Soros, uchodźcy i obcy interes: suma wszystkich strachów Wiktora Orbana. Trudna sytuacja organizacji na Węgrzech
Węgierskie NGO-sy czeka jeszcze wiele bitew o niezależność, podczas których będą potrzebowały międzynarodowego – w tym również naszego wsparcia.
W lipcu 2014 roku Wiktor Orban wygłosił przemówienie programowe, w którym wyjaśnił, jak widzi przyszłość węgierskiego państwa. Było to już po wyborach, które jego partia – Fidesz – wygrała po raz drugi. Sygnały dotyczące tego, jak będzie wyglądała sytuacja społeczeństwa obywatelskiego na Węgrzech za jej rządów, były wysyłane już wcześniej. Politycy i prorządowe media zapowiadali obranie kursu na wzmocnienie państwa węgierskiego, wskazując jednocześnie na to, że zagraża temu szereg wrogich sił. Ważnym tematem stała się polityka migracyjna – a właściwie antymigracyjna, bo będąca w ocenie wielu po prostu antyuchodźczą kampanią, mającą na celu wzbudzenie w społeczeństwie strachu. Dzięki niej rządzący Węgrami wydać mieli się gwarantującymi stabilność dowódcami, którzy przeprowadzą kraj przez trudne czasy.
Stopniowo coraz silniej wskazywano na „zagraniczne zagrożenia”. Politycy i prorządowe media zarzucały opozycji współpracę z obcymi rządami, a tym z kolei negatywny wpływ na politykę Węgier. W tym kontekście coraz ważniejszym wątkiem stawały się także zagraniczne granty dla organizacji pozarządowych. Na celowniku znalazły się w pierwszej kolejności środki przekazywane NGO-som przez Open Society Fundations, a więc organizację, którą założył George Soros, a także fundusze norweskie, czyli pieniądze przekazywane przez Norwegię, Islandię i Liechtenstein organizacjom z kilkunastu krajów UE w zamian za dostęp do wolnego rynku. Z obu tych źródeł finansowano projekty na rzecz demokracji, wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego oraz praw człowieka.
Pierwszy atak odparty, ale...
Rok 2014 był przełomowy. W swoim przemówieniu Orban – tak jak wcześniej w Rosji Władimir Putin – wprost wyjaśniał, że kiedy przygląda się społeczeństwu obywatelskiemu na Węgrzech, widzi opłacanych przez zagranicę politycznych działaczy, którzy próbują promować obce interesy. Z tego powodu konieczne jest powołanie w parlamencie komitetu, który zajmie się stałym monitorowaniem i rejestrowaniem zagranicznych prób zdobycia wpływów – „tak, żebyśmy wszyscy wiedzieli, kto kryje się za tymi maskami”.
Orban nawiązał do „dyskusji na temat funduszy norweskich”, co miało związek z trwającym już wtedy sporem pomiędzy rządem Węgier a darczyńcami. Budapeszt zarzucał Norwegom, że finansuje organizacje pozarządowe związane z opozycyjną partią. Chodził o rozdzielającą granty z funduszu fundację Ökotárs. Władze Węgier domagały się wyłączenia jej z procesu rozdziału środków i przejęcia go przez ośrodek rządowy.
Po przemówieniu Orbana w organizacjach regrantujących fundusze norweskie przeprowadzono kontrolę, rewizje i przesłuchano dyrektorów. Wieczorem przed biurem Ökotársu odbył się czterystuosobowy protest przeciwko akcji policji.
W odpowiedzi na działania związane z norweskimi dotacjami, darczyńcy zawiesili wypłaty ze środków funduszu – zarówno dla organizacji pozarządowych, ale także dla rządu Węgier (bo fundusze norweskie mają dwie części – pierwsza przeznaczona jest dla organizacji pozarządowych, druga na projekty „rządowe”, realizowane przez instytucje publiczne). Ostatecznie doszło do porozumienia rządu z darczyńcami – pierwszy atak na organizacje pozarządowe udało się więc odeprzeć, w dużej mierze dzięki twardemu stanowisku darczyńców. Śledztwo, które zostało wszczęte przeciwko organizacjom regrantującym środki norweskie, nie dało żadnych rezultatów.
Nie oznaczało to jednak końca ataków na organizacje pozarządowe: były pokazywane nie tylko jako wrogi element, ale także podważano ich uczciwość, mówiono o tym, że marnotrawią środki i nikogo nie reprezentują̨. Nastawiano społeczeństwo do organizacji negatywnie, a nawet agresywnie, przekonując obywateli, że to przez finansowanie organizacji do społeczeństwa trafia mniej pieniędzy, odbierana jest pomoc socjalna, czy rosną podatki. Akcentowano wątek braku transparentności.
Przygotowania do ustawy o zagranicznych agentach
Drugi wyraźny etap węgierskiej „reformy” społeczeństwa obywatelskiego miał miejsce w 2017 roku i wielu współpracowników NGO wiąże to niebezpodstawnie, z wyborami w Stanach Zjednoczonych. Dla rządu Węgier stanowisko Departamentu Stanu USA miało pewne znaczenie. Kiedy do Białego Domu wprowadził się Donald Trump, Budapeszt nie spodziewał się z tej strony protestów.
Trzy lata temu politycy partii rządzącej po raz kolejny zaczęli atakować NGO-sy w mediach. Np. Szilárd Németh, wiceprezydent Fideszu mówił „o pseudo-społecznych organizacjach, które należy powstrzymać” – przywołam trzy cytaty z jego wystąpień:
- „[Wspomniałem również, że moim zdaniem te organizacje pozarządowe należą do Sorosa od samego początku]. Ich szefowie, tworząc organizację, wiedzą dokładnie, że nie tworzą organizacji pozarządowej, ale organizację, której celem jest zabranie głos w polityce. Są one tworzone po to, aby wpływać na politykę danego kraju bez konieczności udziału w wyborach”.
- „Działania tych organizacji muszą zostać stłumione wszelkimi środkami i myślę, że należy je stąd usunąć (…) Międzynarodowa szansa nadeszła wraz z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA”.
- „[W szczególności Towarzystwo Wolności, Komisja Helsińska i Transparency International to organizacje, które należy usunąć z Węgier], ponieważ bez żadnej legitymacji chcą zabrać głos w wielkiej polityce".
(Więcej informacji na temat podobnych ataków na organizacje pozarządowe można odnaleźć w „Timeline Of Governmental Attacks Against Hungarian Ngo Sphere").
Wypowiedzi te w oczywisty sposób zapowiadały zmiany prawne, do których doszło wcześniej w Rosji w postaci represyjnej dla organizacji otrzymujących zagraniczne finansowanie ustawy o „zagranicznych agentach” lub nawet „o organizacjach niepożądanych”, która zakazuje finansowania z pewnych źródeł (w Rosji po wejściu w życie tej ustawy zakazano między innymi działalności Open Society Georga Sorosa).
Już wkrótce parlament przystąpił do przygotowywania ustawy. W pierwszej kolejności ofiarą tych prac padł działający na Węgrzech Central European University, finansowany częściowo ze środków przekazywanych Georga Sorosa – uchwalono poprawkę do ustawy o uczelniach wyższych, która uniemożliwiła działalność tej uczelni, co doprowadziło do zamknięcia uniwersytetu na Węgrzech. Chwilę później pojawił się projekt węgierskiej wersji ustawy „o zagranicznych agentach”.
Ustawa
W czerwcu 2017 roku węgierski parlament pomimo protestów organizacji i społeczności międzynarodowej uchwalił ustawę dotyczącą finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy (opinia Komisji Weneckiej, rezolucja Parlamentu Europejskiego oraz oświadczenie Zgromadzenia Parlamentarnego i opinia Komisarza Praw Człowieka Rady Europy). Nowe przepisy zostały uchwalone pod tytułem [„Prawo w sprawie przejrzystości organizacji wspieranych z zagranicy”]. Preambuła nie pozostawiała wątpliwości. Ustawodawcy zaznaczyli, że fundacje i stowarzyszenia pełnią ważną funkcję społeczną i właśnie dlatego przejrzystość ich działania leży w interesie publicznym. Zauważyli, że dotacje z nieznanych zagranicznych źródeł mogą umożliwić obcym grupom realizację ich własnych celów w życiu społecznym i politycznym Węgier, zamiast celów społeczeństwa węgierskiego i że mogą zagrozić interesom kraju, w tym gospodarczym oraz wpływać na działanie instytucji państwowych.
Ustawa ta obowiązuje na Węgrzech do dziś i stanowi, że organizacje pozarządowe, które w ciągu roku otrzymają środki z zagranicy w kwocie od 7 200 000 forintów (czyli od około 93 000 złotych) nabywają status „organizacji wspieranej z zagranicy”. Takie organizacje zobowiązane są do wysłania do sądu wniosku o umieszczenie ich w specjalnym spisie. Następnie mają obowiązek oznaczania wszystkich materiałów – w tym także stron internetowych informacją, iż autorem jest organizacja wspierana z zagranicy.
Ustawa obejmuje wsparcie pochodzące z zagranicy „bezpośrednio” lub „pośrednio” (nie wyjaśniono, jak ustalane będzie, czy NGO uzyskało środki „pośrednio” z zagranicy; z pewnością jednak dotyczy środków „norweskich” regrantowanych przez organizacje krajowe; wyłączono z ustawy środki przekazywane NGO za pośrednictwem rządu Węgier).
Węgierskie NGO wobec ustawy
Węgierskie organizacje przyjęły wobec ustawy różne strategie. Część – również organizacji zajmujących się prawami człowieka, zastosowała się do ustawy. [Inne – tak jak Komitet Heliński, czy TASZ] zbojkotowały nowe prawo, wyjaśniając, że nie będzie się do niego stosować, dopóki Sąd Konstytucyjny i Europejski Trybunał Sprawiedliwości nie ustali jego zgodności z prawem krajowym i prawem UE.
Część organizacji szuka rozwiązań, w jaki sposób dostosować regulacje do swoich potrzeb, np. na stronie organizacji HATTER znajdujemy takie oznaczenie: „Ponieważ nasza praca na rzecz równych praw, akceptacji społecznej i dobrobytu osób LGBTQI jest częściowo wspierana przez Unię Europejską i inne organizacje zagraniczne, zgonie z prawem LXXVI 2017, nasze stowarzyszenie kwalifikuje się jako organizacja wspierana przez zagranicę”.
Jednocześnie węgierskie organizacje pozarządowe podjęły bardzo intensywnie działania zmierzające do zainteresowania tę sprawą społeczności międzynarodowej. Z sukcesem – wiele instytucji i innych organizacji pozarządowych w UE wsparło działania sektora obywatelskiego na Węgrzech. W konsekwencji w lipcu 2017 r. Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie naruszenia przepisów prawa przeciwko Węgrom, a wobec braku reakcji rządu, skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W dniu 18 czerwca 2020 roku Trybunał wydał wyrok, uznając ustawę za niezgodną z prawem UE.
Wcześniej grupa organizacji pozarządowych wniosła sprawę̨ do węgierskiego Trybunału Konstytucyjnego. Ten w odpowiedzi zawiesił postępowanie – do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Podobnie stało się ze sprawą wniesioną do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który z kolei stwierdził, że droga krajowa nie została wyczerpana, ponieważ toczy się nadal postępowanie przed TK.
Działania organizacji węgierskich przyniosły jeszcze jeden ważny skutek. W rejestrze zarejestrowało się 156 organizacji pozarządowych (na ten moment), ale wobec organizacji, które tego nie zrobiły w zasadzie – jak do tej pory nie zastosowano przepisów ustawy.
Po raz drugi okazało się, że po pierwsze, działania na rzecz zainteresowania międzynarodowej społeczności są niezwykle ważne. Po drugie, organizacje pozarządowe są zbyt słabe, aby przeciwstawić się same niekorzystnym zmianom ustawodawczym, ale międzynarodowa presja wywarła pewien pozytywny skutek. Po trzecie, rząd Węgier nie ignoruje całkiem w swoich działaniach opinii Unii Europejskiej (wbrew temu, co twierdzi często w narracji wewnętrznej).
Pracownicy i współpracownicy NGO w różny sposób komentują działania rządu po wejściu w życie ustawy. Większość z nich podkreśla, że celem wprowadzenia ustawy było wywołanie „efektu mrożącego” i ten cel został osiągnięty – część organizacji obawia się obecnie realizacji pewnych działań, bo mogą być wobec nich zastosowane przepisy ustawy. Kilka organizacji zamknęło swoją działalność na terenie Węgier, część znacznie ją ograniczyło. Ustawa utrudniła także rozwój sektora NGO – pojawia się niewiele nowych organizacji pozarządowych.
Opinie międzynarodowych organizacji nie powstrzymały parlamentu węgierskiego przed uchwaleniem ustawy – nastąpiłoby to ze stratą wizerunkową dla partii rządzącej i byłoby niezgodne z celami rządu. Jednak obecnie straty związane ze stosowaniem ustawy mogłyby być większe, niż zyski z jej stosowania (przykładowo utrata wsparcia finansowego z Unii Europejskiej).
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że TSUE wydał wyrok o niezgodności ustawy o „zagranicznych agentach” z prawem UE dopiero w 2020 roku, czyli trzy lata po wejściu w życie nieszczęsnej ustawy.
Natomiast już na początku 2018 roku, pojawił się w parlamencie nowy [projekt ustaw uderzających w sektor pozarządowy o nazwie „Stop Soros”].
"Stop Soros"
„Stop Soros” był pakietem trzech aktów prawnych. Pierwszy z nich wprowadzał pojęcie „organizacji wspierających migrację” – musiały one wystąpić do ministerstwa o zgodę na działanie. Drugi nakładał 25% podatku na wszystkie pieniądze z zagranicy, które otrzymują te organizacje. Trzeci stanowił, że ministerstwo może zakazać ich pracownikom zbliżania się do granic Węgier na osiem kilometrów i przemieszczania się po kraju. Za działania sprzeczne z przepisami ustawy miały grozić kary.
Definicja organizacji wspierającej migrację była bardzo mglista. Napisano w niej, że są to organizacje, które organizują lub wspierają wjazd albo pobyt obywatela państwa trzeciego na Węgrzech w celu zapewnienia mu międzynarodowej ochrony.
Wprowadzeniu pakietu towarzyszyła kampania bilboardowa „Nie pozwólmy, by Soros śmiał się ostatni” – w ten sposób wiązano temat migracji i uchodźctwa (w domyśle zagrażających bezpieczeństwu i zwiększających ryzyko terroryzmu) z zagranicznym finansowaniem i organizacjami pozarządowymi.
W połowie 2018 roku jedna z prorządowych gazet opublikowała dodatkowo listę 200 nazwisk osób, jako wrogów kraju. Tytuł tego artykułu można było przetłumaczyć jako „Ludzie Sorosa”. Na liście znalazło się z imienia i nazwiska wielu pracowników NGO.
Pakiet projektów „Stop Soros” powstał na początku 2018 roku, przed wyborami na Węgrzech Po wyborach Viktor Orbán powiedział, że zamierza zaproponować jeszcze ostrzejszą wersję ustawy dla skutecznej walki z nielegalną imigracją. Jednocześnie jednak rząd Węgier zmierzył się – już po raz drugi – z ostrą reakcją społeczności międzynarodowej
W lipcu 2018 roku Komisja Europejska wszczęła kolejne postępowanie przeciwko Węgrom w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w związku z pakietem ustaw „Stop Soros”. Wiele organizacji międzynarodowych wydało krytyczne opinie na temat projektu pakietu. Miały miejsce także rozmowy pomiędzy Wiktorem Orbanem a Josephem Daula i Manfredem Weberem – dwoma czołowymi polityków Europejskiej Partii Ludowej (EPL) – i to prawdopodobnie miało największe znaczenie dla kolejnych działań Fidesz w sprawie NGO.
I znowu wybieg
Pod koniec maja, kiedy wszyscy obawiali się, że „Stop Soros” zostanie jednak uchwalony, ujrzał światło dzienne nowy projekt. W znacznym stopniu inny, niż poprzedni.
Ustawa nosiła niewinną nazwę „zmieniającej niektóre przepisy prawne dotyczące środków zwalczania nielegalnej imigracji” i została uchwalona w czerwcu 2018 roku.
Zrezygnowano z licencji dla organizacji „wspierających migrację” oraz możliwości orzeczenia zakazów zbliżania się do granicy, czy poruszania się po kraju.
Stanowiła natomiast, iż „każdy, kto prowadzi działania organizacyjne w celu umożliwienia wszczęcia procedury azylowej na Węgrzech przez osobę, która w swoim kraju pochodzenia lub kraju stałego pobytu lub innym kraju, przez który przybyła, nie była prześladowana z powodu rasy, narodowości, członkostwa w określonej grupie społecznej, religii lub partii politycznej, lub jej obawa przed prześladowaniem nie jest uzasadniona, podlega karze pozbawienia wolności”.
Tym samy wprowadziła de facto odpowiedzialność karną w stosunku do osób, które umożliwiają (ułatwiają) wszczęcie procedury azylowej na Węgrzech – bo żadna osoba, która udziela wsparcia uchodźcom nie może mieć pewności, że ostatecznie okaże się, że władze uznają, że dana osoba była prześladowana w w swoim kraju.
Inaczej mówiąc – przełożyła odpowiedzialność za ocenę, czy dana osoba powinna uzyskać ochronę międzynarodową z urządów państwowych i sądów – na organizacje.
Organizacje węgierskie słusznie zauważyły, że ustawa w takim kształcie może być zastosowana do dowolnie wybranych organizacji „uchodźczych” i nie tylko, bo ten, kto wspiera ubiegających się o status uchodźcy, nigdy nie może mieć pewności, czy osoba, której pomaga była prześladowana. Tym samym odpowiedzialność karną mogą ponieść wszyscy pracownicy NGO.
Jednocześnie z oprotestowywanej przez społeczność międzynarodową ustawy usunięty został podatek 25% od zagranicznych dochodów organizacji „uchodźczych”. Ale jednocześnie analogiczny podatek zaproponowany został w projekcie zmiany węgierskiej ustawy podatkowej.
Po raz kolejny pokazał się schemat działania rządu węgierskiego i jego lidera – Wiktora Orbana. Z jednej strony Orban „ugiął się” przed społecznością międzynarodową i zaproponował łatwiejszy do obrony projekt ustawy dotyczącej nielegalnej emigracji. Z drugiej jednak – zrobił po swojemu: pozostawił w ustawie „straszak” na organizacje społeczne.
Nowa ustawa została także skrytykowana przez instytucje międzynarodowe. 25 lipca 2019 roku Komisja Europejska postanowiła wnieść sprawę przeciwko Węgrom do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie przepisów kryminalizujących działania wspierające wnioski o azyl i dodatkowo ograniczających prawo do ubiegania się o azyl. [Węgierskie organizacje pozarządowe wniosły skargę w sprawie ustawy do ETPC]. Skargi te dotyczą zarówno przepisów karnym, jak i 25% podatku.
Węgierskie organizacje potrzebują wsparcia
Zmiany ustawowe na Węgrzech dotyczące sektora NGO są częścią szerszej strategii rządu ukierunkowanej na uciszenie otwarcie krytykujących, czy też po prostu monitorujących działania władzy, organizacji pozarządowych. Czy wsparcie społeczności międzynarodowej, działania Komisji Europejskiej lub wyrok TSUE, uznający ustawę o zagranicznych agentach za niezgodną z prawem zakończy działania rządu zmierzające do ograniczenia działalności sektora pozarządowego? Nikt nie ma wątpliwości, że nie.
Zapowiada to zresztą sam rząd Węgier, który komentując wyrok Trybunału, najpierw poinformował opinię publiczną, iż wyrok zgodny jest z oczekiwaniami rządu. Odwołał się do pojedynczego stwierdzenia TSUE, że transparentność jest bardzo ważna, i pomijając całą resztę.
Potem stwierdził, że to dzięki lobby różnych organizacji Sorosa działających na Węgrzech , TSUE orzekł o niezgodności z prawem ustawy, która po prostu miała zapewnić przejrzystość finansów zagranicznych i krajowych organizacji pozarządowych na Węgrzech.
István Hollik, dyrektor ds. Komunikacji Fidesz podkreślił, że Węgrzy maja prawo wiedzieć które organizacje pozarządowe finansowane są z zagranicy.
Następnym działaniem rządu Węgier będzie prawdopodobnie zaproponowanie ustawy o zagranicznych agentach, która uwzględni zastrzeżenia europejskiego sądu, ale w inny sposób utrudni życie organizacjom pozarządowym.
Węgierskie NGO-sy czeka wiec jeszcze wiele bitew o niezależność, podczas których będą potrzebowały międzynarodowego – w tym również naszego wsparcia.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.