Wyczerpane aktywistki, wypaleni działacze. Nie wypalamy się w próżni!
„Odejścia od aktywizmu” poszczególnych działaczy i działaczek, czy „odpadnięcia” z organizacji odbywają się najczęściej dyskretnie. O ile są dostrzegane, zwykle traktuje się je jako indywidualne decyzje, a nie jako przejawy szerszego zjawiska – wypalającej kultury organizacyjnej trzeciego sektora.
Odkąd w 2015 roku zorientowałam się, że obniżenie odporności, którego doświadczam, bóle brzucha, problemy skórne, niekończące się infekcje, trudności w skupieniu się i obniżone funkcje poznawcze – a także cynizm, irytacja, poczucie bezradności i bezsensu – są symptomami wypalenia aktywistycznego, przeszłam długą drogę. Odeszłam od trwającego już wtedy 14 lat zaangażowania społecznego, by po dłuższym czasie do niego wrócić, choć już w innej roli.
Zrozumiałam, że praktyka publicznego nazywania własnego doświadczenia może być elementem tworzenia społeczności, w których wypalanie się nie będzie tabu i które będą umiały je rozpoznawać i na nie reagować.
Choć zdarza się, że mówienie o wypaleniu i sprzyjających mu warunkach traktowane jest jako fanaberia, a nawet zagrożenie dla społecznej zmiany („nie zajmujmy się tym, bo pod tym pretekstem ludzie zaczną nam odchodzić”), to coraz częściej temat ten trafia do otwartych dyskusji w społecznościach aktywistycznych.
O czym mówimy, kiedy mówimy o wypaleniu?
Wypalenie, to skutki długoterminowo kumulowanego stresu i nieodreagowanego napięcia, materializujące się w ciele i przejawiające się w jego fizjologii, psychice, emocjach, duchowości i wymiarze relacyjnym. Taka kumulacja skutkuje pogorszeniem zdrowia, poczuciem bezradności czy braku sensu działania. Doświadczamy fizycznego i psychicznego wyczerpania, problemów ze snem, niemożności odpoczęcia, wzrostu podatności na choroby, długotrwałego poczucia bezsilności, zniechęcenia, utraty poczucia radości i sensu działań, smutku, osłabienia zainteresowania działaniami wcześniej cenionymi i wykonywanymi z zaangażowaniem, chęci izolacji od współpracowniczek/ków, kłopotów z koncentracją, pamięcią i kreatywnym myśleniem, spadku efektywności.
Gdy napięcie i stres związane są z zaangażowaniem społecznym, mówimy o wypaleniu aktywistycznym. Jest ono stanem chronicznym i różni się od częstej w działalności społecznej frustracji, napięcia, zmęczenia czy chwilowej utraty motywacji lub wiary w sens działań i zaangażowania. Tu remedium jest zwykły odpoczynek. Wypalenie wymaga innego rodzaju interwencji, a najlepiej – zapobiegania, zanim się wydarzy.
Ma ono charakter indywidualny, jego symptomy różnie przejawiają się u poszczególnych działaczy i działaczek.
Jednocześnie, co istotne, nie wypalamy się w próżni. Wypalamy się zawsze w organizacji, w grupie, w ruchu. Kultura organizacyjna tych wspólnot może wypaleniu sprzyjać lub je niwelować.
Stąd ma ono też swój wymiar kolektywny i jest sprawą daleko wykraczającą poza pojedynczych społeczników. Na wypalanie się wpływ ma także kontekst społeczny, w którym funkcjonujemy: społeczeństwo przyspieszenia, kultura indywidualizmu, systemowe opresje (na przykład seksizm, homofobia, rasizm i inne), presja produktywności, a także niestabilność sytuacji politycznej i globalnej, związanej na przykład z zagrożeniami klimatycznymi.
Czym wypalenie aktywistyczne nie jest?
Wypalenie aktywistyczne nie musi wiązać się z porzuceniem działalności społecznej. Znam osoby, które mówią o sobie, że są wypalone i przeżywają głębokie skutki tego stanu, ale nadal działają społecznie, są członkami i członkiniami różnych grup – wyczerpany społecznik to figura dość popularna. Niemniej niektóre osoby, aby poradzić sobie z wypaleniem, podejmują decyzję o zawieszeniu zaangażowania społecznego, odejściu do innego sektora, zmianie pracy czy dziedziny, którą się zajmują.
Wypalenie może, ale wcale nie musi wiązać się z utratą wiary w sens działania czy w cel, który chcemy osiągnąć. Możemy odczuwać skutki chronicznego stresu obniżające na przykład funkcje poznawcze, odbierające skupienie, niosące ból i infekcje, a jednocześnie nadal wierzyć w misję.
Wydawać by się mogło, że niektóre typy działalności sprzyjają wypaleniu bardziej niż inne. Tak być nie musi. Wypalenie występuje nie tylko wtedy, gdy nasze działania wiążą się z narażeniem na fizyczną przemoc i traumą (na przykład podczas aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa, blokady eksmisji, obrony lasów przed wycinką, demonstracji). Wypalić może też działalność edukacyjna czy animacja lokalnej społeczności – nie trzeba pracować na szczególnie trudnych odcinkach działalności społecznej. Należy jednak pamiętać, że specyfika choćby opieki hospicyjnej czy pracy z osobami doświadczającymi przemocy sprzyja wypalaniu, jeśli nie towarzyszą jej szczególne środki aktywistycznego BHP. Mówimy tu o „zmęczeniu empatii”, czyli wtórnym syndromie stresu pourazowego, który został zdiagnozowany po raz pierwszy w latach 50. XX wieku u pielęgniarek, które zawodowo stykały się z osobami cierpiącymi.
Sektorowa kultura wypalenia
Popularna figura „twardziela-aktywisty”, który nie mówi o emocjach i zmęczeniu oraz ma „twardą dupę”, lub figura „działaczki-siłaczki” stawiającej siebie na ostatnim miejscu i nieodmawiającej nikomu wsparcia, zawiera w sobie takie elementy, jak wytrwałość, nieustępliwość, a także poświęcanie snu, czasu, zdrowia, pieniędzy, uwagi i relacji dla Sprawy. Te stereotypy, połączone często z wymogiem dostępności (co wymuszają na przykład media społecznościowe), rosnącym tempem pracy, oczekiwaniem produktywności w każdych warunkach, perfekcjonizmem i brakiem gotowości lub umiejętności odmawiania, wspierane przez poczucie misji i działania w sprawie „większej” niż ja sam/a – mają szczególny potencjał eksploatujący.
Normą są także trudne warunki pracy, niestabilne zatrudnienie (umowy śmieciowe, system projektowy), brak godnego wynagrodzenia za pracę, a czasem wręcz nieodpłatność wykonywanych zadań, przy minimalnym zaangażowaniu instytucji państwowych w rozwiązywanie problemów społecznych. Co istotne, praca odbywa się pod silną presją czasu, do tego często reaktywnie oraz w kontrze.
Nie wspiera nas w zachowaniu równowagi konieczność mierzenia się z systemem, który jest nieresponsywny, oraz problemami, które nie mogą być rozwiązane „natychmiast”. Czasem destrukcyjny wpływ ma na nas wizja i doświadczenie inwigilacji oraz infiltracji. Sprawę utrudnia też obniżone poczucie wpływu, ponieważ zmiana, na której nam zależy, często nie jest widoczna krótkoterminowo, a efekty działań najczęściej nie mają materialnej formy. Jeśli pracujemy ze skonfliktowaną społecznością, w skonfliktowanej organizacji lub działamy w mniejszościowej grupie doświadczającej systemowej opresji, buforujemy emocje innych ludzi i działamy w sytuacji nieustającego kryzysu. Trudno obronić się przed negatywnymi skutkami takich obciążeń.
Brak przestrzeni do rozmów o relacjach i sposobach pracy, w sytuacji całkowitego pochłonięcia doraźnymi celami i realizacją misji, sprzyja przegapianiu momentu wypalania się aktywistów i aktywistek w grupach i organizacjach. Wpływa na nas także praca w warunkach niedoboru pieniędzy i współpracy, w sytuacji wymuszonego konkurowania z innymi podmiotami. Uwarunkowania te nie służą też zaspokajaniu potrzeb psychologicznych związanych z uznaniem, a także świętowaniem sukcesów. Norma doceniania i świętowania nie jest powszechna dla naszego sektora.
Jak zadbać o siebie i innych? – podstawy troski
Warto zacząć od siebie i najbardziej podstawowych potrzeb ciała. Interwencyjnie pomóc mogą proste rozwiązania, takie jak adekwatna ilość snu, woda zamiast kawy (obok kawy), zwalnianie i przerwy w pracy, odreagowanie stresu przez ruch i głos, kontakt z naturą. Do uważności tu i teraz skutecznie przywołują zajęcia angażujące zmysły: dbanie o doznania (smak, węch, dotyk, słuch, wzrok), a także nazywanie i wyrażanie emocji. Ważny jest też oddech. Nawet najkrótsze ćwiczenia oddechowe przynoszą ulgę i dystansują od gonitwy myśli.
W dalszej kolejności: ćwiczenie ograniczenia w dostępności (czas online i czas offline), sprawdzenie relacji z mediami społecznościowymi i e-mailem, a także ćwiczenie odmawiania i stawiania granic. Testujmy, czy umiemy nie wziąć na siebie jakiegoś zadania. Czasem zupełnie automatycznie dodajemy sobie pracy i rozciągamy pola zaangażowania i deadline’y do niemożliwości.
Jeśli nie da się wdrożyć wszystkich planowanych rozwiązań, warto pamiętać, że nie chodzi o tworzenie kolejnej listy rzeczy do zrobienia, które przyniosą stres i przeciążenie. Dajmy sobie czas na sprawdzenie, co działa. Pytajmy, co sprawdza się u innych osób w naszych organizacjach, grupach, instytucjach.
Podzielmy się doświadczeniem!
Zapewne jeszcze jakiś czas przyjdzie nam czekać na wyniki badań społecznych poświęconych wypaleniu aktywistycznemu w polskim trzecim sektorze. „Odejścia od aktywizmu” poszczególnych działaczy i działaczek, czy „odpadnięcia” z organizacji odbywają się najczęściej dyskretnie. O ile są dostrzegane, zwykle traktuje się je jako indywidualne decyzje, a nie jako przejawy szerszego zjawiska – wypalającej kultury organizacyjnej trzeciego sektora. Układają się one jednak w pewien wzór – doświadczanych stanów i kontekstu, który sprzyja znikaniu aktywistek i aktywistów z ruchów.
Dlatego na poziomie wspierania i rozwoju społeczności aktywistycznej szukaj i twórz okazje do rozmawiania o swoim doświadczeniu zmęczenia i o doświadczeniach innych osób.
Róbmy miejsce, by dzielić się i tym kawałkiem naszego zaangażowania, a także – by robić z niego temat strategicznej refleksji o rozwoju sektora, jego ciągłości i ostrzu zmiany, o wyzwaniach i rozwiązaniach, które warto, by stały się standardem. Wypalenie aktywistyczne to jest nie coś, co dotyka „niewystarczająco wytrzymałe działaczki” i „nie dość twardych społeczników”. To nasza wspólna sprawa.
Natalia Sarata – działaczka społeczna, trenerka, badaczka i konsultantka. Aktywistycznie wychowała się w ruchu feministycznym i organizacjach antydyskryminacyjnych, przez lata wolontariuszka i współpracowniczka m.in. krakowskiej Fundacji Kobiecej eFKa, grupy nieformalnej Ulica Siostrzana, współzałożycielka Fundacji Przestrzeń Kobiet i Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. Pochodzi ze Szczawnicy, 20 lat mieszkała i działała społecznie w Krakowie, w 2017 roku przeprowadziła się do Warszawy. Tu obecnie korzysta ze swojego centralnego usytuowania, by budować przestrzeń na rozmowę o wypaleniu i dobrostanie działaczek i działaczy społecznych. Twórczyni inicjatywy „RegenerAkcja”, prowadzi warsztaty i grupy wsparciowo-rozwojowe „Wspólna” dla zmęczonych aktywistek i aktywistów.
Cykl głosów o wypaleniu aktywistycznym i dobrostanie działaczy i działaczek przygotowany przez portal ngo.pl we współpracy z inicjatywą „RegenerAkcja. Miejsce dla zmęczonych aktywistek i aktywistów”.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.