Zamiast własnego przeglądu najważniejszych wydarzeń, skupię się na jednym, ale pod wieloma względami istotnym wątku – Funduszu Sprawiedliwości i tym wszystkim, co się wokół niego działo. Poza samymi polityczno-kryminalnymi rozliczeniami, które z dużym trudem i bardzo powoli toczą się gdzieś obok.
Niebieska Linia: Informujemy, że od 1 stycznia 2026 r. wstrzymane zostanie wsparcie, którego udzielamy jako ośrodek pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. Przyczyną obecnej sytuacji jest przedłużający się proces oceny wniosków konkursowych przez ministra sprawiedliwości – dysponenta Funduszu Sprawiedliwości – do 31 stycznia 2026 r. (z założenia wyniki miały być dostępne w pierwszej połowie grudnia tego roku).
Końcówka roku to czas podsumowań i koleżeństwo z portalu najważniejsze wydarzenia mijającego roku wspomniało w artykule 2025 rok w organizacjach społecznych. Subiektywny przegląd roku redakcji ngo.pl , nie zostawiając wiele do dodania. Dlatego zamiast własnego przeglądu najważniejszych wydarzeń, który w większości pokrywałby się z tym, co już zostało napisane, skupię się na jednym, ale pod wieloma względami istotnym wątku – Funduszu Sprawiedliwości i tym wszystkim, co się wokół niego działo. Poza samymi polityczno-kryminalnymi rozliczeniami, które z dużym trudem i bardzo powoli toczą się gdzieś obok.
Kwiatek do kożucha
„Ogłoszenie konkursu to ważny krok w kierunku zapewnienia systemowego wsparcia osobom pokrzywdzonym przestępstwem oraz ich najbliższym. Dzięki tym środkom organizacje społeczne będą mogły skutecznie realizować zadania i odpowiadać na realne potrzeby ofiar i świadków przestępstw. Ten konkurs to kolejny element lepszej ochrony ofiar, skuteczniejszej profilaktyki i realnego wsparcia tam, gdzie państwo musi być obecne z pomocą” – tak w sierpniu dyrektor Departamentu Funduszy i Nieodpłatnej Pomocy Prawnej Tomasz Gajewski zapowiadał ogłoszone właśnie konkursy Funduszu Sprawiedliwości na realizację wsparcia osób pokrzywdzonych przestępstwem. Jak sam podkreślał – prace nad konkursem trwały od wielu miesięcy.
Zresztą już w lutym 2024 roku ówczesny minister Adam Bodnar powołał Społeczną Radę ds. Funduszu Sprawiedliwości, którym zajmowała się wtedy wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Skład Rady, do której weszło wielu niezależnych ekspertów, takich jak Anna Rozicka czy Piotr Frączak pozwalał mieć nadzieję, że nowa formuła konkursów zagwarantuje profesjonalizm, przejrzystość i niezależność od polityki.
Tyle, że powołanie Rady to był chyba ostatni moment, w którym mogliśmy o niej usłyszeć. Po rekonstrukcji rządu i odejściu z niego Adama Bodnara oraz dymisji Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, Rada praktycznie przestała funkcjonować. I z tego co wiem, wszystko co ostatecznie nie wyszło z nowymi konkursami nie jest w żaden sposób jej winą, bo okazała się być kwiatkiem do kożucha. Kolejnym ciałem doradczym, którego radami nikt nie był zainteresowany wystarczająco poważnie, żeby z nich skorzystać.
Terminu nie dotrzymano, pierwszy kwartał będzie stracony
Każdy, kto ma doświadczenia z konkursami dotacyjnymi wie, że gdy termin zakończenia naboru ofert to 1 września, istnieje duże ryzyko, że ostateczni zwycięzcy konkursu nie będą w stanie świadczyć wsparcia już od 1 stycznia roku kolejnego – każdy etap oceny wniosków i finalizowania umów po prostu trwa.
I tak też się stało, terminu nie udało się dotrzymać i minister przedłużył ocenę formalną (!) i merytoryczną aż do 31 stycznia 2026. Jeśli do tego dodać finalizowanie umów i uruchomianie pomocy, nie zdziwię się jeśli cały pierwszy kwartał (czyli ¼ całego projektu) będzie stracony.
I nawet jeśli organizacje świadczące pomoc jakoś sobie poradzą i dotrwają do czasu otrzymania środków, to beneficjenci Funduszu Sprawiedliwości na pomoc poczekają jeszcze długo. Wielu z nich pewnie zbyt długo, żeby się jeszcze na coś przydała.
Trwa gorączkowe poszukiwanie rozwiązań problemu wynikającego wyłącznie z nieudolności ministerstwa – trochę środków dorzucono z rządowej rezerwy, a minister przygotował rozporządzenie uznające za kwalifikowalne wszystkie wydatki poniesione w planowanym, a nie w faktycznym, czasie realizacji projektów.
Ocena 60 wniosków za 1 mln zł
Do oceny merytorycznej wniosków ministerstwo wybrało zewnętrzną firmę, której za ocenę ok 60 wniosków zapłaci blisko milion złotych, co w przeliczeniu na jeden oceniany wniosek jest kwotą niespotykaną w żadnym innym konkursie.
Usługi podwykonawcy będą więc bardzo drogie, ale wcale nie ma pewności, że ich jakość będzie tę cenę uzasadniać – w konkursie na wykonawcę aż 60% oceny stanowi cena, a tylko 40% - doświadczenie. Umowa została podpisana 17 grudnia, ale jeszcze 19 grudnia szef firmy twierdził, że nie otrzymał żadnego wniosku do oceny.
Czy można było gorzej?
Nie wiem, czy w sprawie „naprawy” Funduszu Sprawiedliwości można było coś zrobić gorzej, bo wydaje mi się, że zawalono na każdym odcinku.
Urzędnicy nie podjęli nawet decyzji dotyczących sposobu traktowania kosztów administracyjnych i żeby nie musieć o niczym decydować, zlecili (zapewne znowu za duże pieniądze) opinię prawną w kwestii, która jest dużo bardziej merytoryczna i rozwiązana przez wielu innych dysponentów publicznych środków. Ale znowu pewnie chodzi o podkładkę na papierze.
Minister oczywiście zrzuca winę na poprzednika, po którym konkurs odziedziczył, ale złośliwi twierdzą, że nikt w ministerstwie nie chce brać na siebie ważnych decyzji w obawie przed tym, że kolejna władza zrobi z niego kozła ofiarnego w swoich rozliczeniach ekipy Waldemara Żurka. To by tłumaczyło podzlecenie oceny merytorycznej wniosków i wiążącą się z tym utratę kontroli nad kluczowym procesem. Bo może będzie tak sobie, jak się szuka na szybko wykonawcy i kieruje przede wszystkim ceną, ale nie będzie można winy przypisać nikomu w ministerstwie.
Co poszło nie tak?
Czy to pociesza tych, którzy czekają na rozstrzygnięcie konkursu, aby móc świadczyć pomoc potrzebującym? Bardzo wątpię. Dwa lata temu wiceminister Zuzanna Rudzińska-Bluszcz miała dobry pomysł z partycypacyjnym planowaniem zasad Funduszu i stworzeniem eksperckiej rady społecznych doradców.
Co poszło aż tak bardzo źle, że dwa lata później jest gorzej, niż gdyby nowa władza prowadziła konkursy na takich samych zasadach jak poprzednia.
Minus ustawianie pod kolegów, oczywiście. Biorąc pod uwagę liczbę osób ze środowiska pozarządowego zaangażowanych na różnych etapach w ratowanie Funduszu, nie jest to coś, z czego można być dumnym.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.