Ewa Sufin-Jacquemart: Od świadomości ekologicznej Polaków zależy los świata
– Unia Europejska jest jedyną strukturą geopolityczną na świecie, która aktualnie może być liderem istotnej zmiany. Tymczasem Polska robi wszystko, żeby to się nie stało. Rolą organizacji jest bycie pomostem – musimy zwiększać świadomość i wiedzę ludzi, żeby oni z kolei wpływali na polityków – mówi Ewa Sufin-Jacquemart z Fundacji Strefa Zieleni.
Hanna Frejlak, ngo.pl: – Na stronie Fundacji Strefa Zieleni możemy przeczytać, że za najważniejsze wyzwania naszych czasów uznajecie kryzys klimatyczny, wymieranie gatunków, wyczerpywanie nieodnawialnych zasobów, zanieczyszczenie środowiska i gigantyczne nierówności. Czy Europejski Zielony Ład może stanowić odpowiedź na te problemy?
Ewa Sufin-Jacquemart, Fundacja Strefa Zieleni: – Europejski Zielony Ład daje ogromną nadzieję. Jest to pierwsza tak ambitna i wszechstronna strategia w Unii Europejskiej. Co więcej, zawarte w tym dokumencie cele mają być nadrzędne wobec wszelkich polityk i strategii realizowanych zarówno na poziomie całej Unii, jak i przez państwa członkowskie. Optymizmem napawają również osoby, które odpowiadają za Zielony Ład.
Czyli?
– Jego realizację powierzono Fransowi Timmermansowi, wiceprzewodniczącemu Komisji Europejskiej, co świadczy o tym, że decydenci traktują sprawę bardzo poważnie. Wielkim problemem różnych ambitnych strategii jest to, że nie zostają one umocowane wystarczająco wysoko, jeśli chodzi o odpowiedzialność i potem nic z tego nie wychodzi. Timmermans ma odpowiednią władzę i autorytet, żeby wszystkiego doglądać i wprowadzać w życie.
Ogromną nadzieją napawa mnie też fakt, że Komisji Europejskiej przewodniczy kobieta. Wierzę, że proces prowadzony przez kobietę będzie wyglądał inaczej, niż gdyby odpowiadał za niego mężczyzna. Niestety, mimo wszystko, Europejski Zielony Ład na pewno nie wystarczy, żeby wygrać ze zmianami klimatu.
Dlaczego?
– Ponieważ nie podważa doktryny stałego wzrostu gospodarczego. W dokumencie zawarte jest nieco idealistyczne założenie, że uda się utrzymać podwaliny współczesnego systemu kapitalistycznego – stały wzrost gospodarczy i globalną konkurencję rynkową, realizując jednocześnie ambitne cele, które zakłada Europejski Zielony Ład.
W stronę nowej ekonomii
Naomi Klein w głośnej książce „To zmienia wszystko” stawia tezę, że wpisana w kapitalizm logika ciągłego rozwoju jest nie do pogodzenia z ratowaniem planety i biologicznym przetrwaniem naszej cywilizacji.
– Komisja opiera się na argumencie, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat PKB wzrastało znacznie szybciej niż emisje. Podchodzę do tego z pewnym dystansem, ale Europejski Zielony Ład należy przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Wejście bezpośrednio w epokę postwzrostu [oparty na antykapitalistycznych i antykonsumpcjonistycznych ideach ruch, który postuluje zerwanie z ideą ciągłego wzrostu gospodarczego – przy. red.] byłoby nierealistyczne ze strony Komisji Europejskiej. Ten system nie jest jeszcze do końca wymyślony, znajduje się w fazie eksperymentów. KE nie miała innego wyjścia, musiała osadzić proponowany Zielony Ład dla Europy na podwalinach obecnego ładu gospodarczego.
Mimo to uważam, że w ciągu siedmiu lat nasz system z konieczności się zmieni. Wchodzimy w bardzo niestabilne czasy. Czekają nas kolejne pandemie wywołane chorobami odzwierzęcymi, kolejne kryzysy i niestabilności. Zmiany są nie do uniknięcia. Wierzę, że zaczną się eksperymenty z bezwarunkowym dochodem podstawowym, które, jak mówią niektórzy ekonomiści, będą kołem zamachowym umożliwiającym zmianę całego systemu. Już teraz musimy jednak zmniejszyć konsumpcję.
A może rozwój technologii umożliwi nam utrzymanie obecnego ładu społeczno-gospodarczego i jednocześnie uniknięcie katastrofy klimatycznej?
– W Europejskim Zielonym Ładzie zawarta jest ogromna nadzieja technologiczna. Osobiście uważam, że sama technologia jest pewnym mirażem – wierzymy, że załatwi za nas wszystko. To bardzo proste myślenie, które zwalnia nas z wysiłku i z odpowiedzialności. Wydaje nam się, że inżynierowie wymyślą co trzeba, technologie przyjdą, my je wdrożymy i będzie pięknie.
Tymczasem już po paru miesiącach pandemii widać, że efekty uboczne technologii, mimo wielu jej niewątpliwych zalet, są ogromne. Myślę tu o efektach społecznych. Pozornie nasz ślad ekologiczny się zmniejszył: mniej podróżujemy, mnóstwo naszych aktywności przeniosło się do Internetu. Wzrasta jednak zapotrzebowania na energię i na różne surowce.
Czy będziemy mieli do czynienia z podobnym mechanizmem, wprowadzając zieloną energię na skalę, którą zakłada Europejski Zielony Ład?
– KE ocenia, że masowy rozwój energii odnawialnej oraz dygitalizacja będą oznaczały pięciokrotne zwiększenie zapotrzebowania na niektóre metale, jak miedź czy kobalt. Kluczowe jest, skąd te surowce weźmiemy. Rewolucja ekologiczna dotyczy całego świata, nie tylko Unii. Już dzisiaj państwa będące dostarczycielami surowców, czyli w zdecydowanej większości kraje rozwijające się, postulują, żeby przenieść do nich produkcję. W obecnym modelu kraje te często sprzedają nam surowce, a następnie importują gotowe produkty. Płacą wysoki koszt ekologiczny i społeczny – przemysł wydobywczy jest dramatycznie zanieczyszczający i szkodliwy dla lokalnych społeczności.
Jak rozwiązywać takie dylematy?
– Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Pojawia się mnóstwo wątpliwości: czy powinniśmy wywierać presję na kraje rozwijające się, żeby zwiększyły wydobycie, dzięki czemu my będziemy mogli produkować więcej? A może powinniśmy rozwijać u nas kopalnictwo – na przykład wydobycie miedzi w Polsce? Będziemy mieli wyższe standardy ekologiczne, unikniemy też problemów z importem i transportem.
Zielona transformacja będzie stawiała przed nami mnóstwo pytań i trudności natury etycznej, społecznej czy ekonomicznej. Ale to nie znaczy, że zmiana jest niewykonalna. Ona jest po prostu konieczna. Nie mamy czasu na politykę strusia i chowanie głowy w piasek. Musimy się jednak pogodzić z tym, że przed nami trudne pytania, a odpowiedzi nie zawsze będą łatwe czy satysfakcjonujące – czasem trzeba będzie wybrać mniejsze zło.
W kwestii ekologii Polska chyba dość uporczywie trzyma się strusiej polityki…
– Unia staje się światowym liderem zmian, ciągnie resztę świata w stronę nowego paradygmatu. Tymczasem Polska jest kompletnie niezaangażowana, mam wrażenie, że rządzący traktują to jako zło konieczne. Temat u nas właściwie nie istnieje, w Sejmie jak dotąd nie odbyła się żadna debata wokół Europejskiego Zielonego Ładu.
Jak w takim razie będzie u nas wyglądało jego wprowadzanie?
– Procesy decyzyjne są ogromnie złożone. Europejski Zielony Ład jest nadrzędną strategią, której mają zostać podporządkowane wszystkie polityki. Tysiące decyzji będą zapadać na poziomie unijnym, na poziomie państw członkowskich, a także na poziomie samorządów. Całą tę wielką strategię trzeba będzie przełożyć na polityki miejskie, regionalne i gminne. Wszędzie tam gdzie państwo nie pełni swojej funkcji, ogromna odpowiedzialność spada na samorządy i organizacje pozarządowe.
Organizacje dla zielonej transformacji
Jaką rolę mają w tym kontekście do odegrania organizacje?
– Przede wszystkim edukacyjną. Poniekąd z tego powodu przyjechałam do Polski, po tym jak dwadzieścia pięć lat mieszkałam we Francji, a cztery lata w Luksemburgu. W pewnym momencie zrozumiałam, że od świadomości ekologicznej Polaków zależy los świata. Unia Europejska jest jedyną strukturą geopolityczną na świecie, która aktualnie może być liderem istotnej zmiany. Tymczasem Polska jest największym krajem hamulcowym, robi wszystko, żeby to się nie stało. Kiedy przyjechałam w 2011 r. temat ekologii i klimatu właściwie nie istniał – nie było ani jednego posła ani posłanki, którzy by o tych kwestiach mówili! Media też milczały. Rolą organizacji jest bycie pomostem – musimy zwiększać świadomość i wiedzę ludzi, żeby oni z kolei wpływali na polityków na wszystkich poziomach.
Mam wrażenie, że kiedy w Polsce porusza się kwestie ekologii, z jednej strony dużo się mówi o indywidualnej sprawczości w walce ze zmianami klimatu, z drugiej – o tym, że bez systemowych reform na poziomie prawnym ta walka jest niemożliwa do wygrania. Czy organizacje mogą również w tym kontekście pełnić funkcję „pomostu”, mediując i godząc te dwie strategie?
– Oczywiście. Zmiana systemowa nie nastąpi bez zmiany świadomości ludzi. Żyjemy w ustroju demokratycznym, gdzie partie wydają miliony na badania opinii publicznej, żeby wysondować, czego ludzie oczekują. Do tych społecznych nastrojów dostosowują następnie swoje hasła i programy, ewentualnie biorąc pod uwagę wymogi grup interesu, które są im bliższe.
Badanie Kantar „Ziemianie kontratakują” pokazuje, że wbrew pozorom najsilniej do zmiany motywuje ludzi nie lęk, a wiedza. Im większą mamy wiedzę, tym bardziej jesteśmy skłonni zmodyfikować własne zachowania, stawać się aktywistami w swoim środowisku, wpływać na postawy innych. Organizacje pozarządowe mają tu ogromną rolę do odegrania. Szerzenie wiedzy, to nie tylko nasze najważniejsze zadanie – to nasz psi obowiązek.
Izabela Zygmunt w wywiadzie dla naszego portalu powiedziała, że zielona transformacja może się powieść, ale zmiany nie mogą być zadekretowane i realizowane wyłącznie odgórnie.
– Zgadzam się z tym. Konieczny jest czynny udział obywateli i obywatelek.
Ale rolą organizacji jest nie tylko szerzenie wiedzy i aktywizacja społeczna. Europejski Zielony Ład to dla nas doskonały punkt odniesienia, który pozwala wywierać presję „na górze”: poprzez petycje, rzecznictwo w Sejmie, obecność na komisjach. Naszym zadaniem jest zadawanie władzom krajowym i samorządowym niewygodnych pytań na poziomie rady osiedla, rady dzielnicy, miasta, regionu, wreszcie – kraju.
Mamy więc działania edukacyjne i „pracę u podstaw”, rzecznictwo oraz wywieranie presji. Czy wyróżniłaby pani jeszcze jakieś pola działań, które organizacje mogą podejmować w kontekście Zielonego Ładu?
– Uważam, że działacze, szczególnie ci wieloletni, powinni wchodzić do polityki. Takie osoby uczestniczą w procesach podejmowania decyzji z perspektywy organizacji, świetnie znają kwestie legislacyjne, czasami dużo lepiej niż nowi posłowie. Naturalną ścieżką powinien być więc start w wyborach i próba przekucia aktywizmu w metodę uprawiania polityki. Dzięki temu działacze i działaczki nie będą wiecznie pukać do drzwi posłów czy radnych, a sami zaczną stawać się osobami decyzyjnymi. Polityka powinna być naturalnym przedłużeniem kariery aktywisty, dając nowe narzędzia do działalności społecznej, a jednym z wielu zadań organizacji powinno być kształtowanie przyszłych polityczek i polityków zaangażowanych w pozytywną zmianę.
Aktywiści i aktywistki ma szansę zmienić oblicze polityki?
– Ludzie dobrej woli, którzy mają w sobie chęć ratowania świata, muszą wchodzić do świata decydentów – to najlepsza droga, żeby zmienił się system. To jest trochę jak z równością płci: dopóki nie ma masy krytycznej obecności kobiet w organach decyzyjnych, dopóty ich rzeczywiste prawa nie będą chronione i uwzględniane. Analogicznie – jeśli odpowiednio dużo osób zaangażowanych i posiadających wiedzę nie znajdzie się w strukturach decyzyjnych, transformacja nie dokona się wystarczająco szybko.
Czy widzi Pani w kontekście Zielonego Ładu jakąś rolę dla organizacji, które nie zajmują się ekologią, a chciałyby się w tę walkę włączyć?
– Widzę dwie takie przestrzenie. Po pierwsze, w Europejskim Zielonym Ładzie jest jasno napisane, że transformacja ma być sprawiedliwa. Organizacje mogą dbać o to, aby zmiany dotyczące szeroko pojętego środowiska były wkluczające, sprawiedliwe, żeby osoby najbardziej wykluczone miały do nich dostęp. Te reformy nie mogą tworzyć nowych nierówności, a wręcz przeciwnie – ich celem jest rozwiązywanie problemów nie tylko ekologicznych, ale i społecznych.
W jaki sposób organizacje mogą tego pilnować?
– Myślę, że każda organizacja może znaleźć pole działania, które będzie spójne z jej celami, ale usytuuje się w ramach zielonej transformacji. Na przykład 95% osób pracujących w sektorze sprzątania to kobiety. W jaki sposób będzie wprowadzany cel strategii „zero zanieczyszczeń” Europejskiego Zielonego Ładu mówiący o wyeliminowaniu najbardziej szkodliwych dla zdrowia i środowiska substancji? Czy i jak szybko obejmie to środki czyszczące? Czy te kobiety otrzymają odpowiednie wsparcie, zanim przepis wejdzie w życie? To doskonałe pole do działania dla organizacji feministycznych.
A druga przestrzeń, gdzie mogą się włączać organizacje niezwiązane z ekologią?
– Istnieje zapis mówiący o tym, że transformacja ma być partycypacyjna. To tworzy wielkie pole do popisu dla NGO-sów, żeby na różnych szczeblach dbały o rodzaj partycypacji, o faktyczny udział obywateli i obywatelek w procesach decyzyjnych, o jakość i transparentność konsultacji publicznych.
Razem możemy więcej
Fundacja Strefa Zieleni należy do dwóch sojuszy: Koalicji Żywa Ziemia i Koalicji Ratujmy Rzeki. Jaki jest ich cel?
– Koalicje powstały jeszcze przed Europejskim Zielonym Ładem, ale obydwie będą zaangażowane w jego wdrażanie na różnych płaszczyznach. Koalicja Żywa Ziemia działa na rzecz innej Wspólnej Polityki Rolnej i uprawia rzecznictwo. W kontekście Europejskiego Zielonego Ładu będziemy się włączać w realizowanie strategii „Od pola do stołu”, która ma na celu między innymi wspieranie rolnictwa ekologicznego czy zapewnienie wszystkim dostępu do taniej żywności wysokiej jakości. Wspieramy te zapisy w takiej formie, w jakiej powstały. Natomiast Koalicja Ratujmy Rzeki prowadzi, można by powiedzieć, odwrotne działania – walczymy ze sprzecznościami zawartymi w Europejskim Zielonym Ładzie.
Jakie to sprzeczności?
– Z jednej strony zapisana jest strategia na rzecz bioróżnorodności, która stawia sobie bardzo ambitne cele – objęcie ogromnych obszarów wodnych i lądowych ochroną czy odbudowę zdegradowanych ekosystemów. Istnieje również zapis mówiący o dostępie do wody, zapobieganiu powodziom i suszom. Z drugiej strony strategia na rzecz mobilności jako priorytet określa rozwój transportu kolejowego i wodnego. Jak pogodzić renaturyzację i ochronę rzek z ich użeglowieniem?
Koalicja Ratujmy Rzeki walczy z planami regulacji rzek i rozwoju transportu śródlądowego w Polsce i wszędzie tam, gdzie rzeki są w stanie bliskim do naturalnego. Oczywiście w miejscach, gdzie zostały one użeglowione sto lat temu sytuacja jest zupełnie inna, ale tam, zgodnie z założeniami Europejskiego Zielonego Ładu, się ma renaturyzować rzeki, przywracać ich naturalne funkcje i usługi ekosystemowe. Skupiamy się na lobbingu i rzecznictwie, żeby to wyklarować. Nie chcemy, by transport rzeczny stał się celem samym w sobie, niezależnym od bioróżnorodności.
W skład obydwu koalicji wchodzą wyłącznie polskie organizacje?
– Koalicje są polskie, ale zsieciowane międzynarodowo. Koalicja Ratujmy Rzeki współpracuje z Białorusinami i Ukraińcami wokół Wisły i z Niemcami wokół Odry w sprawie konkretnych planów dróg wodnych.
Z kolei Koalicja Żywa Ziemia należy do europejskiej sieci koalicji tego samego typu, razem z koalicją włoską, francuską, niemiecką i hiszpańską. Łączy nas ogólnoeuropejska kampania „Good Food, Good Farming”. Regularnie organizujemy spotkania, na których koordynujemy nasze działania. Nasza koalicja jest stosunkowo nowa, bo istnieje od 2018 r., ale mamy znacznie większych i bardziej doświadczonych partnerów, jak francuska koalicja „Pour une autre PAC”, która działa już 30 lat.
Rozumiem, że ogromną zaletą takich międzynarodowych sieci jest możliwość wywierania większego wpływu na politycznych decydentów.
– Nie tylko. Do sieci należą bardzo różnorodne organizacje o wielu specjalizacjach. W Koalicji Żywa Ziemia obok wielkich NGO-sów jak Greenpeace czy WWF jest dużo mniejszych organizacji. Nasza zajmuje się ekologią polityczną, jest też Forum Rolnictwa Ekologicznego, Instytut Spraw Obywatelskich czy Kooperatywa Dobrze. Mamy kompetencje rzecznicze, aktywistyczne, eksperckie w uzupełniających się dziedzinach. Dzięki temu możemy się wspierać i uczyć od siebie nawzajem, a nasze działania są bardziej wszechstronne. Razem po prostu możemy więcej.
Ewa Sufin-Jacquemart – jest prezeską zarządu Fundacji Strefa Zieleni, członkinią Rady Dyrektorów Europejskiej Zielonej Fundacji GEF i aktywistką Partii Zieloni. Jest członkinią Rady Stowarzyszenia Kongres Kobiet i koordynatorką „Centrum Zielonego” Kongresu Kobiet. Z wykształcenia socjolożka, była też informatyczką, doradczynią ds. organizacji i metod, dyplomatką, doradczynią ds. zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.