Dyskutując o szczegółach warto mieć wizję całości. Jest bałagan. RDPP, KPP, Przewodniczący, Minister, zespoły - węzeł zaiste gordyjski. Można sobie zaplanować ten system w dość dowolny sposób, byle była to całościowa wizja i prosta zasada działania. Piotr Frączak, po ośmiu miesiącach od zmiany rządu, postuluje odważne ruchy.
Artykuł opublikowany został pierwotnie na stronie #prosteNGO, zob. Konieczna reforma systemu
Bałagan
Przypomnijmy raz jeszcze. Obecny system współpracy rządu z organizacjami pozarządowymi budowany był poprzez kolejne, w dużej mierze nieprzemyślane, nadbudowywanie instytucji. Po pierwsze Rada Działalności Pożytku Publicznego, która w wyniku bardzo długiego procesu legislacyjnego (gdy zmieniano co jakiś czas jej rolę) stała się niefunkcjonalną hybrydą (Kliknij), w której – tylko gdy taka była wola rządzących – udawało się czasami coś wypracować. Ani to było ciało dialogu obywatelskiego (nie ma takich kompetencji), ani ciało doradcze (bo składa się w części z administracji) i do tego umieszczone gdzieś w Ministerstwie Pracy… (obecnie Rodziny…). Wszyscy wiedzieli, że czas na zmiany. Jednak w 2015 roku zmiany nastąpiły, ale wcale nie na lepsze. Stworzono funkcje pełnomocnika ds. społeczeństwa obywatelskiego, która stała się fikcją. Przeniesiono RDPP do Kancelarii Premiera, ale równocześnie odebrano jej część kompetencji (powstał NIW z Radą NIW, który zajmował się m.in. Funduszem Inicjatyw Obywatelskich), a dodatkowo, bojąc się, być może, wzmocnienia roli organizacji pozarządowych, stworzono, czysto rządowy, Komitet ds. Pożytku Publicznego z wszechwładnym Przewodniczącym na czele. Dodajmy, że ten pomysł urodził się nie w wyniku transparentnego, długofalowego procesu, ale nieledwie z dnia na dzień (Kliknij). Po ostatnich wyborach dodano jeszcze funkcję Ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego. Trochę pewnie po to by docenić organizacje, ale w dużej mierze po to by znaleźć osobę na funkcję przewodniczącego (ustawa mówi, że musi być on członkiem Rady Ministrów). Oczywiście, jak wieść gminna niesie, dochodziły tu jeszcze względy umowy koalicyjnej. Tak czy inaczej mamy, nie ma co ukrywać, niezły bałagan.
Po ośmiu miesiącach
Koalicja przyznajmy, także w obszarze współpracy z organizacjami, nie miała łatwego życia. Dostała w spadku system niefunkcjonalny, w wielu miejscach patologiczny, którego zmiany wymagałyby daleko idących zmian ustawowych. Co z kolei, z uwagi na warunki polityczne, nie było ścieżką prostą. Jednak zamiast uznać, że jest to stan przejściowy i rozpocząć prace, choćby koncepcyjne, nad zmianami przyjęto narrację (i chyba się w nią wierzy), że system instytucji jest ok, tylko ludzie zawiedli. Pomijam już kwestię NIW-u, choć – moim zdaniem – to także próba wchodzenia w nie swoje buty i finansowania wątpliwych programów. Jednak co z pozostałymi elementami – RDPP, KPP, Przewodniczący, Minister, zespoły. To nadal węzeł zaiste gordyjski:
- Rada złożona z przedstawicieli organizacji nominowanymi – powiedzmy sobie szczerze bardzo arbitralnie przez poprzednią władzę – dotrwała do końca kadencji. Ponieważ nie było do jej reprezentatywności zaufania stworzono grupy robocze (patrz niżej). Jednak nowa RDPP będzie wybierana w ten sam sposób jak poprzednie. Być może nowa władza zrobi to bardziej „sprawiedliwie”, ale fakt pozostaje faktem. Nadal będą to nominaci władzy, którzy będą działać według reguł, które stawiają ich w roli petenta władzy a nie partnera. Udział przedstawicieli ministerstw – w sytuacji gdy osobno działa Komitet ds. Pożytku Publicznego – w ogóle wydaje się fasadowy.
- Komitet z kolei to – pozbawione rzeczywistego znaczenia – ciało, które – w swoich początkach miało być tylko zapleczem (uzasadnieniem?) dla szerokich kompetencji przewodniczącego. I trzeba powiedzieć, że chyba nadal nie pełni swojej funkcji. Po ośmiu miesiącach funkcjonowania rządu nadal nie ma, ustawowo nakazanego, planu pracy (poprzedni rząd też takiego nie miał, ale to właśnie pokazywało całą fikcyjność tego tworu). Nie dyskutuje się na nim ustaw rządowych dotyczących organizacji pozarządowych (obecnie np. kwestia Kół Gospodyń Wiejskich, czy podatku CIT). Pełni więc trochę funkcję informacyjną, ważną, ale czy do wymiany informacji w ramach rządu od razu potrzebny jest do tego cały, ustawowo umocowany, Komitet?
- Przewodniczący to funkcja o niezwykle rozległych kompetencjach. A przecież pojawiła się w ustawie w dużej mierze po to by umocować NIW (wprowadzono go przy okazji uchwalania ustawy o NIW-ie). Nie mniej taka, lub podobna, funkcja w rządzie jest koniecznością, ale na pewno nie w sytuacji gdy mamy dodatkowo ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego.
- Minister do spraw społeczeństwa obywatelskiego to dobry pomysł, choć twierdzenie, że zajmuje się on znacznie szerszym obszarem działań niż Przewodniczący, budzi poważne wątpliwości. Nawet zespół ds. partycypacji społecznej powoływane są przez Przewodniczącego a nie Ministra. Spokojnie można by z jednego z tych organów zrezygnować.
- Zespoły z kolei to ukłon w stronę sektora (też tych organizacji, których rola miała być marginalizowana za poprzedniej władzy), ale także może być to wielka pułapka. Konieczne zmiany są czymś pilnym (a czasem rozwiązania już zostały przygotowane jeszcze przed wyborami (Kliknij), a czekanie na efekty pracy zespołów to tylko przesuwanie w czasie podejmowania koniecznych decyzji. Bo przecież po pierwsze nie ma pewności, że zespoły, w których ścierać się będą bardzo różne stanowiska, coś wypracują (przypomnijmy poprzedni rząd też postawił na początku na zespoły i nic z tego nie wyszło). Po drugie, nawet jak wypracują, to niejasny będzie status tych propozycji. Bo przecież to ludzie wybrani przez Ministra, więc ich zdanie trudno będzie uznać za zdanie sektora. Po trzecie, nawet jak wypracują rozwiązania, które będą powszechnie w sektorze akceptowane, to nie ma pewności, że będzie polityczna wola całego rządu, a potem i parlamentu by je wprowadzić w życie. Tak oto więcej jest niewiadomych niż nadziei w pracach zespołów.
Jeżeli przedstawiona powyżej analiza jest prawdziwa to, tak czy siak, rząd czeka konieczność podjęcia decyzji o tym jak ma wyglądać system współpracy na poziomie krajowym. Pomysły organizacji nie zastąpią braku pracy koncepcyjnej rządu. A Minister, nawet najlepszy, postawiony pomiędzy polityką rządu a rozbudzanymi oczekiwaniami organizacji będzie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Przypomnijmy tylko, że tak zakończyła się misja pełnomocników rządu ds. organizacji pozarządowych w 1999 roku i w 2016 (Kliknij).
Czas na zmiany
Uprościć system
Zmiany są konieczne. Są rzeczy proste. Zlikwidować albo funkcje Ministra albo Przewodniczącego. Są rzeczy bardziej skomplikowane. Choćby pozostawić Komitet ds. Pożytku Publicznego, a zlikwidować Radę Działalności Pożytku Publicznego i zamiast niej stworzyć Radę Dialogu Obywatelskiego, albo zlikwidować Komitet ds. Pożytku Publicznego wzmacniając silnie kompetencje i zapewniając reprezentatywność Rady Działalności Pożytku Publicznego. Trzeba też podjąć kilka trudnych decyzji np. uznać ekonomię społeczną jako kwestię pożytku publicznego albo pozostawić ją w granicach zabezpieczenia społecznego.
Właściwie można sobie zaplanować ten system w dość dowolny sposób, byle była to całościowa wizja i prosta zasada działania. Jednak, nie uda się tego wypracować w formule partycypacyjnej. Ponieważ wiele jest dobrych rozwiązań, a każde z nich ma ma swoje zalety i wady, ktoś musi podjąć decyzję. Po to są konsultacje, by wysłuchać wszystkich stron, ale ostatecznie ktoś musi podjąć decyzję i odpowiedzialność. Tego teraz najbardziej potrzebujemy. Inaczej będziemy „naprawiać” fragmenty przykładając się, przy okazji, do „psucia” całości i komplikowania całego systemu.
Odejść od konkursów
Przy okazji warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element tego systemu. Chodzi o oparcie zasad współpracy o konkury grantowe. Wbrew powszechnej opinii nie jest to rozwiązanie jedyne i być może wcale nie najlepsze. Pisałem o tym m.in. przy okazji wątpliwości do ustawy o pożytku (Kliknij). Moim zdaniem, choć się o tym nie mówi, afery z Willą+, Funduszem Sprawiedliwości nie wynikają tylko z tego, że „zabawki” trafiły w niepowołane ręce, ale że takie „zabawki” mogą zachęcać do naginania zasad. Nie wystarczy ukarać winnych i liczyć, że nikt więcej nie będzie próbował. Trzeba pomyśleć o mądrej zmianie systemu, która wzmocni organizacje (konkursy z wkładem własnym są z założenia drenowaniem organizacji), ale też pozwoli unikać działań pozornych, finansowania „po uważaniu” (manipulując choćby celami czy kryteriami konkursów). Przy okazji, być może, udałoby się też uciec „ze ślepej uliczki” związanej z możliwym VAT-em od dotacji.
Zmiany systemowe wymagają odważnych decyzji. Czy obecny rząd na to stać, czy też będzie się chował za rozwiązaniami przygotowanymi przez swoich poprzedników, które ówczesna opozycja solidarnie krytykowała. Zobaczymy.
Artykuł opublikowany został pierwotnie na stronie #prosteNGO, zob. Konieczna reforma systemu
Źródło: #proste.ngo
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.