POD LUPĄ: Pandemia i co dalej? Co już zmieniła i co jeszcze zmieni? Stowarzyszenie Teatr Krzyk: Tworzyć własne przestrzenie
Dlatego mimo Cervantejskiej nuty, tak bardzo cenię te młode, zbuntowane, brudne i niszowe teatry ( a tych naprawdę nie ma wielu w tym kraju), które mimo wszystko robią swoje na przekór wszystkiemu. Mają ten żar w sobie i wielką potrzebę bycia razem i ze sobą mimo wszystko. Każdy, kto był w takiej grupie, to wie o czym piszę.
Właśnie kończyłby się „KONTRAPUNKT” (Przegląd Teatrów Małych Form) w Szczecinie, a ja z moimi serdecznymi przyjaciółmi z Zachodniopomorskiej OFFensywy Teatralnej, współtworzyłbym program OFF tego Festiwalu. Ba, nawet grałbym na tegorocznej odsłonie i próbował żyć życiem Józefa K. w spektaklu realizowanym w Teatrze Gdynia Główna. Niestety, w życiu dominuje obecnie tryb przypuszczający.
Ale jesteśmy gdzie indziej. A jeśli gdzie indziej, to nie tam, gdzie planowo powinniśmy być. Czy to lepiej?
Myślę, że o tym, co jest w tym czasie lepsze, a co gorsze, można opowiedzieć zależnie od tego, czym jest to doświadczenie dla każdego z osobna. I jestem pewien, że wielu z nas w ostatnich miesiącach zadawało sobie to pytanie nie raz. Jest kilka zmiennych: chociażby to, czy robimy wystarczająco dużo, by dobrze czuć się ze sobą. Tak – nie z innymi, ale właśnie ze sobą. Łatwo napisać, gorzej zrealizować. Ale to fakt.
Podobnie jak to, że ten wyjątkowy czas dobitnie uświadamia ludziom kultury, jak łatwo sztukę sprowadzić do potrzeby ostatniej, tej prawie niezauważonej, gdzieś wśród innych zatrzymanych.
Jakby Lem wrócił na chwilę…
Ta oczywistość może przyprawiać o zawrót głowy. Ale czy warto się tym przejmować? Moim zdaniem nie – wystarczy już sama tego świadomość. A czy jest o co walczyć?
„No to się teraz otwórzcie”. Mógłby ktoś mądry rzec z boku patrząc tak na nas z politowaniem. No pewnie, ale jak? „…Niech on powie? Ja? Czemu ja, to on…” – świadomie cytuje ten bliski mi parobkowy dialog „Zabawy” Mrożka, bo jej autor może potrafiłby trafnie nazwać to, w czym obecnie jesteśmy. A taki Lem? Jakby wrócił teraz na chwilkę i spojrzał na ludzi? To co by pomyślał i jaka byłaby jego pierwsza myśl? Może taka, że chyba jakaś inna cywilizacja „odcięła ludzkości na chwilkę rozum”. E tam Lem, co by rzekł na to wszystko Kantor? Że bodaj sczeznę (liśmy) do reszty?
Wielu się zastanawia, jak po takiej systemowej dla wielu traumie nakazów i zakazów, po męczących uszy komunikatach, mamy się na nowo OTWORZYĆ. Myślę, że mądry i przenikliwy człowiek nigdy się nie da do końca zamknąć przez innego, bo to jest wbrew jego ludzkiej naturze. Może to zrobić tylko na własne życzenie z poczucia obowiązku, odpowiedzialności jak w ostatnich miesiącach, albo z potrzeby własnej. A pytanie, (czy) i jak się daliśmy zamknąć zostawiam dla socjologów.
Odpowiedź jest w teatrze?
No to może teatr nam odpowie? Nie byłbym tego taki pewny. Za wielu będzie próbowało i grozi to tym, że wyjdzie tak, jak próby przeniesienia teatru z życia do sieci. Jakoś bez chemii.
A pytań jest przecież jeszcze więcej. Na przykład o to, jacy będziemy po tym naszym powrocie, który już przecież powoli w naszych głowach następuje. Ale co to w ogóle znaczy wrócić i do czego? Do siebie? Od siebie się nie ucieka, co najwyżej siebie się zatraca.
Ogarnęły nas zewsząd nie tylko tarcze, postojowe, psychograntozy, wirtual live-y, maseczki, czy środki czyszczące, ale próbuje nas również ogarniać, bardzo skutecznie zresztą Stan Obłędu Wyjątkowego. I to nie jest Witkacy. To jest niestety nasza rzeczywistość i nasza bojaźń połączona z niepewnością i strachem o jutro. Dlatego tak bardzo w cenie dzisiaj jest własna przestrzeń. Ludzie zdali sobie dobitnie z tego sprawę, że miasto jest dobre, kiedy wszystko wokół jest dobre. Dlatego ubogaceni są Ci, którzy mają własne „przestrzenio-wolności”. I wcale nie chodzi tylko o te z cegły, czy z drewna. Często powtarzam młodym osobom, by tworzyli własne przestrzenie, szczególnie te wewnętrzne. By stawiali na swoją edukację i dbali o wszelkiego rodzaju spotkania z ludźmi dla siebie ważnymi, by się kształcili, studiowali i poznawali jak najwięcej świata.
I w końcu jeśli tak zdecydują, to żeby zakładali stowarzyszenia, fundacje, czy teatry i opowiadali o swoim lub innych świecie. Jeśli oczywiście tak czują i w to wierzą. Dzięki nim nikt i nic Was nie zamknie.
A budowle, czy różnego rodzaju ośrodki? No cóż, jeśli nie własne, to nigdy nie masz pewności, że jak przyjdzie na przykład inna, czyli mniej sprzyjająca dla Ciebie władza, to ich Ci nie zabierze.
Gramy, jak przystało na dobrze wyszkoloną orkiestrę z niewidzialnym dyrygentem
W tym czasie radzimy sobie na tyle, na ile umiemy. Uczestniczymy w tym niezbędnym do życia akcie powagi i sytuacji, poddając się chorobliwemu wyczekiwaniu. Odwołaliśmy – w mniejszym stopniu poprzekładaliśmy na inne czasy –spektakle, festiwale, wydarzenia, warsztaty, czy ważne dla nas spotkania artystyczno-edukacyjne. Słowem gramy, jak przystało na dobrze wyszkoloną orkiestrę z niewidzialnym dyrygentem.
Dlatego mimo Cervantejskiej nuty, tak bardzo cenię te młode, zbuntowane, brudne i niszowe teatry ( a tych naprawdę nie ma wielu w tym kraju), które mimo wszystko robią swoje na przekór wszystkiemu. Mają ten żar w sobie i wielką potrzebę bycia razem i ze sobą mimo wszystko. Każdy, kto był w takiej grupie, to wie o czym piszę.
Jako nieliczni w tym kraju – zwracam się teraz do tych grup – nie macie podpisanej umowy z miastem, nie jesteście umoczeni nakazami premierów, ministrów, burmistrzów, sanepidów, prezydentów, wójtów i innych. Więc róbcie to, co kochacie. Bo to co robicie mimo, że dalekie od estetyki i wiedzy, jest po prostu Wasze, prawdziwe i ważne.
A inni? Im pozostanie tylko wyczekiwanie na czas, w którym szanowni decydenci powiedzą wbrew oczywiście zaleceniom „bezmaseczkowego” i zmęczonego pracą ministra zdrowia, że „JUŻ MOŻNA”. Odbędzie się to na ostatniej, czyli 1275 konferencji. Zabrzmi za chwilę „Tak, przyszła kolej na Was. Co prawda jesteście na końcu stawki, ale jednak jesteście. Brawo, brawo, brawo.” Ale zostawmy to, bo nie mamy na to wpływu, no chyba, że ktoś chce się kopać sam ze sobą.
My skupmy się na tym, co istotne, czyli na nas samych, na naszych wnętrzach, posłuchajmy siebie. Bo my, czyli Ci, którzy pracują i cenią sobie kontakt drugim człowiekiem, posiadamy obecnie coś, co może okazać się w przyszłości naszą siłą, ba naszą wielką TARCZĄ. Tym czymś jest Tęsknota. Tak, jej wartość nabrała smaku. Tak mało zauważalna w codziennym życiu, jest bardzo niewinna i piękna, bo budzi się w naszych zakamarkach mocno, jakby przez lata uśpiona wiecznym chaosem i hałasem świata. Wyciszenie jej sprzyja, zatrzymanie również, bo okoliczności sprawiają, że ona unaocznia w nas dobitnie to, co prawdziwe i ważne. Ukazuje nam innych ludzi, jako akt współistnienia i wzajemnego przeżywania. Nie zapomnijmy tego stanu, bo może szybko nie wrócić. Niektórzy powtarzają, że po POWROCIE będziemy inni, może lepsi. Ciekawe co to znaczy, ale może faktycznie będzie w nas coś z aury Lorda Jima, obyśmy tylko nie musieli dokonywać takich wyborów jak on, tylko jeszcze przez długie lata mogli rozpamiętywać w żywej pracy z innymi ludźmi ten stan, którego jesteśmy obecnie świadkami.
Wyróżnienia w tekście od autora.
Marek Kościółek – praktyk teatru autorskiego, pedagog, politolog, animator, lider społeczności lokalnej. Twórca i reżyser autorskiego Teatru Krzyk z Maszewa. Jeden z liderów Zachodniopomorskiej Offensywy Teatralnej – konsolidacji teatrów alternatywnych z terenu województwa zachodniopomorskiego. Przez ponad dekadę związany był z goleniowskim Teatrem Brama. Jest absolwentem Uniwersytetu Szczecińskiego, Akademii Praktyk Teatralnych Gardzienice oraz Podyplomowych Studiów Reżyserii Teatru Dzieci i Młodzieży na Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu. Prowadzi autorskie warsztaty m.in. z teatru autorskiego. Pracuje z nauczycielami, animatorami, edukatorami, lokalnymi liderami, młodzieżą, studentami, wychowankami placówek szkolno-wychowawczych oraz osobami z niepełnosprawnościami. Inicjuje również profilaktyczne i artystyczne z osobami osadzonymi i uzależnionymi. Od kilkunastu lat angażuje się w akcje społeczne, demokratyzujące i artystyczne na wschodniej Ukrainie. Współpracuje z artystami i organizacjami m.in: z Albanii, Grecji, Ukrainy, Rosji, Włoch, Słowacji, Niemiec, Czech, Bułgarii, Azerbejdżanu, Gruzji oraz Iranu.
POD LUPĄ to cykl portalu ngo.pl i Badań Klon/Jawor, w którym bierzemy na warsztat wybrane zagadnienie dotyczące życia organizacji społecznych i przyglądamy mu się z różnych stron. Już wkrótce przedstawimy kolejne materiały, w których przyjrzymy się, co zmieniła i co zmieni pandemia w funkcjonowaniu organizacji.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.