Jacek Białas: Nie można człowieka odesłać na granicę bez badania, czy to nie spowoduje naruszenia praw człowieka
Zmiany w przepisach Ustawy o cudzoziemcach, które pozwalają na wywiezienie migrantów z powrotem na granicę naruszają prawo międzynarodowe. W pierwszym rzędzie prawo unijne, które wyraźnie mówi, że nigdy nie można danego człowieka odesłać na granicę bez badania czy to nie spowoduje naruszenia praw człowieka. To jest zasada, od której nie ma żadnych odstępstw i zawsze musi być przestrzegana – z Jackiem Białasem, prawnikiem z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rozmawiamy o zmianach w Ustawie o cudzoziemcach i sytuacji na wschodniej granicy Polski.
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – Mamy taką sytuację. Na polskiej granicy pojawia się migrant. Pojawia się na przejściu granicznym. Jakie ma wówczas prawa? Jak ta osoba może legalnie przejść przez granicę?
Jacek Białas, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: – Po pierwsze, może złożyć wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej. Taki wniosek można złożyć na terytorium albo na granicy kraju, w dowolnym miejscu. Nie ma obowiązku składania wniosku na przejściu granicznym, można to zrobić także po przejściu przez tak zwaną „zieloną granicę”. Po drugie, złożenie deklaracji o chęci ubiegania się o pomoc międzynarodową może odbyć się w dowolnej formie w obecności funkcjonariusza Straży Granicznej albo innego funkcjonariusza państwowego.
Jeśli zatem cudzoziemiec powie „Chcę azyl”, to już to powoduje, że jest wnioskodawcą, czyli powinien być traktowany jako osoba, która wystąpiła z wnioskiem o udzielenie ochrony międzynarodowej. Następnie wniosek powinien zostać zarejestrowany i powinno to zostać umożliwione: wniosek powinien zostać formalnie złożony na formularzu ze zdjęciami itd. Prawo jest proste, przejrzyste, jasne.
Tu nie żadnych wątpliwości – wskazuje na to ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony, jak i prawo unijne, w szczególności tzw. dyrektywa proceduralna. Po złożeniu wniosku w dowolnej formie cudzoziemiec, zgodnie z przepisami unijnymi, ma prawo do pozostania na terytorium państwa członkowskiego do momentu ostatecznego rozpatrzenia jego wniosku. Ma prawo do zamieszkania w ośrodku dla cudzoziemców lub we własnym zakresie, poza ośrodkiem (na tak zwanej „prywacie”), ma prawo do uzyskania pewnej pomocy socjalnej i ma prawo do wzięcia udziału w postępowaniu, podczas którego zostanie ustalone, czy może on uzyskać status uchodźcy lub ochronę uzupełniającą.
Ale mamy także sytuacje, gdy cudzoziemiec przejdzie zieloną granicę i nie złoży wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej. Co wówczas?
– Przepisy dotyczące kontroli granicznej mówią, że jeśli cudzoziemiec przejdzie przez zieloną granicę i nie ma prawa przebywać na terenie danego kraju, to wówczas ma być wszczęte postępowanie w sprawie zobowiązania do powrotu, czyli popularnie rzecz mówiąc wydaleniowe. W trakcie tego postępowania musi zostać rozpatrzona sytuacja takiej osoby, musi być wydana decyzja i dopiero na jej podstawie cudzoziemca można przekazać do innego państwa, czy państwa pochodzenia. W ramach tego postępowania bada się też, czy wydalenie nie spowoduje naruszenia praw człowieka, np. tortur, śmierci lub naruszenia prawa do życia rodzinnego cudzoziemca.
Czy jest jakiś wyznaczony obszar od granicy, po przekroczeniu którego te przepisy nie działają? Imigrant, cudzoziemiec przejdzie zieloną granicę, nie spotka na tym obszarze przedstawiciela straży granicznej ani innego funkcjonariusza. Czy wówczas automatycznie jest wszczynana procedura zmierzająca do wydalenia?
– To zależy. Teoretycznie zanim nie złoży wniosku, to mamy do czynienia z pobytem nieuregulowanym. Ale jeśli spotka przedstawiciela państwa, to może być policjant czy strażnik graniczny i wyrazi chęć złożenia wniosku o udzielenie ochrony, to już jest w reżimie ochrony międzynarodowej. To nie musi być bezpośrednio na granicy, to może być w środku państwa. Oczywiście mogą się z tym wiązać pewne konsekwencje. Jeśli taka osoba będzie unikała kontaktu, ujawni się dopiero na zachodniej granicy, to może być zatrzymana i umieszczona w ośrodku, ale to nie wpływa na jej możliwość złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej i pobytu w Polsce do czasu rozpatrzenia tego wniosku.
To po co m.in. przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy działają obecnie na granicy polsko-białoruskiej biorą pełnomocnictwa od osób, z którymi się spotykają w lasach? Do czego to jest im potrzebne?
– Przede wszystkim po to, żeby móc podejmować działania na rzecz cudzoziemca. Jeżeli cudzoziemiec zostanie zatrzymany i zawieziony na przykład do placówki Straży Granicznej, to osoba będąca pełnomocnikiem ma podstawę prawną, aby uzyskać informacje o miejscu pobytu danej osoby, swojego klienta i o tym, jakie czynności są prowadzone wobec tej osoby. Pełnomocnictwo jest po to, żeby zapewnić przestrzeganie prawa wobec cudzoziemca.
Czy wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych w jakiś sposób podważa, zawiesza przepisy o przekraczaniu granicy?
– Nic nie podważa, niczego nie zawiesza, po prostu ogranicza tam wstęp dla osób innych niż te, które tam mogą wchodzić. W tym momencie nikt, kto mógłby monitorować działanie Straży Granicznej albo reprezentować cudzoziemców nie ma możliwości legalnego wstępu na ten teren, co oczywiście wpływa na przestrzeganie praw cudzoziemców, przy czym wiadomo, że oni są wywożeni z powrotem.
I to już jest łamanie prawa?
– Do tej pory Straż Graniczna mówiła, że to się dzieje na podstawie rozporządzenia „covidowego”, które określa, którzy cudzoziemcy mogą przekraczać odcinek polski granicy zewnętrznej Unii Europejskiej. To rozporządzenie wymienia pewne grupy cudzoziemców i wyłącza możliwości przekroczenia granicy przez osoby, które złożyły wniosek o ochronie międzynarodowej. Jeśli ktoś złożył wniosek, to i tak to rozporządzenie mówi, że trzeba daną osobę odprowadzić z powrotem na granicę. Jest to niezgodne chociażby z prawem unijnym czy ustawą o udzielaniu cudzoziemcom ochrony.
Jednak ostatnio parlament zmienił przepisy ustawy o cudzoziemcach…
– Nowe przepisy dają wprost możliwość podjęcia czynności, polegającej na odprowadzeniu człowieka do granicy. Czyli nie tylko, że nie ma wstępu, ale też gdy zostanie zatrzymany przy granicy, wówczas jest możliwość odprowadzenia go z powrotem na granicę bez zbadania indywidualnie sytuacji danej osoby (czy np. po wydaleniu dana osoba nie będzie narażona na tortury).
Zmiany w przepisach Ustawy o cudzoziemcach, które pozwalają na wywiezienie osoby z powrotem na granicę naruszają prawo międzynarodowe. A dokładnie, jakie?
– W pierwszym rzędzie jest to niezgodność z prawem unijnym, które wyraźnie mówi, że jeżeli to jest odstawienie cudzoziemca do granicy, to w grę wchodzą „powrotowe” przepisy dyrektywy. Można w pewnym zakresie od nich odstąpić, ale nigdy nie można danego człowieka odesłać na granicę bez badania, czy to nie spowoduje naruszenia praw człowieka. To jest zasada, od której nie ma żadnych odstępstw i zawsze musi być przestrzegana.
Po drugie, nowe przepisy ustawowe mówią, że można cudzoziemców odstawić na granicę i nie zawierają wyjątku, który mówiłby o tym, że złożenie wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej uniemożliwia odesłania. A przepisy dyrektyw mówią wyraźnie: cudzoziemiec złożył wniosek, ma prawo do pobytu na terytorium Polski, na terytorium państwa członkowskiego UE do czasu rozpatrzenia wniosku.
Jako Helsińska Fundacja Praw Człowieka należycie do Grupy Granica, w której działa wiele organizacji pozarządowych pomagających cudzoziemcom. W jaki sposób działacie na terenach objętych stanem wyjątkowym?
– Grupa działa poza strefą. Do strefy się nie wchodzi. Części osób, migrantów, udaje się wyjść poza ten obszar i tam różne osoby, członkowie Grupy Granica, czy lokalni działacze, miejscowa ludność udziela im pomocy. Natomiast poza działaniami na granicy, próbujemy podejmować też szereg innych. Na przykład komentowanie zmian ustawowych.
Nowelizacja ustawy o cudzoziemcach została już podpisana przez Prezydenta i weszła w życie, warto jednak apelować chociażby do Komisji Europejskiej, żeby zmonitorowała sytuację na granicy i żeby się zajęła tym tematem. Aby pani Komisarz ds. wewnętrznych i migracji Ylva Johansson, poza mówieniem o obronie granic UE i obronie przed agresją Łukaszenki, zwróciła uwagę na konieczność przestrzegania praw człowieka podczas działań na granicy. Na ostatnim posiedzeniu plenarnym Parlamentu Europejskiego już to poruszyła, więc mam nadzieję, że za tą deklaracją pójdą również czyny.
Podejmujemy także działania wobec cudzoziemców, którym udało się wjechać. Są kierowane skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka na te odmowy, na wywożenie na Białoruś. Są również podejmowane czynności dotyczące tych klientów, którzy są przetrzymywani w ośrodkach dla uchodźców.
Na czym polega praca przedstawicieli organizacji na terenach przy strefie objętej stanem wyjątkowym?
– Nie byłem na granicy. Jest wystarczająco dużo do robienia także w Warszawie, czy na terytorium Polski. Ale w dużym skrócie można powiedzieć, że te działania po pierwsze, polegają na zapewnieniu cudzoziemcom pomocy humanitarnej: jadą tam osoby, które są przygotowane do tego, aby udzielić pierwszej pomocy medycznej, ale też dostarczyć wodę, ciepły posiłek, ubrania. Po drugie, również starają się nie dopuścić, żeby dany cudzoziemiec został wysłany z powrotem do Białorusi. Często jeździ z nimi miejscowy adwokat, czy radca prawny, który bierze pełnomocnictwa i stara się na miejscu działać.
W warunkach stanu wyjątkowego i nagłej, bezprecedensowej sytuacji nie da się stworzyć sprawnie działającego systemu. Zwłaszcza jeśli jest to rzecz organizowana spontanicznie przez organizacje pozarządowe, które nie mają wielkich możliwości finansowych, jak duże firmy, czy państwo.
Czy to są działania legalne?
– Oczywiście, że legalne. Zasadą jest niełamanie prawa. Natomiast pytanie brzmi, jak to będzie traktowane w przyszłości. Służba Graniczna twierdzi, że za podawanie ciepłych napojów nie będzie nikogo ścigać, ale nie wiadomo, co w przyszłości może się zdarzyć.
Sytuacja na granicy z dnia na dzień robi się coraz bardziej dramatyczna. Osób, które chcą przekroczyć polsko-białoruską granicę przybywa. Wpadają tam w pułapkę: żadna ze stron ich nie chce przyjąć, są przeganiani przez granicę. Nowe przepisy ustawowe być może – o ile informacja o nich dotrze do tych miejsc, z których cudzoziemcy pochodzą – spowodują, że kolejne osoby, które chciałyby tą drogą dostać się do Europy, zmienią swoje plany. Na pewno jednak te przepisy nie zapobiegają katastrofie humanitarnej, z którą mamy do czynienia na naszej wschodniej granicy. Pomoc świadczona przez organizacje i przez lokalnych mieszkańców wymaga raz, wielu nakładów, dwa – jest mocno obciążająca psychicznie dla wszystkich. Potrzebne są rozwiązania systemowe. Monitorujecie tę sytuację, czy są prowadzone jakieś rozmowy, które by prowadziły do jej rozwiązania?
– Białoruś coraz bardziej naciska, Polska – jak widać – się nie poddaje. Wszystko kosztem ludzi i kolejnych ofiar. Wydaje się jednak, że to, co powinna Polska zrobić, albo przynajmniej Komisja Europejska powinna na Polskę nacisnąć, żeby zapobiegać kolejnym śmierciom na granicy, aby ludzie nie byli zmuszeni do krążenia po lesie w coraz gorszych warunkach, oraz były przestrzegane przepisy. To jest zapisane, tu nie ma żadnej wielkiej filozofii: cudzoziemiec składa wniosek, więc zostaje i wniosek ma być rozpoznany.
Czy Unia deklaruje jakąś pomoc? Skala przekroczeń na granicy jest rzeczywiście duża. A z tego, co można przeczytać w mediach, jak ten proceder jest organizowany w krajach, z których migranci pochodzą, to prędko to nie wygaśnie.
– Tego nie wiem, nie monitoruję tego aż tak dokładnie. Podejrzewam, że jednak mimo wszystko państwa członkowskie negocjują z lokalnymi rządami na przykład możliwości zmniejszenia liczby połączeń lotniczych. Z drugiej strony nie jestem pewien, czy rządowi polskiemu zależy na szybkim rozwiązaniu sytuacji.
Nie zależy, żeby to się skończyło?
– To jest podgrzewanie atmosfery. Bronimy ojczyzny. Słupki poparcia rosną.
W jaki sposób można pomagać organizacjom, działającym na granicy?
– Można wpłacać pieniądze, aby organizacje miały możliwości chociażby kupowania rzeczy potrzebnych imigrantom koczującym w lasach. Na stronach internetowych organizacji są informacje o takich zrzutkach. Jeżeli ktoś może jechać, ma taką chęć i potrzebne umiejętność, to też myślę, że jest taka możliwość, ale musiałby się bezpośrednio zwrócić do Grupy Granica ze swoją deklaracją. Praca na granicy jest raczej dla osób bez poważniejszych zobowiązań zawodowych czy rodzinnych. Mają być organizowane dyżury prawne. Raczej będą w nich brali udział lokalni prawnicy, żeby byli obecni przy każdej interwencji, aby mogli pokazywać, że są pełnomocnikami, że domagają się kontaktu z klientem, albo przynajmniej jego niewydalania z terytorium Polski.
Jacek Białas – radca prawny, absolwent Wydziału Prawa i Administracji UMCS w Lublinie; autor publikacji o tematyce uchodźczej i migracyjnej. Prowadzi działania rzecznicze oraz strategiczne sprawy sądowe dotyczące praw uchodźców i migrantów przed sądami krajowymi i międzynarodowymi. Uczestnik prac legislacyjnych nad projektami aktów prawnych dotyczących migrantów i uchodźców. Członek Komisji Ekspertów ds. Migrantów przy Rzeczniku Praw Obywatelskich.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.