– Kontakty, kontakty i jeszcze raz kontakty. Trzeba „bywać na salonach”. Tam, gdzie są organizowane różnego rodzaju spotkania – czy w Federacji Mazovia, czy szkolenia, czy konsultacje. Zawsze organizacja coś dla siebie wyjmie z takiego spotkania.
Są tam ludzie z organizacji z całej Warszawy, zajmujących się różnymi dziedzinami życia, zawsze można dla siebie coś wybrać. Jak nie pomysł na jakieś działania, to spotkać osobę, z którą się podejmie współpracę. Jak nie od razu, to za miesiąc, dwa, trzy przyjdzie taki dzień, że znajomość z tą osobą będzie możliwa do wykorzystania.
Nie wiesz, co to są komisje dialogu społecznego? Dowiedz się >
Utrzymujecie kontakt z tymi organizacjami, które były razem z Tobą w 2018 r. w Inkubatorze?
– Mamy grupę na Facebooku i cały czas się kontaktujemy. Wymieniamy się. Z jednymi mniej, z drugimi bardziej.
W jakich obszarach one działają?
– W różnych. Mieliśmy Marylę – babeczka koło sześćdziesiątki, ma syna Teodora z niepełnosprawnością intelektualną. Ta kobieta, gdy przychodziła na szkolenia, to my byliśmy w szoku. Jej było wszędzie pełno. Pierwsza dostała 800 tys. zł dotacji, jeszcze będąc w Inkubatorze. Na remont lokalu w Warszawie. Chciała milion. Mówiła: „Teraz jest konkurs w Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, to jeszcze 200 tys. muszę gdzieś dobrać”. Z nią mam kontakt cały czas, pomagam jej w Facebooku i przy zbiórkach facebookowych, bo sam już to robiłem, więc wiem, jak się za to zabrać. Ma ten lokal, naprawdę świetnie jej to działa.
Niedawno w tej naszej grupie dziewczyna pytały o możliwość zorganizowania stażu w terapii uzależnień w szpitalu psychiatrycznym. A ja znam specjalistów z Grodziska, którzy w Tworkach pracują. To dałem kontakt. Wspieramy się. To jest wartość dodana.
Co byś szczególnie doradził organizacji, która dopiero zaczyna się poruszać w pozarządowym świecie w Warszawie?
– Na pewno ważne jest, żeby uczestniczyły w życiu publicznym, we współpracy z urzędami. W tych wszystkich konsultacjach. Żeby nie bały się brać udziału w konkursach.
Gdy pierwszy raz zostałem zaproszony przez Biuro Pomocy i Projektów Społecznych do komisji oceniającej wnioski w dużym konkursie, to się okazało, że mamy 40 ofert do oceny. Z moich przekonań wynikało, że jedna organizacja nie powinna wcale dostać, więc dostała ode mnie zero punktów. A w spotkaniu komisji konkursowej uczestniczył dyrektor biura, Tomasz Pactwa. Patrzymy na te wyniki. Ja – zero, a wszyscy po 90 punktów i rekomendacje. Musiałem się gęsto tłumaczyć z tego. Ale z sukcesem wybrnąłem z sytuacji. Nie trzeba się bać, oni nie pogryzą, nie zjedzą.
Urzędnicy?
– Tak, ja jestem zadowolony z kontaktów z nimi. Zjeździłem prawie całą Warszawę, wszystkie dzielnice i wszystkie urzędy. Wszędzie szukałem pieniędzy na zrobienie aplikacji, która pomoże ograniczyć spożywanie alkoholu przez młodzież. Nie zdarzyło mi się, żeby ktoś mnie potraktował źle, że wchodzę nieumówiony. „Co pan w ogóle tu chce, bo ja piję kawę”. Nie, to jest jakiś stereotyp. Zawsze byłem przyjęty. Jak nie było czasu, to 5-10 minut rozmowy i zaproszenie na następny raz.
Działasz także w Mazowieckiej Radzie Działalności Pożytku Publicznego. Jak się tam odnajdujesz?
– Jeszcze się wszyscy nie spotkaliśmy, bo kalendarz marszałka Struzika jest mocno napięty. Kilka razy był przesuwany ten termin. Ale pracujemy zdalnie i opiniujemy konkursy oraz oceniamy oferty konkursowe.
Jesteś z okręgu warszawskiego?
– Piaseczno. Warszawski zachodni.
Ważne jest, że aby realizować swoje pomysły i działania, trzeba widzieć siebie za kilka albo kilkanaście lat. Naprawdę, bez takiej wizji siebie, organizacji, swojego pomysłu – nie ma szans na sukces.
Ty tę wizję wypracowałeś w Inkubatorze?
– To akurat wynika z mojej wiedzy teoretycznej, z książek psychologicznych, które dodatkowo sobie czytam. To, że jestem w Mazowieckiej RDPP wynika z tego, że mam plan, aby tę aplikację najpierw rozpropagować w szkołach w Warszawie, potem w województwie mazowieckim, w Polsce.
Ambitne plany.
– Prowadzę już zaawansowane rozmowy w kolejnych dzielnicach Warszawy, a nawet wyszedłem poza stolicę, bo już w dwóch podwarszawskich gminach zaczynamy pracę, teraz będę do Mazowieckiego Centrum Pomocy Społecznej składał wniosek na trzecią gminę.
Korzyść dodana z pracy w Mazowieckiej RDPP jest taka, że widzę, jak są napisane te konkursy, jak są napisane oferty, jakie trzeba spełniać warunki, na co jest zwracana uwaga. To mi pomoże tak się przygotować, abym mógł skorzystać i składać oferty na realizację zadań publicznych.
Mam wizję siebie za pięć lat i krok po kroku to realizuję. Znajduję się w tych miejscach, które pomogą mi pójść dalej. Tak to trzeba robić, moim zdaniem.
To dużo czasu zajmuje.
– Tak. Niestety. Albo trzeba mieć sztab ludzi i podzielić te obowiązki, albo tylko tym się zajmować. Tak to jest.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23