Nie, Marek Jurek nie jest kandydatem na urząd RPO [Komentarz Flieger]
Niezależny urząd Rzecznika Praw Obywatelskich pełniony przez fachowca w zakresie prawa leży w interesie wszystkich obywateli i obywatelek, również tych, którzy pełniącego go Adama Bodnara i jedyną kandydatkę do jego objęcia Zuzannę Rudzińską-Bluszcz atakują.
10 sierpnia minął czas zgłaszania kandydatów i kandydatek na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Na liście jest jedno nazwisko: to Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, koordynatorka ds. strategicznych postępowań sądowych w Biurze Rzecznika, którego pięcioletnia kadencja dobiegła właśnie końca. Jej kandydaturę – podobnie jak Adama Bodnara w 2015 roku – wysunęły organizacje społeczne (na ten moment 684 wyraża dla niej poparcie). A zgłosiła – bo taki jest wymóg formalny – grupa 35 posłów i posłanek (w tym wypadku Koalicji Obywatelskiej i Lewicy).
Zjednoczona Prawica nie wystąpiła z żadną propozycją. Ze swoich uprawnień nie skorzystała również marszałek Sejmu Elżbieta Witek. I choć termin na zgłoszenia minął ponad miesiąc temu, zupełnie na poważnie – zamiast o kompetencjach jedynej zgłoszonej kandydatki i procesie wyboru – rozmawia się o wyciągniętym przez komentatora Tomasza Terlikowskiego w mediach społecznościowych niczym królik z kapelusza Marku Jurku. Ba, zaproszony do TOK FM dziennikarz i publicysta związany z „Tygodnikiem Powszechnym” Rafał Woś, jak gdyby nigdy nic rzuca kolejnymi nazwiskami (Piotr Ikonowicz, Jan Śpiewak).
A fakty są takie...
W debacie publicznej Marek Jurek urósł już do rangi kandydata (vide narracja publicystów Klubu Jagiellońskiego), odbywa medialne tournée. Przemysław Grabowski z PSL liczy nawet, ile głosów w Senacie może zdobyć, choć Senat nie głosował jeszcze nad zgłoszoną w przewidzianym przez prawo czasie kandydaturą – powtórzmy: jedyną. Mówiących „Hola, hola, procedury” zamyka się w pudełku z etykietką „Naiwniacy, marzyciele, frajerzy, którzy zupełnie nie znają się na polityce”. Bo? Dopisujący kolejne nazwiska do zamkniętej już miesiąc temu listy (!) wiedzą, że Zuzanna Rudzińska-Bluszcz nie zostanie wybrana. Może więc darujmy sobie wybory w ogóle? Najważniejszych urzędników państwowych nominować będzie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jeśli okaże się wspaniałomyślny, zaprosi do układania ich listy analityków wybranych think-tanków, np. Klubu Jagiellońskiego.
„Marek Jurek o swojej kandydaturze na RPO: Nie toczyłem żadnych rozmów w tej sprawie”, „Marek Jurek kandydatem na nowego RPO?” – brzmią medialne nagłówki. A ja pytam: jakiej kandydaturze?
Fakty są takie i powtórzmy je raz jeszcze: czas na zgłaszanie kandydatów i kandydatek minął 10 sierpnia, procedura wyboru RPO (a więc przesłuchanie przez sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka, a następnie głosowanie w Sejmie i Senacie) na dobre jeszcze nie ruszyła. Kandydatka jest jedna. Popiera ją ponad 680 organizacji. Nie ma takiego kandydata jak Marek Jurek. I przestańmy o nim w ten sposób rozmawiać.
Bo nie ma to nic wspólnego z szacunkiem dla demokratycznego państwa prawa i procedur gwarantujących jego trwałość, a także samej kandydatki oraz popierających ją organizacji, za którymi stoją też przecież ufający im ludzie, którym one na co dzień pomagają.
Co uczestnicy dyskusji wokół Marka Jurka wiedzą o jedynej zgłoszonej zgodnie z prawem kandydatce? O jej kompetencjach? O sprawach, którymi się zajmowała? O jej doświadczeniu?
Legitymizuje się demolkę idei państwa. To wprost niesamowite, jak przechodzi się do porządku dziennego nad tym, że choć termin minął, prawo stanowi tak, a nie inaczej i kandydatura jest jedna, to Zjednoczona Prawica zrobi z urzędem RPO co tylko chce. Pełna akceptacja psucia państwa. Nie dajmy się w to wciągnąć, dyskutując o kandydatach, których nie ma.
Tak, arytmetyka sejmowa – a jak stanowi konstytucja, RPO jest wybierany przez Sejm za zgodą Senatu – jest znana. Możemy założyć, że PiS przegłosuje odrzucenie niezależnej kandydatki na urząd, procedura wyboru ruszy od nowa (łącznie ze zgłaszaniem kandydatów i kandydatek). Ale po pierwsze, niech do głosowania dojdzie. A po drugie, dyskutujmy wówczas o tym, jak niebezpieczna będzie rozmontowanie ostatniego niezależnego urzędu, które można porównać do wyciągnięcia ostatniego bezpiecznika. W konsekwencji będzie w Polsce bardzo ciemno.
Zuzanna Rudzińska-Bluszcz: Prawa obywatelskie nie są bardziej jednej lub drugiej strony [Wywiad]
„Instytucje nie obronią się same”
Nic nie stało na przeszkodzie, by np. Klub Jagielloński, który sam jest przecież NGO-sem, wysunął kandydaturę Marka Jurka i uzyskał dla niej poparcie innych organizacji, a posłowie Porozumienia i PiS lub PSL ją następnie zgłosili. Poza jednym: trwa rekonstrukcja rządu. Jeden z najważniejszych urzędów w państwie leży na stole, podczas gdy politycy prawicy renegocjują przy nim umowę koalicyjną. Handluje się nim w najlepsze, dlatego zignorowano termin zgłoszeń. I tu dochodzimy do sedna sprawy: od 2015 roku konsekwentnie utożsamia się interes partii (czy szerzej koalicji rządzącej) z interesem państwa, nie tylko je przy tym zawłaszczając, ale niszcząc (również wspólnotę). To zaprzeczenie racji stanu, troski o państwo i jego obywateli.
Trwałość niezależnych urzędów decyduje o trwałości i bezpieczeństwie państwa. Kreujący się na obronę jego idei konserwatyści z Klubu Jagiellońskiego powinni dobrze to wiedzieć, tymczasem zjadają swój własny ogon.
Jest coś jeszcze: artykuł drugi ustawy o RPO stanowi, że „rzecznikiem może być obywatel polski wyróżniający się wiedzą prawniczą, doświadczeniem zawodowym oraz wysokim autorytetem ze względu na swe walory moralne i wrażliwość społeczną”. Marek Jurek i Jan Śpiewak nie są prawnikami (Piotr Ikonowicz z wykształcenia owszem, co nie zmienia faktu, że nie jest kandydatem, a jego doświadczenie gdyby został zgłoszony byłoby porównywane z doświadczeniem innych osób ubiegających się o ten urząd). I tak, znam tę sztuczkę interpretacyjną, że przecież mowa jest o wiedzy prawniczej, a nie byciu prawnikiem. Pytanie więc, czy uciekający się do niej chcieliby skorzystać z pomocy doświadczonego prawnika, czy osoby posiadającej wiedzę prawniczą w bliżej niedookreślonym zakresie?
„Instytucje nie obronią same” – jak pisał prof. Timothy Snyder w książce „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku” – dlatego „potrzebują naszej pomocy” (lekcja druga: „Broń instytucji”).
Niezależny urząd Rzecznika Praw Obywatelskich pełniony przez fachowca w zakresie prawa leży w interesie wszystkich obywateli i obywatelek, również tych, którzy pełniącego go Adama Bodnara i jedyną kandydatkę do jego objęcia Zuzannę Rudzińską-Bluszcz – z automatu i bezrefleksyjnie skreśloną – atakują.
Estera Flieger – redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, współpracuje z Oko.press, gdzie pisze o polityce historycznej oraz magazynem „Dziennika Gazety Prawnej”, publikowała w „The Guardian”, „Newsweeku Historii”, „Kulturze Liberalnej”, "Rzeczpospolitej" i serwisie Notes From Poland.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.