Krystyna Starczewska: Postępowanie ministra Czarnka nie tyle nie sprzyja rozwojowi szkolnictwa, co go całkowicie hamuje [wywiad]
– Nadzieja jest zawsze w ludziach, którym zależy na tym, by szkoła była miejscem prawdziwego wychowania i rozwoju dzieci oraz młodzieży. Tych ludzi cały czas jest sporo, wiele nauczycielek i nauczycieli mimo trudności po prostu robi swoje niezależnie od nacisku władzy – mówi Krystyna Starczewska, była prezeska Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej.
Jędrzej Dudkiewicz: Czego spodziewa się Pani po nowym roku szkolnym, jakie będzie największe wyzwanie, przed którym stanie polska edukacja?
Krystyna Starczewska: Problemów jest z pewnością sporo. Pierwszy to taki, że coraz bardziej brakuje nauczycielek i nauczycieli, zwyczajnie rezygnują z pracy. Z jednej strony powodem jest coraz mocniejszy nacisk ideologiczny na szkołę, z drugiej brak podwyżek pensji, bo wysokość tych, które udało się uzyskać jest po prostu śmieszna. Przez to w szkołach brakuje kadry, a ci, którzy zostali muszą pracować dużo więcej i ciężej, żeby zapewnić dzieciom i młodzieży naukę.
Drugi problem to rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki, Przemysława Czarnka, które podporządkowuje szkoły kuratoriom. Wcześniej nadzór nad placówkami sprawowały samorządy, a teraz to kuratoria będą decydować o wszystkich sprawach i kontrolować to, co dzieje się w szkole. W szkołach niepublicznych mieliśmy już całą serię bardzo drobiazgowych wizytacji, które sprawiały wrażenie, jakby bardzo chciano znaleźć coś, do czego można by się przyczepić. Kuratorka lub kurator może odwołać dyrektorkę lub dyrektora, a w przypadku szkół niepublicznych zdecydować nawet o ich zamknięciu, jeżeli uzna, że coś jest niezgodne z rozporządzeniami.
Wejdźmy w szczegóły.
– Idealnym przykładem wspomnianego nacisku ideologicznego jest nowy przedmiot, czyli Historia i Teraźniejszość z makabrycznym podręcznikiem profesora Roszkowskiego. Ta książka jest skandaliczna i absolutnie nie powinna być dopuszczona od użytku. Jej główną ideą jest wychowanie młodych ludzi w postawie wrogości wobec wszystkich „obcych” oraz przekonanie, że szacunek należy się tylko Polakom katolikom. Wszyscy inni, z różnych powodów, są automatycznie podejrzani. Wiąże się to z nauczaniem religii. Jeżeli rodzice nie chcą, by ich dziecko chodziło na te lekcje, mogą wysłać je na etykę. Tyle, że w większości szkół naucza jej ta sama osoba, która prowadzi religię, więc wybór jest często czysto iluzoryczny.
Nie dopuszcza się więc do faktycznego wpływu rodziców, a także samych uczennic i uczniów na kwestie światopoglądowe.
A do tego wszystkiego dochodzi wyzwanie w postaci coraz większej liczby dzieci z Ukrainy.
– To prawda. One powinny być otoczone opieką, mieć zapewnioną wszelką pomoc i wsparcie. To następne bardzo duże i poważne zadanie dla szkół, z którym nikt do końca nie wie, jak sobie poradzić, bo Ministerstwo udaje, że nie ma tematu. Zostaje to więc zrzucone na osoby pracujące w poszczególnych placówkach, które i tak są już niesamowicie przeciążone.
Wspomniała Pani, że kontrole kuratorium w szkołach niepublicznych mogą zakończyć się nawet ich zamknięciem. Czy to znaczy, że oświata niepubliczna jest jeszcze bardziej narażona niż publiczna?
– Myślę, że tak. Wiele szkół niepublicznych ma po prostu własny program wychowawczy i uczy według swoich koncepcji. Nasze placówki stawiają obie zasadnicze zadanie polegające na rozwijaniu samodzielnego myślenia uczennic i uczniów, dopuszczaniu ich do dyskusji, zapewnianiu wsparcia w odkrywaniu zainteresowań oraz poszerzaniu horyzontów. Przede wszystkim jednak chodzi o uczenie współodpowiedzialności za społeczność poprzez przestrzeganie zasad demokracji.
Dzieci i młodzież mają uczyć się nie poprzez autorytarny nakaz, posłuszeństwo, podporządkowanie, tylko współpracę i empatię.
A to bardzo mocno kłóci się z wizją i rozporządzeniami wydawanymi przez obecnego ministra. Na razie wspomniane kontrole kuratorium dotyczyły finansów i ogólnego funkcjonowania szkół, ale jestem pewna, że będzie to też związane ze sposobami wychowania i realizacją programu. Chociażby w kontekście HiT i wprowadzania nie patriotycznej, tylko nacjonalistycznej ideologii – będzie to rzutować na sposób oceny danej placówki i decyzje kuratoryjne. Ktoś nie będzie realizować wytycznych lub będzie robić to za słabo? Będzie można zamknąć szkołę.
Tym większa odpowiedzialność spada na nauczycielki i nauczycieli. Tak, jak Pani mówi, coraz więcej z nich odchodzi ze szkoły, wakatów w całej Polsce jest mnóstwo. Ci, którzy wciąż się na to nie zdecydowali mają więcej pracy. Co mogą robić, by jak najlepiej dbać o dzieci i młodzież oraz przekazywanie im sensownej wiedzy?
– Powinni robić to, co do tej pory, czyli stawiać na rozwijanie zainteresowań dzieci i młodzieży, krytycznego myślenia, najróżniejsze tematy wykorzystywać do dyskusji, a przy tym uczyć współpracy, wymiany myśli. Bardzo istotne są wszelkiego rodzaju fakultety, zajęcia dodatkowe, które będą poświęcone rzeczywistym pasjom młodych ludzi. Ale tu też są niestety problemy, bo szkoły nie mają już prawa zapraszać dowolnych organizacji pozarządowych, z którymi przedtem współdziałały, wszystko musi być zatwierdzone przez kuratorium.
Brakuje swobody w prowadzeniu działalności wychowawczo-edukacyjnej, co jest bardzo daleko idącym ograniczeniem.
Ogółem jest więc bardzo źle. Jak Pani ocenia to, co dzieje się w polskiej edukacji na przestrzeni ostatnich lat? Czy mimo wszystkich rzeczy, które zmieniły się na gorsze da się znaleźć cokolwiek pozytywnego?
– Powiedziałabym, że jest bardzo różnie, bo są nauczycielki i nauczyciele, a także całe szkoły, które mają twórcze pomysły i mocno pracują nad rozwojem ważnych, interesujących form działania z dziećmi i młodzieżą. Są też oczywiście placówki nastawione wyłącznie na to, żeby egzekwować wiedzę i przygotowywać do egzaminów. Nie ma jednolitej postawy, ale to, że wciąż obserwujemy bunt, opór względem tego, co próbuje – od lat, to nie jest wszak tylko kwestia ministra Czarnka – forsować ministerstwo jest czymś zdecydowanie pozytywnym i godnym pochwały. Wyraźnie widać też tendencję szkół, w których istotne są takie kwestie, jak podmiotowość oraz samorządność uczniowska, do tego, by ze sobą współpracować, wymieniać się doświadczeniami i nawzajem wspierać.
Jak Pani sądzi, jak będzie wyglądać przyszłość polskiej szkoły, co będzie na przykład za rok?
– Trudno powiedzieć, bo to, o czym wspomniałam przed chwilą może być coraz trudniejsze. Właśnie ze względu na to, że coraz więcej nauczycielek i nauczycieli rezygnuje z pracy, więc szkoły muszą przede wszystkim zająć się tym, by zapewnić ich odpowiednią liczbę, bo przecież trzeba organizować lekcje i realizować program. Musi nastąpić zmiana stanowiska władz oświatowych – koniecznie należy poprawić sytuację materialną nauczycielek i nauczycieli. Bardzo ważna jest też większa swoboda, bo jej brak też jest dużym problemem.
Na razie wszystko wskazuje na to, że będzie coraz gorzej, bo postępowanie ministra Czarnka nie tyle, nie sprzyja rozwojowi szkolnictwa, co go całkowicie hamuje, a w wielu obszarach cofa.
A jest coś, co Pani daje nadzieję?
– Nadzieja jest zawsze w ludziach, którym zależy na tym, by szkoła była miejscem prawdziwego wychowania i rozwoju dzieci oraz młodzieży. Tych ludzi cały czas jest sporo, wiele nauczycielek i nauczycieli mimo trudności po prostu robi swoje niezależnie od nacisku władzy. Ale ich sytuacja jest coraz gorsza. I nie chodzi tylko o kwestie wynagrodzenia, ale też obawę przed represjami. Można się opierać, nie korzystać z podręcznika do HiT, czy wykorzystywać go do bardzo krytycznego omówienia treści w nim zawartych. Dzieci jednak rozmawiają o tym, co dzieje się w szkole z rodzicami, a ci są różni. Mogą coś zgłosić do kuratorium, co spowoduje kontrolę i ewentualne problemy. Sprzeciw wobec tego, co się dzieje wymaga też więc zwyczajnie odwagi, a to nie jest coś, czego można ot tak wymagać od kogokolwiek.
Do tego jest też cały system, będący w bardzo złym stanie, tutaj nie widać póki co lepszych perspektyw. Zapowiedzi ministra Czarnka nie są optymistyczne, a też pewnie będzie mieć kolejne szkodliwe pomysły. Tym bardziej, że to przecież nie dotyczy tylko edukacji na poziomie podstawowym i licealnym, ale też szkół wyższych. Wszystko jest ze sobą mocno powiązane i sprawia, że cofamy się do systemu autorytarnego, który przez ostatnie trzydzieści lat staraliśmy się przezwyciężyć.
Trzeba bronić tego, co udało się osiągnąć, ale nawet jeśli za jakiś czas kto inny będzie u władzy, różne rzeczy będą trudne do odwrócenia. Edukację czekają niestety zatem bardzo trudne czasy.
Krystyna Starczewska – Polonistka, filozofka, etyczka i pedagog. Współtwórczyni Zespołu Społecznych Szkół Ogólnokształcących „Bednarska”. Była prezeska Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej.
Źródło: informacja własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.