– Niedawne badania, które prowadziłem wraz z Anną Stefaniak, analizując raporty o przestępstwach motywowanych uprzedzeniami, pokazują , że gdy rośnie poziom uprzedzeń w społeczeństwie, relatywnie częściej sprawcami takich czynów są zwykli ludzie w porównaniu do członków grup ekstremistycznych – mówi dr Mikołaj Winiewski z Centrum Badań nad Uprzedzeniami w Instytucie Psychologii UW.
Estera Flieger: – Kiedy rozmawiamy o przestępstwach z nienawiści mówimy o…
Dr Mikołaj Winiewski, Centrum Badań nad Uprzedzeniami: – Z określeniem „przestępstwa z nienawiści” jest spory problem związany z tym, że to termin prawniczy, bardzo konkretny a tym samym często niepełny. To znaczy różne zdarzenia, które nazwalibyśmy przestępstwem z nienawiści, nie są ujęte w kodeksie. Ponadto, w różnych krajach jest odmienna legislacja i coś, co jest przestępstwem tego typu w Anglii, niekoniecznie jest tak klasyfikowane w Polsce. W naszych badaniach, np. w raporcie „Przestępstwa motywowane uprzedzeniami”, który przygotowaliśmy z Pauliną Górską od nas z Centrum wspólnie z Biurem RPO w 2017 roku, używamy zawartego w tytule określenia. Jest ono w naszym odczuciu pełniejsze i samo wyjaśniające. Określenie „przestępstwa motywowane uprzedzeniami” jasno pokazuje, że przyczyna leży w uprzedzeniach.
Co to znaczy?
– O przestępstwach motywowanych uprzedzeniami mówimy przykładowo wtedy, gdy sprawca dokonuje kradzieży powodowany nie chęcią zysku, a tym, że ofiara należy do danej grupy, której nie lubi. Lub wtedy, gdy pobił ofiarę nie dlatego, że wszedł z nią w konflikt, a ponieważ jest np. Romem.
Jakie grupy w Polsce narażone są szczególnie?
– Zmienia się to w czasie i zależy od wielu czynników. Różne grupy w różnym okresie i różnych społecznościach są mniej lub bardziej zagrożone, co wynika miedzy innymi z podzielanych w danym miejscu i czasie uprzedzeń.
Badania pokazują, że w regionach, w których uprzedzenia są silniejsze wobec jakichś grup, występuje więcej przestępstw z nienawiści.
Na przykład rozpowszechnienie homofobii w społeczeństwie sprzyja przestępstwom popełnianym wobec osób nieheteroseksualnych, podobnie jak upowszechniany antysemityzm stoi za wzrostem liczby przestępstw wobec Żydów. Ale czynników jest więcej, ważna na przykład jest również rozpoznawalność grupy. Na przykład kolor skóry jest kategorią znacznie bardziej widoczną niż orientacja seksualna, zwłaszcza w homogenicznej pod względem etnicznym Polsce. Łatwiej jest na ulicy rozpoznać osobę o innym kolorze skóry niż geja. Stąd tez znamy przypadki przestępstw motywowanych nienawiścią wobec osób nieheteronormatywnych, których ofiarami padają osoby hetero. Na przykład w szkołach homofobicznej mowy nienawiści często doświadczają dziewczęta lub chłopcy, którzy wyróżniają się wyglądem - ci drudzy bo są np. zadbani, delikatniejsi od rówieśników.
W latach 40. Carl Hovland i Robert Sears przeprowadzili badania, w których wykazali związki pomiędzy spadkiem cen bawełny a wzrostem liczby linczów na czarnych mieszkańcach południowych stanów Ameryki. Był to dowód na hipotezę, która źródła agresji upatruje w frustracji. Co szczególnie ciekawe, te analizy pokazują, że ofiarami tej agresji jest właśnie mniejszość. W latach 90-tych Donald Green i współpracownicy, również używając między innymi danych o linczach wykazali, że kluczowym czynnikiem przekładającym frustrację na agresję wobec mniejszości jest ideologia. Podobnie postrzegana jest ta relacja przez psychologów zajmujących się badaniem ludobójstwa i masowych zbrodni. Na przykład Ervin Staub w swoich pracach na temat holokaustu pokazuje, że tak, jak deprywacja wywołana kryzysem i klęską w I Wojnie Światowej w społeczeństwie niemieckim była podstawą, tak kluczem do akceptacji agresji wobec Żydów była ideologia nazistowska. Niezadowolenie ekonomiczne może łatwo przełożyć się na przemoc, kiedy przywódca polityczny wskaże grupę, którą będzie obwiniać za kryzys.
Niedawne badania, które prowadziłem wraz z Anną Stefaniak, analizując raporty o przestępstwach motywowanych uprzedzeniami, pokazują , że gdy rośnie poziom uprzedzeń w społeczeństwie, relatywnie częściej sprawcami takich czynów są zwykli ludzie w porównaniu do członków grup ekstremistycznych.
Podczas kampanii prezydenckiej partia rządząca przy pomocy mediów publicznych zorganizowała nagonkę na społeczność LGBT+.
– W 2015 roku PiS straszył uchodźcami. Teraz tym, co nazwali „ideologią LGBT+”, gender i Żydami. Warto zauważyć że, tych ostatnich jest w Polsce bardzo mało. Więc w efekcie przejawami antysemickiej przemocy najczęściej będą zniszczone pomniki lub wzrost mowy nienawiści.
Nazywamy to zjawisko „antysemityzmem bez Żydów”?
– Tak. Łatwo go wzbudzić. Ma potencjał, który co jakiś czas jest uruchamiany. Widzieliśmy to podczas dyskusji o ustawie 447 czy w wyniku nowelizacji ustawy o IPN. Wystarczy iskra.
Badania Mirosława Kofty i Grzegorza Sędka przeprowadzone w latach 90. pokazały, że antysemityzm wzrasta przed wyborami – zwłaszcza jego spiskowa forma. I jest to wykorzystywane politycznie.
Na przykład z naszych ostatnich badań wynika, że elektorat PSL jest pod tym względem zbliżony do wyborców PiS. Wydaje mi się, że partia rządząca, posługując się antysemityzmem podczas tej kampanii i strasząc żydowskimi roszczeniami, przez które zabraknie pieniędzy na 500 plus, świadomie i cynicznie sięga do tego rezerwuaru. Bywa to skuteczne, zwłaszcza kiedy liczy się każde kilka tysięcy głosów.
Dlaczego LGBT+?
– Społeczeństwo polskie jest dość homofobiczne, co potwierdzają różne prowadzone przez nasze Centrum badania, w tym ostatnie badania Pauliny Górskiej w latach 2018-2019. Poza tym, temat łatwo zideologizować. W naszym społeczeństwie brakuje solidnej wiedzy na temat orientacji. Obrazki z niemieckich parad równości, np. dwóch całujących się mężczyzn ubranych w skąpą bieliznę, uderzają w poczucie obyczajowości, wywołują trwogę przed rozpasaniem. Swoją drogą uważam, że podobny efekt wywołałby zdjęcia pary hetero w podobnej sytuacji.
Jakie są skutki nagonki prowadzonej przez media publiczne wobec społeczności LGBT+?
Kiedy przemocy doświadcza jedna osoba, ma to wpływ na całą grupę, wywołując efekt mrożący.
Przykładem jest trauma, jaką pod koniec lat 90. było dla społeczności LGBT+ w Stanach Zjednoczonych morderstwo Matthew Sheparda w 1998. Badania Monique Noelle pokazały, że inne nieheteronormatywne osoby – nieznające ofiary, mieszkające w innych częściach USA – były głęboko i długotrwale straumatyzowane tym wydarzeniem.
Kiedy grupa skinheadów pobije czarnego przechodnia, to w konsekwencji osoby o innym kolorze skóry będą kontrolowały swoje zachowanie np. będą bały się wejść na to osiedle albo nie będą wychodzić wieczorem z domu.
Skutki uprzedzeń są bardzo poważne. Razem z KPH przeprowadziliśmy badania „Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce” w 2017 roku. Przepytaliśmy grupę kilkunastu tysięcy osób nieheteronormatywnych. Wyniki pokazują jasno, że 63 proc. biseksualnych mężczyzn, 69 proc. lesbijek, 68 proc. gejów i 70 proc. osób transpłciowych w latach 2015-2017 doświadczyło jakiejś formy przemocy - oplucia, pobicia, mowy nienawiści.
Nasze analizy, ale także wiele innych badań prowadzonych na świecie, pokazuje jasno, że takie doświadczenia mają ogromny wpływ na dobrostan psychiczny mniejszości, obniżają jakość życia, prowadzą do depresji, myśli samobójczych, a także mogą w niektórych przypadkach kończyć się tragicznie.
Wystarczy wspomnieć o nagłośnionych w mediach przykładach samobójczych śmierci Kacpra, Dominika czy ostatnio Michała.
Nienawiść wylewa się w mediach społecznościowych. Czasem słyszy się argument, że to przecież „tylko” Internet.
– Jak wspomniałem, ekspozycja na mowę nienawiści wobec grupy, do której należymy, zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia u nas objawów depresji i myśli samobójczych. Badania przeprowadzone przez Adriana Mulena i Joshuę Smytha w 2004 roku pokazują jasno, że w grupach mniejszościowych, w tym wypadku wśród imigrantów w USA, odsetek śmierci samobójczych jest skorelowany z mową nienawiści. Ciekawostka jest taka, że wśród tych najbardziej narażonych grup jest Polonia. Ale to nie ogranicza się tylko do procesów wewnątrz grup mniejszościowych.
Na przykład Helena Alden i Karen Parker w 2004 roku, analizując rejestry przestępstw z nienawiści prowadzone przez FBI i wyniki sondaży społecznych prowadzonych w USA, wykazały, że w regionach, gdzie postawy homofobiczne były silniejsze, występuje znacząco więcej aktów przemocy motywowanej uprzedzeniami wobec mniejszości seksualnych. Bardzo podobne wyniki pokazywał Mark Hatzenbuehler ze współpracownikami, analizując dane z generalnego sondażu społecznego (GSS) i amerykańskiego rejestru zmarłych (National Death Index).
Badacze wykazali, że osoby z mniejszości seksualnych, które mieszkały w społecznościach o wysokim poziomie homofobii, żyły średnio o 12 lat krócej i znacząco częściej przyczyną ich śmierci była przemoc lub zabójstwo.
Zatem kiedy prezydent Andrzej Duda mówi, że to ideologia, a nie ludzie, a następnie jego zwolennicy jeszcze bardziej podkręcają jego wypowiedzi, to istnieje wysokie ryzyko, że wpłyną na wzrost przestępstw wynikających z nienawiści wobec osób LGBT.
Tomasz Markiewka, autor książki „Gniew”, w rozmowie z ngo.pl zauważył, że samo szczucie nie wystarczyłoby PiS do zdobycia władzy i widzi w tym pewną nadzieję.
– W 2005 roku pierwszy PiS doszedł do władzy, wykorzystując frustrację tych, których wykluczyła transformacja: wiele osób przegrało w Polsce po 1989 roku z drapieżnym kapitalizmem. Element zagospodarowania gniewu jest więc kluczowy. Podczas kampanii brexitowej w Wielkiej Brytanii nastąpił wzrost poziomu nienawiści wobec mniejszości – wszystkich, łącznie z polską. Budowanie symbolicznego zagrożenia trafia do części wyborców. Choć zgadzam się, że samo z siebie wskazywanie na wrogów nie wystarczy. Jestem zdziwiony, że PiS uderzył w kontrkandydata strasząc LGBT+. Nie odwróciło to losu wyborów w I turze, po której zaczęto wobec tego dodatkowo straszyć Żydami i Niemcami.
Czy pandemia miał wpływ na wzrost uprzedzeń wobec osób obcego pochodzenia?
– Niekoniecznie. W trakcie pandemii wraz z Dominika Bulską i Wojciechem Waleriańczykiem z Wydziału Psychologii UW, prowadziliśmy badania podłużne – czyli taki sondaż, w którym wielokrotnie wracaliśmy do tych samych osób. Nasze badania pokazują, że na początku pandemii poziom uprzedzeń wobec Romów i Żydów nieco się zwiększył, ale na przykład akceptacja dla imigrantów znacząco wzrosła.
Nie przeprowadziliśmy jeszcze wszystkich analiz, ale wstępnie wydaje nam się, że poprawa postaw wobec imigrantów faktycznie jest wynikiem COVID. I jest to związane z tym, że Polacy zobaczyli, jak wygląda Polska bez emigrantów, gdy ogromna ich część wyjechała do domu z powodu pandemii.
Bardziej negatywne postawy wobec Żydów i Romów w naszym odczuciu w większym stopniu kształtowała wyjątkowo długa kampania wyborcza, mocno angażująca, odwołująca się do najniższych instynktów.
Zobaczymy, jakie będą konsekwencje kryzysu gospodarczego, na razie odroczone.
Dr Mikołaj Winiewski – adiunkt w Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, Affiliate assistant professor na Universytecie Delaware, Członek Instytutu Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Główne pola zainteresowań to zagadnienia związane z przemocą kolektywną, szeroko rozumiana psychologia stosunków międzygrupowych, antysemityzm oraz zagadnienia związane z metodologią badań i pomiarem zmiennych psychologicznych. Współpracował przy projektach badawczych z organizacjami rządowymi i pozarządowymi, których celem było diagnozowanie uprzedzeń (m.in. projekt dotyczący psychologicznych konsekwencji przestępstw z nienawiści z Biurem Rzecznika Praw Człowieka, badania nad akceptacją mowy nienawiści w polskim społeczeństwie wraz z Fundacją Stefana Batorego oraz sytuacją społeczną osób LGBT z Kampanią Przeciwko Homofobii).
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.