Tropem Przygody – spółdzielnia socjalna, która zabierze Was na wspinaczkę
– Mamy bezpośredni wpływ na otoczenie. I to całkiem spory, ponieważ to, co robimy trafia do kilku tysięcy osób rocznie. Najbardziej jednak mnie cieszy, że w całej historii naszej działalności nie znajdzie się raczej żaden człowiek, którego byśmy skrzywdzili – mówi Marcin Jedliński. Przybliżamy działalność kieleckiej Spółdzielni Socjalnej Tropem Przygody.
Spółdzielnia Socjalna Tropem Przygody powstała przypadkiem.
– Dowiedzieliśmy się, że będzie ogłaszany konkurs, a chociaż nie wiedzieliśmy jeszcze, czym dokładnie jest przedsiębiorczość społeczna, postaraliśmy się zyskać środki na rozwinięcie działań. Z czasem okazało się, że idea spółdzielczości socjalnej jest bardzo atrakcyjna i ciekawa, bo zakłada współodpowiedzialność za cały proces, wspólne przechodzenie przez poszczególne etapy rozwoju oraz demokratyzację działań. Jestem taką osobą, że nawet pełniąc rolę lidera bardzo zależy mi na wsparciu i byśmy wszyscy grali do jednej bramki – mówi Marcin Jedliński, prezes Spółdzielni Socjalnej Tropem Przygody.
Jak przyznaje, od samego początku działalność mocno ewoluowała: mieli bardzo dużo pomysłów, próbowali realizować wszystkie na raz. Nie udało się, więc w końcu postanowili skupić się przede wszystkim na ofercie skierowanej głównie do dzieci i młodzieży. Kiedy zapytać Marcina Jedlińskiego, czym zajmuje się Tropem Przygody, wymieni trzy obszary: turystykę, rekreację i rozwiązywanie różnorakich problemów.
Podróże, zabawa, wsparcie
Tropem Przygody jest jedną z czterech spółdzielni socjalnych w całej Polsce, które mają wpis do Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Przedsiębiorców Ułatwiających Nabywanie Powiązanych Usług Turystycznych. Zgodnie z ustawą o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych, kiedy ktoś organizuje wyjazdy dla dzieci i młodzieży, musi spełniać szereg wymagań. Dotyczą one gwarancji dla podróżnych, zabezpieczenia ich interesów, zapewnienia najwyższej możliwej jakości oraz minimalizacji ryzyk dla turystów, krajowych i zagranicznych.
– Mamy bardzo dużo zamówień od najróżniejszych podmiotów, które chcą przygotować wycieczki w sposób legalny i profesjonalny, zgodny z ustawą o organizacji imprez turystycznych czy rozporządzeniem w sprawie organizacji wypoczynku dzieci i młodzieży. Wiem, że to wszystko brzmi bardzo prawniczo, ale na koniec wiąże się z wyjazdami w wiele ciekawych miejsc, gdzie można zobaczyć mnóstwo wspaniałych rzeczy i doskonale spędzić czas – mówi Marcin Jedliński.
Wyjazdy łączą się z rekreacją, czyli organizacją wszelkich pikników, festynów, gier miejskich, gier terenowych, wydarzeń tematycznych, świątecznych, koncertów, festiwali czy szkoleń. Tropem Przygody mocno stawia na turystykę aktywną i edukację pozaformalną. Oznacza to rzadsze wizyty w muzeach, za to znacznie więcej gier i zabaw, jeżdżenia quadami, wspinaczek – im więcej ruchu, im więcej rozwiązywania zagadek, tym lepiej.
A o co chodzi z rozwiązywaniem różnorodnych problemów? Marcin Jedliński wyjaśnia, że to jest wszystko, z czym niekiedy nie są w stanie sobie poradzić klienci lub współpracujące organizacje. Przykład? Organizacja szkolenia na ostatnią chwilę, zapewnienie trenerów, posiadających odpowiednie kwalifikacje czy znalezienie autokaru w sytuacji, gdy inni już zwątpili.
– Czasem się udaje, czasem nie, ale zawsze staramy się wesprzeć i dogadać. Wiele ludzi wie, że podejmujemy się najróżniejszych zadań, więc często do nas dzwonią – śmieje się Marcin Jedliński.
Szeroka pomoc dla zagrożonych wykluczeniem
Tropem Przygody wspiera jednak nie tylko inne organizacje czy przedsiębiorstwa społeczne, ale też ludzi zagrożonych wykluczeniem społecznym. Daje im zatrudnienie. Wśród pracowników są na przykład byłe osoby osadzone, długotrwale bezrobotne czy też takie, które z innych powodów miały problemy, żeby odnaleźć się w społeczeństwie i na rynku pracy.
Stały zespół Tropem Przygody to kilka najważniejszych osób, ale przy okazji różnych wydarzeń, poszczególnych działań zatrudniane są też inne – łącznie angażują do różnych działań kilkaset osób rocznie. Jeśli na przykład potrzebny jest wychowawca na obóz dla młodzieży – spółdzielnia ma bazę kontaktów do osób, do których może się w takiej sprawie odezwać. Jak przyznaje Marcin Jedliński, sytuacji, w których do konkretnych działań zatrudniani są psycholog, doradca zawodowy lub ktoś, kto poprowadzi warsztaty równościowe – jest bardzo dużo.
– Są zapewne spółdzielnie czy stowarzyszenia, które mają pod tym względem trudniej, bo zatrudniają osoby znacznie bardziej zagrożone wykluczeniem niż my. Mam na myśli ludzi, którzy borykają się z trudnościami, które zostaną z nimi na całe życie, np. z niepełnosprawnością. Jeżeli ktoś był osadzony w więzieniu lub bezrobotny, może to w którymś momencie zmienić. Działamy z osobami, którym łatwiej wrócić, a potem się rozwijać. Co ciekawe jednak – większości z tych, których zatrudnialiśmy w 2013 roku już z nami nie ma. Nie dlatego, że zostali zwolnieni, tylko dlatego, że wyposażyliśmy ich w narzędzia, dzięki którym mogli funkcjonować samodzielnie i poszli dalej. Jeden został programistą, inny kierowcą w Norwegii. Cieszy nas każdy taki sukces – opowiada Marcin Jedliński.
Spółdzielnia Socjalna Tropem Przygody podejmuje też dużo działań na rzecz grup, które znajdują się na pograniczu wykluczenia społecznego. Chodzi o dzieci z rodzin dysfunkcyjnych lub dzieci znajdujące się w ośrodku adopcyjnym. W ubiegłych latach w części obozów uczestniczyli podopieczni domów dziecka. W 2024 roku udało się zorganizować wigilię dla 450 osób w kryzysie bezdomności. Są również wydarzenia dla osób starszych o szczególnych potrzebach. Spółdzielnia jest partnerem w wielu projektach, np. współpracuje z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie w Kielcach, gdzie pomaga zapewnić wsparcie psychologiczne dla seniorów oraz przeprowadzi szkolenia z zakresu opieki wytchnieniowej.
– Można powiedzieć, że mamy bezpośredni wpływ na otoczenie. I to całkiem spory, bo to, co robimy trafia do kilku tysięcy osób rocznie. Najbardziej jednak mnie cieszy, że w całej historii naszej działalności nie znajdzie się raczej żaden człowiek, którego byśmy skrzywdzili. Oczywiście może zdarzyć się, że ktoś nie będzie czymś w pełni usatysfakcjonowany, ale staramy się rozwiązywać większość spraw na ich korzyść – tłumaczy Marcin Jedliński.
Razem z innymi podmiotami ekonomii społecznej
Tropem Przygody nie działa w próżni. Jak mówi Marcin Jedliński –
największym wsparciem dla sektora przedsiębiorstw społecznych jest korzystanie z ich usług. Dlatego, kiedy tylko jest ku temu okazja, wchodzą we współpracę z nimi czy zwyczajnie kupują ich produkty.
– Bardzo dużą estymą darzymy Spółdzielnię Socjalną Równość z Krakowa, która ma doskonałe jedzenie. Mamy wkrótce wycieczki do Krakowa, więc właśnie tam będziemy się stołować. Ze względu na typ naszej działalności mamy dużo kontaktów z przedsiębiorstwami społecznymi zajmującymi się cateringiem, wyżywieniem lub usługami noclegowymi, jak Spółdzielnia Socjalna Ofka w Cieszynie. Zawsze staramy się wyszukiwać podmioty ekonomii społecznej, z którymi możemy coś wspólnie zrobić albo coś od nich kupić. Z naszego lokalnego, kieleckiego zakładu aktywności zawodowej Manufaktura Pietraszki kupujemy ciastka pewnie za 50 tys. złotych rocznie. Wydaje mi się, że to całkiem sporo, jak na ciastka – śmieje się w Marcin Jedliński.
Tropem Przygody ceni sobie współdziałanie także z innymi zakładami aktywności zawodowej. To miejsca, które starają się robić, co mogą, żeby pomóc ludziom zagrożonym wykluczeniem społecznym. Właśnie motywację do wspierania takich osób i płynącą z tego satysfakcję jako główną wskazali ludzie działający w obszarze ekonomii społecznej w ankiecie, którą Marcin Jedliński przygotował przy okazji pisania pracy magisterskiej na temat spółdzielni socjalnych.
– Sporo osób zaznaczało, że prowadzenie spółdzielni socjalnych jest trudne, bo przepisy są skostniałe albo banki nie chcą otwierać dla nich lokat. Tym bardziej uważam, że powinniśmy się wzajemnie wspierać oraz staram się skupiać na tym, co w spółdzielczości dobre. Najważniejsze dla mnie jest to, że stanowimy kolektyw. Jestem prezesem zarządu, ale bez problemu mogę zostać odwołany w głosowaniu. Jest to wyzwanie, ale nie popycha mnie w kierunku autokratycznego zarządzania, tylko takiego układania pracy i relacji w zespole, żeby każda osoba była wysłuchana, a jej zdanie wzięte pod uwagę. Myślę, że właśnie dlatego przedsiębiorstwa społeczne mają naprawdę duży potencjał i są w stanie zapewnić dobrostan nie tylko tym, którzy korzystają z ich pracy, ale i tym, którzy ją wykonują – podsumowuje Marcin Jedliński.
O projekcie
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne” realizowany jest w partnerstwie, które tworzą Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych (lider), Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości Społecznej „Być Razem” z Cieszyna, Stowarzyszenie na rzecz Spółdzielni Socjalnych, Stowarzyszenie Klon/Jawor.
ℹ️ Odwiedź nas: www.samo-es.pl.
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne”jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego 2021-2027.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.