To kobiety i młodzi rozbili bank w wyborach. Nowi rządzący – nie zawiedźcie nas [felieton Agnieszki Krzyżak-Pitury]
Trudno doliczyć się wszystkich profrekwencyjnych kampanii i akcji, które miały zdyscyplinować do udziału w wyborach grupy do tej pory najmniej aktywne. Ich przekaz był jasny: „To nie czas na niezdecydowanie, to czas wzięcia spraw w swoje ręce”.
I zapewne większość tych inicjatyw, mimo że apolitycznych, miała swój ukryty przekaz. Nie chodziło przecież o utrzymanie obecnego stanu rzeczy, a jego zmianę. Słyszane do tej pory wymówki: „Nie mam na kogo głosować” zeszły na drugi plan. Ważniejsze było jasne pokazanie kierunku, w którym chcemy, aby Polska zmierzała.
Dzisiaj już wszystko jest wiadome. To właśnie kobiety i młodzi zdecydowali o wyniku tych wyborów. To oni jako świeży wyborcy zdecydowali się oddać głos na opozycję, dając wyraźny komunikat „już dziękujemy” dotychczas rządzącym.
To będące w tle głównego nurtu publicystycznego kobiety, rozczarowane brakiem efektu czarnych strajków i licznych manifestacji, oddały swój przeważający szalę głos. To młodzi, wkurzeni ignorancją środowiskową polityków i lekceważeniem niezwykle licznych strajków klimatycznych uwierzyli w sprawczość stawianego na karcie wyborczej krzyżyka.
Chcę wierzyć, że wybrani do parlamentu nie zapomną o tym, gdy tylko otrzymają mandat do rządzenia.
Prawa kobiet, klimat i edukacja
To przede wszystkim te problemy jako kluczowe do zaadresowania wniosła niesamowita frekwencja wyborcza. Nie oszukujmy się – twardy elektorat Zjednoczonej Prawicy i Koalicji Obywatelskiej, który do tej pory zajmował się głównie pseudo polityką obronną, gospodarczą i ekonomiczną, zagłosował mniej więcej w takiej samej liczbie jak dotychczas.
Ostatnie lata to przemilczane problemy związane z katastrofą ekologiczną, mimo coraz liczniej występujących kryzysów, takich jak sprawa Odry – uwidaczniająca ogólnokrajowy problem traktowania polskich rzek jak ścieków, płonących składowisk niebezpiecznych odpadów – dzięki którym przez chwilę zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, co się dzieje z naszymi śmieciami, gdy już pozbędziemy się ich z naszych mieszkań, czy ciągle nierozwiązany problem smogu, który dusi nas każdego dnia, bez względu na porę roku, doprowadzając do 50 tys. przedwczesnych zgonów rocznie.
Ostatnie lata były jednymi z najtrudniejszych dla kobiet, szczególnie matek. Tragedie ciężarnych rozgrywające się za drzwiami szpitali pokazały, jak zły może być los kobiet w kraju, w którym bez pardonu traktuje się je w sposób bezdusznie podmiotowy. Złość i niezgoda, nie tylko na prawodawców, ale też na lekarzy, którzy powinni stać po stronie pacjenta spowodowały, że niemalże każdy opozycyjny komitet wyborczy prawa reprodukcyjne, w takim czy innym zakresie, wpisał w swoje programy wyborcze.
Przekaz ze strony kobiet był jasny – same chcemy decydować o swoim życiu. I chcemy, aby swobodę tej decyzji miały także nasze córki i wnuczki.
Prawa kobiet są kluczowe nie tylko dla młodych kobiet, ale przede wszystkich dla tych, które matkami już są. Świetnie pokazały to badania Instytutu Spraw Publicznych wykonane w czerwcu br. przez Ipsos, w których poparcie dla postulatów praw kobiet wskazywały przede wszystkim kobiety w wieku 60-69 lat.
Niestety o większości kobiecych dramatów rozgrywających się w domach nie słyszeliśmy: o traumach będących efektem zakazu aborcji i braku swobodnego dostępu do antykoncepcji, braku systemowego wsparcia we wczesnym rodzicielstwie, czy dramatów dzieci zmagających się z problemami psychologicznymi.
Tych tematów brakuje w polityce, priorytetach programów rozwojowych, działaniach polityków i to bardzo wyraźnie do zrozumienia dali znać nowej władzy uczestnicy i uczestniczki tegorocznych wyborów.
Dziadocen to zaraźliwy stan umysłu
Ogłoszenie wyników wyborów spotkało się z licznymi deklaracjami o zakończeniu „starego” i „złego” oraz rozpoczęciem „nowego” i „dobrego”. Częściowo stare już się skończyło, o czym świadczą odebrane mandaty zasiadającym od lat i tym kandydującym po raz pierwszy przedstawicielom pewnego stanu myślenia, opierającego się na ignorancji, agresji i deprywacji.
W Sejmie nie zasiądzie ani Janusz Korwin-Mikke, ani Robert Bąkiewicz. Ale nie znajdziemy w nim także tych mniej kontrowersyjnych przedstawiciel patriarchatu, jak Pawła Poncyljusza, Tadeusza Cymańskiego, czy kobiet PiS-u, które ten patriarchat bardzo skutecznie przez lata utrzymywały.
I tutaj jest pies pogrzebany. Samo odejście PiS-u od władzy nie gwarantuje nam nowoczesności, bo „dziadocen” to stan umysłu, nie przedstawicielstwo płci. Mieliśmy przecież premierkę, której rządy niczym nie różniły się od tych męskich i trudno szukać w nich ukłonu w stronę kobiet czy dzieci. Od lat kobiety rządziły resortami, w których można było zrewolucjonizować kobiecą rzeczywistość: rodzina, praca, polityka społeczna, edukacja, a jednak nie zostaliśmy zarzuceni progresywnymi rozwiązaniami w tych obszarach. Obecna (jeszcze) minister klimatu również jest kobietą.
Apeluję więc do nas, obywateli, przede wszystkim do przedstawicieli organizacji pozarządowych i inicjatyw obywatelskich, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, naukowców, komentatorów.
Nie zachłyśnijmy się tym wynikiem wyborczym i nie osiadajmy na laurach zachwytu nad frekwencją. Pilnujmy nowych rządzących, aby szybko i skutecznie wprowadzali w życie postulaty, z którymi szli do wyborów.
Oczekujmy od nich nie jedynie naciśnięcia przycisku „undo”, dzięki któremu wrócimy do czasów „sprzed”, a odwagi w projektowaniu polityk na miarę XXI w. Stoimy przed ogromnymi wyzwaniami społecznymi, które wymagają nowego podejścia i skutecznych działań: mieszkalnictwo, klimat, edukacja, służba zdrowia, polityka społeczna, migracyjna, kryzys demograficzny.
Jeszcze kształtujący się nowy rządzie – miejcie odwagę sięgać po rozwiązania, które są już gotowe: „Miejską Agendę Parlamentarną”, „Propozycje obywatelskie dla Polski”, „Obywatelski Pakt dla Edukacji” czy „Manifest 100 Dni”, które trafiły w Wasze ręce.
Rozmawiajcie z nami i słuchajcie, daliśmy Wam ogromny społeczny kredyt zaufania. Nie zmarnujcie go i zbudujcie nam kraj, w którym wszyscy będziemy chcieli żyć.
Agnieszka Krzyżak-Pitura, założycielka i prezeska Fundacji Rodzic w mieście, aktywistka miejska, zajmuje się propagowaniem idei szkolnych ulic i ulic dla dzieci, placemakerka, działaczka na rzecz praw kobiet, wiceprezeska zarządu Kongresu Ruchów Miejskich, członkini inicjatywy „Nasz Rzecznik”.
Ten artykuł ukazał się w cyklu „Wybory 2023. Co dalej?”.
Źródło: informacja własna ngo.pl