Machnowska-Góra, Kolankiewicz: Kultura uspołeczniona będzie doceniona
O nowych zadaniach, priorytetach we wspieraniu organizacji kulturalnych, lokalnych centrach, zmianach w miejskiej polityce lokalowej i nie tylko - rozmawiamy z Aldoną Machnowską-Górą, Dyrektorką Koodrynatorką ds. kultury i komunikacji społecznej oraz Ewą Kolankiewicz, Pełnomocniczką Prezydenta ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Chciałabym porozmawiać o obietnicach wyborczych dotyczących organizacji pozarządowych, które pojawiły się w programie Rafała Trzaskowskiego i trochę je „rozpakować”. Ale zanim do tego przejdziemy może ustalmy, czym się zajmujesz jako dyrektorka koordynatorka ds. kultury i komunikacji społecznej? Jaki jest podział zadań między Tobą a Centrum Komunikacji Społecznej?
Aldona Machnowska-Góra, dyrektorka koordynatorka ds. kultury i komunikacji społeczne: – Te dwa nowe stanowiska dyrektorek koordynatorek (została także powołana dyrektorka koordynatorka ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni – przyp. red) są tzw. stanowiskami pionowymi, takimi jak wiceprezydenci. Jesteśmy członkiniami Zarządu Miasta, a jednocześnie każda z nas ma pod sobą biura i zadania międzybiurowe. Ja odpowiadam za kulturę i Centrum Komunikacji Społecznej. Taka organizacja pracy urzędu wynika z tego, że według deklaracji prezydenta Trzaskowskiego sprawy, którymi się zajmujemy są dla niego priorytetowe, przynajmniej w pierwszym okresie urzędowania. Ale nie wchodzę w kompetencje dyrektorów biur, raczej współpracujemy pomiędzy biurami a zarządem i panem prezydentem.
Ewa Kolankiewicz, dyrektorka Centrum Komunikacji Społecznej: – A ja, póki co, cały czas jestem Pełnomocniczką Prezydenta ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi. To jest niezależna funkcja.
Trzy kierunki wsparcia organizacji
Jednym z punktów programu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, dotyczących kultury i organizacji pozarządowych, było zwiększenie budżetu na projekty kulturalne organizacji o 5%. W jakiej perspektywie?
A.M-G: – To nie jest obietnica wyborcza, tylko deklaracja zachowania tego, co jest. Dzisiaj w Programie współpracy z organizacjami pozarządowymi jest zapis mówiący, że co roku środki na organizacje pozarządowe mają wzrosnąć o 5%. Także to nic nowego, jedynie deklaracja zachowania tego niewielkiego wzrostu. I nie o sam wzrost kwot na konkursy dla organizacji pozarządowych chodzi w naszym programie wyborczym.
Tylko?
A.M-G: – W programie Pana Prezydenta można wskazać trzy kierunki wsparcia organizacji.
Po pierwsze, jest mowa o tym, że kultura uspołeczniona, „robiona” oddolnie, będzie miała specjalne miejsce w mieście. Chodzi o wypracowanie różnych mechanizmów, które doprowadzą do powstawania niepublicznych instytucji kultury, czyli takiej profesjonalizacji sektora, która da organizacjom kulturalnym stabilizację i pewność działania potrzebną do prowadzenia takich instytucji. To się już dzieje, ponieważ wieloletnie programy już od kilku lat funkcjonują w Warszawie, a wraz z nimi konkursy na wspieranie stałej działalności organizacji kulturalnych.
W 2018 r. został rozstrzygnięty pierwszy konkurs z inicjatywy organizacji pozarządowych na społeczną instytucję kultury. To jest pilotaż. Zobaczymy, jak to będzie działało, ale wydaje się, że to jest kierunek, w którym chcielibyśmy podążać.
Po drugie, uważamy, że potrzebna jest jeszcze jedna forma wsparcia kierowana do organizacji profesjonalnie zajmujących się w Warszawie szczególną działalnością, jaką jest organizacja festiwali. Specyfiką Warszawy jest to, że większość dużych prestiżowych, profesjonalnych festiwali organizują i produkują organizacje pozarządowe. Pewnie niewiele osób sobie zdaje sprawę, że za znanymi, markowymi już nazwami festiwali kryją się organizacje pozarządowe, fundacje albo stowarzyszenia.
I po trzecie, chcemy oczywiście zachować wsparcie dla organizacji mniej profesjonalnych, wymagających mniejszego finansowania. Dla całej sfery małych projektów, czasami może mniej trwałych, jednorazowych czy cyklicznych.
Kultura nie tylko perspektywy centrum
Następne hasło z programu wyborczego to centra lokalne w 18 dzielnicach.
A.M-G: – To jest kierunkowe sformułowanie. Nie chcemy myśleć o kulturze tylko z perspektywy centrum miasta, Śródmieścia, ale też dzielnic oddalonych od centrum.
Centra lokalne to jest program, który jest tworzony w Warszawie od kilku lat. Najpierw obejmował działania architektoniczne. Chodziło o wykorzystanie potencjału miejsc, w których mieszkańcy gromadzą się w sposób naturalny. Zrobiono plany, skonsultowano je.
Czy w tworzeniu, prowadzeniu tych miejsc jest przewidziany udział organizacji społecznych?
E.K.: – Tam jest przewidziany udział wszystkich. To mają być miejsca, w których gromadzą się mieszkańcy, więc w sposób naturalny są też organizacje pozarządowe. Organizacje mogły brać udział w konsultacjach społecznych dotyczących tych miejsc i niektóre były bardzo aktywne.
A.M-G.: – Już w tej chwili istnieje w Warszawie sieć takich miejsc. W potocznym rozumieniu centrami lokalnymi mogą być biblioteki, CAL-e, MAL-e i jeszcze domy kultury. Nie tworzymy nowego systemu z nową nazwą, chodzi tylko o to, żeby pamiętać, że takie działania wymagają wsparcia, finansowania. Ale to nie wyklucza i jest jasne, że w Warszawie jest kilka dzielnic, w których nie ma domu kultury, miejsca z salą widowiskową czy przestrzenią na działania performatywne, widowiskowe, gdzie większa grupa osób może się spotkać. Trzeba o te dzielnice zadbać. Najprościej rzecz mówiąc i bardzo technicznie: wybudować tam dom kultury albo być może znaleźć miejsce, które wystarczy wyremontować, przystosować.
W zeszłym roku zostały wypracowane zasady współpracy między domami kultury a organizacjami pozarządowymi. Zarzewiem tego dokumentu było kilka domów kultury, które dość prężnie współpracują z organizacjami i miały wypracowane swoje zasady. Czy z zaproponowanych rekomendacji korzystają już inne domy kultury?
A.M-G.: – W Warszawie są progresywne domy kultury, które świetnie działają i współpracują z organizacjami pozarządowymi. To się dzieje bez względu na to, czy jest jakiś dokument ogólnomiejski czy nie. Są domy kultury na etapie aspirowania, czyli uczenia się, w jaki sposób to robić. Na poziomie deklaracji są na „tak”, ale jeszcze nie rozeznały lokalnej przestrzeni rozwoju i współpracy z liderami czy organizacjami pozarządowymi. Są też domy kultury bierne, czyli takie, które stoją na stanowisku „Jesteśmy otwarci w sferze deklaracji. Jak będzie trzeba, to będziemy to realizować, ale nikt do nas nie przychodzi, u nas nie ma organizacji pozarządowych”. Jeszcze nie rozumieją, że to jest system, który wymaga od nich zmiany i aktywności.
E.K.: – Anna Michalak, Pełnomocniczka Prezydenta m. st. Warszawy ds. Edukacji Kulturalnej, która zajmowała się tworzeniem tego dokumentu, pracowała ze wszystkimi stołecznymi domami kultury, więc oni wszyscy przynajmniej mają świadomość i wiedzę o tych rekomendacjach. Wiedzą także, kto jest bardziej zaawansowany we współpracy, czyli do kogo się skierować, jeżeli chcą poznać jakieś tajniki, jak coś zrobić.
A.M.-G.: – W Warszawie toczy się obecnie proces, który zgodnie z programem Hausnera [jeden z programów operacyjnych do Programu Rozwoju Kultury w Warszawie przygotowany przez prof. Jerzego Hausnera – przyp. red] został wskazany jako pewien kierunek: aby jedyny obecnie ogólnomiejski i niedzielnicowy dom kultury, czyli Staromiejski Dom Kultury stał się miejscem, które będzie współpracowało, szkoliło i przekazywało dobre praktyki do innych domów kultury w mieście. Trwają rozmowy, trwa przekształcanie Staromiejskiego Domu Kultury, zmienił się statut, przed nami kolejne kroki.
Nastolatek w samorządzie
Kolejny temat, który pojawił się w kampanii wyborczej to wprowadzenia wysokiej jakości edukacji obywatelskiej i samorządowej. Jak to ma w praktyce wyglądać?
E.K.: – Ten program, „Nastolatek w samorządzie”, już jest realizowany. Jest to program, który został wymyślony przy udziale młodzieży. Jego idea polega na tym, aby zajęcia prowadzili młodzi ludzie. Robimy nabór osób, które są tuż po maturze. Szkolimy je intensywnie i wchodzimy do jednego całego rocznika we wszystkich szkołach w Warszawie z edukacją o tym, czym jest samorząd, czym się zajmuje. Są to lekcje, które prowadzą przeszkoleni przez nas młodzi trenerzy. Oprócz edukacji w szkołach, ten program ma także drugi efekt: chcemy, aby osoby, które stają się trenerami w „Nastolatku w samorządzie” i mają dużą wiedzę o samorządzie i warszawskim Ratuszu, później w jakiś sposób zostawały w urzędzie. Chodzi także o to, aby samorząd „poczuł” powiew świeżości i spróbował innego spojrzenia na sprawy, ale też, żeby młodzi ludzie widzieli pracę w urzędzie jako możliwą ścieżkę kariery.
A.M.-G.: – „Nastolatek w samorządzie” to bardzo duży program, który dotyczy wszystkich szkół w Warszawie, a jest ich olbrzymia liczba. Wymaga to takiej organizacji i logistyki, że organizacjom pozarządowym pewnie trudno byłoby to realizować.
„Nastolatek w samorządzie” dotyczy także działań obywatelskich?
E.K.: – Różne działania proobywatelskie są zlecane przez nas w różnych konkursach dla organizacji pozarządowych. Chcemy promować takie działania proobywatelskie, jak wolontariat, udział w budżecie partycypacyjnym, konsultacjach czy inicjatywa lokalna – jak zorganizować, przeprowadzić. To robią organizacje pozarządowe.
W związku z wydarzeniami podczas 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, w wielu miastach podjęto inicjatywę wprowadzenia programów antyprzemocowych do szkół. W Warszawie także?
A.M.-G.: – Taki program już się właściwie zakończył. We wszystkich szkołach, we wszystkich klasach odbyła się lekcja dotycząca walki z mową nienawiści, najogólniej rzecz biorąc. Ze względu na to, że był to program interwencyjny, często korzystano z tego, co organizacje wcześniej wypracowały, czyli np. z publikacji, scenariuszy lekcji, konspekty. Może nie tyle bezpośrednio te lekcje prowadziły organizacje pozarządowe, ale wykorzystano ich produkty, które powstawały w projektach zlecanych przez Miasto, przez Centrum Komunikacji Społecznej. Materiały te zostały rozesłane do szkół i nauczyciele bardzo chętnie z nich korzystali, wybierając, w jaki sposób taką lekcję chcą przeprowadzić.
To była pojedyncza interwencja. Jednak jeśli chcemy zaprowadzić rzeczywistą zmianę, to przydałby się raczej jakiś program długofalowy, proces…
A.M.-G.: – Tak, te działania będą kontynuowane. To powinien być program dotyczący nie tylko mowy nienawiści, ale też przemocy w szkole, walki z dyskryminacją. Te tematy są poruszane obecnie przy okazji różnych projektów, które w mieście się tworzą, a są związane z Kartą Różnorodności, ze środowiskami LGBT+, z edukacją i z namysłem, w jaki sposób wesprzeć tę edukację obywatelską i antydyskryminacyjną w szkołach. Myślę, że do września powstanie pewien plan, jak połączyć te wszystkie potrzeby i stworzyć być może program czy rekomendacje dla szkół i dla nauczycieli, aby np. w ciągu roku szkolnego poświęcić tym tematom określoną liczbę godzin wychowawczych. Wyobrażam sobie – proszę nie traktować tego jako pewnik, ponieważ prace między biurami trwają – że np. mogłoby to być 5-6 godzin wychowawczych dedykowanych poszczególnym tematom, metodycznie zaplanowane, aby przekazać dzieciom i młodzieży pewną wiedzę i standard zachowań.
Standardy trudne do zmiany
Kolejny punkt w programie wyborczym Pana Prezydenta dotyczy pomocy organizacjom w zdobywaniu i remontowaniu lokali do prowadzenia schronisk i noclegowni dla bezdomnych. W Warszawie ta sytuacja jest dość trudna. Nowy system pomocy osobom w kryzysie bezdomności został wprowadzony co prawda jako konsekwencja zmian ustawowych, ale organizacje narzekają, że lokalnie nie jest to dobrze koordynowane. Czy jest jakaś szansa na zmianę tych zasad?
A.M.-G.: – Jeżeli zasady są zależne od ustawy, to trudno je zmienić.
E.K.: – Mamy tu do czynienia z kilkoma problemami. Po pierwsze, są zapisy ustawy o pomocy społecznej. Organizacje ostrą walczą o zmianę zapisów dotyczących np. standardów noclegowni. Miasto o tyle je wspiera, że obecnie ogłoszony konkurs daje możliwość stopniowego dochodzenia do tych standardów. Oczywiście zwiększone są środki na dotacje, ponieważ wprowadzanie standardów oznacza dużo większe nakłady.
Po drugie, wprowadzony system, wymuszony ustawą, wymaga wydawania osobom bezdomnym decyzji administracyjnych, na podstawie których dopiero są kierowanie do schronisk. I chociaż w Warszawie koordynacja tego została powierzona Ośrodkowi Pomocy Społecznej na Woli, który jest zdecydowanie najlepszym OPS-em w Warszawie – i potwierdzają to także organizacje pozarządowe – to możliwe, że w tym pierwszym okresie wprowadzone procedury nie do końca zadziałały. Będziemy się temu przyglądać.
Po trzecie wreszcie, problem też polega na tym, że większość organizacji, które prowadzą noclegownie lub schroniska robią to w lokalach, które nie należą do Miasta. A wprowadzenie noclegowni do lokalu, który należy do Miasta zazwyczaj powoduje bunt sąsiadów. To są trudne społecznie sytuacje.
W zeszłym roku ponad sześć miesięcy prowadzone były rozmowy na temat tych zmian i wynikających z nich problemów. Były to bardzo trudne rozmowy, ale mam poczucie, że na koniec jakoś się udało dogadać.
Natomiast warto jeszcze przypomnieć, że Miasto może uczestniczyć w kosztach remontu lokalu, który mógłby posłużyć jako noclegownia czy schronisko. W CKS-ie mamy konkurs na remonty i bardzo dużo organizacji, zajmujących się pomocą społeczną, korzysta z tego i remontuje swoje siedziby. Nie wymagamy, aby był to lokal miejski, może być też pozyskany od innych właścicieli – ważne, żeby były tam prowadzone działania dla mieszkańców.
Lokale miejskie mają przynosić zysk społeczny
A.M.-G.: – Trzeba także powiedzieć, że będziemy zmieniać politykę dotyczącą lokali miejskich, czyli lokali użytkowych, administrowanych przez Zakłady Gospodarki Nieruchomościami.
Jakie to będą zmiany?
A.M.-G.: – Miasto zmienia myślenie o zasobie lokali jako zasobie komercyjnym, czyli do wynajmu i generowania zysku finansowego. Zasób lokali miejskich ma także przynosić zysk społeczny. Obecnie pracujemy nad systemem, zgodnie z którym lokale miejskie przeznaczone pod cel społeczny, skierowany do mieszkańców Warszawy, będą w inny sposób przekazywane przedsiębiorcom do wynajmu.
Czy to, że zmieniają się zasady gospodarowania i zarządzania lokalami miejskimi oznacza, że organizacjom będzie łatwiej pozyskiwać lokale, o które zazwyczaj tak bardzo zabiegają, np. w Śródmieściu?
E.K.: – Dlaczego organizacje zawsze muszą być w Śródmieściu? Oczywiście w części przypadków jest to uzasadnione ale nie zawsze. Organizacje mogą pozyskać lokal, ale niekoniecznie musi to być w Śródmieściu. Niechęć do tego, żeby być gdziekolwiek indziej jest dla mnie zatrważająca.
Organizacje twierdzą, że ich klientom łatwiej dotrzeć do Śródmieścia
E.K.: – Dlaczego mają docierać? Organizacje mają być blisko ludzi. Jest dużo lokali, z których organizacje mogą korzystać w innych dzielnicach, dobrze skomunikowanych z centrum. Organizacje często do mnie przychodzą w tych sprawach jako do Pełnomocniczki i w dużej liczbie przypadków to nie jest kwestia klientów, tylko ludzi z tych organizacji, którzy chcą być w centrum. Jeżeli ktoś ma proponowane lokale na Pradze, na Woli, na Ochocie, to naprawdę do centrum jest blisko.
A.M.-G.: – Trzeba też powiedzieć, że lokali dla organizacji pozarządowych w Warszawie wynajmowanych po cenach preferencyjnych wcale nie jest mało. Pytanie, czy zawsze jest tam prowadzona działalność statutowa. To po pierwsze. Po drugie, mamy tutaj do czynienia, moim zdaniem, z bardzo poważnym problemem systemowym. Dotyczy to szczególnie większych lokali i większej działalności: te lokale trzeba utrzymać, nawet jeśli to jest kwota preferencyjna i stawka niekomercyjna. A organizacje, mówiąc językiem potocznym, jednocześnie „wiszą” na dotacjach. To znaczy, że jeżeli nie dostaną dotacji, to pojawia się zadłużenie, nielegalne podnajmowanie lokalu itd. Wydaje mi się, że trzeba to rozwiązać systemowo, chociażby w taki sposób, żeby organizacje mogły, posiadając lokal i prowadząc tam działalność, generować środki, które muszą przekazać na działalność statutową. Oczywiście powinny być tu jasno określone granice. To jest case Państwa Miasta. Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle, że prowadzili tę działalność gospodarczą, że mieli jakiś dochód.
Największe kontrowersje budziła sprzedaż alkoholu.
A.M.-G.: – To nie jest łatwe do rozwiązania i może nie być po myśli wszystkich organizacji pozarządowych, ale dobrze byłoby to unormować. Lokali nie będzie więcej. A nawet udostępnianie ich za darmo nie sprawi, że organizacje będą w stanie je utrzymać, zapłacić za prąd, za inne media. I nie może też być takiego szantażu, że jak jest lokal, to trzeba dostać dotację, żeby utrzymać działalność i lokal.
E.K.: – W tym kontekście dodajmy, że lokale poza Śródmieściem są dużo tańsze. Poza tym, nie chodzi o to, żeby wszystko było skumulowane w Centrum. Chodzi o to, żeby mieszkańcy innych dzielnic też mieli łatwy dostęp do różnych aktywności, które proponują organizacje i żeby nie musieli jeździć do Śródmieścia.
Kilka lat temu wprowadzono obywatelski system monitorowania tego, co dzieje się w lokalach miejskich wynajmowanych organizacjom, poprzez ich oklejanie specjalnymi naklejkami. Czy one spełniają swoją rolę? Chodziło o to, żeby sąsiedzi wiedzieli, że to jest lokal udostępniany organizacjom na preferencyjnych warunkach i aby w razie wątpliwości co do prowadzonej tam działalności mogli to zgłosić urzędnikom.
E.K.: – Dzielnice wypracowały różne modele sprawdzania tego, co dzieje się w tych lokalach. Niektórzy wymagają sprawozdań z działalności prowadzonej w lokalu. W Śródmieściu przychodzą pracownicy ZGN-ów i sprawdzają, co się dzieje w lokalu. Robią to regularnie raz na pół roku. Różnie dzielnice dbają o to. Wydaje mi się, że naklejka informująca o tym, że jest to lokal wynajmowany na preferencyjny warunkach, zwraca uwagę.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad nie został autoryzowany przez Aldonę Machnowską-Górę.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23