Zuzanna Rudzińska-Bluszcz: Zareagowanie na syf w Internecie proste jak złożenie szafy z Ikei
– Moją misją jest, by zachęcać internautki i internautów do wyjścia z obojętności, z przekonania, że się nie da, że nie ma co, że moje indywidualne działanie nie ma sensu. Chcę pokazać, że warto brać sprawy w swoje ręce, nawet jeżeli to będzie długa droga – mówi o stronie zglos.to Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, Główna Koordynatorka ds. Strategicznych Postępowań Sądowych w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Hanna Frejlak: – Na stronie zgłos.to zachęcacie do zgłaszania szkodliwych treści, z którymi spotykamy się w Internecie. Czym one są, jakie typy szkodliwych treści możemy wyróżnić?
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz: – Tworząc naszą stronę, zdefiniowaliśmy „szkodliwe treści” bardzo szeroko, jako wszystko to, co może mieć negatywny wpływ na rozwój dziecka. Na zgłos.to wyróżniamy ich następujące rodzaje: mowa nienawiści i hejt, cyberprzemoc, patotreści oraz nielegalna pornografia.
Czym różni się cyberprzemoc od hejtu?
– Cyberprzemoc, to przemoc w sieci, nakierowana najczęściej przeciwko konkretnej osobie. Przyjmuje formę nienawistnych komentarzy, ale może także polegać m.in. na wyzywaniu, nękaniu, straszeniu, szantażowaniu, rozsyłaniu kompromitujących zdjęć i informacji, podszywaniu się pod kogoś wbrew jego woli albo, w przypadku dzieci i nastolatków, wykluczaniu z grupy rówieśniczej. Z kolei mowa nienawiści nie musi być skierowana do konkretnej, znanej z imienia i nazwiska osoby. Wymierzona jest często w określoną grupę społeczną, zwykle grupę mniejszościową.
Czym są patotreści?
– Zdefiniowaliśmy szeroką kategorię patotreści, która zawiera w sobie treści wulgarne lub przemocowe, sprzeczne z normami społecznymi. To może być tzw. patostream, czyli relacja na żywo, ale także zdjęcia, grafiki czy utwory, które promują na przykład przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną, wulgarny język, picie alkoholu czy zażywanie narkotyków.
Jak często dzieci i młodzież w Polsce stykają się ze szkodliwymi treściami w Internecie?
– W zeszłym roku Rzecznik Praw Obywatelskich razem z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę przygotował raport na temat patotreści w Internecie. Wynika z niego, że 37% nastolatków regularnie ogląda patotreści, z tego 75% ogląda je z ciekawości, a prawie 30% z nudów, dla zabicia czasu. Zatrważająca jest także częstotliwość kontaktu z tego typu materiałami, bo 32% oglądających ma z nimi styczność raz w miesiącu, 28% raz albo dwa razy w tygodniu, a 15% codziennie lub prawie codziennie.
Spośród młodych internautów i internautek, którzy oglądają takie treści, 40 procent uważa, że pokazują one prawdziwe życie, 20 procent lubi je oglądać, a 18 procent zadeklarowało, że niektórzy twórcy tego typu nagrań im imponują.
Jakie zmiany mogą zajść w postawach młodego człowieka na skutek kontaktu z patotreściami?
– Zmiany mogą pójść w dwóch kierunkach. Po pierwsze, szkodliwe treści modelują zachowania dzieci. Sprawiają, że młodzi ludzie uznają za normę coś, co normą być nie powinno i wcielają w życie te anty-wartości, również w przestrzeni offline. Z drugiej strony, może dojść do tak zwanej desensytyzacji, czyli uniewrażliwienia się na pewne bodźce, na które człowiek powinien być wrażliwy, zwracać na nie uwagę, nie ignorować ich.
Rozumiem, że od młodych internautów i internautek, którym oglądanie takich materiałów sprawia przyjemność, trudno oczekiwać, że będą je zgłaszać. Jak reagują dorośli?
– Niestety, również reagują słabo. Zanim stworzyliśmy naszą stronę, wykonaliśmy badania dotyczące reagowania na szkodliwe treści w Internecie. Pokazały one, że 85% dorosłych Polek i Polaków trafia na treści przemocowe w Internecie, ale tylko 46% z nich je zgłasza, najczęściej zresztą administratorom serwisów, a nie organom ścigania.
Z czego to wynika?
– Jedna trzecia dorosłych internautów i internautek uważa, że zgłaszanie szkodliwych treści nie będzie skuteczne, podobny odsetek nie wie gdzie zgłaszać, a 17 procent respondentów i respondentek mówi, że nie ma na to czasu. Temu chcieliśmy wyjść naprzeciw.
Strona zgłos.to ma pomóc wzmożeniu aktywności obywatelskiej w Internecie, dać ludziom poczucie, że każdy i każda z nas ma siłę sprawczą, żeby sieć stała się bardziej przyjaznym miejscem.
Jak chcecie to osiągnąć?
– Przede wszystkim staraliśmy się, by nasz portal był jak najprostszy w obsłudze. Gdy myślałam nad jego kształtem, miałam w głowie obraz osoby, która jedzie tramwajem czy autobusem, scrolluje Facebooka i widzi nienawistne komentarze. Za 3 przystanki ma wysiąść. Chciałam, żeby przez ten czas mogła zareagować, dać sygnał, że nie ma jej/jego zgody na takie treści.
Jak powstał pomysł na inicjatywę zgłos.to?
– Problem braku reakcji na szkodliwe treści w Internecie oraz niskiej świadomości u osób dorosłych, jaka jest skala problemu, był już od jakiegoś czasu przedmiotem obrad Okrągłego Stołu przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. Pomysł samej strony zrodził się w mojej głowie pod wpływem tych rozmów. Chciałam stworzyć proste narzędzie, taką obywatelską Ikeę, która pozwoli nam szybko i skutecznie reagować. Dzięki naszej stronie wyrażenie sprzeciwu wobec syfu w Internecie ma być proste jak złożenie ikeowskiej szafki.
Moją misją jest, by zachęcać internautki i internautów do wyjścia z obojętności, z przekonania, że się nie da, że nie ma co, że moje indywidualne działanie nie ma sensu. Chcę pokazać, że warto brać sprawy w swoje ręce, nawet jeżeli to będzie długa droga. Do współpracy zaprosiliśmy Fundację Dajemy Dzieciom Siłę i później z nią oraz z innymi partnerami zrobiliśmy badania i stworzyliśmy stronę.
Czy gdzieś na świecie działają podobne inicjatywy, na których się wzorowaliście?
– W Wielkiej Brytanii działa strona Report Harmful Content Online, która pośredniczy między internautą a organami ścigania. Konsultowaliśmy się z jej twórcami, którzy wskazali nam różne ważne kwestie, jak na przykład to, że warto zrobić badania społeczne zanim ruszymy z akcją.
W wielu dyskusjach wokół przemocy w Internecie stykałam się z argumentem, że przecież to „tylko” rzeczywistość wirtualna, która nie ma bezpośredniego przełożenia na świat realny. Tymczasem podział na „realne” i „wirtualne” został już wielokrotnie zanegowany w naukach społecznych…
– Nie tylko w naukach społecznych, ale także przez Sąd Najwyższy, który rozpatrując dwa lata temu kasację Rzecznika Praw Obywatelskich wskazał, że „Internet jest miejscem publicznym”. Wynika stąd, że wszystkie przestępstwa skodyfikowane w Kodeksie karnym, które mówią o zachowaniu w przestrzeni publicznej, mają też zastosowanie w Internecie.
Pamiętajmy też, że dla osób urodzonych w XX wieku podział na „online” i „offline” jest bardzo wyraźny i intuicyjny, natomiast dzieci i młodzież żyją obecnie w świecie hybrydowym, gdzie te dwie sfery się przenikają i trudno jednoznacznie rozróżnić, co dzieje się w Internecie, a co poza nim.
90 procent polskich nastolatków i nastolatek korzysta z Internetu w smartfonach, w związku z czym prawie cały czas są online.
Problem polega również na tym, że nie wszystkie treści, które są szkodliwe, są również nielegalne w sensie prawnym. Czy algorytm na stronie pomaga rozpoznać, co powinniśmy zgłosić do administratorów, a co – do organów ścigania?
– Niestety, nie dało się stworzyć prostego algorytmu, który wykrywałby, czy coś jest przestępstwem, czy nie. Ustalenie czy dany czyn podpada pod przepisy Kodeksu karnego zajmuje często miesiące lub lata postępowania. Postawiliśmy więc na wyczucie internautek i internautów i zadajemy w formularzu na stronie pytanie: „Czy uważasz, że to, co zobaczyłeś/aś w Internecie, jest przestępstwem?”, na które można odpowiedzieć „tak”, „nie” lub „nie wiem”.
Obok pytania znajdziemy wyjaśnienie, w którym dajemy wskazówki, jakie czynniki możemy brać pod uwagę, gdy rozważamy czy dana treść nosi znamiona przestępstwa. W zakładce „zgłoś do prokuratury” internauci i internautki znajdą z kolei trzy wzory zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, w zależności od czasu, który chcą poświęcić na redagowanie dokumentu.
Jakie czynniki mogą nam pomóc zdecydować, czy zgłosić daną treść organom ścigania?
– Skoro Internet, podobnie jak ulica czy park, jest miejscem publicznym, to coś, co w tych przestrzeniach uznane byłoby za przestępstwo, należy tak traktować również w sieci. Nie ma tu więc jednoznacznej odpowiedzi, ale wydaje mi się, że pomocne może być wyobrażenie sobie, na jakie zachowania istnieje przyzwolenie w przestrzeni publicznej i na tej podstawie podjąć decyzję.
Czy portalowi będą towarzyszyć akcje edukacyjne, pokazujące negatywne skutki szkodliwych treści w Internecie i zachęcające do ich zgłaszania?
Uruchomieniu strony towarzyszy kampania społeczna, która opiera się na prostym założeniu, że nasze dzieci mają, obok rodziny i szkoły, trzeciego nauczyciela: Internet.
Zadajemy pytanie, czy rodzice wiedzą, co ich dzieci robią po szkole, z jakich zajęć korzystają. Pokazujemy, że te „zajęcia pozaszkolne” mogą dotyczyć np. hejtowania słabszych, pogardy dla biednych czy nienawiści do kobiet – to wszystko można znaleźć w Internecie.
Inicjatywa ruszyła w samym środku pandemii. To przypadek?
– To zbieg okoliczności. O kampanii zaczęliśmy rozmawiać w październiku, a w styczniu wyznaczyliśmy datę startu strony, więc absolutnie nie byliśmy w stanie przewidzieć, że trafi ona na taki czas. Wydaje mi się jednak, że w obecnej sytuacji, kiedy młodzi ludzie spędzają jeszcze więcej czasu przy komputerach, nasze działania są szczególnie istotne.
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz – radca prawny, Główna Koordynatorka ds. Strategicznych Postępowań Sądowych w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, organizatorka Okrągłego Stołu do walki z patotreściami w Internecie przy RPO. Przed objęciem funkcji Głównej Koordynatorki: adwokat, sędzia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury, członkini Zespołu ds. Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Przez wiele lat związana z kancelarią Wardyński i Wspólnicy.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.