Czy zmieni się rola Narodowego Instytutu Wolności? Michał Braun o przyszłości wsparcia dla organizacji społecznych
Transparentność, kontrole i nowe programy. Co się udało, a co wciąż wymaga pracy? Michał Braun, dyrektor Narodowego Instytutu Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego podsumowuje rok zmian w instytucji wspierającej organizacje społeczne.
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – Spotykamy się rok od wprowadzenia zmian w kierownictwie Narodowego Instytutu Wolności. Mniej więcej rok temu rozmawiałam z Tobą i z Andrzejem Rybusem-Tołłoczko o Waszych planach i zadaniach. Były one związane głównie z szeroko rozumianym porządkowaniem sytuacji w NIW-ie, sprawdzaniem procedur, wprowadzaniem nowych, kontrolowaniem konkursów. Waszym priorytetem było uczynienie z NIW-u instytucji transparentnej i kierującej się przejrzystymi zasadami. Czy Twoim zdaniem to się udało? I czy to jest już proces zakończony?
Michał Braun, dyrektor Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego: – Najpilniejsze zmiany zostały wprowadzone, ale Instytut nadal się rozwija i w tym roku czekają nas kolejne, stale staramy się usprawniać procedury i działania. Czy one są dla organizacji transparentne? Myślę, że same organizacje najlepiej to ocenią. Ja jestem zadowolony z tych zmian.
Tworzymy instytucję, która pokazuje zupełnie nową jakość [wywiad] >
Myśląc o zmianach możemy mówić o kilku obszarach. Po pierwsze, o funkcjonowaniu Instytutu i większej transparentności. Dziś protokoły z komisji konkursowych są publiczne, w Radzie NIW mamy zdecydowaną większość reprezentantów i reprezentantek organizacji pozarządowych, prowadzimy regularne konsultacje z organizacjami. To także zmiany wewnątrz Instytutu, np. wprowadzanie procedur zapobiegania konfliktowi interesów, czy powołanie biura kontroli. Połączyliśmy biura ewaluacji z biurem komunikacji. To są wewnętrzne ruchy, które sprawiają, że Instytut ma działać sprawniej i skuteczniej.
Drugi obszar to kontrola i dotrzymanie jednej z naszych obietnic, czyli rozliczenie grantów, które były przyznane lub wydatkowane nieprawidłowo. To temat trudny z wielu powodów. Chodzi nie tylko o prawne dochodzenie zwrotu niektórych dotacji, ale o to, że zależy nam, aby w komunikacji na temat organizacji społecznych nie przeważały negatywne informacje, kojarzone z przekrętami czy skandalami.
Przeprowadziliśmy już kilkadziesiąt kontroli i jest ich coraz więcej ze względu na nowo powstałe biuro kontroli i zwiększenie kadry zajmującej się tym obszarem. Oczywiście nie wszystkie kontrole kończą się zwrotami, ale w tej chwili czekamy na ponad pięciu i pół miliona złotych, kolejne pięć milionów zostało w ogóle nie wypłacone. Często zaskakuje nas, gdy kontrolerzy w różnych częściach Polski odwiedzają organizacje z małym dorobkiem, które mają siedziby w kupionych apartamentach, zaadoptowanych na biura, absolutnie nieużywane. Z rozmów z osobami z tych organizacji wynika, że nie mają, co z tym zrobić. Mówią wręcz: „Dostaliśmy projekt, kupiliśmy biuro, ale teraz nie bardzo mamy z czego opłacić rachunki”. To jest porażające. Większość organizacji robi niesamowite rzeczy i nie może pozwolić sobie na takie zakupy, ale mamy jednak grono takich, które dysponują lokalami i nie potrafią ich zagospodarować. W stosunku do wszystkich grantów to jest na szczęście mniejszość, ale pokazuje patologię systemu
Dziś dla nas najważniejsze są zmiany w konkursach i praca nad nowymi programami. Udało nam się już w tym roku rozstrzygnąć zarówno FIO, jak i PROO, obydwa na nieco zmienionych zasadach. Mamy wreszcie pełną procedurę konkursową, która dba o transparentność. Eksperci do oceny wniosków są losowani przez algorytm, przy obecności reprezentantów i reprezentantek Rady NIW, czyli też reprezentantów organizacji pozarządowych. Jest to całkowicie losowy przydział. Komisja konkursowa FIO i panel ekspertów w PROO nie dokonali żadnych zmian w decyzji ekspertów. Mamy już opublikowane protokoły i karty oceny wniosków. Mamy konkursy podzielone na kilka ścieżek dla organizacji, zależne od ich wielkości. Widzimy, że to się sprawdziło.
Niektórzy bali się, że po zmianach w NIW „wahadło” konkursowe wychyli się w drugą stronę. Ale gdy popatrzymy na listy rankingowe, chociażby na czołówkę listy rankingowej FIO, to mamy tam zarówno organizacje zdrowotne, zajmujące się działaniami ekologicznymi, edukacyjnymi, historią kobiet, ale jest na przykład parafia, która pracuje na rzecz młodzieży. Tak zdecydowali eksperci, taki jest werdykt.
Ten rok jest rekordowy pod względem liczby konkursów, bo przed nami także programy tematyczne. Jesteśmy właśnie po konsultacjach programów w Funduszu Młodzieżowym i Poradniczym, za kilkanaście dni będziemy konsultowali program dla Uniwersytetów Ludowych.
Czeka nas także dyskusja o PROO i FIO, o zasadniczych już zmianach, jeżeli chodzi o zakres tych programów.
Jest i nowy program Instytutu, czyli Moc Małych Społeczności, bardzo szeroko promowany, konsultowany w terenie, także przez ministrę Porowską i ministra Krawczyka. Realizacja tego programu będzie wymagała od nas w drugiej połowie roku ogromu pracy. Łącznie w PROO i FIO przyznaliśmy niecałe czterysta pięćdziesiąt grantów, a w Mocy Małych Społeczności przyznamy ich ponad osiemset, więc to będzie naprawdę duże wyzwanie. Wiemy jednak, że organizacje na to czekają i tutaj będzie dużo większe success rate, czyli liczba organizacji, które dostaną granty wobec tych, które złożą wnioski.
Nie sposób nie wspomnieć o zespole, z którym pracuję. W zeszłym roku do zespołu dyrekcji dołączyła Adela Gąsiorowska, z dużym doświadczeniem w organizacjach społecznych, ale też w pracy z Rzecznikiem Prawy Obywatelskim. Adela wnosi do pracy dużo spokoju i eksperckiego podejścia. Przez pół roku pracowałem z Andrzejem Rybusem Tołłoczko, który przez miesiące swojej pracy dał duży wkład w tworzenie obecnych procedur, zmian w konkursach i komunikowania tego, co dzieje się w NIW. Od początku tego roku pracuje z nami Ewa Kalbarczyk, bez której nie wyobrażamy sobie zorganizowania procesu konsultacji MMS. Regularnie spotykamy się z kierownikami wszystkich biur – część z nich to nowe osoby w zespole lub na tych stanowiskach, i jestem przekonany, że dziś stanowimy naprawdę zgrany i dobrze działający zespół.
Powiedziałeś, że czekacie na pięć i pół miliona złotych zwrotów z tych dotacji, które zostały zakwestionowane. Jakie są szanse na to, że te pieniądze do Was wrócą?
– Sama procedura kontroli jest długa. Nie jest przecież tak, że podejmujemy arbitralne decyzje i wydajemy wyrok. Organizacja ma szansę się odnieść do decyzji kontrolerów, potem my odnosimy się do zdania organizacji, następnie jeszcze jest czas na decyzję administracyjną. Część organizacji decyduje się na odwołanie do pani ministry Porowskiej, więc procedura trwa, ale też gwarantuje, że ten proces jest transparentny. Na razie wpłynęły do nas zwroty z takich projektów, gdzie część działań nie została wykonana. Przed nami jeszcze wiele miesięcy działań, ale jesteśmy zdeterminowani, żeby odzyskać pieniądze, które zostały wydane w niezgodnie z zasadami konkursów.
Wspomniałeś o programie Moc Małych Społeczności, na który przeznaczono sporą kwotę, 70 mln zł. Jesteśmy też, jak powiedziałeś, w momencie ogłaszania wyników poszczególnych konkursów w programach prowadzonych przez NIW. Widzę wśród komentarzy, że organizacji doceniają to, że ogłoszenie tych wyników następuję nawet przed terminem, ale jednocześnie pojawiają się cały czas głosy, że te środki są jednak niewystarczające, że wniosków wpływa coraz więcej i konkurencja staje się coraz większa. I w tym kontekście zapytam, czy nie lepiej było dorzucić te 70 mln zł do tych programów, które już działają i tam zwiększyć możliwość pozyskania dotacji niż rozpoczynać nowy program?
– Rozważaliśmy to, bo byłoby to najprostsze rozwiązanie, ale ostatecznie pani ministra podjęła decyzję o nowym programie. Po pierwsze, jest to program dedykowany mniejszym społecznościom, małym i średnim organizacjom. Trudno byłoby nam w trakcie konkursu powiedzieć, że dorzucamy duże pieniądze do FIO, podwajamy pulę konkursu, ale tylko dla części aplikantów. Nie byłoby to fair. Widzimy, że w części programów dominują duże miasta. W MMS testujemy koszyki regionalne. Budżet będzie podzielony na poszczególne regiony.
Po drugie, jest też kwestia tematu, czyli odporności społecznej lokalnych społeczności. Jest to dla nas niezwykle ważne. Z jednej strony traktujemy to jako preludium Programu Obrony Ludności, ale też jako narzędzie badania potrzeb. Planujemy zrobić ewaluację całego tego programu, ale także
chcemy wyciągnąć esencję z wniosków, które zostaną złożone. To będzie badanie potrzeb i pomysłów organizacji pozarządowych na działania na rzecz odporności społecznej w gminach. Potem pozwoli nam to dobrze planować następne konkursy w kolejnych latach.
Obecnie MSWiA i MON są na etapie dopracowania Programu Obrony Ludności i Obrony Cywilnej. Myślę, że będzie to ciekawy pilotaż programów w tym obszarze.
Po trzecie i zapewne najważniejsze– MMS ma przekonać organizacje, które do tej pory nie sięgały po rządowe środki, do tego, że warto aplikować.
W FIO i PROO widzimy oczywiście, że to zapotrzebowanie na środki jest znacznie większe niż możliwości. Uważam, że to będzie dobry argument dla ministry Porowskiej w lobbowaniu za wyższym budżetem na kolejne lata w programach dla organizacji pozarządowych. Jest to też przyczynek do refleksji, jak wybierać te projekty, które otrzymują dofinansowanie. Jeżeli mamy sytuację, w której, żeby dostać grant z FIO czy z PROO trzeba mieć prawie sto procent punktów, to to widzę tu oczywisty problem. Dopóki ta dysproporcja pomiędzy liczbą aplikujących organizacji a środkami będzie tak duża, to oczywiście zawsze będzie też spora pula organizacji, które nie dostają środków na swoje projekty. Mam jednak nadzieję, że zdecydowana większość organizacji, która nie otrzymała środków, ma poczucie, że uczestniczyła w sprawiedliwym konkursie i że nie było żadnych ingerencji czy nacisków. To można też w dokumentach łatwo zobaczyć.
Wspomniałeś o ekspertach. Czy udało Wam się odtworzyć bazę ekspertów i ekspertek? Do takiego poziomu, jak jest Wam potrzebny?
– Tak. W starej bazie było prawie osiemset osób. Były na niej osoby, które nie spełniały podstawowych wymogów do oceny wniosków, ale też wielu doświadczonych ekspertów. To nie jest tajemnica, właśnie w tej chwili trwa duża kontrola Najwyższej Izby Kontroli w Instytucie Wolności w zakresie Funduszu Młodzieżowego. Jednym z aspektów tej kontroli jest kwestia kwalifikacji ekspertów. Przyglądając się temu obszarowi, jesteśmy też często zaskoczeni, jak wśród tych doświadczonych osób, które decydowały o przyznaniu dofinansowania, znalazły się też takie z zerowym doświadczeniem nie tylko w ocenianiu wniosków, ale w ogóle w sektorze pozarządowym.
Do nowej bazy zgłosiło się ponad czterysta osób. Kilkoro z nich odpadło formalnie i kilkoro jeszcze potem na etapie testów wiedzy. Mieliśmy też taki moment, kiedy wszyscy potencjalni eksperci oceniali testowy wniosek, w którym były zaszyte błędy. Osoby, które oceniły go bardzo optymistycznie albo zbyt pesymistycznie nie były zaproszone do współpracy, ale to też była dość wąska grupa. Ostatecznie więc prawie trzysta osób oceniało wnioski. Potrzebowaliśmy tak dużej grupy, aby szybko dostarczyć rezultaty.
Trwa nabór kolejnych ekspertów i ekspertek, ale ta grupa, którą już mamy wystarcza do tego, żeby przeprowadzić proces sprawnie. Co zresztą widać.
Wrócę jeszcze na chwilę do programu Moc Małych Społeczności. Konkursy będą dopiero ogłaszane. Na realizację projektów zostanie w sumie mało czasu, nie wiem, czy nie mniej niż pół roku. Czy masz poczucie, że to będą dobrze wydane, dobrze zagospodarowane pieniądze?
– Mamy nadzieję, że to będzie pół roku. Jako agencja wykonawcza jesteśmy gotowi, żeby ten program wdrażać od razu. Natomiast po stronie legislacyjnej proces tworzenia jeszcze trwa. Zakończyły się prekonsultacje, w najbliższych tygodniach projekt programu trafi na Radę Ministrów. Czas na realizację projektów rzeczywiście będzie krótki, ale wystarczający. To będą granty po pięćdziesiąt tysięcy złotych, z czego połowa ma być przeznaczona na rozwój instytucjonalny. To będą środki, które można mądrze wydać w ciągu kilku miesięcy. Jeżeli organizacja chce kupić namiot, sprzęt, jakieś środki łączności, to nie potrzebuje na to długiego czasu Zostaje więc dwadzieścia pięć tysięcy złotych na działanie lokalne. Myślę, że te kilka miesięcy wystarczy, aby zrealizować ciekawe działania.
To jest dość specyficzny program. Jednak w trakcie prac nad nim, także na poziomie Rady Ministrów, nam i pani ministrze przyświeca cel, aby to był zalążek programu wieloletniego albo okazja do testowania ewentualnych dodatkowych priorytetów w programach, które już istnieją.
Prekonsultacje się skończyły. Dużo spotkań się odbywało w regionach, w różnych miejscowościach. Jakie uwagi zgłaszały organizacje i czy one wpłynęły na to, jak ten program ostatecznie będzie wyglądał?
– Organizacje zgłaszają bardzo wiele szczegółowych uwag, które dotyczą nie tylko Programu, ale samego regulaminu. Na tej podstawie regulamin powstanie w najbliższych tygodniach i wtedy będzie można zobaczyć, czy i ile z tych uwag udało się zawrzeć.
Oczywiście największą kontrowersją jest sposób oceny czy organizacja jest mała, średnia czy duża. W ostatecznym dokumencie, który zostanie przekazany Radzie Ministrów, uznaliśmy, że organizacja powinna mieć budżet nie większy niż dwieście tysięcy złotych w każdym z trzech ostatnich lat.
Kontrowersje budzi także kwestia cezury stu tysięcy mieszkańców w miejscowości, gdzie zarejestrowana jest organizacja. Jednak analiza dotychczasowych grantów i potencjału organizacji pozwoliła nam wyznaczyć właśnie taką granicę. Jest to decyzja kierunkowa, z której pewnie nie wszyscy będą zadowoleni, ale jest konieczna.
Ważną częścią działalności NIW jest Korpus Solidarności. Wskaźniki dotyczące zaangażowania w wolontariat w Polsce od kilku lat nie są jakieś bardzo optymistyczne. Jednym z zadań Korpusu było doprowadzenie do tego, aby to zaangażowanie się zwiększało. Czy wobec tego planujecie jakieś zmiany?
– Zmiany w Korpusie są dla nas jednymi z ważniejszych elementów merytorycznych działań. Biuro Korpusu Solidarności w Instytucie jest wyjątkowe. Biura programów zajmują się głównie nadzorowaniem realizacji projektów. Natomiast w Korpusie jest dużo działań związanych z animowaniem współpracy z partnerami lokalnymi i w ogóle z animowaniem rozwoju wolontariatu. Uważam, że Program wymaga bardzo głębokich zmian.
Grupa robocza ds. wolontariatu i aktywizmu przy pani ministrze Porowskiej wypracowała konkretne postulaty, np. potrzebę szerokich badań wolontariatu, w tym wolontariatu szkolnego, czy wypracowania krajowej strategii rozwoju wolontariatu. To są elementy, którymi chcemy się zająć.
Mamy w zespole nową liderkę Korpusu, Martę Walkowską, która przez wiele lat zajmowała się wolontariatem, koordynowała wolontariat w Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest czołową ekspertką w tym zakresie, ma wiele ciekawych pomysłów. Sam zespół Korpusu jest także złożony z osób, które wkładają w rozwój wolontariatu ogrom serca i pasji. Chcemy, aby Korpus Solidarności przyczyniał się realnie do rozwoju wolontariatu, nie tylko poprzez finansowanie partnerów lokalnych, czy zatrudniania koordynatorów wolontariatu, tylko żebyśmy byli ośrodkiem, który przyczynia się do wzrostu aktywności społecznej.
Planujemy szerokie badania. To jest zadanie na ten rok. Razem z grupą roboczą przyglądamy się badaniom, które już są na rynku, ale przygotowujemy też duże badanie wolontariatu i osób, które nie są zaangażowane w wolontariat. Zastanawiamy się, jak ich zachęcić do aktywności wolontariackiej. To będą ważne informacje potencjalnie dla kampanii społecznej zachęcającej do aktywności społecznej i budowania wizerunku organizacji pozarządowych. Myślimy także o badaniu organizatorów wolontariatu, żeby popatrzeć, jakie są potrzebne narzędzia, żeby ten wolontariat rozwijać.
Co do samych badań i ilości Polaków i Polek, które zaangażują się w wolontariat, one zawsze są o tyle kontrowersyjne, że wiele jest aktywności społecznej, która być może nie nazywa się wolontariatem, a jest równie ważna. Te wszystkie działania związane z ruchami miejskimi, z pomocą sąsiedzką, z udziałem w radach rodziców, radach osiedli, różnych grupach, które powstają ad hoc i zajmują się sprawami w wielu obszarach. Myślę, że warto to dostrzec.
Jesteśmy też w kontakcie z Europejskim Centrum Wolontariatu i europejskimi agencjami, które zajmują się badaniem wolontariatu. Chcemy z nim współpracować i wymieniać się doświadczeniami, więc akcji związanych z rozwojem wolontariatu na pewno będzie sporo.
W tym roku przygotowujemy też duże Forum Wolontariatu, tym razem w czerwcu. Nie będziemy tego łączyć z galą czy innymi aktywnościami w grudniu. Będziemy o tym informować w najbliższych dniach.
Porozmawiajmy trochę o wizji Narodowego Instytutu Wolności. Jak widzisz Instytut, jego rolę w przyszłości? Już w czasie kampanii przez wyborami parlamentarnymi w 2023 roku pojawiały się głosy, że być może potrzebna jest agencja rządowa, która skupi w sobie wszystkie środki, jakimi dysponuje rząd na współpracę z organizacjami pozarządowymi. Ostatnio mówił o tym nawet prof. Antoni Dudek w swoim podcaście politycznym, w kontekście nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Jego zdaniem to by uporządkowało sytuację i sprzyjało jawności, i transparentności konkursów. Jak Ty to widzisz? Czy taka opcja w ogóle jest na stole? Czy taka rola Narodowego Instytutu Wolności jest możliwa?
– Częściowo jest to możliwe. W tej chwili Rada Ministrów zajmuje się zmianą ustawy o NIW. Dotyczy ona z jednej strony programu Moc Małych Społeczności i dodatkowymi środkami dla Instytutu.
Oprócz zmiany dotyczącej limitów, ministra Porowska zdecydowała się wprowadzić do ustawy o NIW także zapis dotyczący zarządzania programami resortowymi. Obecnie NIW zarządza programami Rady Ministrów, a nie programami resortowymi. Zmiana ustawy, jeżeli w tej formie zostanie zaakceptowana przez Sejm, ma dać NIW-owi możliwość bycia operatorem programu bezpośrednio dla innych resortów. To jest krok w kierunku tego, o czym mówisz, czyli, żeby Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego mogło koordynować programy dla innych ministerstw.
Oczywiście niektórzy powiedzą, że to jest centralizacja, ja jestem przekonany jednak, że to chodzi o koordynację. Koordynację procedur, zwiększanie dostępności konkursów, ułatwianie organizacjom chociażby ich wyszukiwania, zapewnienie wspólnego narzędzia, ograniczenie kosztów obsługi konkursów.
Część ministerialnych konkursów możemy z powodzeniem współrealizować. I rozmawiamy o tym z resortami, zwłaszcza jeżeli one są stricte związane z aktywnością organizacji pozarządowych, z aktywnością społeczną.
Są natomiast takie konkursy, które są typowo zadaniami powierzonymi danym ministerstwom. Jeżeli Ministerstwo Sportu daje pieniądze klubom sportowym na konkretne dyscypliny, to jest ich narzędzie realizowania polityki ministerstwa.
Programy, które są nieco szersze mogą być koordynowane przez Instytut Wolności wspólnie z innymi ministerstwami. Przykładem program Polski Inkubator Rzemiosła, który wspiera między innymi cechy rzemieślnicze. Jest to program nadzorowany przez Ministerstwo Rozwoju, to Minister Rozwoju jest przewodniczącym Komitetu Monitorującego, ale NIW jest realizatorem tego programu. To pokazuje, że to jest możliwe i jak najbardziej działa. Jesteśmy do tego gotowi, a zmiana ustawy jest krokiem w tym kierunku.
Program Moc Małych Społeczności jest nastawiony głównie na budowanie odporności małych społeczności, na poziomie lokalnym. Chciałam zapytać jednak o te organizacje, które działają trochę wyżej i które ucierpiały w wyniku różnych geopolitycznych zawirowań i z dnia na dzień zostały pozbawione finansowania, które pochodziło od administracji USA. Wiem, że to nie jest duża grupa organizacji i w skali całego budżetu trzeciego sektora, to też nie są znaczne pieniądze, ale jednak dla tych organizacji to często były istotne części ich budżetów. A przy tym są to organizacje, które wniosły i wnoszą duży know-how w budowanie tej odporności. Czy Twoim zdaniem rząd nie powinien jednak więcej się postarać, zadbać o te organizacje, odpowiedzieć na ich potrzeby?
– Generalizując, mamy dwie grupy organizacji, które straciły to finansowanie. Jedną są organizacje, wspierane między innymi przez agendy ONZ-owskie, które zajmują się migrantami i uchodźcami. Ta sytuacja na pewno wymaga analizy i ona jest prowadzona, często na poziomie lokalnym. Jeżeli były działania dla migrantów, np. w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania, których nadal jest w Polsce sporo, i te działania przestały być finansowane, to trzeba zbadać: kto ten obowiązek przejmie, czy to było coś ekstra, ponad minimum, które musi być zapewnione, czy to były działania, które zapewniały podstawową egzystencję tych ośrodków. To jest do analizy. Jako NIW tego nie mamy, ale wiem, że ministra Porowska ten temat poruszała na forum Rady Pożytku i Rady Ministrów.
Drugi, też niezwykle ważny i delikatny, obszar to są organizacje związane z prawami człowieka, ale też z przeciwdziałaniem dezinformacji i dyskryminacji. Jeżeli z jednej strony słyszymy, że ze Wschodu nasilona jest dezinformacja, a potem widzimy, że z Zachodu odbierane są środki na walkę z tą dezinformacją, to mamy poważny problem.
Jestem przekonany, że to jest jedna z dyskusji, którą teraz zaczynamy na temat przyszłości programów NIW. Trudno mi odpowiadać za politykę całego rządu, ale widzę konkretne możliwości rozwiązań. Na przykład: czy w programie PROO, gdzie mamy priorytet dotyczący mediów obywatelskich czy watchdogów nie powinniśmy go uzupełnić, a może zastąpić działaniami przeciwko dezinformacji, czy związanymi z prawami człowieka, czy w ogóle z kwestiami prodemokratycznymi. Może to powinna być osobna linia finansowania? Byłbym jak najbardziej za, ale to jest zasadnicza decyzja o zmianie programu. Dyskusja o tym jest niezwykle ważna i się toczy.
Wracając natomiast do organizacji pracujących z migrantami i uchodźcami. Moim zdaniem ich potencjał warto wykorzystać w Programie Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej. Dla mnie jest oczywiste, że organizacje – oprócz tego, że pomagają osobom, które musiały nagle zmienić miejsce zamieszkania – zdobyły ogromne doświadczenia i w przypadku konfliktu zbrojnego, czy w innego kryzysu, wywołanego powodzią czy pożarem, mają odpowiednie kompetencje.
I bardzo ważne jest, żeby budować ich potencjał i nie zmarnować ich pamięci instytucjonalnej. W Instytucie to rozumiemy i jestem przekonany, że rozumie to także ministra. Na pewno wymaga to też refleksji na poziomie europejskim i zmierzenia się ze świadomością, że nie możemy polegać na partnerach, na których do tej pory polegaliśmy. Także w kwestii społeczeństwa obywatelskiego.
Musimy zobaczyć, że są obszary, które były zaopiekowane przez środki zagraniczne i być może z tego powodu też nie były finansowane rządowo. Chociaż oczywiście w ostatnich latach część tych tematów nie była finansowana ze względu na decyzje polityczne. Dzisiaj musimy zobaczyć, że są to obszary ważne, także dla funkcjonowania demokracji i warto się nimi zająć i je wesprzeć.
A jak Ty się czujesz po roku pracy na stanowisku dyrektora NIW? Czy spotkałeś się z takimi wyzwaniami, których się nie spodziewałeś? Jak oceniasz ten rok?
– Bardzo pozytywnie. Dla mnie to jest duże wyzwanie, ale też czas, który pozwala na realny wpływ na otoczenie i rozwój osobisty. Poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi z całej Polski, miałem przyjemność i przywilej odwiedzenia wielu miejsc w kraju i poznania szerokiego grona organizacji pozarządowych. Dało mi to szersze spojrzenie na sektor, nie tylko regionalnie, ale też branżowo, poznałem organizacje, z którymi do tej pory często nie miałem wiele wspólnego.
To, co było i jest dla mnie trudne, po prawie dwudziestu latach w sektorze organizacji pozarządowych, to spotkanie z administracją, biurokracją, która towarzyszy działaniu instytucji publicznych. W organizacjach pozarządowych – jeśli trzeba – można w ciągu dwóch, trzech tygodni zorganizować konferencję, a w instytucji publicznej w trzy tygodnie można co najwyżej prawie rozstrzygnąć zapytanie ofertowe na konferencję, która odbędzie się za miesiąc albo dwa. To jest wyzwanie. Każda zmiana budżetu wymaga uzgodnień pomiędzy resortami.
Wszystko, wymaga dużo wcześniejszego planowania, ale to dobrze: Jesteśmy instytucją publiczną, jesteśmy transparentni, nasze wydatki są jawne i dostępne dla osób zainteresowanych, więc kluczowe jest, aby wszystko było przemyślane, wcześniej zaplanowane, uzgodnione. Cieszę się, że w tym roku już praktycznie w styczniu mieliśmy plan wszystkich wydarzeń, wydatków, zamówień, to pierwszy rok który wraz z zastępczyniami możemy planować od początku do końca. Dzisiaj jesteśmy w fazie wdrażania poszczególnych elementów tego planu.. Dobrze się czuję w tym miejscu i myślę, przed nami jeszcze wiele, wiele pracy. Jestem zawsze otwarty na spotkanie, rozmowę, konstruktywną krytykę – z każdego z takich spotkań rodzą się kolejne pomysły na wartościowe działania.
Michał Braun – dyrektor Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Ekspert i praktyk w dziedzinie partycypacji publicznej i III sektora z piętnastoletnim doświadczeniem pracy w organizacjach pozarządowych.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.