Jak spółdzielnie socjalne zmieniają Zieloną Górę. Historia Alivio i Alternatyw
– Nie chcemy narzekać, tylko działać. Dzięki temu rośnie nasze poczucie sprawczości. A jako że często podejmujemy współpracę zarówno z organizacjami społecznymi, jak i jednostkami samorządu terytorialnego, to koniec końców zawsze udaje się coś wymyślić. Dla naszych podopiecznych jesteśmy w stanie dokonywać rzeczy niemal niemożliwych – mówią Piotr Frołowicz ze Spółdzielni Socjalnej Grupa Alivio oraz Mateusz Czechowski ze Spółdzielni Socjalnej Alternatywy, które działają w Zielonej Górze.
– Kiedy startowaliśmy w 2017 roku, mało kto w Zielonej Górze wiedział, czym w ogóle jest spółdzielnia socjalna. To jeden z powodów, dla których początkowo trudno było namówić urząd miasta do współpracy – wspomina Mateusz Czechowski, prezes Spółdzielni Socjalnej Alternatywy. – Kiedy przeżywaliśmy dołek, zarówno psychiczny, jak i finansowy – biję się w pierś – nie zachęcałem Piotra do tej formy działalności – dodaje.
– Na całe szczęście, nie powstrzymało nas to – śmieje się Piotr Frołowicz, prezes Spółdzielni Socjalnej Grupa Alivio. – Zaczynaliśmy działalność w połowie 2019 roku, kiedy nawiązaliśmy współpracę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Pół roku później byliśmy już spółdzielnią socjalną – dodaje.
Mniej więcej w tym samym czasie również Alternatywy zaczęły współdziałać z MOPS-em, który w imieniu Urzędu Miasta, w drodze otwartego konkursu ofert, zlecił realizację programu opieki wytchnieniowej dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Później poszło już szybko – udało się nawiązać kontakty nie tylko z urzędem miasta, ale też Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Dziś zarówno Alternatywy, jak i Alivio są prężnie działającymi spółdzielniami socjalnymi, coraz bardziej rozpoznawalnymi w Zielonej Górze.
Szeroki zakres działań
Spółdzielnia Socjalna Alternatywy zaczynała od usług opiekuńczych. Wynajęli lokal, w którym otworzyli kameralny dom dziennego pobytu dla osób starszych. Jednocześnie, dzięki Ośrodkowi Wsparcia Ekonomii Społecznej w Zielonej Górze, dostali dotację na stworzenie i utrzymanie miejsc pracy dla pięciu osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Obecnie spółdzielnia zatrudnia już dwunastu ludzi, od niedawna prowadzi już drugi dom dziennego pobytu.
– Są to miejsca przeznaczone dla osób starszych i zależnych, dotkniętych poważnymi chorobami i w tym kierunku kształci się nasza kadra, która bardzo dobrze odnajduje się w pracy u nas. W zeszłym roku cztery pracownice zapisały się na dodatkowe studia zaoczne z psychogerontologii. W przyszłość patrzymy z optymizmem, bo jeżeli nasze wnioski zostaną rozpatrzone pozytywnie, będziemy w stanie zapewnić w obu domach wsparcie dla czterdziestu osób, a w ramach opieki wytchnieniowej nawet dla stu. Do tego jedna z naszych placówek zyska na wiosnę przylegający do niej teren zielony, co otworzy nowe możliwości. I myślę, że będą chętni, bo na szczęście zmienia się mentalność społeczności lokalnej. Początkowo nie tylko podopieczni, ale i ich rodziny bali się stygmatyzacji związanej z oddaniem bliskich do dziennego domu pobytu. W tym momencie nie ma już tego problemu – mówi Mateusz Ciechowski.
Spółdzielnia Socjalna Alivio początkowo prowadziła centrum wytchnieniowe, ale w ciągu kilku lat mocno rozwinęła swoją działalność: pojawiła się druga placówka tego typu. Obie mają być miejscami kameralnymi. Przyjmują maksymalnie pięć (ewentualnie sześć, jeśli zdarzy się podbramkowa sytuacja) osób w systemie całodobowym i dziesięć w systemie dziennym. Dzięki wsparciu OWES-u powstało też dziesięć miejsc pracy. Obecnie Alivio zatrudnia już łącznie dwadzieścia osób, z perspektywą zwiększenia tej liczby w 2025 roku. A działa w aż sześciu obszarach.
W jednej z placówek odbywają się konferencje, spotkania, wizyty studyjne, inne organizacje pozarządowe mogą robić swoje wydarzenia. Stwarza to też okazje do sieciowania się i nawiązywania współpracy. Organizowane są tam szkolenia dla asystentów i opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Tylko w 2024 roku udało się przeszkolić prawie dwieście osób. Alivio prowadzi również podzielnię sprzętu rehabilitacyjno-pomocniczego: jest on tam naprawiany, czyszczony, a potem przekazywany nieodpłatnie do tych, którzy są w potrzebie.
Centra wytchnieniowe Alivio działają też jako miejsca usług interwencyjnych dla jednostek samorządu terytorialnego (zwykle jest to MOPS, ale nie tylko) – przyjmują osoby w trybie interwencyjnym, gdy miasto nie ma możliwości szybkiego zapewnienia miejsca w swojej placówce. Bywało, że trwało to kilka miesięcy, ale urzędnicy wiedzą, że muszą szybko rozwiązać problem, by nie blokować miejsc.
Jakby tego było mało Alivio prowadzi – we współpracy z Fundacją Rondo – dom sąsiedzki. Lokal, udostępniony przez parafię św. Jadwigi, został przez te dwie organizacje wyremontowany i zagospodarowany. To otwarta przestrzeń społeczno-kulturalna, gdzie ludzie przychodzą, by pogadać, zjeść i uczestniczyć w warsztatach, spotkaniach. Są tam na przykład organizowane lekcje języka polskiego dla osób z Ukrainy, w czasie których uczestnicy i uczestniczki oglądają polskie filmy, a potem wspólnie je omawiają.
– W tym wszystkim bardzo ważna jest dla nas reintegracja społeczno-zawodowa. W naszej spółdzielni jest chyba piętnaście osób, które wywodzą się z grup zagrożonych wykluczeniem społecznym. Wszystkie mają przygotowane indywidualne plany integracyjne, dostęp do terapeutów, psychologów, fizjoterapeutów. Gdy trzeba, staramy się znaleźć dla nich usługi dentystyczne, okulistyczne, mamy też prawnika, który pomaga w sprawach sądowych, komorniczych, etc. Wszystko po to, by ktoś, kto ma bardzo duży bagaż życiowych doświadczeń, mógł wrócić do społeczeństwa z możliwie jak najmniejszą liczbą problemów – tłumaczy Piotr Frołowicz.
Wyzwania w ekonomii społecznej
Dla Alivio i Alternatyw bardzo ważna jest asystencja osobista, która jest jednym ze sposobów na deinstytucjonalizację. Jak przyznają, Zielona Góra i okolice są ewenementem, jeśli chodzi o organizacje pozarządowe, które otrzymały dofinansowanie właśnie na program asystencji osobistej w 2024 roku. Organizacje, z którymi Alivio i Alternatywy są mocno zaprzyjaźnione, dostały łącznie ponad 14 milionów złotych.
– Jesteśmy dumni, bo wszystkie fundacje i stowarzyszenia, które dostały środki znamy, współpracujemy z nimi, ich sukces jest naszym sukcesem i odwrotnie – mówią zgodnie Mateusz Czechowski i Piotr Frołowicz.
Przyznają jednocześnie, że idealnie byłoby, gdyby programy asystencji osobistej były wieloletnie, przynajmniej na trzy lata. Dzięki temu przede wszystkim beneficjenci programów mogliby przewidzieć, jak długo będą otrzymywać wsparcie. To z kolei pozwoliłoby lepiej planować różne życiowe sprawy. Jednocześnie byłoby to z korzyścią też dla pracownic i pracowników, świadczących tę usługę, bo zwyczajnie mieliby większą stabilizację zatrudnienia.
– Obecnie wszystko działa z roku na rok, co rodzi niepewność. Inwestuje się sporo energii, wysiłku, pracy, a także środków finansowych w dalszy rozwój licząc, że – trochę, jak na loterii – w kolejnym roku również uda się wygrać konkurs. Często jest tak, że musimy wpierw znaleźć pieniądze i zacząć działać, a dopiero potem dostajemy refundację. Staramy się, jak możemy, bo widok twarzy zadowolonych osób z niepełnosprawnościami, które mogą funkcjonować niezależnie od swoich bliskich jest dla nas największą nagrodą
– mówi Mateusz Czechowski.
– Gdyby programy były realizowane od 1 stycznia do 31 grudnia, to też jakoś byśmy to ogarnęli. Ale dotacje zwykle pojawiają się w kwietniu albo i maju. Trudno jest zachować ciągłość, aczkolwiek robimy, co się da, by było to możliwe. Mamy poduszkę finansową, ale miesięczny koszt utrzymania naszej spółdzielni socjalnej to około 150 tys. złotych. To są ogromne pieniądze. Dobrze by byłoby, gdyby pojawiły się jakieś narzędzia, które wspierałyby przedsiębiorstwa społeczne. Bywa, że bierzemy pożyczki w bankach, ale nie możemy ich spłacać ze środków ministerialnych – dodaje Piotr Frołowicz.
To jednak nie wszystkie wyzwania finansowe, przed którymi stoją spółdzielnie socjalne takie, jak Alivio i Alternatywy. Po roku funkcjonowania centrum wytchnieniowe powinno przejść remont, bo – jak mówi Piotr Frołowicz – to, co chodziki, laski i innego typu sprzęty są w stanie zrobić z podłogami i ścianami jest niezwykłe. Nie ma jednak programu ministerialnego, który przekazywałby środki na tego typu rzeczy. Podobnie jest, gdy trzeba naprawić spółdzielczego busa.
– Chciałbym jednak podkreślić, że tego typu rzeczy są dla nas codziennością i w zasadzie nie traktujemy tego jako specjalnych wyzwań. To nie są nierozwiązywalne problemy. Dajemy radę, bo po prostu robimy to, co lubimy i uważamy za ważne. Nie chcemy narzekać, tylko działać. Dzięki temu rośnie nasze poczucie sprawczości. A jako że często podejmujemy współpracę zarówno z organizacjami społecznymi, jak i jednostkami samorządu terytorialnego, to koniec końców zawsze udaje się coś wymyślić. Dla naszych podopiecznych jesteśmy w stanie dokonywać rzeczy niemal niemożliwych – mówi Piotr Frołowicz.
– Dzięki temu w zasadzie nie musimy już nawet się specjalnie promować, bo nasze spółdzielnie mają taką markę, że trudno byłoby znaleźć osobę z niepełnosprawnością w Zielonej Górze i okolicach, która by o nas nie słyszała. Codziennie odbieramy telefony, udzielamy informacji. Z jednej strony to miłe, z drugiej – pokazuje, jak ogromna jest skala potrzeb.
Tym ważniejsze, że zmieniamy lokalną rzeczywistość, bo świadczymy bardzo kompleksowe, profesjonalne usługi, znacznie wykraczające poza podstawową opiekę. Widać to też po naszej kadrze, bo o ile w państwowych placówkach bywa duża rotacja wśród pracowników, u nas jest pod tym względem bardzo stabilnie.
Szeroko zakrojona współpraca
Alivio i Alternatywy bardzo mocno ze sobą współpracują, a ich zażyłość się rozwija. Alivio pomogła partnerce w nawiązaniu relacji z instytucjami miejskimi – jak przyznaje Mateusz Czechowski wsparcie Alivio było ważne w otrzymaniu pierwszego zlecenia realizacji programu opieki wytchnieniowej. To jednak dopiero początek przykładów współdziałania.
Obie spółdzielnie kierują do siebie – w zależności od potrzeb – osoby potrzebujące pomocy. Alivio specjalizuje się w krótkoterminowym zabezpieczeniu podstawowych spraw. W takich przypadkach nie ma sensu rozpoczynanie długotrwałej terapii, którą dany człowiek może dostać w Alternatywach.
– A bywa i tak, że „wymieniamy się” podopiecznymi. Alternatywy działają do siedemnastej i niekiedy przyjeżdżamy, by zabrać kogoś do nas, chociażby w piątek, a z powrotem odwozimy w poniedziałek. Są sprawy, które dogadujemy między sobą dosłownie w ciągu minuty, bo się świetnie rozumiemy – opowiada Piotr Frołowicz.
– My z kolei wysyłamy pracownice i pracowników na szkolenia, które są organizowane w Alivio. Zyskują wiedzę, kompetencje, co zwiększa doświadczenie kadry w Alternatywach. Zresztą są osoby, które znajdują zatrudnienie w obu naszych przedsiębiorstwach społecznych – dodaje Mateusz Czechowski.
To o tyle ważne, że różnego rodzaju szkolenia trzeba powtarzać przynajmniej raz na dwa lata. Zmieniają się przepisy, zmieniają się metody, warto aktualizować wiedzę, by świadczyć jak najlepsze usługi. Jak zgodnie przyznają Mateusz Czechowski i Piotr Frołowicz, współpraca między ich spółdzielniami socjalnymi jest podsunięta tak daleko, że w zasadzie nie ma dnia, żeby ze sobą nie rozmawiali. Niezależnie, czy chodzi o konkretną sprawę podopiecznego, czy wspólną organizację wydarzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Osób z Niepełnosprawnościami.
– Wszystko to daje nam ogromną siłę. Nie tylko taką, że wzmacniamy się wzajemnie, ale też działając zgodnie jesteśmy w stanie więcej osiągnąć w kontaktach z jednostkami samorządu terytorialnego. W pojedynkę nie byłoby to możliwe. Nie wiem, czy jest lepszy dowód na to, że współpraca buduje. I oczywiście pomaga w zapewnieniu jak najlepszych usług
– podsumowują
O projekcie SAMO-ES
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne” realizowany jest w partnerstwie, które tworzą Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych (lider), Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości Społecznej „Być Razem” z Cieszyna, Stowarzyszenie na rzecz Spółdzielni Socjalnych, Stowarzyszenie Klon/Jawor.
ℹ️ Odwiedź nas: www.samo-es.pl.
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne” jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego 2021-2027.
Źródło: informacja własna ngo.pl