Trwają konsultacje projektu ustawy o fundacji rodzinnej. Nazwę kontestują NGO-sy, tłumacząc, że określenie "fundacja" powinno należeć do organizacji pozarządowych i do działań społecznych. 12 kwietnia dyskutowano o tym podczas spotkania zorganizowanego przez projektodawców – Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii.
Spotkania konsultacyjne zorganizowane przez Ministerstwo Rozwoju zaplanowano na 12, 13 i 20 kwietnia. Pierwsze z nich poświęcone było m.in. sprawie kluczowej dla organizacji pozarządowych – wykorzystaniem do nazwania kreowanej przez projekt instytucji określenia "fundacja". Poniższą relację poświęcamy temu wątkowi dyskusji i argumentom przedstawionym w niej przez przedstawicieli trzeciego sektora.
Pierwsze spotkanie w sprawie nazwy
To było pierwsze spotkanie, w agendzie którego znalazła się nazwa jako temat dyskusji. Kwestia jak nazywać nowy instrument, przeznaczony dla przedsiębiorców i realizujący ich prywatne cele, nie pojawiłaby się w ogóle w rozważaniach, gdyby nie interwencje organizacji pozarządowych. Przypomniała o tym Magdalena Pękacka z Forum Darczyńców w Polsce. Od początku padały głosy, że nazwa nie jest w gruncie rzeczy istotna, ale jednocześnie przedsiębiorcy wyrażali przywiązanie do niej, a ministerstwo – projektodawca nowego aktu i animator całej debaty – konsekwentnie trwało przy pierwotnie wybranym określeniu.
Magdalena Pękacka proponowała spojrzeć na zyski i straty jakie wygeneruje taki wybór. Tłumaczyła, że środowisko NGO-sów boi się chaosu informacyjnego. Przez lata organizacje społeczne pracowały nad dobrymi skojarzeniami dotyczącymi fundacji. – Przeciętnemu Kowalskiemu trudno będzie zrozumieć, że fundacje rodzinne mogą działać w interesie prywatnym i nie unikniemy przekonania, że wszystkie pozostałe fundacje też mogą działać w interesie prywatnym – tłumaczyła. Konsekwencją byłaby utrata zaufania do sektora społecznego, na której stracą wszyscy obywatele, ponieważ do fundacji wpłynie mniej pieniędzy od darczyńców i będą musiały ograniczyć pomoc jaką niosą.
Te straty nie będą dotyczyć tylko fundacji. Tę opinię zaprezentował Tomasz Schimanek z Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. Uszczerbek na wizerunku dotknie wszystkich organizacji społecznych, a tych w Polsce działa ponad 100 tysięcy.
Schimanek obalił przedstawianą przez przedsiębiorców i podtrzymywaną przez projektodawców tezę, że taka nazwa działających na podobnej zasadzie podmiotów jest powszechna. Rzeczywiście podobne fundacje działają w Niemczech i Austrii – jednak w innych krajach, dla takich rozwiązań, stosuje się inne nazwy. Ponadto jeśli dla fundacji rodzinnych planuje się utworzenie nowego rejestru, a ustawa tworzy w rzeczywistości nowy podmiot, to również nazwa może i powinna być nowa. Tomasz Schimanek mówił, że może to być trust, donacja, ordynacja i dużo innych (w dalszej części spotkania padały jeszcze takie propozycje jak powiernictwo, majorat, fundusz sukcesyjny).
Fundacje realizują cele publiczne
Julia Kluczyńska w Forum Darczyńców wyjaśniała, że w polskiej rzeczywistości prawnej rola fundacji określona jest jednoznacznie – fundacja służy realizacji celów publicznych. Pojawienie się fundacji rodzinnych rozsadziłoby więc ten porządek, ponieważ mają one służyć realizacji celów prywatnych. Mimo, że zwrot "fundacja rodzinna" nie istnieje dziś w regulacjach prawnych, to stosowany jest w nazwach fundacji tworzonych przez rodziny do realizacji celów społecznych (takich podmiotów odnotowano w KRS blisko 50). Julia Kluczyńska przypomniała, że również przed wojną nazwa "fundacja" zastrzeżona była dla podmiotów działających w sferze pożytku. Oddanie jej teraz na cele prywatne naruszyłoby więc nie tylko dzisiejszy porządek, ale także tradycję. Pozostawienie fundacji "sferze pożytku" zadziała z korzyścią dla obu sektorów – organizacje społeczne ochronią swój wizerunek, natomiast nowa nazwa podkreśli innowacyjność przyjętego rozwiązania, o które od lat zabiega sektor biznesowy.
Wątek już istniejących fundacji rodzinnych (rodzinnych, ale nie działających w celach prywatnych) poruszyła też Aleksandra Saczuk z Edukacyjnej Fundacja im. Romana Czarneckiego. Co mają zrobić przedsiębiorcy i firmy rodzinne, które zechcą skorzystać z nowego instrumentu, ale jednocześnie już prowadzą fundacje rodzinne, działające na rzecz dobra wspólnego? Czy będą mieć dwie fundacje rodzinne z różnymi celami? Czy takie rozwiązanie nie byłoby szkodliwe dla samych przedsiębiorców? Czy opinia publiczna nie odbierze działań zmierzających do tworzenia fundacji rodzinnych (o celach prywatnych) jako próby wykorzystania nazwy fundacji do przykrycia jakichś ciemnych interesów?
Chrońmy sektor
O potrzebie ochrony fundacji mówiła Justyna Duriasz-Bułhak z Fundacji Wspomagania Wsi. To chyba jeden z ważniejszych wątków dyskusji, ponieważ z reakcji projektodawców, a przede wszystkim uczestniczących w debacie przedstawicieli biznesu wynika, że całkowicie nie rozumieją oni czego tak naprawdę boją się organizacje.
Justyna Duriasz opowiadała więc, że jej organizacja pracuje z małymi NGO-sami z terenów wiejskich. Są to w znacznej mierze fundacje – a nawet jeśli formalnie są to stowarzyszenia, to wiele osób postrzega je jako… fundacje. Skoro obywatele mają trudność z odróżnieniem fundacji od stowarzyszeń, to odróżnienie jednych fundacji od drugich będzie dla większości zupełnie nieosiągalne. Dlatego dla całego środowiska niemieszanie dobra wspólnego z prywatnym jest tak ważne. Epidemia pokazała nam ponadto, jak cennym dobrem jest trzeci sektor, oferujący wsparcie edukacji, ochrony zdrowia czy nawet wsparcie finansowe. Sektor powinien więc być chroniony przez aparat Państwa – apelowała Justyna Duriasz.
Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji Batorego jeszcze raz przypomniała, że ważna jest zawartość – jak się będzie nazywać to sprawa drugorzędna. – Wycofajcie się [inicjatorzy] z nazwy, wtedy będziemy temu rozwiązaniu sprzyjać – deklarowała.
Adwersarze: nie będziemy dla was konkurencją
Próby odparcia argumentacji środowiska organizacji społecznych, które podejmowali na spotkaniu przedstawiciele przedsiębiorców, wskazują na słabe wsłuchanie się w głosy NGO-sów. Biznes fałszywie zrozumiał, że organizacje postrzegają fundacje rodzinne jako konkurencję w dostępie np. do funduszy czy społecznego zainteresowania.
Głównym obrońcą nazwy był podczas spotkania Paweł Tomczykowski, reprezentujący Konfederację Lewiatan i Kancelaria Ożóg Tomczykowski. To właśnie on starał się przekonać, że fundacje działające w celach społecznych nie muszą się obawiać konkurencji fundacji działających w celach prywatnych. Ma o tym świadczyć zapis z artykułu 16 projektu, z którego wynika, że fundacje rodzinne nie mogą zbierać darowizn oraz nieobjęcie fundacji rodzinnych zwolnieniami podatkowymi, które przysługują organizacjom pozarządowym. Wszystko zgodnie z prawdą, tylko że przedstawiciele NGO-sów poruszali zupełnie inne wątki.
Może trochę lepiej zrozumiał zastrzeżenia organizacji społecznych Tomasz Budziak z Inicjatywy Firm Rodzinnych, który zaczął od deklaracji, że sam jest reprezentantem organizacji (Inicjatywa działa jako stowarzyszenie). Jednak i on nie podzielił obaw trzeciego sektora.
– Rozumiem Państwa wrażliwość, ale wydaje mi się, że jest trochę wyczulona – uspakajał Tomasz Budziak. – Posługiwanie się tą nazwą [przez przedsiębiorców] będzie skierowane do zupełnie innego grona – nie do szerokiej publiczności – i nie powinno być problemu komunikacyjnego – wywodził przedstawiciel firm rodzinnych.
Dołącz do konsultacji projektu!
Projekt został przedstawiony pod koniec marca przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Uwagi do projektu można zgłaszać do 22 kwietnia.
Róbcie rodzinne, ale nie fundacje. Argumenty III sektora
Projekt zapowiadany był od kilku lat i jest znany środowisku organizacji. Nowe podmioty od początku nazywane były "fundacjami" i od początku budziło to opór organizacji społecznych. Intencja dobra, rozwiązanie złe – komentowały NGO-sy.
Wprowadzenie nowego rodzaju fundacji, która działałaby w interesie indywidualnym fundatora i przynosiła zyski członkom jego rodziny, naruszałoby dotychczasowy dorobek i wizerunek polskich fundacji.
Na początku ubiegłego roku w portalu ngo.pl zebraliśmy głosy ekspertów na temat proponowanego już wtedy rozwiązania. Zaczęliśmy od wywiadu z Julią Kluczyńską z Forum Darczyńców w Polsce: zob. „Fundacje rodzinne”. Wspieramy rozwiązanie – jesteśmy krytyczni wobec nazwy.
Przypominamy też pozostałe głosy w debacie na temat projektowanego rozwiązania. Zachęcamy, żeby się z nimi zapoznać i dołączyć do konsultacji projektu.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.