Powiązanie walki o władzę z polityką edukacyjną niszczy oświatę. Już sto lat temu stwierdzili to Holendrzy, co stało się przyczyną zbudowania systemu edukacji w oparciu o szkoły prowadzone przez inne organy niż państwowe czy samorządowe. Autonomia szkół jest chroniona w politykach wielu krajów.
Estera Flieger w podsumowaniu debaty o nowym ministrze edukacji napisała, iż wnioski są bardzo smutne: problem z polską szkołą mamy od dawna i nie należy liczyć, że rozwiąże je obecny nowy minister.
Proponuję nieustannie, abyśmy to my – ludzie III sektora, zaczęli bardziej aktywnie rozwiązywać problemy oświaty, tworząc obywatelską politykę edukacyjną. Zacznijmy od marzeń.
Marzenia, to stara i sprawdzona metoda. Wystarczy przypomnieć, iż w najtragiczniejszych czasach II wojny światowej program wychowawczy Szarych Szeregów był oparty na myśleniu, co ma być nie tylko dziś i jutro, ale i pojutrze. Władysław Tatarkiewicz napisał swoją książkę „O szczęściu” w czasie wojny. To była ucieczka w marzenia. Moja matka, gdy przyjechała do obozu koncentracyjnego, to zastała w nim nauczycielki – więźniarki, które dla młodych dziewczyn na najwyższej pryczy organizowały zajęcia edukacyjne, a w ich trakcie zachęcały do myślenia o tym, co będzie po wojnie. To tam moja matka podjęła decyzję, że zostanie architektem, aby odbudowywać z ruin Warszawę. Marzenia pozwalały przetrwać.
Mamy trudny czas. Proponuję – po tym, jak wypowiadaliśmy się o nowym – porozmawiać o przyszłym wymarzonym ministrze edukacji.
Powiązanie walki o władzę z polityką edukacyjną niszczy oświatę
Moim marzeniem jest przede wszystkim to, aby minister edukacji nie był politykiem partyjnym delegowanym na funkcję ministra przez określoną opcję polityczną, która rządzi. Celem każdej partii jest przede wszystkim władza, co powoduje, że dobro uczniów mniej się liczy, interes społeczny podporządkowywany jest interesowi partii. Skutkiem wykorzystywania oświaty do celów politycznych jest brak stabilności polityki edukacyjnej, powiązany z częstymi zmianami ministrów.
Wypracowana i spójna, choć zawierająca szereg błędów, reforma ministra Handkego była zmieniana przez każdego kolejnego ministra.
Obecny minister jest trzynastym w ciągu ostatnich dwudziestu lat! Żaden nie chciał kontynuować reformy wprowadzonej wcześniej, każdy chciał odcisnąć swój znak na szkolnictwie. W efekcie mamy chaos i dysfunkcjonalność w oświacie.
Powiązanie walki o władzę z polityką edukacyjną niszczy oświatę. Już sto lat temu stwierdzili to Holendrzy, co stało się przyczyną zbudowania systemu edukacji w oparciu o szkoły prowadzone przez inne organy niż państwowe czy samorządowe.
Autonomia szkół jest chroniona w politykach wielu krajów.
Pomarzymy wspólnie?
W czasie wyjazdu studyjnego do Walii, zrealizowanego w ramach programu Leonardo da Vinci, dowiedziałam się, iż jest możliwe, aby partie porozumiały się co do założeń reformy i wyboru ministra. W efekcie w Walii reformę systemu edukacji wprowadzała jedna minister – Jane Davidson, pełniąc tę funkcję niezmiennie przez dziesięć lat. Marzy mi się, abyśmy i my mieli ministra wybranego w drodze porozumienia ponadpartyjnego. Jak to technicznie zrobić?
Pomarzmy wspólnie. Wiem, że w różnych gremiach prowadzone są prace nad programami naprawy naszego państwa. Zastanówmy się, jak wybrać ministra naszych marzeń. Ja w moich marzeniach mogę sobie wyobrazić i taką sytuację, iż szefem resortu edukacji zostawać się będzie w wyniku wyboru przez powiatowe i gminne rady oświatowe.
Ja bowiem marzę o tym, aby polityka edukacyjna w Polsce była współtworzona oddolnie i marzę o tym, że będziemy mieli rady oświatowe, tak jak zaczynamy mieć rady seniorów czy rady młodzieżowe. Potrzebna jest samoorganizacja na poziomie gmin, powiatów i województw. Od ponad dwudziestu lat mamy wpisane w ustawę oświatową takie rady. Póki co, jest to prawo martwe.
Marzę o ministrze, który w praktyce swojego działania oprze się na konstytucyjnej zasadzie pomocniczości. A także, na poważnie potraktuje prawo rodziców do decydowania o wychowaniu i edukacji swojego dziecka. I będzie wiedział, że rodzice są różni, mają różne poglądy, w różne rzeczy wierzą. Ale jest coś, co wszystkich rodziców łączy – kierują się przede wszystkim miłością i dobrem swojego dziecka. Różni inni mogą kierować się różnymi interesami. Rodzice kierują się interesem dziecka.
Marzy mi się minister, który będzie wiedział o tym, iż słowo „minister” znaczy po łacinie „służący”. I będzie chciał być takim służącym, który zorganizuje przestrzeń dla tworzenia edukacji przez tych, którzy są odpowiedzialni za prowadzenie szkół. I będzie im służył i wspierał różne organy prowadzące – i te samorządowe, i te pozarządowe, a nawet i prywatne osoby prowadzące szkoły.
Będzie bowiem wiedział, że różnorodność jest wartością stymulującą poszukiwanie nowatorstwa i kreującą lepszą jakość.
To są marzenia na przyszłość. Ale mam też marzenia w stosunku do obecnego nowego ministra.
Porozmawiajmy. Jak w rodzinie
Marzy mi się, że obecny minister w swoim działaniu zrozumie przestrogę z Księgi Amosa i będzie szukał dobra, a nie zła. A także, że będzie pamiętał słowa Pawłowe „Zło dobrem zwyciężaj”, powtarzane przez wielu, w historii współczesnej Polski najbardziej dobitnie przez księdza Jerzego Popiełuszkę. Marzy mi się, że obecny minister, zgodnie z sugestią z Kazania na górze, będzie chciał pokój czynić. Tylko minister łączący, przezwyciężający podziały, ma szansę stać się dobrym ministrem.
Dobrą politykę edukacyjną można bowiem tworzyć tylko w consensusie, ponad podziałami.
To tak jak w rodzinie. Nie da się wychować szczęśliwych dzieci, jeśli rodzice się kłócą. Dla dobra wszystkich naszych dzieci w Polsce musimy się pogodzić, „usiąść przy stole” i rozmawiać. A minister powinien przede wszystkim słuchać i godzić sprzeczne interesy, poglądy, wybierać to, co jest wspólne. A nie wymyślać własne projekty. Tak widzę najważniejszą rolę ministra edukacji w obecnej chwili w Polsce.
Wielką szansą jest teraz pandemia. Przezwyciężenie Covida-19 jest tym, co może zjednoczyć. Dlatego po raz kolejny proszę ministra edukacji o wydanie rozporządzenia zmieniającego ramowe plany nauczania tak, aby łatwiej było organizować „bańki szkolne”. „Bańki szkolne” to pomysł na szkoły w pandemii. W połowie sierpnia została złożona w MEN petycja tego dotycząca.
W imieniu ponad pięciuset tysięcy nauczycieli, milionów rodziców i uczniów proszę też o okrojenie podstawy programowej. Przestańmy żyć w kłamstwie, że jest możliwe realizowanie tej samej podstawy programowej, która była realizowana w edukacji stacjonarnej teraz w edukacji zdalnej. Nie jest możliwe.
Bańki szkolne: Czwarta droga edukacji. Czy COVID-19 wymusi uzdrowienie oświaty?
Najważniejsze jest nauczenie naszej młodzieży wiary w to, że życie publiczne może odbywać się w prawdzie. Najwspanialsze patriotyczne teksty w najlepszych podręcznikach niczego nie nauczą, jeżeli życie będzie uczyło czego innego.
Powtórzę to jeszcze dobitniej. Jeżeli minister będzie uczył swoim przykładem lekceważenia prawdy, to najbardziej patriotyczne teksty pozostaną martwą literą i kpiną z tych, którym jesteśmy winni wdzięczność za wolność. Młodzież ma naturalną potrzebę życia w prawdzie. I o tym wiedzą dobrzy nauczyciele. Pora, aby dowiedzieli się wszyscy.
Alina Kozińska-Bałdyga – działaczka społeczna łącząca wiedzę archeologiczną, organizacji i zarządzania, nauk społecznych zdobytą w czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim i w Szkole Nauk Społecznych IFIS PAN oraz doświadczenie uczenia w liceach ogólnokształcących i Kolegium Nauczycielskim we wdrażaniu zmian w oświacie. Promotorka szkoły prowadzonej przez stowarzyszenie rozwoju wsi i modelu szkoły/przedszkola jako wielofunkcyjnego ośrodka rozwoju wsi. Prezeska Federacji Inicjatyw Oświatowych, organizacji tworzącej obywatelską politykę edukacyjną opartą na współpracy organizacji pozarządowych i samorządów. Wiceprezydentka Związku Dziewcząt i Kobiet Chrześcijańskich Polska YWCA oraz Przewodnicząca Rady Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej ATRIUM. Obecnie pracuje nad przygotowaniem programu odbudowy kraju po pandemii w oparciu o połączenie edukacji z mieszkalnictwem i odnawialnymi źródłami energii. Prywatnie babcia 5 wnucząt. Motywuje ją do pracy hasło: "Aby nasze wnuki mogły mieć wnuki".
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.