Dzień Organizacji Pozarządowych jest każdego dnia, ale skoro mamy go w szczególny sposób obchodzić właśnie dzisiaj, niech to będzie okazja do refleksji nad tym, w jakiej kondycji wchodzimy w nowe polityczne „rozdanie” jako organizacje pozarządowe. Nawet te, które nigdy się nie deklarowały jako pro– czy antyrządowe, i polityka nie jest dla nich żadnym punktem odniesienia.
Chcemy czy nie, to, co się działo przez osiem ostatnich lat wpłynęło na nas wszystkich, podobnie jak wpływa i jeszcze wpłynie to, co się wydarzyło 15 października. Ja chcę się podzielić trzema radościami z tego, co nam przez ostatnie lata wyszło i jednym wyzwaniem na lata kolejne.
Radość pierwsza – sektor pozarządowy się wzmocnił. Nieżyczliwe niezależnym i niewygodnym organizacjom pozarządowym – zwłaszcza tym, które dało się jakoś przypisać do „lewicowo-liberalnej agendy” – rządy Zjednoczonej Prawicy niejako wymusiły na tych organizacjach szukanie wzmocnienie ich potencjału poprzez szukanie nowych źródeł finansowania, budowanie trwalszych związków z otoczeniem, częstsze odwoływanie się do opinii publicznej.
Paradoksalnie, a może wcale nie, pozbawienie niektórych organizacji publicznych środków pozwoliło im zmobilizować wsparcie prywatne, a to zawsze daje nie tylko komfort niezależności, ale też potwierdzenie sensu swoich działań.
Zbudowane przez ostatnie lata relacje organizacji ze społeczeństwem mają szanse być trwałe, co byłoby naprawdę pozytywnym skutkiem ubocznym ciężkich czasów.
Radość druga – sektor pozarządowy się zróżnicował. Nie da się ukryć, sektor pozarządowy – na pewno jego najbardziej medialna część – był zdominowany przez środowiska, które można ogólnie określić jako liberalne. Fakt, nie opinia. I choć nie ma w tym nic ani dziwnego, ani niepokojącego, cieszy mnie pojawienie się nowych organizacji o konserwatywnym profilu i wzmacnianie tych, które wcześniej istniały, ale ich działalność się nie przebijała.
Różnorodność jest dobra, cieszy mnie zatem, że ta część społeczeństwa, która hołduje tradycyjnym wartościom znalazła odzwierciedlenie w sektorze pozarządowym.
Cieszyłoby oczywiście bardziej, gdyby przy okazji wzmacniania konserwatywnych organizacji nie dochodziło do skandalicznych nadużyć, ale widać nie można mieć wszystkiego i muszę się zadowolić tym, że sektor pozarządowy się zróżnicował, nawet jeśli nastąpiło to często w gorszącym stylu.
Mam nadzieję, że z czasem organizacje zakładane wyłącznie z powodu koniunktury stracą na znaczeniu, ale różnorodność przyjmie się na dłużej.
Radość trzecia – sektor pozarządowy się sprawdził. Ostatnie lata postawiły przed organizacjami pozarządowymi szereg wyzwań i chyba każdemu z tych najpoważniejszych udało się sprostać. Mogę się nie zgadzać z postulatami i stylistyką czarnych marszów po aborcyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale przynajmniej na jakiś czas udało się zmobilizować tysiące kobiet do wyjścia na ulicę w swojej sprawie. Podobnie doceniam skuteczność mobilizacji środowisk pozarządowych w obronie praworządności i wolnych sądów, a także innych spraw, w których radykalne działania rządzących wymusiły silny i dobrze zorganizowany opór.
Co ważne, siła organizacji pozarządowych objawiała się nie tylko w oporze wobec władzy – to, przy całym szacunku dla skuteczności i skali mobilizacji, jest jednak łatwiejsze, ale także w działaniach konstruktywnych, łączących różne środowiska, żeby im oddać głos i tego głosu wysłuchać.
Jednym z przykładów takich działań niech będzie choćby Narada Obywatelska o Edukacji, będąca odpowiedzią na strajk nauczycieli w proteście przeciwko działaniom władzy. Od kwietnia do czerwca 2019 w ramach tej inicjatywy odbyło się aż sto pięćdziesiąt zorganizowanych społecznie narad, w których udział wzięło cztery tysiące osób. To musi cieszyć, a przecież nie jest to jedyny przykład pozarządowej inicjatywy gromadzącej wokół wspólnego wyzwania.
Na osobny rozdział w księdze pozarządowych sukcesów zasługuje też to, co organizacje zrobiły i jeszcze robią w sprawie uchodźców z Ukrainy.
Tak, ciężkie czasy budują silne organizacje.
Wiele organizacji pozarządowych miało swój udział w zwycięstwie opozycji 15 października – każda organizacja patrząca na ręce władzy, nagłaśniająca nieprawidłowości, robiąca swoje mimo czasami ogromnych kłopotów, przyczyniła się do zmiany władzy na bardziej „swoją”. Co nowa władza zauważyła i doceniła, nagradzając doproszeniem przedstawicieli niektórych z nich do rozmaitych ciał doradczych przez polityków, którzy jeszcze do wczoraj byli naszymi koleżankami i kolegami z sektora.
I jeśli dziś miałabym wskazać jedno wyzwanie, z jakim w najbliższym czasie przyjdzie się zmierzyć organizacjom pozarządowym, to będzie nim chyba właśnie mądre, niezależne i skupione wyłącznie na dobru wspólnym towarzyszenie nowej władzy w przywracaniu demokratycznych standardów, gdy wiadomo, że żadna władza nie jest wolna od pokus naginania ich.
Mogę sobie tylko wyobrażać, jak trudno będzie patrzeć z bliska na ręce komuś, z kim się człowiek tak bardzo utożsamia.
Katarzyna Sadło – trenerka, konsultantka i autorka publikacji poradniczych dla organizacji pozarządowych. Była wieloletnia prezeska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Związana także z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca i Stowarzyszeniem Dialog Społeczny. Członkini zarządu Fundacji dla Polski.
Źródło: informacja własna ngo.pl