O wolontariacie w czasie pandemii COVID-19 - rozmawiamy z Alexandrą Kamińską, szefową Grupy Ratowniczej Fundacji Jednym Śladem
Dorota Kaczmarek, ochotnicy.waw.pl: – Jakie działania realizuje Fundacja Jednym Śladem?
Alexandra Kamińska: – Obecnie jesteśmy zaangażowani w kilka działań pomocowych. Nasi ratownicy pomagają w prowadzeniu pre-triagu przed szpitalami w Warszawie – w Szpitalu Klinicznym im. Ks. Anny Mazowieckiej przy ul. Karowej, w Warszawskim Szpitalu dla Dzieci przy ul. Kopernika oraz w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy ul. Sobieskiego.
Pomagamy też przy zbiórce krwi wśród motocyklistów w ramach akcji Motoserce, dbając o bezpieczeństwo krwiodawców. Nasi wolontariusze pomagają również przy inicjatywie Sygnał – Pogotowie Gastronomiczne Warszawa w dowożeniu posiłków dla medyków. Część wolontariuszy pomaga w dostarczaniu środków ochrony osobistej do osób potrzebujących. Nieprzerwanie działają także nasze Motoambulanse, które są w dyspozycji Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Czy w związku z trwającą pandemią COVID-19 Wasze działania uległy zmianie?
– Tak. Z powodu pandemii nasze cykliczne imprezy oraz część imprez, w których mieliśmy uczestniczyć zostały odwołane. Wstrzymane zostały także nasze regularne ćwiczenia ratownicze, które odbywały się w grupie kilkunastu osób, więc z wiadomych względów musieliśmy je zawiesić. Z drugiej jednak strony włączyliśmy się w szereg działań, których wcześniej nie było.
Pre-triage, czyli procedura medyczna pozwalająca na segregację pacjentów przed szpitalami, akcje krwiodawstwa, dowożenie posiłków – ilu wolontariuszy jest zaangażowanych w te działania?
– Około piętnastu osób działa bezpośrednio w terenie, ale mamy też takich, którzy wspierają nas zza komputerów, pomagając ogarniać całą logistykę.
Czy aktualna sytuacja wzmocniła współpracę Fundacji z innymi podmiotami?
– Zawsze staraliśmy się, by współpraca Fundacji z innymi była jak najlepsza. Sytuacje kryzysowe, takie jak obecna, pokazują tylko, że organizacje pozarządowe potrafią współpracować, działać razem i bardzo nas to cieszy. Przy okazji nowych działań pojawiają się nowe znajomości, które zapewne w przyszłości zaowocują ciekawymi inicjatywami.
Jak wygląda dzień z życia wolontariusza – kierowcy, ratownika, psychologa?
– Większość z nas stara się łączyć pracę i działania wolontarystyczne, bywa więc, że gnamy prosto z pracy np. na dyżur. Ratownicy wspierający pre-triażge pełnią dyżury 6- lub 12-godzinne. Na każdy dyżur stawiamy się wcześniej, by mieć czas na przebranie się, założenie środków ochrony osobistej i spokojne przejęcie dyżuru od poprzedników. Kierowcy wspierający Sygnał – Pogotowie Gastronomiczne Warszawa rano otrzymują smsy z trasą na dany dzień. Najpierw odbierają posiłki z wyznaczonego miejsca, a później rozwożą je do szpitali, stacji pogotowia czy właśnie do takich namiotów, w których nasi ratownicy pełnią dyżury. Psycholog za to jest cały czas do dyspozycji pod telefonem.
Dlaczego angażujesz się w pomoc innym? Dlaczego akurat w taki sposób?
– Nie potrafię siedzieć bezczynnie. Gdy moi bliscy znajomi, lekarze, ratownicy, dzień w dzień walczą na pierwszej linii, nie wyobrażam sobie siedzenia z założonymi rękami. Tego też nauczył mnie mój Mistrz i Mentor – ś.p. Łukasz Wasik. Bycie ratownikiem to nie zabawa, to odpowiedzialność. Szkoliłam się przecież właśnie po to, by pomagać. Każdy z nas włącza się w pomaganie tak jak może. Jeśli ktoś ma mniej czasu, pomoże z dostawą raz w tygodniu, albo przyjdzie na krótszy dyżur. Jeśli ktoś ma więcej mocy przerobowych, poświęci tego czasu więcej. Każda pomoc jest ważna. Pozostali zaangażowani w działania pewnie myślą podobnie – jeśli tylko mogą jakoś pomóc, to to robią.
Można ująć to krótko – gdy kiedyś zapytano jednego ze znanych himalaistów – Reinholda Messnera, dlaczego chodzi po górach, odpowiedział – „Bo są”. Dlaczego angażujemy się w pomoc? Bo jest potrzebna.
Jakie predyspozycje psychiczne są niezbędne do niesienia pomocy innym? Jakie kompetencje przydają Ci się w wolontariacie?
– Przede wszystkim trzeba być empatycznym, ale też umieć stawiać granice. W ratownictwie mówi się, że dobry ratownik to żywy i zdrowy ratownik. Rozszerzyłabym to na całą pracę pomocową i wolontarystyczną. Żeby dobrze pomagać, trzeba w pierwszej kolejności umieć zadbać o siebie, bo inaczej szybko się wypalimy.
Jak radzicie sobie z emocjami, które wynikają z pracy w stresie?
– Każdy na swój sposób. Jedni idą biegać, inni na rower, komuś innemu bardziej pomaga rozmowa, a jeszcze komu innemu czytanie książki lub oglądanie filmu. Mamy duże wsparcie w sobie nawzajem, zawsze możemy do siebie zadzwonić, pogadać, wyżalić się czy po prostu poprosić o pomoc. Jeśli komuś wypadło coś i nie może być na dyżurze, zawsze znajdzie się jakiś zastępca. Współpraca i dbanie o siebie nawzajem to podstawa tego, by ten stres nie wywierał na nas negatywnego wpływu.
Jak Wasze rodziny, przyjaciele odbierają aktywność w dobie pandemii koronawirusa?
A.K.: Różnie. Moi przyjaciele i rodzina są ze mnie dumni, wspierają, gratulują, trzymają kciuki. Rodzice też się boją, ale trudno im się dziwić. Myślę, że u większości z nas rodziny i przyjaciele są przyzwyczajeni do tego, że angażujemy się w różne działania pomocowe, więc raczej nie zdziwiło ich to, że pozgłaszaliśmy się do działań nie bacząc na ewentualne ryzyko.
Czy aktualnie można wesprzeć działania Fundacji i dołączyć do grona wolontariuszy?
– Jeśli ktoś jest chętny do działania, to zawsze zapraszamy do kontaktu. Jeśli akurat my nie będziemy mieć żadnego zadania do przydzielenia, to na pewno podpowiemy, kto pomocy potrzebuje i gdzie można się zaangażować.
Artykuł pochodzi z Miejskiego Portalu Wolontariatu www.ochotnicy.waw.pl
Źródło: ochotnicy.waw.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23