Nowy minister, nowa edukacja? Podsumowanie debaty portalu ngo.pl
Wspólnym mianownikiem pięciu tekstów, które opublikowaliśmy, są dwa bardzo smutne wnioski: problemy polskiej szkoły nie zaczęły się raptem wczoraj, a nic nie wskazuje na to, że rozwiąże je Przemysław Czarnek.
„Zwierzęta to wiedzą, dziki to wiedzą, a my nie wiemy. My zatraciliśmy instynkt samozachowawczy jako gatunek, już nie mówię, jako chrześcijanie. Idź i pracuj, jeździj na traktorze, na kombajnie, ucz się, rób karierę. Kariera w pierwszej kolejności, a później może dziecko. Prowadzi to do tragicznych konsekwencji. Pierwsze dziecko rodzi się nie w wieku 20-25 lat, tylko w wieku 30 lat. Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile tych dzieci można urodzić? To są konsekwencje tłumaczenia kobiecie, że nie musi robić tego, do czego została przez pana Boga powołana” – zagadka: z którego roku pochodzę te słowa? Nie zostały wypowiedziane w XIX wieku. Ani w latach 50. ubiegłego stulecia. To fragment wykładu wygłoszonego przez dr. hab. Przemysława Czarnka na KUL rok temu.
Suma wszystkich strachów Przemysława Czarnka
Kiedy Przemysław Czarnek został szefem połączonych resortów edukacji i nauki, Bartłomiej Sienkiewicz i Borys Budka z PO przekonywali, że to tzw. temat zastępczy. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL mówił o „prowokacji”. W ocenie wymienionych wyżej polityków była to próba odwrócenia uwagi od sytuacji pandemicznej, piłka rzucona przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do zabawy w mediach społecznościowych.
Możemy nast. tygodnie poświęcić p. Czarnkowi na tt, spełniając życzenie J. K aby nie zajmować się rozkładem państwa, bezradnością władzy wobec COVID, nadchodzącym kryzysem gospodarczym, klimatem itp.
— Bartłomiej Sienkiewicz (@BartSienkiewicz) October 3, 2020
Tylko po co?
Nic bardziej mylnego. Bo ani edukacja nie jest rzeczą błahą, ani wybór nowego ministra grą obliczoną na doraźny efekt lub tym bardziej przypadkiem. To element większego projektu, który prawica realizuje od lat na poziomie polityki historycznej: pełnej kontroli narracji, przestrzeni symbolicznej, czemu podporządkowana jest wymiana kadr w instytucjach kultury. Przed nowym ministrem stoją konkretne zadania wygonienia ze szkół i uniwersytetów potwora gender i „ideologii LGBT+” oraz tzw. pedagogiki wstydu i Karola Marksa, a także spacyfikowania nauczycieli i wykładowców, którzy wobec rządu są często krytyczni. „Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” – Przemysław Czarnek wyraził się jasno w TVP podczas kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, w którego sztabie pracował.
Dlatego pierwszą decyzją, jaką podjął po wejściu do ministerialnego gabinetu, było zwolnienie Aliny Sarneckiej, dyrektorki Departamentu Podręczników, Programów i Innowacji: nie oszukujmy się – bynajmniej nie chodzi o odchudzenie podstawy programowej. Zwłaszcza że zaraz potem zapowiedział przejrzenie podręczników historii i WOS-u (bynajmniej nie w poszukiwaniu literówek), a także wprowadzenie do kanonu lektur dzieł Jana Pawła II. Kiedy przez Polskę przetacza się fala protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22.10, w których doszukuje się satanizmu, straszy rektorów, a jego groźby to „najbardziej brutalna ingerencja w wolność akademicką po 1989 roku”, jak pisał w Oko.press Adam Leszczyński.
Na liście priorytetów ministra Czarnka na próżno szukać znikających z systemu nauczaniu zdalnego uczniów i uczennic oraz problemów, z którymi w pandemii muszą mierzyć się nauczyciele i dyrektorzy szkół. Nie sposób przypomnieć sobie choćby jednej jego wypowiedzi o katastrofie psychiatrii dziecięcej. „Kluczowym wyzwaniem będzie więc zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i komfortu nauczycielom, rodzicom i uczniom, którzy są niepewni tego, jak wyglądać będą najbliższe tygodnie. Przemysław Czarnek niestety większości z nich kojarzy się z ostrymi wypowiedziami i zaangażowaniem w spory kulturowe, a nie pomysłem na zarządzenie systemem edukacji” – podsumowała Karolina Olejak z Klubu Jagiellońskiego.
„Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie”
Ponieważ „Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie”, a – jak zauważyła Alina Kozińska-Bałdyga – „każda organizacja pozarządowa jest organizacją edukacyjną – jeśli nawet nie zajmuje się edukacją formalną ani pozaformalną, to samym swoim istnieniem uczy bycia aktywnym obywatelem demokratycznego kraju poprzez praktykę działania”, o nowym szefie połączonych resortów edukacji i nauki debatowaliśmy w październiku w portalu ngo.pl. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości: to nie jest temat zastępczy. Zresztą zrozumiał to Bartłomiej Sienkiewicz, który zmienił ton wypowiedzi o ministrze.
Wspólnym mianownikiem pięciu tekstów, które opublikowaliśmy, są dwa bardzo smutne wnioski: problemy polskiej szkoły nie zaczęły się raptem wczoraj, a nic nie wskazuje na to, że rozwiąże je Przemysław Czarnek.
„Tymczasem edukacja w Polsce jest w tak opłakanym stanie, że nie ma już czasu na słabych ministrów. Potrzebny jest wizjoner lub wizjonerka z pomysłem, rozumieniem współczesnej szkoły, chęcią współpracy z uczelniami wyższymi. Osoba otwarta na nowoczesne metody pracy, chętna do dialogu i konsolidacji środowiska, umiejąca i chcąca współpracować ze związkami zawodowymi” – napisała Aleksandra Dulas, która zwróciła również uwagę na społeczne konsekwencje nominacji dla Czarnka: podzieli i tak już mocno podzielone społeczeństwo, a co więcej społeczność uczniowską, której część zresztą zaprotestowała przeciw zmianom w resorcie, łamiąc przy tym stereotyp o niezaangażowanej młodzieży.
Co dalej?
O wartości portalowej debaty stanowi fakt, że nie ograniczała się do krytyki, bo wzięli w niej udział praktycy i praktyczki. Zaproszeni autorzy i autorki szukają rozwiązań, pokazują, co można . I zaczynają od podstaw: wymagać i organizować się.
„Dlatego uważam, że Przemysława Czarnka nie należy odrzucać ani lekceważyć. Trzeba od niego wymagać pomysłów na ratowanie polskiej szkoły, wsparcie nauczycieli i dyrektorów placówek oświatowych, konkretnych działań, takich jak zawieszenie wprowadzenia czwartego egzaminu ósmoklasisty. Wypowiadać się w mediach, pisać petycje, organizować wymianę myśli, pozwalać w placówkach nauczycielom wykonywać zawód zgodnie z prawem, które obejmuje także ich wolność sumienia (…). Czy z takim ministrem, czy z innym, wszyscy w oświacie, a już szczególnie dyrektorzy i nauczyciele, wciąż mają szansę zachowywać się przyzwoicie” – punktował Jarosław Pytlak.
Alina Kozińska-Bałdyga dodawała: „Minister Czarnek deklaruje współpracę z rodzicami. Warto, aby ci związani z III sektorem organizowali się w NGO rodzicielskie, zwiększając skuteczność rodzicielskiego lobbingu na ministrów edukacji. Ciągle niewykorzystana jest możliwość tworzenia gminnych, powiatowych i wojewódzkich rad oświatowych wpisana do ustawy oświatowej w reformie z 1999 roku. Dobrze by było, abyśmy jako III sektor zainicjowali tworzenie tych rad”.
Bo najgorzej to załamać ręce i dać się zastraszyć. Jedno jest pewne: przed nami bardzo ważna, praktyczna lekcja WOS-u.
Więcej w tekstach, które polecamy uwadze naszych Czytelników i Czytelniczek.
Estera Flieger – redaktorka naczelna publicystyki w portalu organizacji pozarządowych ngo.pl, dziennikarka, przez blisko cztery lata związana z „Gazetą Wyborczą”, współpracuje z Oko.press, gdzie pisze o polityce historycznej oraz magazynem „Dziennika Gazety Prawnej”, publikowała w „The Guardian”, „Newsweeku Historii”, „Kulturze Liberalnej”, "Rzeczpospolitej", "Krytyce Politycznej" i serwisie Notes From Poland.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.