Aktywizm ekologiczny wymaga od organizacji bardzo różnorodnych działań i kompetencji: rzeczniczych, eksperckich, edukacyjnych, PR-owych. Mniejsze, lokalne NGO-sy niekoniecznie są w stanie w pojedynkę działać na wszystkich tych obszarach. Dlatego ekologia stała się polem, na którym w ostatnich latach powstało mnóstwo „zielonych koalicji”.
„Czy czeka nas koniec?” – stawia pytanie tytuł głośnego filmu dokumentalnego z 2016 r., w którym Leonardo DiCaprio przemierza kontynenty i pokazuje widzom zmiany zachodzące na naszej planecie z powodu ocieplenia klimatu. „To zmienia wszystko” – w tytule swojej książki kanadyjska pisarka i aktywistka Naomi Klein sugeruje, że aby ludzka cywilizacja mogła przetrwać, zmienić się muszą nie tylko nasze indywidualne przyzwyczajenia, ale i cały system społeczno-ekonomiczny, w którym żyjemy. „Można panikować” – tak nazywa się z kolei film przedstawiający sylwetkę fizyka atmosfery profesora Szymona Malinowskiego.
Nie jest zielono
Ten ostatni tytuł jest szczególnie wymowny. W tysiącach książek, filmów i artykułów padają informacje, które – wzięte całkowicie na poważnie – u wielu z nas zapewne wywołałyby głębokie przerażenie. Co gorsza, dane te to nie teoria spiskowa, a zweryfikowane naukowo fakty, co do których zgadza się 97% klimatologów – zmiany klimatu postępują i są skutkiem działalności człowieka.
Jak dobrze wiemy, nie wszyscy jednak biorą sobie do serca ostrzeżenia naukowców, aktywistek czy dziennikarzy: chociażby w Stanach Zjednoczonych od lat działają finansowane między innymi z pieniędzy spółek naftowych think-thanki, których zadaniem jest przedstawianie globalnego ocieplenia jako niezweryfikowanej teorii propagowanej przez lewicowych polityków.
W Polsce również nie jest różowo. Podczas szczytu klimatycznego COP24, który w grudniu 2018 roku odbył się w Katowicach, prezydent Andrzej Duda oznajmił, że opieranie energetyki na węglu „nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i postępem w dziedzinie ochrony klimatu”. Tymczasem, jak przekonuje wielu naukowców i publicystów, bez systemowych rozwiązań, wspierających sprawiedliwą zieloną transformację (czyli w przypadku Polski – przede wszystkim odejście od węgla), uniknięcie dalszego ocieplania się klimatu jest niemożliwe.
W grudniu 2019 r. Komisja Europejska ogłosiła Europejski Zielony Ład – plan działań, którego nadrzędnym celem jest osiągnięcie przez Unię zeroemisyjności do 2050 roku. Dokument ten zawiera wiele szczegółowych strategii, które mają wskazywać państwom członkowskim drogę do sprawiedliwej zielonej transformacji. Wszelkie decyzje na poziomie zarówno całej Unii, jak i państw członkowskich mają zapadać z uwzględnieniem celów przedstawionych w Ładzie. Jak podkreśla prezeska zarządu Fundacji Strefa Zieleni Ewa Sufin-Jacquemart w wywiadzie dla naszego portalu, Europejski Zielony Ład, to „pierwsza tak ambitna i wszechstronna strategia w Unii Europejskiej”.
Pojawiają się jednak pytania: jak wdrażać Europejski Zielony Ład w Polsce, gdzie obecne władze nie są przesadnie przychylnie nastawione ani do Unii, ani do kwestii ekologicznych? W jaki sposób w czasach silnej polaryzacji, kiedy temat zmian klimatu przedstawiany jest często jako kwestia polityczna i ideologiczna, tłumaczyć ludziom, że ten palący problem nie ma sympatii politycznych i dotyczy nas wszystkich? I tu wchodzą organizacje. Całe na zielono.
Ważne zadanie
– Wszędzie tam, gdzie państwo nie pełni swojej funkcji, ogromna odpowiedzialność spada na samorządy i organizacje pozarządowe – mówi Ewa Sufin-Jacquemart we wspomnianej już rozmowie. I wiele polskich organizacji wzięło na siebie to zadanie.
Rzecznictwo w Sejmie i samorządach, edukacyjne akcje w szkołach, spotkania, debaty i warsztaty, sporządzanie eksperckich analiz i raportów, ogólnopolskie kampanie społeczne – to tylko niektóre z wielu inicjatyw od lat podejmowanych przez polskie organizacje zajmujące się ekologią.
Różnorodność i rozpiętość tych działań nie powinna dziwić, kiedy weźmiemy pod uwagę specyfikę ekologii jako przestrzeni aktywizmu.
Z polskich mediów wyłaniają się dwa sposoby myślenia o walce ze zmianami klimatu. Pierwszy z nich podkreśla indywidualną sprawczość – nasze codzienne wybory kształtują świat wokół nas, receptą na kryzys jest więc suma indywidualnych odpowiedzialnych postaw. Druga strategia wskazuje z kolei, że jednostkowe wybory nie mają szans zmienić rzeczywistości bez odgórnych rozwiązań prawnych i systemowych. Strategie te, choć stoją na dwóch końcach skali, wcale nie muszą być są ze sobą sprzeczne. Ewa Sufin-Jacquemart wskazywała w naszej rozmowie, że „zmiana systemowa nie nastąpi bez zmiany świadomości ludzi”. Jak mówiła, rolą organizacji jest w tym kontekście z jednej strony wywieranie presji „na górze”, a z drugiej – aktywizacja obywateli poprzez edukację i szerzenie wiedzy o postępujących zmianach klimatu.
Tak rozumiany aktywizm ekologiczny wymaga od NGO-sów bardzo różnorodnych działań i kompetencji: rzeczniczych, eksperckich, edukacyjnych, PR-wych. Tymczasem mniejsze lokalne organizacje niekoniecznie są w stanie w pojedynkę działać na wszystkich tych obszarach. Dlatego ekologia stała się polem, na którym w ostatnich latach powstało mnóstwo „zielonych koalicji”.
Wespół w zespół
– Przed nami niespotykane wcześniej wyzwania. Katastrofalne skutki zmian klimatu nadciągają szybciej niż sądziliśmy, mamy problem z bezpieczeństwem żywnościowym i z suszą. Dlatego ważne jest, żeby działać całościowo. Zarówno wywierać presję na polityków, jak i wpływać na społeczeństwo obywatelskie, zmieniając świadomość i nastawienie ludzi – mówi Weronika Kosiń, przedstawicielka WWF w Koalicji Żywa Ziemia. Koalicja istnieje od ponad dwóch lat. Jak możemy przeczytać na stronie internetowej, jej misją jest: „kształtowanie polityki rolnej i żywnościowej w kierunku sprawiedliwej społecznie i odpowiedzialnej wobec środowiska naturalnego produkcji, dystrybucji i konsumpcji żywności”.
Osiągnięcie tych celów możliwe jest tylko dzięki wszechstronnym działaniom.
– Do naszej koalicji należy prawie dwadzieścia organizacji pozarządowych, inicjatyw i ruchów. Mamy dzięki temu bardzo różnorodne kompetencje. Niektóre z naszych organizacji działają na rzecz ograniczania negatywnego wpływu rolnictwa na środowisko, inne promują agroekologię i ekologiczne metody produkcji żywności, są takie, które podnoszą świadomość społeczną na temat odpowiedzialnej konsumpcji, a jeszcze inne dbają, by skrócić łańcuchy dostaw. Są z nami również rolnicy – wiemy, jak ważne jest włączenie ich w dyskusję w imię zasady „nic o nas bez nas” – mówi Kosiń.
Koalicja Żywa Ziemia ma zasięg ogólnopolski, współpracuje też z europejskimi organizacjami.
– Żeby w Polsce było dobre prawo, musi istnieć dobre prawo w Brukseli. Dlatego razem z koalicjami z innych krajów UE zabiegamy w rozmaitych unijnych organach o proekologiczne rozwiązania – tłumaczy Weronika Kosiń.
Iwona Kuczkowska, koordynatorka Koalicji Ratujmy Rzeki, również wymienia możliwość wywierania całościowego wpływu, gdy pytam o największe zalety zrzeszania się w koalicje.
– Działamy na kilku płaszczyznach. Próbujemy wpływać na organy administracji rządowej poprzez listy, petycje, apele i stanowiska. Wspieramy dobre praktyki, zgodne z wytycznymi ekspertów, ale też otwarcie mówimy o złych działaniach, które niszczą wodne ekosystemy. Z drugiej strony działamy oddolnie, budując świadomość ekologiczną i pokazując ludziom, jak ważna jest ochrona środowiska naturalnego.
Koalicja Ratujmy Rzeki powstała w 2017 roku. Zrzesza 49 organizacji i 36 osób prywatnych. Jej celem jest ochrona polskich rzek przed regulowaniem i betonowaniem, a także zachowywanie i odtwarzanie przestrzeni dla naturalnej retencji.
Iwona Kuczkowska podkreśla, że w Polsce świadomość ekologiczna jest na niskim poziomie. Jak mówi, problem ten dotyczy nie tylko obywateli, którzy jednak w ostatnim czasie coraz bardziej otwierają się na proekologiczne rozwiązania, ale i decydentów politycznych. Świadomość ekologiczna wśród polityków, zarówno na szczeblu krajowym, jak i samorządowym, jest w Polsce nadal niewystarczająca.
Koalicja Ratujmy Rzeki stara się to zmieniać:
– Ekologia to temat, który dotyczy każdego z nas. W ramach koalicji działamy w terenie, organizujemy różne wydarzenia, jak np. konferencje czy happeningi – jak przekonuje Kuczkowska, dzięki temu, że Koalicja Ratujmy Rzeki zrzesza tak wiele organizacji, odbija się to szerokim echem.
– Możemy być aktywni na poziomie ogólnopolskim. Dzięki koalicji mamy większy zasięg i siłę przekonywania. Działając jako pojedyncze organizacje, nie mielibyśmy takiej widoczności. Razem jesteśmy mocniejsi.
W stronę Zielonego Ładu
Ogłoszenie Europejskiego Zielonego Ładu było ważnym momentem zapewne dla wszystkich proekologicznych organizacji działających na terenie całej Unii. W polskim Sejmie nie odbyła się jak dotąd żadna debata poświęcona temu dokumentowi, trudno też znaleźć o nim wzmiankę w mainstreamowych mediach. Dla polskich organizacji Zielony Ład oznacza więc z jednej strony ogromną szansę, a z drugiej – wielką odpowiedzialność.
– Wszędzie tam gdzie państwo nie pełni swojej funkcji, ogromna odpowiedzialność spada na samorządy i organizacje pozarządowe – mówiła Ewa Sufin-Jacquemart.
Tu szczególnie potrzebne mogą okazać się koalicje. Europejski Zielony Ład to całościowa strategia, która zakłada daleko idące przemiany w wielu dziedzinach życia, takich jak rolnictwo, transport czy przemysł. Promowanie, tłumaczenie i konsultowanie Ładu to zatem wielkie zadanie, wymagające wszechstronnych działań i kompetencji.
Koalicja Żywa Ziemia zajmuje się ujętą w Europejskim Zielonym Ładzie strategią „Od pola do stołu”.
– Osiągnięcie neutralności klimatycznej nie jest możliwe bez udziału rolnictwa – mówi Weronika Kosiń. – Chcemy pokazać, że Zielony Ład jest szansą dla każdego: dla rolników, dla środowiska i dla konsumentów.
Izabela Zygmunt z Koalicji Ratujmy Rzeki wskazuje, że w społeczeństwie wiedza o Ładzie jest niewielka. Dlatego Koalicja zajmuje się między innymi tłumaczeniem i promowaniem jego ustaleń.
– Wiedza o Europejskim Zielonym Ładzie nie jest powszechna nawet wśród polityków, którzy często nie bardzo rozumieją, w jaki sposób mają go wdrażać w życie. Jednak po ilości zaproszeń na rozmaite spotkania i debaty widzę, że ludzie chcą się więcej dowiedzieć i zrozumieć – mówi.
Europejski Zielony Ład to dla zielonych koalicji nie tylko nowe zadania i obowiązki. To także legitymizacja ich działań.
– Teraz organizacje ekologiczne mają prawne wsparcie w postaci unijnych strategii i polityk, do których zawsze mogą się odwołać – mówi Iwona Kuczkowska.
Wtóruje jej Izabela Zygmunt:
– Zielony Ład jest dla nas ogromnym wzmocnieniem. Do tej pory polityka unijna i krajowa za nadrzędny cel uznawała wzrost gospodarczy, a ochrona środowiska w praktyce musiała ustępować mu miejsca. Ład odwraca tę logikę: za najważniejszy cel uznana jest nie tylko ochrona przyrody, ale i odbudowa tego, co już zostało zniszczone. Jednym z zamierzeń jest między innymi renaturyzacja 25 tysięcy kilometrów rzek. Dla nas to mocna polityczna i prawna podstawa dalszych działań.
Zmiany klimatu są jednym z największych wyzwań naszych czasów. Walka z nimi, to nie tylko bezpośrednie działania mające minimalizować podnoszenie się temperatury na Ziemi i jego katastrofalne skutki. To także, a może przede wszystkim, przekonywanie obywateli oraz politycznych decydentów, że ekologia jest naszą wspólną sprawą, wymagającą zdecydowanych działań, czasem również wyrzeczeń, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i politycznym. To zatem działania edukacyjne, rzecznicze, eksperckie. By podejmować je kompleksowo, organizacje zawiązują rozmaite koalicje i sojusze.
W Polsce istnieje podobno ponad trzysta „zielonych koalicji”. Są to zarówno nieformalne, działające lokalnie sojusze, jak i duże, prowadzące międzynarodową współpracę koalicje. Wszystkie one na różnych płaszczyznach realizują jeden wspólny cel: ochrona życia na Ziemi.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.