„Fundacje rodzinne”. Wspieramy rozwiązanie – jesteśmy krytyczni wobec nazwy
Powinniśmy tak dobierać rozwiązania, żeby się wzmacniać wzajemnie, a nie osłabiać – tłumaczy Julia Kluczyńska z Forum Darczyńców. Fundacje w Polsce należą do świata organizacji społecznych – są z nim bardzo silnie kojarzone. Zastosowanie tej nazwy w świecie biznesu do celów prywatnych jest niefortunne. Nikomu dobrze się nie przysłuży.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (obecnie Ministerstwo Rozwoju) pracuje nad nową regulacją dla środowiska biznesowego. Regulacja ta stworzy możliwość powstawania podmiotów roboczo nazywanych „fundacjami rodzinnymi”, które będą właścicielami firm. Dzięki temu przedsiębiorcy będą mogli przekazać firmę swoim następcom bez konieczności podziału firmy w drodze spadkobrania. Projektowane rozwiązanie jest skierowane do przedsiębiorców – głównie tych największych - i ma wpierać wielopokoleniową sukcesję, zachować wartości kluczowe dla rodziny, sprzyjać akumulacji kapitału i zapewniać środki na pokrycie bieżących potrzeb członków rodziny.
Wzorem podobnych rozwiązań z zagranicy resort posługuje się nazwą „fundacja rodzinna”. To bardzo niepokoi przedstawicieli III sektora.
O tym, skąd ten niepokój i dlaczego nie chcielibyśmy mieć w Polsce instytucji o celach prywatnych noszących nazwę fundacja, rozmawiamy z Julią Kluczyńską z Forum Darczyńców.
Rafał Kowalski, ngo.pl: - W ministerstwie powstaje projekt ustawy o fundacjach rodzinnych. Czy to będą podmioty, które będą miały coś wspólnego z trzecim sektorem?
Julia Kluczyńska, Forum Darczyńców w Polsce: – Nie, zdecydowanie nie. Będą to podmioty należące do świata biznesowego. W dużym skrócie można powiedzieć, że różni je prawie wszystko. Różni je sposób zarządzania, całkowicie inna grupa odbiorców, inny stopień jawności funkcjonowania. Jedyne co będzie wspólne z fundacjami, w dotychczasowym rozumieniu tego słowa w Polsce, to nazwa.
Nie mamy wątpliwości, że powstaną podmioty, które nie mają nic wspólnego z organizacjami pozarządowymi, a jednak będą się nazywały fundacjami – w tym właśnie tkwi zagrożenie?
– Mamy przekonanie, że nazywanie dwóch całkowicie różnych podmiotów tą samą nazwą wprowadzi chaos. Przede wszystkim nie będzie to jasne dla obywateli, którzy starają się rozumieć rzeczywistość społeczno-gospodarczą wokół siebie.
Dlaczego więc wybrano taką nazwę?
– Powód jest prosty – takie rozwiązanie służące przedsiębiorcom tak się nazywa w innych krajach europejskich. Działa tam albo jako fundacja prywatna, albo jako fundacja rodzinna. Jednak – to odróżnia naszą sytuację od sytuacji europejskiej – tam podmioty działające w celach publicznych są inne niż nasze polskie fundacje. Różni je przede wszystkim to, że są wyposażone w realne majątki, są osobą prawną, w której istotą jest majątek przeznaczony na jakiś cel. Jaki to majątek? To się będzie różniło w zależności od kraju: kapitał założycielski w innych państwach zaczyna się mniej więcej od 25 tys. euro, a w niektórych krajach ta kwota sięga aż 150 tys. euro, które trzeba wyłożyć w momencie założenia fundacji.
Jak to u nas wygląda?
– U nas, jak wiemy z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor, procent fundacji, które posiadają realny kapitał na starcie jest bardzo niewielki. Zdecydowana większość fundacji jest tworzona z kapitałem minimalnym wynoszącym 1000 zł lub trochę większym. Ale w każdym razie jest to minimalny kapitał do założenia i w żaden sposób nie ma nic wspólnego z „kapitałem założycielskim” – tzn. nie jest traktowany jako realny prawdziwy kapitał (jak w fundacjach zagranicznych).
W Europie fundacje rodzinne działały od lat, społeczeństwa identyfikują te fundacje i wiedzą czym są. Jeśli rozwiązanie zostanie przeszczepione do Polski z taką nazwą, to czy przeciętna osoba zrozumie różnicę między tym tworem – niebędącym zupełnie częścią III sektora – a tymi naszymi fundacjami, z małymi kapitałami, które działają jako organizacje społeczne?
– Myślę, że nie ma na to szans. Obywatele już teraz się gubią. Przez bardzo wiele lat i obywatele i urzędnicy i sami przedstawiciele organizacji mieli trudność z rozróżnieniem pojęcia „organizacja pozarządowa” od „organizacja pożytku publicznego”. Mamy fundacje i stowarzyszenia, które większość obywateli rozumie intuicyjne, ale nie jest dla nich łatwe wskazanie różnic.
Warto przypomnieć historie z lat 90-tych i z początku XXI wieku o fundacjach skarbu państwa. To była podgrupa fundacji, mającą swoją specyfikę, za którą ciągnie się bardzo negatywna opinia potwierdzona raportami NIK-u. Już wtedy, jak się obserwowało relacje z prasy, kiedy pisano o fundacjach skarbu państwa i o nieprawidłowościach mających tam miejsce, większość z tych artykułów mówiła o fundacjach w ogóle, bez tego subtelnego rozróżnienia, że chodzi o fundacje skarbu państwa.
Teraz tworzony jest nowy podmiot i proponuje się, żeby go nazwać „fundacją” rodzinną. Rząd będzie nowe rozwiązanie promował i zachęcał przedsiębiorców do tego, żeby z niego korzystali. W związku z tym mogą ukazać się nawet setki artykułów prasowych. Następnie nowe podmioty zaczną funkcjonować - nie wiemy jak będą działać. Mogą mieć miejsce jakieś wątpliwości, mogą być sytuacje sporne – i może się okazać, że ten temat będzie bardzo ciekawy dla mediów, które – jestem przekonana – będą pisały o fundacjach w ogóle, a nie o tych rodzinnych. Dla dziennikarzy i dla czytelników wizerunek fundacji rodzinnych będzie więc wpływał na wizerunek wszystkich fundacji – czyli na wizerunek 26 tysięcy fundacji działających jako organizacje społeczne.
Może się coś złego dziać w podmiotach, które nie będą miały nic wspólnego z III sektorem, ale ponieważ te podmioty będą się nazywać „fundacja” wszyscy będą myśleli, że coś złego dzieje się w trzecim sektorze?
– Poza tym jeszcze, co do ryzyk: wydaje się, że obywatele zaczęli już rozumieć to, że fundacje i stowarzyszeniach działają w interesie publicznym – że ich cechą charakterystyczną jest to, że mają cel społeczny. I to jest wielki sukces nas wszystkich, że udało nam się to wytłumaczyć obywatelom. To m.in. sukces kampanii Organizacje społeczne To działa!, to sukces portalu ngo.pl i konsekwentnych działań prowadzonych przez tysiące fundacji i stowarzyszeń z całej Polski. Teraz nagle ustawodawca uderza w to osiągnięcie. Możemy stracić wypracowaną rozpoznawalność, ponieważ projektowane rozwiązanie ma w nazwie słowo „fundacja” a ma cel prywatny. Społeczny wizerunek III sektora jest zagrożony.
Czy jest możliwość znalezienia jakiejś alternatywnej nazwy?
– Jako Forum Darczyńców, formułując nasze stanowisko w konsultacjach, nie tworzyliśmy własnej propozycji, bo uważaliśmy, że to jest instrument, który ma służyć środowisku przedsiębiorców i to oni i eksperci z ministerstwa będą wiedzieć najlepiej jak to nazwać. Jak przeanalizowaliśmy stanowiska zgłoszone w konsultacjach, to zainteresowała nas propozycja firmy PWC. PWC proponuje nazwę „rodzinny fundusz sukcesyjny”.
Jako przedstawiciele organizacji społecznych nie próbujecie wpłynąć na sam kształt powstających podmiotów – zabiegacie tylko o to, żeby nazwa nie kojarzyła się z organizacjami społecznymi?
– Czujemy otwartość ministerstwa na rozmowy w tej sprawie i mamy wrażenie, że po etapie pisemnych konsultacji i po ostatniej konferencji (24 stycznia) nasz głos został usłyszany. Wierzymy w to, że ministerstwo podejmie refleksje nad tym jak inaczej mógłby nazywać się ten podmiot .
Wyczuwamy też pewne zrozumienie dla naszych obaw po stronie przedsiębiorców. Sama nazwa w ogóle nie była przedmiotem konsultacji społecznych. W zgłaszanych opiniach i dyskusji używany jest zwrot „fundacja rodzinna” nie dlatego, że jest optymalny, ale dlatego, że taka była nazwa konsultowanego dokumentu (zielona księga fundacji rodzinnych). Pojawiły się również głosy na spotkaniu w ministerstwie, że dla obrotu gospodarczego i międzynarodowego, i dla powodzenia tej instytucji, nazwa jest absolutnie drugorzędna. O tym czy to będzie interesujący instrument dla przedsiębiorców będą decydowały konkretne rozwiązania przyjęte w projekcie, a nie nazwa. To będzie rozwiązanie adresowane do relatywnie wąskiej grupy najbogatszych, największych polskich firm, które mają swoich doradców, którzy naprawdę sobie poradzą z tym instrumentem, niezależnie od tego jaką będzie miał nazwę.
Jak sprawę widzi formalnie najważniejszy dla organizacji społecznych organ rządowy czyli Komitet ds. Pożytku Publicznego i jego przewodniczący?
– Nie wiemy na ile pan Przewodniczący jest włączony w sprawę. Wiemy, że Departament Społeczeństwa Obywatelskiego włączył się w konsultacje i jest obecny w trakcie prac.
Poza tym pierwszym – głównym postulatem, mamy też drugi postulat – na teraz. Chodzi o to, żeby wstrzymać używanie tej nazwy w pracach legislacyjnych – w rozważaniach, które mają miejsce dziś.
Dodam jeszcze na zakończenie, że gdyby miało dojść do sporu w sprawie nazwy – gdyby się okazało, że ministerstwo zostanie przy tej nazwie i uzna nazwę „fundacje rodzinne” za optymalną – to niepotrzebnie konfrontujemy ze sobą dwie idee, które są ze sobą zgodne i spójne. Jednym dobrem jest silna gospodarka, silne polskie firmy, które potrzebują narzędzia do tego, żeby mogły się rozwijać w przypadku przechodzenia z pokolenia na pokolenie. Drugim dobrem jest sektor obywatelski, który budujemy wszyscy jako obywatele, jako darczyńcy, jako wolontariusze. I to jest wspólne dobro wszystkich – łącznie z przedsiębiorcami. Dla wszystkich obywateli jest ważna silna gospodarka i dla wszystkich obywateli – w tym dla przedsiębiorców – jest ważny sektor społeczny, bo wszyscy jesteśmy jego częścią. W związku z tym wydaje nam się, że przeciwstawianie sobie środowiska przedsiębiorców i fundacji, jakbyśmy byli przeciwnikami, jest absolutnie zbędne, niepotrzebne i bardzo szkodliwe. Jesteśmy bardzo naturalnymi sojusznikami i powinniśmy tak dobierać tworzone rozwiązania, żeby się wzmacniać wzajemnie, a nie osłabiać.
Julia Kluczyńska jest prawniczką i specjalizuje się w regulacjach prawnych związanych z funkcjonowaniem fundacji i stowarzyszeń. W Forum Darczyńców w Polsce zajmuje się działalnością rzeczniczą – koordynuje proces opracowywania stanowisk Forum Darczyńców i prezentuje je w konsultacjach społecznych i procesie legislacyjnym. Należała do zespołu ekspertów, który opracował podręcznik „Współpraca podmiotów biznesowych i organizacji pozarządowych: aspekty prawno-podatkowe” wydany przez Forum Darczyńców i Deloitte.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.