Po co nam dziś media? Kinga Białek: Zacznijmy od edukacji medialnej w szkole
Pytamy: po co nam dziś media? Moja odpowiedź jest przewrotna: są nam po to, do czego zaprojektujemy ich rolę w społeczeństwie. Zacznijmy od szkoły.
Wraz z Grupą do Spraw Wyzwań Cyfrowych i Stowarzyszeniem Gazet Lokalnych zapraszamy do dyskusji w portalu o tym, po co nam dziś media. Przez najbliższe tygodnie ukazywać będą się teksty, których autorzy i autorki – zarówno z organizacji społecznych, jak i mediów – będą szukać odpowiedzi na to pytanie. Na komentarze do 2 tys. znaków czekamy również pod adresem: redakcja@portal.ngo.pl
Wyniki badania przeprowadzonego przez Grupę Do Spraw Wyznań Cyfrowych „Skąd Polki i Polacy czerpią informacje do podejmowania decyzji w sprawach lokalnych” zapewne są najciekawsze dla medioznawców i aktywistów zajmujących się bezpośrednio wpływem dyskursu na życie społeczne. Dla mnie, reprezentantki Szkoły Edukacji PAFW i UW, instytucji zajmującej się kształceniem przyszłych nauczycieli, oczywiście najważniejszy jest aspekt edukacyjny. Nie tylko dlatego, że rozumienie funkcjonowania współczesnych mediów i trening korzystania z nich jest (a na pewno byc powinien) obowiązkowym elementem kształcenia w szkole XXI wieku. Teraz jednak chciałabym się zastanowić nad tym, jaką rolę mogą odgrywać nauczyciele i nauczycielki.
Wyniki badania i co z nich może wynikać
Autorzy badania dość dużo miejsca poświęcili nie tylko na to, by zdefiniować i opisać najważniejsze dla wspólnot lokalnych tematy, ale także, by odnaleźć źródła informacji o nich. To nie tylko media i serwisy newsowe, ale także osobiste kontakty wpływają na opinie i decyzje. Lista osób ważnych dla respondentów obejmowała bliskie osoby niepubliczne (np. rodzinę, sąsiadów, znajomych – także internetowych), jak i osoby publiczne (np. nauczycieli, aktywistów, dziennikarzy). Bardzo ciekawe wnioski wynikają z pytania: „Jak bardzo należy się liczyć z opinią tych osób w ważnych sprawach lokalnych?”. Badani mieli ocenić w skali 1-5 ważność opinii wskazanych na liście osób w procesie podejmowania decyzji. Zarówno dla respondentów zamieszkujących w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców, jak i większych, najważniejsze osoby to bliska rodzina i nauczyciele (wskazanie dla rodziny to 4,38 w mniejszej miejscowości i 4,43 w większej, a dla nauczycieli odpowiednio 4,29 i 4,06).
Zatem – dla osoby zajmującej się kształceniem nauczycieli i szeroko pojętą edukacją wnioski nasuwają się same: potencjał wynikający z takiej oceny zaufania należy wykorzystać!
Uczenie (się) w rodzinie i szkole
Nie od dziś wiadomo, że szkoła i środowisko domowe mają ogromny wpływ na kształtowanie postaw dzieci i młodzieży, choć w wielu wypadkach te dwa kręgi wpływu realizują odmienne cele. W dość oczywisty sposób szkoła ma być platformą budowania postaw obywatelskich i prospołecznych, a w domu realizuje się raczej wartości indywidualne, nawet jeśli są zbliżone do tych promowanych w szkole. To może (choć nie musi) prowadzić do konfliktu wartości na linii dom-szkoła.
W tym konflikcie nauczyciele często ustępują pola rodzinie. Zadaniem nauczycieli, raczej realizowanym w mniejszym lub większym stopniu, jest uczenie korzystania z narzędzi do analizy dyskursu medialnego, ale często są to ćwiczenia laboratoryjne, oderwane od uczniowskiego “tu i teraz”.
W szkole rzadko omawia się tematy aktualne, zapewne także ze strachu przed oskarżeniami o “ideologizację”, “indoktrynację” lub po prostu brak obiektywizmu. Konsekwencją jest często całkowita rezygnacja z omawiania w klasie tematów głośnych i trudnych, wrażliwych społecznie czy po prostu obecnych w mediach.
Te tematy siłą rzeczy pojawiają się w dyskursie rodzinnym – to właśnie wskazywani przez badanych “bliscy” stają się źródłem wiedzy i najważniejszym elementem opiniotwórczym. Badanie Grupy ds. Wyzwań Cyfrowych nie odnosiło się bezpośrednio do dzieci i młodzieży, ale można domniemywać, że oni także czerpią wiedzę o świecie i aktualnościach z kręgu rodzinnego.
Spróbujmy teraz przyjrzeć się sednu problemu: z jednej strony mamy środowisko gotowe do dawania wiedzy o świecie, ale niekoniecznie dobrze do tego przygotowane (rodzina), z drugiej środowisko ludzi posiadających narzędzia analityczne, ale niechcących wchodzić w dyskurs (szkoła). To oczywiście może prowadzić do pogłębiania dezinformacji, ale może być także gotowym do wykorzystania potencjałem.
Synergia domu i szkoły w edukacji medialnej
W tym kontekście warto pomyśleć o tym, jak ułatwić spotkanie dwóch środowisk: domu i szkoły w kontekście rozwijania kompetencji medialnych, tak, aby każde z nich mogło realizować swoje cele i zadania.
Z perspektywy nauczycieli najważniejsze zadanie to oczywiście kształcenie dobrych nawyków: krytycznej analizy przekazów medialnych, hierarchizowania treści (także przekazywanych za pośrednictwem portali społecznościowych) czy weryfikowania przekazów. Lekcje w szkole to przede wszystkim ćwiczenie warsztatu – uczymy JAK czytać. Dla rodziców ważny może być sam dobór treści – chcą mieć wpływ na to, CO czytają ich dzieci.
W tej sytuacji warto rozszerzyć spektrum oddziaływania szkoły i włączyć rodziców w kształcenie kompetencji medialnych.
Mądre „zadanie domowe”
Oczywiście, nauczyciele ani nie odpowiadają za to, co umieją rodzice ich uczniów, ani nie mogą wywierać bezpośredniego wpływu na to, co dzieje się w ich domach. Jednak mogą zaplanować takie „prace domowe”, które będą praktycznym ćwiczeniem umiejętności zdobytych w szkole. Jedną z najprostszych propozycji jest zaplanowanie dla uczniów we współpracy z rodzicami śledzenia informacji o jednym wydarzeniu w kilku mediach – telewizyjnych wiadomościach, prasie jakościowej czy wreszcie na „wallach” znajomych na portalach społecznościowych. Jeśli dorośli będą współuczestniczyć w tym zadaniu, sami także skorzystają z dostarczonych przez nauczycieli narzędzi.
Może to być doskonała okazja do tego, by zastanowić się nad tym, jakie elementy przekazu budzą emocje (i jakie) oraz na czym polega różnica między poszczególnymi mediami. Nie potrzeba do tego wiedzy specjalistycznej – narzędzia dostarczy nauczyciel (niekoniecznie tylko na języku polskim czy WOS-ie), rodzice mogą po prostu podzielić się własnym doświadczeniem z dzieckiem. Kto wie, może także uda się im pogłębić własne umiejętności?
Projekt naprawdę międzypokoleniowy
W wielu miejscach w Polsce szkoła od zawsze pełniła funkcję centrum kulturalnego. Z dużą szkodą dla społeczności lokalnych – nie jest tak wszędzie. Obecność rodziców w szkole to często po prostu „bieg po nauczycielach” przy okazji wystawiania ocen. Oczywiście, nie wynika to ze złej woli ani nauczycieli, ani rodziców. Winny jest często pośpiech i zaangażowanie w pracę. A czasem – rodzice po prostu nie do końca orientują się w tym, co się dzieje na co dzień za drzwiami szkolnej klasy.
A tymczasem dzieje się dużo. Nauczyciele i nauczycielki realizują wiele inicjatyw i projektów, także związanych z edukacją medialną. Warto do planowania takiego projektu zaangażować także rodziców. Nie chodzi nawet o codzienny, obciążający współudział, ale raczej o wspólne ustalanie priorytetów, czy choćby poinformowanie rodziców o celach przedsięwzięcia. Brzmi to banalnie, ale doświadczenia wielu nauczycieli potwierdzają, że to działa. Taka edukacja (prowadzona równolegle w domu i szkole lub tylko w szkole z pełną świadomością rodziców) jest dużo skuteczniejsza.
Debaty lokalne – po prostu spotkanie ludzi
Ostatnia rzecz mniej ma może wspólnego z mediami jako takimi, ale raczej jest głosem w sprawie partycypacji. Respondenci w badaniu Grupy ds. Wyzwań Cyfrowych aż w 25% wypadków unikali odpowiedzi o ważną ich zdaniem kwestię lokalną. Z czego wynika ta niechęć do wypowiedzi? Zapewne z różnych przyczyn, jedną z nich jest (jak zauważają autorzy badania) niechęć do lokalności jako takiej – wynikająca być może z braku zainteresowania, a może z rozczarowania. Szkoła jest „bijącym sercem” wspólnoty lokalnej, jeśli społeczność szkolna jest zdezintegrowana, z dużym prawdopodobieństwem odzwierciedla stan całej wspólnoty.
A przecież szkoła opiera się na takich zasadach, jakie powinny reprezentować wspólnoty lokalne, co więcej powinny stać się dla dzieci laboratoriami współżycia z innymi. Warto ten potencjał wykorzystywać, zapraszając właśnie do szkoły mieszkańców chcących załatwiać lokalne sprawy. Na internetowym forum łatwiej dać się ponieść negatywnym emocjom niż podczas spotkania z żywymi ludźmi.
Takie spotkania pozwalają zachować dystans wobec rozemocjonowanych doniesień medialnych, dają też szansę wypowiedzi wszystkim – inaczej niż na przykład artykuł w gazecie. Dobrze włączać także dzieci i młodzież i dać im głos. Tylko prawdziwa partycypacja może nauczyć odpowiedzialności – na wielu polach.
Debata, w której bierzemy udział, dotyczy mediów i ich roli. Pytamy: po co nam dziś media?
Moja odpowiedź jest przewrotna: są nam po to, do czego zaprojektujemy ich rolę w społeczeństwie. Zacznijmy od szkoły.
Ja, polonistka, nie byłabym sobą, gdybym nie zacytowała jakiejś książki. Kilka lat temu zachwyt krytyków i czytelników wzbudziła książka „Przegląd końca świata” Miry Grant – opowieść o nastoletnich reporterach w Ameryce owładniętej apokalipsą zombie. Zombie nam nie grożą, ale współczesny świat dostarcza nam wielu powodów do niepokoju. Jak powiedział jeden z bohaterów powieści: „Lęk uświęca wszystkie środki”. Często pełne emocji doniesienia medialne budują złudne poczucie bezpieczeństwa – szukamy grupy wsparcia silniej niż prawdy o świecie. Wydaje nam się, że dzięki oceanowi informacji wiemy o świecie wszystko. Tymczasem dobrze wykształcona postawa krytycyzmu pozwala zapanować nad lękiem, także nad samonapędzającym się mechanizmem zalewu newsów. Posłuchajmy bohaterów “Przeglądu końca świata”: „Mieliśmy świat pełen możliwości i zmniejszyliśmy go tak bardzo, jak byliśmy w stanie. Czujecie się bezpieczni?”.
Dr Kinga Białek – polonistka i hebraistka, z pracą w szkole związana od 2007 roku. Od 2015 roku pracuje w Szkole Edukacji PAFW i UW jako dydaktyczka literatury i języka polskiego oraz tutorka. Współpracując z Instytutem Badań Edukacyjnych i Centralną Komisją Egzaminacyjną, miała okazję uczestniczyć w pracach różnych zespołów badawczych, zajmujących się badaniami międzynarodowymi (PISA i PIRLS) oraz krajowymi (m. in. Diagnoza kompetencji trzecioklasistów, Szkoła Samodzielnego Myślenia). Interesuje ją wszystko, co jest związane z nowoczesną, efektywną i wartościową dydaktyką języka polskiego. Angażuje się także w projekty związane z podnoszeniem jakości kształcenia nauczycieli. Współpracowała z Ośrodkiem Rozwoju Edukacji i Mazowieckim Samorządowym Centrum Doskonalenia Nauczycieli.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.