Zamiast o prawach człowieka, mówi się o „obronie tożsamości narodowej” [Felieton Wilczyńskiego]
Co miałoby się stać, żebyśmy poważnie podeszli do tematu, który – obok problemu zmian klimatycznych – jest najważniejszym wyzwaniem stojącym przed nami w XXI wieku?
Dzwoni do mnie Marina Hulia. „Cześć! Karolu kochany, mam dla ciebie ważne zaproszenie. Dobrze, że odzwoniłeś!” Przyjaźnimy się z Mariną od 2017 roku, kiedy to udało nam się wspólnie z lokalnymi społecznościami katolików i muzułmanów zorganizować Dni Radości z uchodźcami w Krakowie.
„Madina ma urodziny, chciała bardzo, żebyś przyjechał. Bardzo nam zależy” – mówi mi Marina. Madina jest jedną z najbardziej aktywnych Czeczenek, które współtworzą inicjatywę Dzieci z Dworca Brześć - jedno z najbardziej znanych przedsięwzięć realizowanych w Polsce przez osoby z doświadczeniem uchodźstwa w naszym kraju. Inicjatywę, którą wspieram całym sercem, bo przełamuje wszelkie stereotypy i kalki, jakie mamy na temat uchodźców – przede wszystkim dzięki temu, że skupia się na tym, by doprowadzić do spotkania i zbudowania autentycznej relacji między ludźmi. Choćby takiej, jaką – mimo wielu obowiązków i dzielącej nas odległości – próbuję budować.
Emocjonalna papka zamiast rozmowy o mądrej polityce migracyjnej
Od 2015 roku, kiedy władzę w naszym kraju objął prezes partii PiS, to właśnie na takich osobach jak Madina skupiła się negatywna propaganda rządu i poddanych mu mediów. Uruchomiona została potężna machina mająca na celu jednak nie tyle zaszkodzenie uchodźcom (to raczej efekt uboczny), co raczej wzbudzenie lęku w polskim społeczeństwie i wywołanie manipulacji znanej jako zarządzanie strachem. Historia tej manipulacji jest dość prosta i, jak sądzę, dobrze znana czytelnikom portalu ngo.pl.
Niestety, zamiast rozmawiać o konieczności budowania mądrej polityki migracyjnej (oraz o tym, jak ją zbudować), mieszkanki i mieszkańcy Polski są karmieni emocjonalną papką. Zamiast o wyzwaniach i robocie do zrobienia, mówimy o czyhających na nasz naród zagrożeniach. Zamiast o prawach człowieka czy niżu demograficznym, o migracji i uchodźstwie mówi się właściwie tylko w kontekście „obrony tożsamości narodowej”.
Przyznaję, że mam już coraz mniej nadziei na zmianę.
Co miałoby się stać, żebyśmy poważnie podeszli do tematu, który – obok problemu zmian klimatycznych – jest najważniejszym wyzwaniem stojącym przed nami w XXI wieku? Migracja, również wymuszona przez prześladowania, wojny czy katastrofy naturalne, to temat, którego nie możemy dłużej wykorzystywać jako narzędzia politycznych konfliktów.
Dlaczego – mimo ogromnego wysiłku wielu działaczy, dziennikarzy czy polityków – nie jesteśmy w stanie zmienić obecnego stanu rzeczy? Dlaczego wciąż to uchodźcy, obok muzułmanów i osób LGBT+, są grupą wzbudzającą największą niechęć wśród mieszkańców Polski?
Coś jednak drgnęło
Nieustannie zadaję sobie pytanie o to, co można zrobić, by to zmienić. By odczarować pojęcie „uchodźca” i przywrócić jego właściwy sens – osoby wygnanej ze swojego kraju, zmuszonej do opuszczenia domu, potrzebującej wsparcia i powitania, a nie nagonki medialnej?
Oczywiście, ogromną rolę odgrywa rządowa propaganda oraz brak finansowania organizacji pozarządowych, których rok po roku jest coraz mniej. Stąd coraz mniej jest osób, które są w stanie poświęcić się sprawom związanych z migrantami czy uchodźcami, jednocześnie zapewniając sobie (i swoim rodzinom) środki do życia.
20 czerwca, w obchodzony od zaledwie 20 lat Światowy Dzień Uchodźcy, wiele mediów zajmie się tematem i przygotuje okolicznościowe materiały. Ważni reporterzy oraz działacze z organizacji przypomną o trudach życia uchodźców, telewizje pokażą setki z politykami.
Ktoś powie, że nic to nie zmieni.
Coś jednak drgnęło. Coraz częściej pojawiają się ciekawe materiały (kosztujące redaktorów i dziennikarzy o wiele więcej pracy), w których oddaje się głos uchodźcom.
Osoby z doświadczeniem uchodźstwa nie są już tylko przedmiotami opowieści, ale ich pełnoprawnymi podmiotami.
To ich głos sprawia, że różne rzeczy przestają być czarno-białe. To ich głos pomaga zrozumieć ludziom, że nie wszystko jest tak proste, jak chcieliby politycy czy media.
Pójść na urodziny. Zaprosić na kolację. Pobawić się z dzieciakami
W obecnych warunkach, gdy w czasie pandemii rząd nie zapomina tylko o jednym – deportacjach osób, którym odmówiono azylu w Polsce – bardzo ważne jest, by angażować się w budowanie relacji z tymi, którzy otrzymali w naszym kraju schronienie. Kluczowe jest tworzenie sieci między „sąsiadami” – tymi, którzy pomimo medialnej propagandy swoim doświadczeniem pokazują, jak budować relacje w codzienności. Pójść na urodziny. Zaprosić na kolację. Pobawić się z dzieciakami.
Pójść na urodziny. Zaprosić na kolację. Pobawić się z dzieciakami.
Mam ogromny szacunek do Macieja Stuhra, który przyjął Madinę pod swój dach.
Nie będę mógł odwiedzić ich podczas urodzinowego przyjęcia. Mogę jednak polecić wam – w ramach jednego z prezentów dla Madiny – posłuchanie rewelacyjnego materiału, w którym występują Marina i właśnie Madina.
Być może Światowy Dzień Uchodźcy jest właśnie po to: by jak najwięcej z nas usłyszało głos tych, którzy doświadczyli uchodźstwa.
Karol Wilczyński – aktywista i publicysta. Pracuje w programie World of Neighbours (https://www.aworldofneighbours.com/) oraz koordynuje projekty specjalne w sztabie Szymona Hołowni. Napisał doktorat z filozofii arabskiej, wraz z żoną prowadzi bloga na temat islamu i muzułmanów (https://www.facebook.com/islamistablog/).
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.