Patrzę na prowadzoną od kilku dni zbiórkę pieniędzy na pozwanie autora podręcznika oraz ministra edukacji narodowej z lekkim rozbawieniem, ale też z ogromnym niepokojem
W Portalu Organizacji Pozarządowych Ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W "PrAwokacjach Izdebskiego" Krzysztof komentuje bieżące wydarzenia ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Dzięki in vitro jestem rodzicem wspaniałego syna i jest mi osobiście i za niego przykro, że w oficjalnym podręczniku, napisanym przez cień niegdysiejszego historyka pogrążonego obecnie w magmie teorii spiskowych, znalazły się słowa okrutne i nieludzkie. Ale nie chcę też dla mojego syna przyszłości, w której za nawet najgłupsze teksty ktoś będzie podawany do sądu, a podręczniki cenzurowane.
Patrzę na prowadzoną od kilku dni zbiórkę pieniędzy na pozwanie autora podręcznika oraz ministra edukacji narodowej z lekkim rozbawieniem, ale też z ogromnym niepokojem. Z rozbawieniem, bo delikatnie mówiąc, z prawnego punktu widzenia, plany procesowe organizatora zbiórki nie do końca mają oparcie w przepisach. Nie można na przykład wystosować pozwu zbiorowego w przypadku naruszenia dóbr osobistych. Ale to może najmniejszy problem. Często powodem prowadzenia takich postępowań nie jest wygrana (choć niedobrze też się czuje z tym, że w tym sporze, to min. Czarnek ma największe szansę zatriumfować), tylko zwrócenie uwagi na problem.
I może dobrze by na tym się skończyło, choć mam wrażenie, że od lat potrafimy ten problem nazwać – pozbawianie godności osób w imię ideologicznego zacietrzewienia.
Ale mój sprzeciw wzbudzają inne konsekwencje tego działania. Przyzwolenie na cenzurę książek i podręczników. Bo jeśli dopuszczamy to w tym przypadku, to ktoś kto nie zgadza się z treściami naruszającymi jego godność – np. dotyczącymi udziału części Polaków w holocauście, teorii ewolucji lub jakiś elementów edukacji seksualnej uczyni dokładnie to samo. Będzie ścigał autorów i ministra za treść publikacji i może uda mu się doprowadzić do ich usunięcia. Musimy umieć przewidywać konsekwencje swoich działań, a jako prawnik zapewniam was, że korzystanie z narzędzie prawnych bywa najczęściej najgorszym rozwiązaniem problemu.
Podobnie konsekwentnie uważam – jako zadeklarowany antyfaszysta - że nie powinno się zakazywać tzw. marszów niepodległości.
Czy należy zatem stać z założonymi rękami? Absolutnie nie. Należy autora i ministra krytykować, czy uświadamiać osoby, dla których ich tezy mogą być jedynym źródłem informacji o tej procedurze medycznej.
Bardzo też podoba mi się inicjatywa jednego z moich znajomych, żeby wydać „alternatywny” podręcznik do HiT.
No i bardziej zaangażować się w działania, które spowodują, że min. Czarnek czy jemu podobni nie będą zajmować się edukacją polskich dzieci. Przecież kwestia podręcznika to tylko jeden z dziesiątków przykładów jego braku kompetencji. Spróbujmy coś systemowo naprawić, nie ryzykując systemowej cenzury.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: PrAwokacje Izdebskiego w ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.