PrAwokacje Izdebskiego. Trudy życia na rzecz dobra wspólnego
Nie podoba mi się nazwa światowego dnia NGO. Nie, żebym miał coś do organizacji pozarządowych. Wręcz przeciwnie. Uważam, że te instytucje wypełniają istotną lukę w działaniach władz oraz mobilizują je do większej aktywności. Jednak NGO-sy to przede wszystkim ludzie. Żywe istoty składające się z entuzjazmu, motywacji, ale często też z frustracji i poczucia zagrożenia. To właśnie o nich powinniśmy w tym dniu szczególnie pamiętać.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego Krzysztof komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Wbrew powszechnym niestety opiniom, to nie są ludzie, którzy nic nie robią i żyją jak pączek w maśle z grantów. Polecam każdej twierdzącej tak osobie przynajmniej jeden dzień pracy w organizacji. To praca pod dużą presją, najczęściej za małe pieniądze i przy ciągłym stresie, czy za rok w ogóle jakieś się znajdą. Nie odpowiadają tylko za siebie, ale też za swoich beneficjentów. Wywołując grymas na twarzy polityków, narażeni są na ataki i kampanie nienawiści. Widzimy to dobrze w Polsce i na Węgrzech, ale nie jest wiele łatwiej i w krajach tzw. starej demokracji.
Praca w systemie ciągłym
Z pracy z organizacji pozarządowej rzadko się wychodzi. Odłóżmy na chwilę równie ważną debatę o potrzebie znalezienia równowagi między życiem osobistym a pracą. Również w III sektorze. Prawda jest taka, że gdy praca jest Twoim hobby i wynika z poczucia realizacji ważnej społecznie misji, trudno jest, gdy na przykład trzeba wydobyć psa z okrutnych warunków, czy wziąć udział w ogłoszonych w ostatniej chwili kilkudniowych konsultacjach, powiedzieć, że nic mnie to nie obchodzi, bo mam czas wolny.
Planowanie? Dobrze wygląda na papierze. Ale jak pracuje się w organizacji, to każda godzina może Cię czymś zaskoczyć.
Życie mało osobiste
A to wpływa nie tylko na własne emocje, ale też na życie rodzinne. Nie zapominajmy, że praca w organizacji to też wyzwanie dla członków rodziny aktywistów i aktywistek. Pomijając już nieregularne godziny pracy, często – szczególnie w mniejszych miejscowościach – mąż czy siostra są poddawani presji, by przekonać żonę czy brata, by już dał spokój temu burmistrzowi i by nie wypominać mu nieprzejrzystego wydatkowania pieniędzy publicznych.
Niebezpieczeństwo czyha
Wreszcie, życie i zdrowie aktywistów i aktywistek może być bezpośrednio zagrożone. 14 lat temu została zamordowana Natalya Estemirova, działaczka Memoriału, informująca o zbrodniach żołnierzy rosyjskich w Czeczenii. Działacze i działaczki z Białorusi zostali zamknięci w więzieniach na lata wyłącznie z udział w pokojowych protestach, a Iranki, które zdecydowały się walczyć o swoje prawa są brutalnie bite i skazywane na karę śmierci. Trzymając się wszelkich proporcji, uczestniczki Marszów Kobiet w Polsce były narażone na ataki ze strony policji, czy sympatyków ruchu nacjonalistycznego.
→ Przeczytaj: „Organizacje pozarządowe w śmiertelnym niebezpieczeństwie”
Niech ten dzień będzie więc przede wszystkim okazją do docenienia pracy aktywistów i aktywistek. Chociaż trzeba podkreślić, że na nasz szacunek zasługują każdego dnia.
Źródło: informacja własna ngo.pl