POD LUPĄ: Pandemia i co dalej? Co już zmieniła i co jeszcze zmieni? Alina Gałązka: Pandemia a organizacje kulturalne
Czy kryzys po pandemii otworzy nowe szanse? Nie mam złudzeń, że świat stanie się nagle lepszy, bardziej sprawiedliwy i odpowiedzialny. Może jednak zostanie z nami przynajmniej część tej energii i nowych idei, które krążą teraz tak mocno wśród ludzi kultury.
O tym, że kultura prekariatem stoi, wiedzieliśmy już przed pandemią. Jasne było również, że w kulturze zarabia się słabo, a zwłaszcza w kulturze pozarządowej (gwiazdorskie wyjątki tylko potwierdzają tę regułę). Dla większości społeczeństwa, a zwłaszcza dla sektora usług i wolnych zawodów, pandemiczne zamknięcie jest katastrofalne w skutkach ekonomicznych. Niestabilna sytuacja polityczna tylko pogłębia bardzo złą sytuację finansową tego środowiska. Wszystkie te kwestie zostały już wielokrotnie powiedziane i wskazane, nie będę zatem powtarzać tego, co moje koleżanki i koledzy z różnych branż kultury napisali w wielu listach do wszelkich możliwych gremiów i decydentów. Dlatego skupię się na innych aspektach pandemicznego zatrzymania. Co widzę, o czym słyszę, co zaobserwowałam?
Pospolite ruszenie
Po pierwsze, ludzie docenili to, że kultura jest. Seriale, książki, przedstawienia i koncerty online zyskały szerokie grono odbiorców, co odnotowało wielu obserwatorów życia społecznego. Internet zniósł bariery fizycznego dostępu, choć niestety ceną często stała się jakość.
Mam nadzieję, że idea kultury jako dobrego sposobu dobrego spędzania czasu zostanie z wieloma osobami już na stałe.
Po drugie, ludzie kultury zaczęli się wspierać i organizować. Dawno nie widziałam w naszym środowisku takiego ożywienia. Warszawska branżowa komisja dialogu społecznego skupiająca kulturalne stowarzyszenia i fundacje, od marca spotyka się przez Internet regularnie co tydzień. I nie są to spotkania plotkarskie! Rozmawiamy o strategiach przetrwania i o konkretnych krokach, które musimy podjąć, by poradzić sobie z nowymi wyzwaniami.
Tydzień temu po raz pierwszy spotkaliśmy się (oczywiście znów internetowo) z podobnymi ciałami z paru innych miast. Niedawno powstała także Unia Teatrów Niezależnych, zrzeszająca teatry prywatne, najczęściej działające w formule pozarządowej. Niedawno spotkali się inicjatorzy powstania szerokiej ogólnopolskiej kulturalnej pozarządowej reprezentacji, być może nowej federacji. Reaktywowała się Koalicja Miast dla Kultury, która ostatnio była aktywna w okolicach 2016 r., gdy polskie miasta konkurowały o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. W bardzo widoczny sposób zaczęły działać środowiska branżowe, takie jak np. Gildia Reżyserów i Reżyserek Teatralnych. W agendach rządowych, np. Instytucie Teatralnym czy w samorządach, spotykają się kulturalne zespoły robocze, w których różne środowiska pracują nad „problemami kultury”.
Spotkania te mają w dużym stopniu charakter wspierający, niemal terapeutyczny, ich celem jest również szukanie praktycznych rozwiązań na czas pandemii i po niej. Stają się też pretekstem do zadawania sobie bardziej generalnych pytań: czy nie warto kultury przemodelować? Czy jesteśmy zadowoleni z jej kształtu, struktury, systemu funkcjonowania i dystrybucji środków? Czy da się wykorzystać ten kryzys do zmiany?
I to jest moja trzecia obserwacja: ludzie zaczynają analizować kondycję kultury z większą uwagą i zapałem niż poprzednio. Warto tu wspomnieć o cotygodniowych odcinkach "Alertu Kultura" – inicjatywy Open Eyes Economy Summit oraz Kolegium Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, opracowywanych przez prof. Jerzego Hausnera we współpracy z wieloma osobami, czy o debatach Festiwalu MSN Warszawa w Budowie. Jeden z odcinków Alertu poświęcony był w całości kulturze pozainstytucjonalnej, pozarządowej.
Bogata oferta, ubodzy artyści
Czy coś z tego wszystkiego wynika? Dla mnie uderzające jest, że coraz częściej ośmielamy się poruszać dwa tematy: kwestię nadprodukcji oraz stosunków pracy. Dla wielu artystów i artystek z różnych branż prędkość produkowania i liczba wytworów kultury była już graniczna – tego nie dało się już w żaden sposób obejrzeć, przeczytać, wysłuchać. Sporo osób z mojego otoczenia z ulgą przyjęło przymusowe zatrzymanie.
Coraz częściej mówi się o tym, że jest więcej produktów kultury niż chętnych do ich przyjęcia, czy że za mało skupiamy się na publiczności, na tym by ją rozwijać i z nią rozmawiać, a za bardzo na kolejnym nowym produkcie twórczym.
To trudne dla naszego środowiska wyznanie, przyjmowane z oporem, zbijane argumentami, że przecież są miejsca w Polsce, gdzie kultury prawie wcale nie ma – co oczywiście jest prawdą.
Mnóstwo ludzi kultury stanęło przed widmem utraty środków do życia. Stało się jasne, że prawdopodobnie po pandemii wcale nie będzie lepiej. Coraz głośniej mówi się o braku ubezpieczeń dla artystów i wyzysku pracowniczym w sektorze kultury. Bogata oferta jest produkowana za cenę niskich płac, rozdrobnionych projektów, doraźnych akcji czy bytów.
Praca dorywcza jest od dawna znanym, wstydliwym tematem w III sektorze, a wśród organizacji kulturalnych jest chyba jeszcze gorzej niż w innych branżach.
Sprzyjają temu: system projektowy, do którego zmuszają nas przepisy prawa, brak tradycji mecenatu prywatnego, brak polityki kształcenia artystycznego. W samej Warszawie rocznie ok. 2000 osób kończy uczelnie artystyczne i co roku powstaje ok. 80 nowych organizacji pozarządowych zajmujących się kulturą – żaden budżet publiczny by tego nie udźwignął.
Trzeba zatem skonfrontować się z faktem, że każdy może być artystą, ale z pewnością pracy w kulturze nie starczy dla wszystkich.
Czy kryzys po pandemii otworzy nowe szanse? Nie mam złudzeń, że świat stanie się nagle lepszy, bardziej sprawiedliwy i odpowiedzialny. Może jednak zostanie z nami przynajmniej część tej energii i nowych idei, które krążą teraz tak mocno wśród ludzi kultury. Liczę, że wymyślimy i przeforsujemy nowe modele funkcjonowania i współpracy, lepsze przepisy prawa, bardziej zróżnicowaną dystrybucję środków publicznych. I że wielu osobom pozostanie trwały nawyk czytania, oglądania czy słuchania – krótko mówiąc: uczestniczenia. Gdyby chociaż to się udało, moglibyśmy mówić o naprawdę wielkim sukcesie kultury.
Alina Gałązka – absolwentka polonistyki UW. W latach 1994-2002 pracowniczka, autorka i redaktorka Słowników Języka Polskiego Wydawnictwa Naukowego PWN, współautorka, razem z prof. Jerzym Podrackim, publikacji „Gdzie postawić przecinek? Słowniczek interpunkcyjny”. W latach 2002-2019 pracowniczka i członkini zarządu Stowarzyszenia Klon/Jawor, redaktorka naczelna portalu ngo.pl.
Jako strona społeczna zaangażowana w dialog obywatelski: w latach 2008-2009 przewodnicząca Forum Dialogu Społecznego; w latach 2011 – 2015 członkini Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego; od 2004 aktywistka Komisji Dialogu Społecznego, współpracujących z Urzędem m.st. Warszawy (Biurem Kultury) – obecnie przewodnicząca Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury. Współautorka dokumentu „Miasto kultury i obywateli. Program rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020”. Członkini Zespołu Sterującego ds. Wdrażania PRK (2012 – 2018), obecnie członkini Zespołu koordynacyjnego ds. polityki kulturalnej Warszawy na lata 2020-2030.
Jako wolontariuszka, performerka, skarbnik, manager finansowy związana od 1992 roku z grupą artystyczno-społeczną – Stowarzyszeniem Komuna Otwock, obecnie funkcjonującym pod nazwą Komuna Warszawa, prowadzącym niepubliczną instytucję kultury – hub kultury, umiejscowionego obecnie na Emilii Plater 31.
POD LUPĄ to cykl portalu ngo.pl i Badań Klon/Jawor, w którym bierzemy na warsztat wybrane zagadnienie dotyczące życia organizacji społecznych i przyglądamy mu się z różnych stron. Tym razem przedstawiamy materiały, w których przyglądamy się, co zmieniła i co zmieni pandemia w funkcjonowaniu organizacji..
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.