Agenci społeczeństwa. Ustawy o zagranicznym finansowaniu w Rosji
W 2017 roku przedstawiliśmy analizę uregulowań prawnych dotyczących zagranicznego finansowania, obowiązujących w Federacji Rosyjskiej. Zapraszamy do przeczytania zaktualizowanej wersji tego artykułu.
Poniższy artykuł jest zaktualizowaną wersją artykułu: Agenci społeczeństwa. Organizacje pozarządowe w Rosji.
- W Federacji Rosyjskiej zmiany dotyczące sektora pozarządowego w zakresie jego zagranicznego finansowania rozpoczęły się w 2015. Uchwalono wówczas ustawę o „zagranicznych agentach”, która utworzyła specjalny rejestr dla organizacji, które otrzymują zagraniczne środki. Chodziło wówczas pozornie wyłącznie o zarejestrowanie takich organizacji i wskazanie ich źródeł finansowania.
- W 2015 roku ustanowiono kolejną ustawę dotyczącą finansowania organizacji pozarządowych. Władze uzyskały możliwość zakazania pracy wybranych organizacji zagranicznych i międzynarodowych na terenie Federacji Rosyjskiej. Dla rosyjskich NGO oznaczało to zakaz finansowania działań z określonych środków.
- W 2017 roku rosyjska Duma przyjęła ustawę nowelizującą prawo medialne. Zmiana polega na rozszerzeniu działania ustawy o zagranicznych agentach na media, które od teraz także uzyskują status „zagranicznego agenta”.
- W 2019 roku uchwalono rozszerzenie prawa medialnego. Ustawa rozszerza działanie ustawy o zagranicznych agentach na osoby fizyczne – zagranicznymi agentami zostają osoby, które otrzymują finansowanie z zagranicy oraz rozpowszechniają treści adresowane do nieograniczonej liczby odbiorców.
- Działanie obu ustaw znacznie wykracza poza sektor pozarządowy. Władze szeroko stosują ustawę o organizacjach niepożądanych do walki z opozycją i dysydentami.
- Pojawiają się nowe projekty nowelizacji prawa dotyczącego sektora pozarządowego – co jest konsekwencją działania ustawy o zagranicznych agentach i organizacjach niepożądanych.
Wrogowie narodu i piąta kolumna
Pierwszym aktem prawnym, który dotyczył zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych w Rosji była „Ustawa o zmianie niektórych aktów ustawodawczych Federacji Rosyjskiej w zakresie regulowania działalności organizacji non profit wykonujących funkcje zagranicznych agentów”, zwana potocznie „ustawą o zagranicznych agentach”. Ustawa ta obowiązuje w Rosji do dziś.
Ustawa dotyczyła organizacji, które spełniają dwa kryteria – otrzymują wsparcie finansowe lub inne wsparcie materialne z zagranicy i zajmują się „działalnością polityczną”.
NGO-sy miały same dokonać analizy, czy spełniają te kryteria, a jeżeli stwierdzą, że tak, zarejestrować się w specjalnym rejestrze. Rejestr ten nosi nazwę „Rejestr organizacji non-profit wykonujących funkcję zagranicznego agenta”.
Na organizacje pozarządowe będące „zagranicznymi agentami” ustawa nakłada przede wszystkim obowiązek oznaczania wszystkich materiałów etykietą. Te materiały to np. raporty, publikacje, ulotki, plakaty, strony internetowe organizacji, strony w social media. Wszystkie te materiały muszą zawierać informację, że zostały przygotowane przez organizację, która „wykonuje funkcje zagranicznego agenta”. „Zagraniczni agenci” muszą sporządzać dodatkowe sprawozdania, a organy państwowe częściej te organizacje kontrolować. Powyżej pewnej wysokości przychodu z zagranicy, władze muszą przeprowadzić obowiązkową kontrolę.
Za nieprzestrzeganie ustawy grożą kary. Kary grożą za niezarejestrowanie się w rejestrze, brak oznaczenia materiałów, oraz niespełnianie obowiązków sprawozdawczych. W chwili obecnej kara dla organizacji może wynosić do 300 000 rubli (około 18.000 złotych), jeżeli organizacja uporczywie łamie prawo można ją także rozwiązać.
Działalność polityczna
Po wejściu w życie nowego prawa organizacje solidarnie odmówiły rejestracji, wyjaśniając, że nie są agentami obcych państw. Część wyjaśniała również, że ich działalności nie można określić polityczną.
Należy zwrócić uwagę na fakt, iż ustawa zdefiniowała „działalność polityczną” w taki sposób, że w praktyce możliwe jest objęcie tą definicją każdej działalności organizacji pozarządowej. Działalnością polityczną jest bowiem „wywieranie wpływu na decyzje władz państwowych, a także na opinię publiczną”. Taką działalność prowadzi większość organizacji pozarządowych w każdym kraju. Organizacje diagnozują braki w systemie, konsultują ustawy, zwracają uwagę na potrzeby zmian prawnych. Większość organizacji prowadzi również działania, których celem jest przekonanie społeczeństwa lub społeczności do jakiego działania (np. do większej oszczędności energii elektrycznej), do zmiany postaw (np. wobec alkoholu, czy innych substancji uzależniających), do zmiany postawy wobec jakiegoś zjawiska (np. niedyskryminacja osób z niepełnosprawnościami). Organizacje zwracały uwagę na fakt, że trudno jest traktować takie ujęcie „działalności pozarządowej” jako racjonalne.
Dobrze oddaje to wypowiedź Igora Kalyapina, szef „Komitetu Przeciw Torturom”, broniąc swojej organizacji przez rejestracją przekornie tłumaczył, że jeżeli działalnością polityczną jest wywieranie wpływu na politykę państwa, to jego organizacja nie prowadzi takiej działalności, bo tak długo, jak torturowanie obywateli przez policję i ukrywanie tego faktu nie jest elementem polityki rządu, tak długo praca Komitetu nie może być traktowana jako mająca na celu jej zmianę”.
Ustawa wyłączyła teoretycznie pewne rodzaje działania z definicji działalności politycznej. Z jej przepisów wynika, że o działalności politycznej nie można mówić w przypadku działań w dziedzinie nauki, kultury, sztuki, opieki zdrowotnej, zapobiegania i ochrony zdrowia obywateli, wsparcia społecznego i ochrony obywateli, ochrony macierzyństwa i dzieciństwa, wsparcia społecznego osób niepełnosprawnych, promowania zdrowego stylu życia, wychowania fizycznego i sportu, ochrony roślin i dzikiej przyrody, działalności charytatywnej, promocji działalności charytatywnej i wolontariatu. Nie oznacza to jednak w praktyce, że z obowiązku rejestracji wyłączono wszystkie organizacje, które zajmują się przykładowo kulturą, czy sportem.
Po wejściu w życie ustawy część organizacji miała nadzieję, że ominą je konsekwencje działania ustawy – niestety niesłusznie. Ministerstwo dosyć szybko wpisało na listę co najmniej dziesięć organizacji działających w dziedzinie nauki, a nawet jeden klub fotograficzny. W 2016 roku, czyli już cztery lata po wejściu w życie ustawy, w rejestrze było także co najmniej 21 organizacji ekologicznych.
Obecnie w rejestrze znajduje się 68 organizacji pozarządowych (na dzień 10.10.2020). Taka niewielka liczba mogłaby świadczyć o niewielkiej liczbie organizacji obejmowanych ustawą w praktyce, ale taki wniosek byłby błędny, ponieważ rosyjskie władze na bieżąco wpisują i wykreślają z listy organizacje pozarządowe, co często zależne jest od aktualnych potrzeb politycznych. Dobrym przykładem jest tutaj wpisanie do rejestru moskiewskiego centrum pomagające ofiarom przemocy w rodzinie „Anna”, które zostało w nim umieszczone tuż przed zmianą ustawy depenalizującej częściowo przemoc w rodzinie. Liderki centrum aktywnie krytykowały projekt ustawy i domagały się uchwalenia regulacji przeciwnej – specjalnej ustawy o przemocy w rodzinie. Ten przykład pokazuje także, w jaki sposób organizacja, która teoretycznie zajmuje się problematyką nie objętą działaniem ustawy (wsparcie społeczne), została jednak w praktyce objęta jej działaniem.
Co stało się po wejściu w życie ustawy?
Ustawa w pierwszej wersji stanowiła, że organizacje pozarządowe mają same złożyć wniosek o rejestrację na liście „agentów”, jeżeli stwierdzą, że spełniają warunki określone ustawą. Organy państwowe nie mogły organizacji wpisać same, mogły natomiast je kontrolować i karać za brak wpisu.
Po wejściu w życie ustawy wiele organizacji odmówiło rejestracji, twierdząc, że ustawa je stygmatyzuje, upokarza, i niszczy ich reputacje, a one same nie są zagranicznymi agentami - w Rosji pojęcie „zagranicznego agenta” ma jeszcze bardziej negatywny wydźwięk, niż w Polsce. W odpowiedzi na to, w 2013 roku Ministerstwo Sprawiedliwości, w towarzystwie urzędników różnych władz, przeprowadziło masowe kontrole w organizacjach pozarządowych. Skontrolowano przeszło tysiąc podmiotów, z czego w ponad trzystu znaleziono oznaki „aktywności politycznej”. Kilkadziesiąt NGO uznano za zagranicznych agentów, którzy łamią prawo. Cześć organizacji ukarano grzywnami, części wyznaczono termin na dokonanie wpisu, część organizacji ostrzeżono, w przypadku kilu zdecydowano o zawieszeniu działania organizacji.
Ponieważ te działania nadal nie przyniosły zamierzonego rezultatu w, w 2014 roku władze Federacji uchwaliły poprawkę do ustawy, dzięki której „agentów” mogą już rejestrować same. Tym organizacjom, które się nie wpisały, grożą grzywny, a osobom kierującym nimi kary więzienia.
W praktyce organizacje karane są wysokimi grzywnami - standardowo maksymalnymi w wysokości 300 000 rubli, czyli około 18 000 złotych). Kary orzekane są również wobec osób fizycznych – liderów organizacji. Były prowadzone także sprawy, których wynikiem mogłoby orzeczenie kary więzienia wobec osób prowadzących organizacje. Przykładowo w 2016 roku taka sprawa prowadzona była przeciwko Valentinie Cherevatenko z organizacji Women of the Don – prokuratorzy zarzucili jej uporczywe unikanie rejestracji. W grudniu 2019 w Kaliningradzie prowadzono postepowanie przeciwko szefowej organizacji ekologicznej „Ekozashchita”.
W 2016 roku Fundacja Werdykt Publiczny opublikowała raport, z którego wynika, że na zarejestrowanych wówczas 130 NGO tylko 10 złożyło podanie o status agenta, pozostałe wcielono do rejestru przymusowo.
Etykiety i grzywny
W praktyce ogromnym problemem dla organizacji pozarządowych jest obowiązek oznaczania materiałów, jako wyprodukowanych przez „zagranicznych agentów”, czyli ciągłej autostygmatyzacji. „Zagraniczni agenci” muszą informować o tej swojej „roli” w całej zewnętrznej komunikacji. Wiele organizacji odmawia wypełnienia tego obowiązku, ponieważ wypełnienie ich dałoby efekt przeciwskuteczny, jeżeli chodzi o realizację ich misji. Można sobie w tym miejscu wyobrazić przykładowo raport na temat wyborów parlamentarnych z etykiet „przygotowane przez organizację, która wykonuje funkcje zagranicznego agenta” Stowarzyszenia Głos lub raport z sondażu opinii publicznej opatrzony taką etykietą Centrum Lewady.
Organizacje, które odmawiają stosowania oznaczeń karane są grzywnami - najczęściej w wysokości górnych stawek ustawowych – 300 000 rubli dla organizacji (czyli około 18 000 złotych) oraz 100 000 rubli (czyli około 6000 złotych) dla osoby prowadzącej organizację. Za brak etykiety „agenta” na ulotkach i w materiałach grzywny mogą być nakładane wielokrotnie – pod koniec roku 2020 kary orzekane wobec rosyjskiego Memoriału wynosiły łącznie 4,5 miliona rubli, czyli około 260 000 złotych. Postępowania dotyczące etykiet angażują także czas osób pracujących w organizacji – odwołania angażują organizacje w czasochłonne postępowania sądowe.
Ustawa w tym kontekście szczególnie dotyka mniejsze organizacje. Organizacje bardzo aktywne częściej znajdują się na celowniku władz, jednocześnie jednak łatwiej jest im prowadzić zbiórki w kraju i za granicą, dzięki czemu są w stanie do pewnego stopnia pokrywać koszty kar i postępowań. W przeciwieństwie do mniejszych organizacji, które ustawa częściej zmusza do zakończenia działalności.
Ważnym aspektem działania ustawy jest także możliwość obciążenia konsekwencjami nieprzestrzegania obowiązków osób kierujących organizacjami – chodzi tutaj nie tylko o konsekwencje finansowe, ale także związane z wolnością osobistą.
Nie rozmawiaj z agentami
Ustawa o zagranicznych agentach to jednak nie tylko grzywny związane z brakiem rejestracji i brakiem oznaczeń. Ustawa utrudnia życie organizacjom na wielu poziomach. Organizacje wpisane na listę muszą poddawać się rozległym kontrolom oraz pisać znacznie więcej raportów i sprawozdań.
Status zagranicznego agenta powoduje zmianę w relacjach pomiędzy organizacją, a władzami, z którymi organizacja chce współpracować. Organizacje broniące praw człowieka zwracają uwagę na to, że ich praca staje się w takich warunkach bardzo trudna, a dla wielu po prostu niemożliwa. Nie jest możliwe branie udziału w konsultacjach na poziomach państwowych czy regionalnych. Nie jest możliwe kierowanie oferty szkoleń do przedstawicieli czy urzędników władz publicznych. Jeżeli władza jest tą stroną, do której kierowane są działania (jak w przypadku praw człowieka), to nie da się odnosić sukcesów, jeżeli nie ma kontaktu z władzami.
Etykieta „agenta” utrudnia dotarcie do osób potrzebujących organizacjom „pomocowym”. Organizacjom „z listy” trudniej jest pozyskać pracowników i wolontariuszy.
Negatywny wydźwięk określenia „agent zagraniczny” wzmacnia propaganda, która informuje o obcych rządach, które ingerują w wewnętrzne sprawy kraju. Tutaj warto wskazać na jeden materiał, w którym prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin otwarcie mówił nawet, że widział instrukcje państw zagranicznych dla organizacji pozarządowych.
W ten sposób rejestr staje się straszakiem dla całego sektora – organizacje zaczynają stosować w działaniach autocenzurę po to, żeby nie zostać wpisanym do rejestru.
Niepewność działaczy pogłębiają ciągle pojawiające się nowe koncepcje przepisów. W ostatnim czasie sformułowano na przykład postulat rozszerzenia definicji środków zagranicznych poprzez dodanie pieniędzy przekazywanych przez obywateli Rosji, którzy otrzymują środki spoza kraju, czy obowiązek przekazywania wszystkich wniosków o dofinansowanie i programów.
Jednocześnie władza utrzymuje pozory funkcjonowania trzeciego sektora, finansując niektóre NGO z wewnętrznych pieniędzy. Część z nich prowadzi działania niegroźne z punktu widzenia władzy, a część otwarcie wspiera rząd (GONGO od governmental NGO).
Organizacje wobec ustawy
Organizacje pozarządowe próbują różnych strategii działania wobec ustawy. W konsekwencji część NGO kończy działalność z obaw przed karami, część zakończeniem działalności protestuje przeciwko działaniu pod etykietą „agenta”. Niektórzy aktywiści podejmują decyzję o przejściu do działalności nieformalnej - twierdząc, że praca w organizacjach pozarządowych stała się nie do zniesienia – jest zbyt droga i nieefektywna. Wielu organizacjom po prostu kończą się środki – bo z powodu niewielkich możliwości finansowania ze źródeł krajowych, środki zagraniczne stanowiły większą część ich budżetów. Część organizacji szuka innych form prowadzenia działalności - rejestracja kilku podmiotów, z czego jeden otrzymuje zagraniczne finansowanie, a drugi nie, albo rejestracja pod nową nazwą. Strategią niektórych jest także rejestrowanie działalności organizacji komercyjnej, której równoległa praca polega de facto na pracy w charakterze organizacji pozarządowej. Z drugiej jednak strony wiele organizacji pomimo tych wszystkich trudności nie zaprzestaje działalności i odnosi w niej duże sukcesy – tak jak wspomniane już wcześniej: Werdykt Publiczny, czy Memoriał.
Konsekwencje działania ustawy o zagranicznych agentach znacznie wykraczają jednak znacznie poza sferę działania sektora pozarządowego. Efektem ustawy o zagranicznym finansowaniu jest bowiem nie także budowanie w społeczeństwie nieufności wobec całej niekontrolowanej przez państwo, aktywności obywateli. Wprowadzenie ustaw o zagranicznym finansowaniu poprzedzone było długotrwałą narracją opierającą się na konfrontacji z zachodem. Rosyjskie władze od dawna budowały w społeczeństwie syndrom „oblężonej twierdzy” i przekonanie, że zachód jest wrogi Rosji i jej zagraża, a wrogowie wewnętrzni, czyli tzw. „piąta kolumna” opłacana przez zachód działają na szkodę kraju. Wprowadzając ustawę o zagranicznych agentach władza pokazała, że kontakty z zagranicą są czymś niebezpiecznym i niepożądanym. Dalszą konsekwencją jest odcinanie społeczeństwa od informacji, od wiedzy i od idei demokratycznych.
Równocześnie władza kontynuuje wywieranie nacisku na organizacje pozarządowe są częste i nieuzasadnione kontrole rozmaitych organów – od urzędu skarbowego, po straż pożarną. Pełnią one także funkcje propagandowe – zdarzały się kontrole z udziałem telewizji (NTV), która emitowała potem programy o zdradach narodowych na rzecz Stanów Zjednoczonych. Albo „inwigilacyjne” – podczas postępowania karnego za domniemane niepłacenie podatków z organizacji monitorującego wybory wyniesiono komputery). Dzięki kontrolom władza uzyskuje szczegółowe informacje o tym, co się w organizacji dzieje i z czego się utrzymuje.
W 2013 roku została podjęta próba zakwestionowania prawa o agentach w Trybunale Konstytucyjnym – bezskutecznie.
W tym samym roku grupa organizacji wniosła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W 2017 połączył on skargi 61 rosyjskich organizacji– sprawa jest w toku. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że władza w Rosji nie ceni wysoko postanowień Trybunału, organizacje nie mają dużych nadziei. Politycy i organy UE wielokrotnie apelowały do władz Federacji o uchylenie prawa, zwracając uwagę na fakt, że ustawa niezgodna jest z prawem międzynarodowym.
Władze na tropie niebezpiecznych
Uchwalenie prawa o zagranicznych agentach przez rosyjską Dumę spowodowało jeszcze jeden dodatkowy efekt - otworzyło drogę do kolejnych regulacji prawnych dotyczących funduszy zagranicznych.
W 2015 Władimir Putin podpisał kolejną ustawę – o organizacjach niepożądanych. Dotyczy ona zagranicznych i międzynarodowych organizacji działających na terenie Federacji Rosyjskiej. Władze mogą zakazać ich działalności, jeżeli uznają, że stanowi ona „zagrożenie dla podstaw ustroju konstytucyjnego lub obronności i bezpieczeństwa państwa”. Uznanie organizacji za niepożądaną oznacza, że jej wszelka działalność jest całkowicie zakazana, zakazane jest współpracowanie z taką organizacją, realizowanie jej projektów, nie wolno pobierać od niej funduszy, ani korzystać z jej wsparcia w każdej formie – grozi za to do sześciu lat więzienia. Uchwalenie ustawy uzasadniano koniecznością ochrony rosyjskich interesów przez zewnętrznymi ingerencjami.
Uznanie organizacji za niepożądaną oznacza także zakaz dystrybucji materiałów informacyjnych tej organizacji. Nie można takich materiałów produkować, ani przechowywać do dystrybucji. Wszystkie te zakazy dotyczą także sieci internetowej – ten zakaz w konsekwencji oznaczał sprawy karne wobec organizacji posiadających na swoich stronach sprawozdania z realizacji projektów realizowanych ze środków organizacji uznanych za niepożądane.
Na liście organizacji niepożądanych znajdują się obecnie 29 organizacji. Rejestr znajduje się na stronie rosyjskiego Ministerstwa Sprawiedliwości.
Fakt, że na liście są organizacje grantodawcze powoduje, że ustawa głównie uderza w organizacje rosyjskie. Jedną z pierwszych wpisanych na listę organizacji było Open Society Foundations założone przez Georga Sorosa. W kwietniu 2017 do listy dopisano Otwartą Rosję. Wiosną w całej Rosji miały miejsce masowe protesty. Jedną z nich była demonstracja, której organizatorem była właśnie Otwarta Rosja. Jej efektem było wpisanie amerykańskich i brytyjskich oddziałów ruchu na listę. W przeszłości pojawiały się postulaty, żeby wpisać polską organizację realizującą projekty na wschodzie – Fundację Edukacja dla Demokracji, ale ostatecznie do tego nie doszło.
Decyzję o uznaniu działalności zagranicznej lub międzynarodowej organizacji pozarządowej za niepożądaną na terytorium Federacji Rosyjskiej podejmuje Prokurator Generalny Federacji Rosyjskiej.
W ustawie o organizacjach niepożądanych, podobnie jak w ustawie o agentach, znajduje się wiele nieprecyzyjnych uregulowań – „zagrożenie dla bezpieczeństwa” – które służyć mogą władzom dowolnie, według ich potrzeb. W tym przypadku także pojawiają się koncepcje zaostrzenia przepisów (np. uznanie za niepożądaną organizacji, która „wyrządzanie szkody interesom Rosji w sferze gospodarki i polityki zagranicznej”).
Zarejestrować niezarejestrowane
Z czasem, oprócz celu, jakim jest odcięcie organizacji rosyjskich od wsparcia, ustawa o organizacjach niepożądanych zaczęła realizować także inny cel – używana jest obecnie do walki z opozycją oraz dziennikarzami. Władza używa związków z organizacjami niepożądanymi jako pretekstu do dokonywania przeszukań mieszkań, czy lokali osób, lub organizacji, które prowadzą działania niekorzystne z punktu widzenia władzy.
Pod koniec stycznia 2019 rosyjskie władze aresztowały Anastasiję Szewczenko, koordynatorkę ruchu „Otwarta Rosja” oraz innych aktywistów ruchu. Władze zarzuciły ruchowi współpracę z zakazaną w Rosji organizacją „Otwarta Rosja”. Aktywiści tłumaczyli, że ich ruch nie jest formalny, nie stanowi części organizacji niepożądanej. Rosyjskie władze nie przyjmowały tych wyjaśnień do wiadomości.
Jesienią 2020 roku miała miejsce w Rosji tragiczna sytuacja związana ze stosowaniem ustawy o organizacjach niepożądanych. 2 października w Niżnym Nowogrodzie, przed oddziałem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, samospalenia dokonała niezależna dziennikarka Irina Slavina. Slavina wielokrotnie padała ofiarą represji. Media rosyjskie podały, że dzień wcześniej w jej mieszkaniu odbyło się przesłuchanie, podczas którego zarekwirowano jej cały sprzęt do pracy – pod pretekstem poszukiwania materiałów organizacji uznanej za niepożądaną w Federacji Rosyjskiej – Otwartej Rosji. W ostatnim wpisie na Facebooku dziennikarka napisała: „Za moją śmierć proszę winić Rosyjską Federację”.
Konsekwencją działań związanych z aresztowaniem Szewczenko było powstanie nowego projektu ustawy dotyczącego sektora obywatelskiego - zobowiązującego ruchy nieformalne do rejestracji. Władze wyjaśniły że nie powinno dopuszczać się do sytuacji, w której nikt nie ponosi odpowiedzialności, na przykład cywilnoprawnej, za działalność ruchu. Projekt nie został jeszcze uchwalony, ale jeżeli zostanie, będzie kolejną regulacją prawną zagrażającą sektorowi obywatelskiemu w Rosji. Oznaczać będzie to, że organizacje pozarządowe, które obecnie wybrały działalność nieformalną z uwagi np. na represje wobec organizacji pozarządowych, zostałyby zmuszone do rejestracji.
Zagraniczni agenci w mediach
Ustawy o finansowaniu organizacji z zagranicy otworzyły drogę do dalszych niedemokratycznych rozwiązań wykraczających poza sektor pozarządowy.
W 2017 roku, czyli dwa lata po ustawie o organizacjach niepożądanych, rosyjska Duma przyjęła ustawę nowelizującą prawo medialne. Zmiana polega na rozszerzeniu działania ustawy o zagranicznych agentach na media.
Utworzono specjalny rejestr dla mediów. Mogą znaleźć się w nim media, które otrzymują̨ środki finansowe z zagranicy – z jakiegokolwiek źródła. Wobec mediów, które znajdują się w rejestrze stosowana jest po prostu ustawa o zagranicznych agentach dla NGO – czyli gazety, stacje radiowe i telewizyjne mają takie same obowiązki, włącznie z obowiązkiem oznaczania swoich materiałów etykietą.
Rejestr mediów można znaleźć na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Znajduje się w nim obecnie 11 różnych mediów w tym Radio Swoboda będące kontynuacją Radia Wolna Europa.
Na tym nie zakończyły się jednak prace nad zakończeniem swobody działania mediów. Dwa lata po uchwaleniu ustawy obejmującej media ustawą o zagranicznych agentach, Duma Państwowa uchwaliła analogiczną dotyczącego osób fizycznych - rozpowszechniają̨ treści adresowane do nieograniczonej liczby odbiorców. Nie wiadomo jeszcze jak będzie stosowana ta ustawa, ale teoretycznie jest możliwe zastosowanie jej do niezależnych dziennikarzy, blogerów, lub do osób rozpowszechniających informacje w mediach społecznościowych.
Przykład rosyjskiego ustawodawstwa pokazuje, jak niebezpieczne są ustawy związane z zagranicznym finansowaniem organizacji pozarządowych. Od pierwszej ustawy w 2012 roku do chwili obecnej, ustawodawstwo zmieniło się kilkakrotnie. Najpierw dotyczyło wyłącznie rejestracji organizacji otrzymujących zagraniczne wsparcie. Potem dodano ustawę zakazującą finansowania organizacji ze źródeł zagranicznych – te źródła wskazuje arbitralnie Ministerstwo Sprawiedliwości. Następnie rozszerzono ustawę o zagranicznych agentach na media, a potem na blogerów i niezależnych dziennikarzy. Jednocześnie zaczęto używać drugiej ustawy jako narzędzia zwalczania opozycji politycznej, oraz prześladowań dysydentów – przeszukania mieszkań pod pozorem szukania współpracy z zakazanymi organizacjami, konfiskacja sprzętu. Jednocześnie obie ustawy oddziałują na całe społeczeństwo. Efektem ustawy o zagranicznym finansowaniu jest bowiem także budowanie w społeczeństwie nieufności wobec kontaktów z zagranicą, odcinanie od idei i wartości demokratycznych.
Źródło: informacja własna ngo.pl