Jakiej ustawy o ekonomii społecznej potrzebujemy? Justyna Ochędzan: Ustawa zagrożeniem na miarę pandemii
Ustawa o ekonomii społecznej wdrożona w obecnym kształcie, może doprowadzić do całkowitej dekonstrukcji pożytku publicznego i systemu otwartych konkursów ofert. Czy organizacje pozarządowe w większości mają być zepchnięte na margines tej dyskusji bez prawa głosu?
W maju poznaliśmy projekt zupełnie nowej regulacji – długo wyczekiwany projekt ustawy o ekonomii społecznej.
- Czy przedstawiona propozycja jest dobra, czy zła?
- Jakie znaczenie ma dla organizacji społecznych?
- Czy jest spójna z funkcjonującym systemem pożytku publicznego, czy też jest dla niego zagrożeniem?
- Jaki wpływ będzie miała na zasady współpracy organizacji pozarządowej z administracją?
- Jak wpłynie na rozwój podmiotów ekonomii społecznej, przedsiębiorstw społecznych, organizacji pozarządowych?
Czekamy na opinie społeczników i społeczniczek z organizacji społecznych, spółdzielni socjalnych, przedsiębiorstw społecznych: redakcja@portal.ngo.pl.
Od początków mojego zawodowego życia w III sektorze toczone są w Polsce dyskusje o gospodarce społecznej, powszechnie zwanej ekonomią społeczną. Czym jest ekonomia społeczna? W naszym kraju to pytanie niemal retoryczne, bowiem różne środowiska mają na ten temat bardzo rozbieżne opinie. Z biegiem lat ekonomia społeczna w Polsce w wymiarze definicyjnym i całego, skądinąd bardzo drogiego, systemu wsparcia, staje się coraz bardziej i bardziej socjalna.
Tymczasem, gdy sięgniemy do polskich i europejskich korzeni, wymiar socjalny jest tylko jednym z bardzo wielu odcieni łączenia zysku społecznego z zyskiem ekonomicznym. Społeczne startupy wprowadzające innowacje, organizacje prowadzące banki czy wdrażające inwestycje mieszkaniowe to obraz ekonomii i przedsiębiorczości społecznej niedostępny w Polsce „socjalnej”, gdzie ekonomia społeczna zatrzymała się na etapie dyskusji o tym, ile osób trzeba zatrudnić na pół etatu, by stać się przedsiębiorcą społecznym.
Nie jest też tajemnicą, że polskie rozwiązania są bardzo silnie inspirowane funduszami z Europejskiego Funduszu Społecznego, który w polskim rozumieniu znowu ma wymiar głównie socjalny i interwencyjny, zamiast zapobiegawczy i prewencyjny.
Czy w związku z tym ustawa o ekonomii społecznej jest szansą czy zagrożeniem dla polskiego sektora obywatelskiego?
W zaproponowanym kształcie powiedziałabym, że jest zagrożeniem na miarę trwającej pandemii, gdzie ze skutków kryzysu możemy wychodzić bardzo długo, a w wielu przypadkach nie wyjść z nich wcale.
Wdrażanie w sposób nieodpowiedzialny i nieprzemyślany jakichkolwiek rozwiązań legislacyjnych oraz konsekwentne ignorowanie głosów dużej części środowiska od lat, udając, że dana kwestia ich nie dotyczy, nie ma prawa doprowadzić do dobrych rezultatów.
Podczas ostatniego posiedzenia Zespołu ds. realizacji zadań publicznych i ekonomii społecznej Rady Działalności Pożytku Publicznego poświęconego projektowi ustawy, resort rodziny i polityki społecznej nie odpowiedział na pytanie, czy badane były skutki wdrożenia ustawy o ES dla systemu pożytku publicznego. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi również na pytanie, jaka będzie relacja zlecania przez samorządy usług społecznych do ogłaszanych przez JST otwartych konkursów ofert na realizację zadań publicznych. Przedstawiciele resortu również nie odpowiedzieli na pytanie, dlaczego przewidziany w ustawie tryb negocjacyjny ma charakter tajny, dlaczego w komisjach zasiadają jedynie przedstawiciele administracji przeprowadzających procedurę oraz dlaczego polska definicja przedsiębiorstwa społecznego tak silnie odbiega od europejskich standardów?
Jak może więc wyglądać obraz przekazywania publicznych pieniędzy po wejściu w życie ustawy? Po pierwsze samorząd powinien zdecydować, czy to, co chce zlecić jest usługą społeczną czy zadaniem publicznym. Te dwa pojęcia nadal są ze sobą niespójne i ustawa w żaden sposób nie odpowiada na to pytanie, a wręcz cofa nas trzy kroki w stosunku do zapisów ustawy o Centrach Usług Społecznych, gdzie zadbano o częściową spójność z pożytkiem.
Co do zasady przyjmuje się, że proponowana ustawa stanowi wiodącą wykładnię, dlatego w dość łatwy sposób można wydedukować, że zlecanie usług zacznie bardzo szybko wypierać zlecanie zadań publicznych, tym bardziej, że ich zakres merytoryczny dla wiodących obszarów działania III sektora jest bliźniaczo podobny.
Samorząd chcąc zlecić usługę społeczną, będzie mógł skorzystać z jeszcze dwóch innych rozwiązań – będzie mógł zawrzeć partnerstwo publiczno-społeczne i skorzystać z trybu negocjacyjnego. Oba sposoby wyłaniania wykonawców są dość subiektywne, a tryb negocjacyjny na dodatek wprowadza element tajności, co budzi wiele pytań i wątpliwości związanych z uznaniowością decyzji poza jakąkolwiek społeczną kontrolą.
Tryb partnerstwa publiczno-społecznego wskazuje z kolei na wyłącznie finansowy charakter współpracy i teoretycznie daje możliwość zainicjowania go przez podmiot spoza administracji, ale jest to możliwość czysto teoretyczna. Dodatkowo wśród jedynie trzech kryteriów oceny, poza wkładem finansowym, rzeczowym i osobowym, doświadczeniem w realizacji danej usług społecznej, wprowadza ocenę dotychczasowej współpracy, która nie wiadomo, czy ma być mierzona liczbą uśmiechów na minutę w stosunku do danego samorządu, liczbą ukłonów, czy może liczbą rzetelnie rozliczonych dotacji.
Mówiąc o trybach przewidzianych w projekcie ustawy, należy również wyraźnie wspomnieć, że nie mówimy o zlecaniu czy realizacji usług społecznych przez organizacje pozarządowe, lecz tzw. podmioty ekonomii społecznej, których katalog jest tak szeroki, że uwzględnia również podmioty, których jednostką prowadzącą może być samorząd.
Stąd też czytając projekt ustawy, trudno mi wysnuć wizję inną niż stopniowe zastępowanie pożytku publicznego ekonomią społeczną, która nota bene nie została w ustawie zdefiniowana.
Od kilku lat obserwujemy równoległe prace nad sposobami przekazywania środków publicznych podmiotom spoza administracji (normalnie napisałabym, że „organizacjom pozarządowym i podmiotom zrównanym”, ale wobec aktualnego chaosu definicyjnego, który projekt ustawy pogłębia, byłoby to stwierdzenie zbyt ryzykowne). Z jednej strony Ministerstwo Rodziny od lat pracuje nad założeniami ustawy, która każdorazowo po opublikowaniu wzbudza szerokie kontrowersje, co jak do tej pory nadal nie zaskutkowało zaproszeniem do tworzenia jej założeń szerokiego grona organizacji pozarządowych spoza branży socjalnej, spółdzielczej oraz OWES. Pamiętajmy, że rozwiązania proponowane w projekcie ustawy nie dotyczą tylko podmiotów o charakterze pomocowym, ale także tych z obszaru kultury, sportu, ochrony środowiska, edukacji i wielu innych.
Z drugiej strony od lat nad reformą pożytku pracuje także zespół pod przewodnictwem Prezydenta Michała Gucia, który to zespół jako zasadę systemową chce wprowadzić powierzanie zadań publicznych i finansowanie ich w stu procentach przez samorządy.
Od lat jako Rada Pożytku namawiamy Ministerstwo, by prace uspójnić i wspólnie w szerokim konsensusie wypracowywać rozwiązania, które będą korzystne dla wszystkich środowisk społecznych i każdemu będą dawały równe szanse rozwoju. Tymczasem po lekturze projektu ustawy nawet środowisko spółdzielni socjalnych, które wydawałoby się jest najbliżej polskiej wersji ekonomii społecznej, w swoich apelach wskazuje na ograniczenia ustawy.
Pytając więc za klasykiem polskiej literatury – quo vadis ekonomio społeczna i pożytku? każda z nich powie, że idzie swoją drogą. Czy jest to droga w przepaść? Pożytek może poczuć się nieco w tę przepaść spychany przez projekt ustawy. Czy ekonomia społeczna poda mu rękę i pójdą wspólnie ku lepszej przyszłości nas wszystkich, tego dowiemy się po zamknięciu konsultacji. Dlatego zachęcam Was do zabierania głosu i udziału w konsultacjach, bo mimo lekkiego oddechu wakacji na plecach, dzieją się teraz rzeczy ważne dla całego sektora.
Proszę też Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej po raz kolejny o przedłużenie konsultacji, szeroki dialog z organizacjami oraz tworzenie rozwiązań, które każdemu dają równe szanse rozwoju.
Justyna K. Ochędzan – członkini Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, Przewodnicząca Zespołu ds. Realizacji Zadań Publicznych i Ekonomii Społecznej Rady Działalności Pożytku Publicznego, Wiceprezes Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych, Prezes Wielkopolskiej Rady Koordynacyjnej Związku Organizacji Pozarządowych. Od najmłodszych lat związana z sektorem obywatelskim jako wolontariuszka. W swojej codziennej pracy wspiera organizacje pozarządowe w rozwoju i działa rzeczniczo na rzecz ich wzmocnienia.
Źródło: informacja własna ngo.pl