Mieszkanka Podlasia: Nie możemy już spokojnie kłaść się spać w ciepłym łóżku [foto]
– Dwie i pół godziny stąd ludzie umierają z zimna i z wycieńczenia. Umierają w zamożnym, najedzonym i suwerennym kraju, całkowicie zdolnym do zapewnienia im pomocy – tak pod Sejmem sytuację na granicy polsko-białoruskiej podsumowała Marianna Wartecka z Fundacji Ocalenie, jedna z aktywistek, biorących udział w akcjach pomocy znajdującym się tam uchodźcom i uchodźczyniom. 17 października 2021 r. ulicami Warszawy przeszło kilka tysięcy osób, protestujących pod hasłem "Stop torturom na granicy. Marsz solidarności z uchodźcami i uchodźczyniami".
Podczas marszu głos zabierali aktywiści i aktywistki, działacze organizacji pozarządowych, osoby, które same doświadczyły uchodźstwa.
Odczytano również między innymi list mieszkanki podlaskiej wsi, znajdującej się w strefie objętej stanem wyjątkowym. Pisała o ludziach – dorosłych i dzieciach, spotykanych niemal codziennie w lesie – głodnych, zmarzniętych, wyczerpanych.
A także o zaangażowaniu w ratowanie ich zdrowia i życia: "To wszystko sprawia, że od ośmiu tygodni prawie codziennie jesteśmy w lesie, szukając ludzi. Że nasze życie zamieniło się w wyścig z czasem, w ukrywanie się przed służbami. Że z matek, ojców, synów, przyjaciół, informatyków, badaczy i rolników staliśmy się tropicielami, ratownikami (…). Że zaniedbujemy własne dzieci, by ratować cudze. Że nie możemy już spokojnie kłaść się spać w ciepłym łóżku, bo zalewają nas myśli o tych, którzy śpią w lesie, na mokrej ziemi".
Podczas marszu skandowano hasła solidarności z uchodźcami i uchodźczyniami, domagano się także wpuszczenia na do strefy służb medycznych, przede wszystkim zaś – przestrzegania międzynarodowych procedur i zaprzestania wywózek pod polską granicę.
Podobne demonstracje odbywały się także w innym Polskich miastach, m.in. w Krakowie.
Zobacz galerię
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23