Czy zostaniemy „agentami zagranicznymi”? [felieton Adama Bodnara]
Wśród zapowiedzi polityków związanych z obozem Zjednoczonej Prawicy wrócił pomysł uchwalenia ustawy o agentach zagranicznych. Oczywiście tego typu ustawy nie są nazywane w ten sposób. Zazwyczaj twórcy operują pojęciami przejrzystości życia publicznego i jawności finansowania organizacji pozarządowych.
Tego typu projekt był już wcześniej przedstawiany przez Solidarną Polskę (teraz Suwerenna Polska). Według zapowiedzi min. Michała Wosia projekt zmierzał do nałożenia na organizacje społeczne obowiązku ujawniania źródeł finansowania pochodzącego z zagranicy. Pisała o tym dla ngo.pl Małgorzata Łojkowska.
→ Ustawa o transparentności. Stygmatyzowanie zagranicznego finansowania jak w Rosji?
Suwerenna Polska w klipie z 25 czerwca 2023 r. przypomniała, że „czas na deputinizację NGOs”.
Odnosząc się do kwestii zmian klimatycznych (które rzekomo od pięciu lat nie wystąpiły), działalności Grety Thunberg oraz Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, Suwerenna Polska twierdzi, że sprzeciw wobec używaniu paliw kopalnych jest sprzeczny z polską racją stanu. W związku z tym należy sprawdzić, skąd organizacje mają pieniądze, aby podejmować takie właśnie działania.
Wcześniej Suwerenna Polska podnosiła, że Putin wspierał różne działania dezinformacyjne odnoszące się do polityki energetycznej. Dlatego – podążając trybem rozumowania Suwerennej Polski – należy to ukrócić, a rozwiązaniem jest przygotowany przez to środowisko projekt ustawy. Jeśli ustawa zostanie uchwalona, a NGOs zostaną poddane nowemu reżimowi przejrzystości finansowania (zwłaszcza z zagranicy), to nastąpi proces ich deputinizacji.
Problem w tym, że pomysł wprowadzenia tego typu zasad „transparentności” NGOs narodził się właśnie w Rosji. W 2012 r. organizacje społeczne zostały zobowiązane do składania szczegółowych deklaracji dotyczących zagranicznych źródeł finansowania. Jeśli otrzymywały bezpośrednie lub pośrednie wsparcie ze środków pochodzących z zagranicy, to miały się nazywać „agentami zagranicznymi” oraz były poddawane szczegółowej kontroli ze strony FSB oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. Utrudniło to działalność niezależnym organizacjom zajmującym się prawami człowieka, demokratyzacją oraz działalnością strażniczą.
Z czasem, Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji pod pretekstem realizowania wspomnianej ustawy zaczęło wydawać decyzje o zakazie działalności niektórych organizacji. Ofiarą stało się także legendarne Stowarzyszenie Memoriał.
→ Tomasz Grzywaczewski: Polska powinna być adwokatem Memoriału [wywiad]
Tego typu praktyka została oceniona krytycznie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Ecodefence i inni przeciwko Rosji (wyrok z 14 czerwca 2022 r., skarga nr 9988/13). Trybunał w Strasburgu uznał, że tego typu rozwiązania naruszają wolność zrzeszania się. Wyrok ma oczywiście znaczenie symboliczne, bo w obecnej sytuacji trudno się spodziewać, aby putinowska Rosja się nim przejęła. Ale wyznacza on standard myślenia o tego typu rozwiązaniach ustawowych.
Koncepcja organizacji społecznych jako „agentów zagranicznych” jest kopiowana w innych państwach autorytarnych. W ten sposób władza wykonawcza zyskuje potężny bat na organizacje. Stygmatyzacja połączona z kontrolami to skuteczny sposób na utrudnienie pracy oraz na odstraszenie obywateli i przedsiębiorców od współpracy z niektórymi organizacjami.
Niedawno podobna ustawa została uchwalona przez Parlament Gruzji. Zbuntowało się przeciwko temu społeczeństwo obywatelskie oraz wszyscy, którzy marzą o demokratycznej, prounijnej przyszłości Gruzji. Odbyły się potężne demonstracje w Tbilisi. Krytyczne stanowisko wydała Komisja Europejska oraz Departament Stanu USA. W efekcie ustawa nie została przyjęta. Ale sprzeciw wobec „agentów zagranicznych” stał się symbolem przywiązania do wartości europejskich oraz determinacji społeczeństwa obywatelskiego w obronie podstawowych wartości.
Zastanawia mnie jednak, czy w przypadku rzeczywistych dalszych prac nad podobną ustawą w Polsce spotkałaby się ona z podobnym sprzeciwem. Obawiam się, że niestety nie.
Po pierwsze, w przypadku wygrania wyborów parlamentarnych przez obóz Zjednoczonej Prawicy, pojawi się „okienko transferowe” na dokończenie zapowiadanych od lat projektów politycznych. Społeczeństwo obywatelskie może być już tak potężnie doświadczone różnymi zmianami instytucjonalnymi i prawnymi, które są wprowadzane konsekwentnie od ośmiu lat, że nie będzie miało wystarczającej determinacji, aby bronić podstawowych wartości demokratycznych.
Po drugie, ustawa nie umknie zainteresowaniu UE, tym bardziej, że na ten temat wypowiadał się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kontekście podobnej ustawy węgierskiej (Komisja przeciwko Węgrom, C-78/18, wyrok z 18 czerwca 2020 r.). Jednak UE ma de facto znacznie większe możliwości wpływu na państwa kandydujące (takie jak Gruzja), niż na państwa, które są już członkami UE. W przypadku uchwalenia takiej ustawy, dla UE będzie to po prostu jeden z kolejnych frontów sporu na linii Rząd RP – Komisja Europejska.
Po trzecie, może zostać wykorzystana tradycyjna metoda wprowadzania zmian, czyli Etiketten-Schwindel.
Pod hasłem jawności i transparentności wprowadzone zostaną mechanizmy ścisłego politycznego nadzoru nad organizacjami społecznymi.
Co więcej, obóz władzy dysponuje potężnymi narzędziami propagandowymi. Jeśli naciśnie polityczny pedał gazu, to zostaną one wykorzystane do zbrzydzenia społeczeństwu (w zależności od aktualnie nośnych tematów w debacie publicznej) organizacji zajmujących się uchodźcami i migrantami, osobami LGBT+, ochroną środowiska, prawami kobiet czy pamięcią historyczną.
W ten sposób pod hasłem „deputinizacji” obóz rządzący wprowadzi zmiany, które stanowić będą „kopiuj-wklej” metod z podręcznika Władimira Putina.
W efekcie, społeczeństwo obywatelskie będzie stopniowo ograniczało swoją niezależną działalność, zamykało się w bezpiecznych enklawach, nie narażało władzy, realizowało projekty w poczuciu lojalności i wdzięczności za uzyskane publiczne finansowanie. Krytyka i sprawczość niezależnych NGOs znacząco się zmniejszy. A za kilka lat obóz Zjednoczonej Prawicy zrealizuje swój cel pełnej „suwerenności”, czyli wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej.
Adam Bodnar jest byłym RPO, profesorem Uniwersytetu SWPS, członkiem Panelu Ekspertów OBWE ds. Wolności Zgromadzeń oraz Wolności Zrzeszania się.
Źródło: informacja własna ngo.pl