„Nie miałam wątpliwości". Członkinie Rady NIW o tym, jak zmienia się Narodowy Instytut Wolności
Narodowy Instytut Wolności przechodzi transformację. Jak ta instytucja, wspierająca polskie organizacje społeczne, zmienia swoje oblicze? Rozmawiamy z członkiniami Rady NIW, Anną Czyżewską z Federacji Mazowia i Ewą Gałką z Sieci SPLOT, które opowiadają o poprawie transparentności, dialogu i ich realnym wpływie na kształt programów dotacyjnych. Co dzieje się za kulisami i dlaczego sprawozdanie Instytutu za 2024 rok zostało przyjęte bez wątpliwości?
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl: – Pretekstem do naszej rozmowy jest informacja, którą Aniu rozesłałaś po jednym z ostatnich spotkań Rady Narodowego Instytutu Wolności, podczas której głosowaliście i przyjęliście sprawozdanie z działalności NIW za 2024 rok. Rok temu ta sytuacja nie była tak oczywista, ponieważ Rada zaakceptowała sprawozdania finansowe, ale merytorycznego nie. Napisałaś Aniu, że tym razem nie miałaś wątpliwości, jeśli chodzi o przyjęcie obu tych sprawozdań. Dlaczego?
Zmiana kursu w NIW: transparentność i dialog ponad wszystko
Anna Czyżewska, Federacja Mazowia: – Rzeczywiście, organizacjom, które poparły moją kandydaturę do Rady NIW co kilka tygodni wysyłam raport ze swojej pracy w tym organie. Jestem ich przedstawicielką, dlatego chcę być fair i wyjaśniam im swoje decyzje.
A wracając do przyjęcia sprawozdania za 2024 rok: to dla mnie było oczywiste, jak zagłosuję. Do marca 2024 roku Narodowym Instytutem Wolności kierował Wojciech Kaczmarczyk. W marcu doszło do zmiany, dyrektor Kaczmarczyk został odwołany ze stanowiska, na które – najpierw jako p.o. dyrektora, a potem w wyniku konkursu – został powołany Michał Braun. Na przestrzeni tego roku, porównując to jak funkcjonował NIW wcześniej, widzę bardzo dużą zmianę w jakości informowania opinii publicznej, czyli organizacji pozarządowych działających w Polsce, o tym, co NIW robi i jak działa. To jedno.
Po drugie, NIW ewaluuje swoją działalność i szuka nowych rozwiązań. Po trzecie, wchodzi w merytoryczną dyskusję dotyczącą swojego funkcjonowania, roli, zadań, sposobu ich realizacji. Ta otwartość – w informowaniu i na dialog – to jest coś, czego bardzo oczekiwałam od takiej instytucji jak Narodowy Instytut Wolności. I to jest także to, co postulowałam, kandydując do Rady. Gdy dyskutowaliśmy i przyjmowaliśmy sprawozdanie z działalności za 2023 rok tego nie widziałam.
Oczywiście są rzeczy, do których mam krytyczny stosunek. Natomiast w szerokiej perspektywie, a jednak przyjęcie rocznego sprawozdania z działalności za 2024 rok daje taką perspektywę, nie miałam wątpliwości, że NIW się zmienia i to we właściwą stronę.
Ewa Gałka, Sieć SPLOT: – Mam podobnie. Z szerokiej perspektywy patrząc na rolę NIW-u, dlaczego został powołany, jakie zadania są mu przypisane, to oceniam, że znacząco poprawił się sposób funkcjonowania. I to jest kierunek, w którym chcę, żeby NIW podążał i chcę to wspierać.
Wzmacniam także głos Ani o dialogu, ponieważ uważam, że otwarcie na różnego rodzaju konsultacje, grupy robocze – jest cenne. Oczywiście są to rzeczy jeszcze do rozwoju i wzmacniania, natomiast
od każdej instytucji współpracującej z organizacjami społecznymi oczekiwałabym takiego słuchania, pytania w różny sposób o to, jak ta instytucja powinna działać, jak programy powinny wyglądać, jak ma pracować i takiej otwartości na te propozycje, z jakimi mamy do czynienia w NIW.
To powinien być wzorzec, który np. w urzędach gmin czy na poziomie województwa w samorządzie, pokazuje rozwiązania, które można stosować.
Doceniam też chęć szybkiego działania i korekty ze strony kierownictwa NIW – w tych obszarach, w których można i gdzie jest to przewidziane ustawowo czy w różnych zapisach programowych. Podczas posiedzeń mamy kontakt z kierownictwem Instytutu, które jest niezwykle zaangażowane nie tylko na poziomie dyrekcji, ale też kierowników poszczególnych biur i jednostek.
Jest jeszcze coś, o czym pomyślałam w pierwszej kolejności, czyli przejrzystość. Uważam, że dużo więcej informacji możemy uzyskiwać jako organizacje społeczne w ogóle, nie tylko w Radzie. Dużo więcej informacji jest przekazywanych, omawianych. Jest to standard, na którym mi zależy, żebyśmy jako organizacje społeczne mieli dostęp do informacji finansowych i niefinansowych, które dotyczą programów administrowanych przez NIW.
A.Cz.: – Rok temu w rozmowie z Rafałem Kowalskim mówiłam o kwestii publikowania protokołów z prac komisji konkursowych, że to jest podstawa, która z poprzednią dyrekcją była w ogóle nienegocjowalna. Przez kilka lat – mimo zgłaszanych uwag, postulatów i dyskusji na temat jawności działania komisji konkursowych – ówczesna dyrekcja na to się nie zdecydowała. Jedną z pierwszych rzeczy, którą zrobił Michał Braun, razem z zespołem, w ramach rozstrzygania tegorocznych konkursów, obok publikowania listy dofinansowań, było opublikowanie protokołu z posiedzeń komisji konkursowych.
CZYTAJ także: Rada NIW. Nie jesteśmy komisją śledczą [film] >
E.G.: – Także samo losowanie, wybór osób oceniających odbywa się w sposób przejrzysty i transparenty. Nadzorujemy to w Radzie i nie budzi to żadnych moich wątpliwości. A było bardzo dużo dyskusji i zbędnych emocji w sektorze.
„Kuchnia” pracy Rady: częste spotkania i realny wpływ
Dobór ekspertów nadal wzbudza emocje, zwłaszcza w kontekście rozstrzygnięć ostatnich konkursów, ale do tego może jeszcze wrócimy. Chciałam natomiast Was zapytać o kuchnię pracy w Radzie. Jak to wygląda? Jak często Rada się spotyka? Czy pracujecie w całym składzie, czy w podzespołach, jak się dzielicie zadaniami?
E.G.: – Myślałam, że posiedzenia będą rzadziej, a one wypadają prawie co półtora miesiąca. Dość często. Rozmawiamy też roboczo, co jest plusem, aczkolwiek wymaga od nas zaangażowania czasowego, bo oprócz tego, że jesteśmy na posiedzeniach, to też czytamy materiały, różne dokumenty, których jest sporo.
Nie mamy podgrup, ale czasami bywa, że komuś jest bliższy jakiś temat i proponuje dyskusję o nim, przygotowuje dane, inicjuje rozmowę.
Dla mnie wartością pracy w Radzie jest to, że możemy proponować tematy, które chcielibyśmy omówić. Mieliśmy spotkanie planujące, podczas którego identyfikowaliśmy obszary, czym chcielibyśmy się zająć. Od czasu do czasu dopytujemy, na ile dyrekcja zajęła się tymi zadania, które sobie wyznaczyliśmy, na przykład wzmocnieniem wizerunku, promocją organizacji społecznych wśród osób mieszkających w Polsce. Mamy sygnały, że to się dzieje, te nasze plany są realizowane.
A.Cz.: – Rada pracuje w gronie przedstawicieli i przedstawicielek strony pozarządowej, która składa się z siedmiu osób. Skład strony pozarządowej został zwiększony o dwa miejsca, które przedstawicielom i przedstawicielkom organizacji społecznych odstąpiła Przewodnicząca Komitetu ds. Pożytku Publicznego. Ale w naszą pracę są zaangażowane też inne osoby. Jest przedstawiciel Prezydenta Rzeczpospolitej, profesor Marek Rymsza. Jest przedstawiciel ministra finansów, Paweł Szewczyk. Jest też przedstawiciel strony samorządowej. Do tej pory był to starosta poznański Jan Grabowski, ale w najbliższym czasie nastąpi zmiana, bo przedstawiciele samorządów rotują w Radzie. I jest przedstawiciel Przewodniczącej Komitatu do spraw Pożytku Publicznego, czyli przewodniczący Rady NIW Piotr Stec, pracownik KPRM. Nasze grono jest więc bardzo różnorodne. Zresztą wśród przedstawicieli i przedstawicielek strony pozarządowej też są osoby z różnych regionów i z różnymi doświadczeniami, więc mamy możliwość dywersyfikacji perspektyw.
Czy Wasze uwagi są uwzględniane?
Wasza rola polega m.in. na konsultowaniu regulaminów konkursów i programów realizowanych przez NIW. Na ile wasze uwagi są rzeczywiście wprowadzane? Można być otwartym, wysłuchać uwag, ale niekoniecznie je uwzględniać. Na ile to, co Rada postuluje jest w uwzględniane w konkretnych rozwiązaniach?
E.G.: – NIW dysponuje funduszami publicznymi, które są obwarowane różnymi przepisami, zarówno ustawą o NIW, jak i ustawą o działalności pożytku publicznego. Są też programy zatwierdzane przez Radę Ministrów. W związku z tym mamy pewne ograniczenia wynikające z tych dokumentów.
Ostatnio dyskutowaliśmy o programie dotyczącym wolontariatu, który ma nieadekwatne do obecnej sytuacji zapisy o wynagrodzeniu koordynatorów wolontariatu. Nie przystają one w ogóle do przepisów ogólnych o minimalnym wynagrodzeniu, a zostały tu wpisane na sztywno. Są więc takie zapisy, których nie możemy zmieniać. Natomiast poza nimi, mamy możliwość – podczas wspólnej dyskusji i dochodzenia do konsensusu, bo to potem jest przedmiotem głosowania Rady – proponować zmiany, które uważamy za potrzebne, uzasadnione, ważne dla sektora i one są słuchane, i są wdrażane.
Mazowsze i federacje: przykłady zmian w programach
Możecie podać jakiś przykład?
A.Cz.: – Obok kwestii związanej z transparentnością dla mnie ważnymi postulatami, na które zwracałam uwagę kandydując do Rady, była sytuacja organizacji z Mazowsza. W konkursach, w których podział środków jest związany z podziałem terytorialnym nasze województwo – ze względu na jego wielkość i liczbę działających organizacji – było poszkodowane.
Na przykład w konkursie NOWEFIO, w priorytecie pierwszym, środki były podzielone na grupy województw: mniejsze, średnie, duże. Ale jeśli przeliczmy ilość środków przeznaczonych na jedną osobę, to mieszkańcy województwa opolskiego dostają 70 groszy na swoją aktywizację, a mieszkańcy Mazowszu – 12 groszy. I nikt wcześniej tego nie przeliczył. Zwróciłam uwagę, że to jest nieproporcjonalne. Przy takiej samej puli środków w województwie, które jest wielkości niektórych państw w Europie, działań wspierających nie da się zrealizować. W kontekście Korpusu Solidarności: zorganizowanie spotkań, odwiedzanie organizatorów wolontariatu na Opolszczyźnie czy nawet w województwie łódzkim, a odwiedzanie ich w województwie mazowieckim, to są kilometry do pokonywania. W najnowszym konkursie Moc Małych Społeczności na województwo mazowieckie, w priorytecie regrantingowym została przeznaczona największa pula środków. Większa niż dla trzech innych dużych województw, czyli Wielkopolskiego, Śląskiego i Małopolskiego. Bo faktycznie liczba organizacji i terytorium na Mazowszu jest zdecydowanie większe. Mam więc poczucie, że sytuacja województwa mazowieckiego została wysłuchana.
Został też wysłuchany postulat, aby skupić się na federacjach i sieciach organizacji, czyli formalnych porozumieniach organizacji. Reprezentuję w Radzie organizację federacyjną, ale mamy jeszcze dwie inne przedstawicielki federacji: Ewę, która jest z Sieci Splot i Iwonę Żukiert, która jest z Zachodniopomorskiego Forum Organizacji Społecznych ZaFOS i z federacji WRZOS. Jako organizacje federacyjne stajemy często przed dylematem konkurowania ze swoimi organizacjami członkowskimi. Od początku mówiłam o roli federacji, o potrzebie specjalnych programów wzmacniających organizacje federacyjne. Nie mówię tu tylko o mojej organizacji, ale też o innych. W konkursie Moc Małych Społeczności (MMS) został uwzględniony priorytet na działania federacji i sieci organizacji. To są dość duże zmiany programowe.
Kryteria oceny i koszty: wyzwania efektywnościowe
Inny przykład to nasze postulaty związane ze wskazywaniem terminów realizacji projektów. To też dotyczy najnowszego programu NIW, czyli MMS. Dyskutowaliśmy o tym, jak przeprowadzić ten program w bardzo krótkim czasie, żeby on był realny do zrealizowania przez organizację, ale też realny do przeprowadzenia przez Narodowy Instytut Wolności. NIW otrzymał zadanie realizacji rocznego programu i była to dość trudna sytuacja. Jako poszczególni członkowie i członkinie Rady z jednej strony cieszyliśmy się, że są dodatkowe, duże środki na działanie organizacji, ale z drugiej strony – forma przekazania tych środków organizacjom jest wielką niewiadomą zarówno dla NIW-u, jak i dla organizacji, które muszą te pieniądze w bardzo krótkim czasie wydatkować.
E.G.: – Pamiętam także, że proponowałam, aby w programie NOWEFIO uwzględnić bardziej racjonalny podział kosztów na lata przy projektach trzyletnich. Częstym wyzwaniem realizatorów projektów było wydatkowanie najmniejszej puli środków w roku środkowym, co pozwalało na pokrycie zaledwie podstawowych wydatków i trudności w płynnej realizacji projektów przez wszystkie lata.
A propos sposobu pracy docenię jeszcze to, że dyrekcja często po prostu nas pyta „Jak uważacie, jak powinny być oceniane wnioski?”. Jak uważacie, jakie powinny być kryteria wyboru? Czasami mówią „Mamy propozycję” albo stawiają pytanie otwarte. Często więc kryteria wyboru są zapisywane z naszej inicjatywy, czy też punktacja w konkursach jest określana zgodnie z naszymi spostrzeżeniami, danymi, które przynosimy z sektora i o których rozmawiamy na posiedzeniach. Często są to różne drobne zmiany w programach, które dostosowują je do tego, w jaki sposób działają organizacje.
Staramy się także dbać o to, aby programy, które ma NIW – które były w różnym czasie i w różny sposób budowane – mniej więcej równomiernie wspierały sektor.
Sporo dyskutujemy na temat tego, żeby były i dla dużych, i dla mniejszych organizacji. I dla tych w miastach, i na terenach wiejskich. I by uwzględniać różne branże. Mamy bardzo duży udział w proponowaniu tego, co tam będzie zapisane.
Aktualnie w Radzie trwa dyskusja o tym, jak powinno wyglądać ocenianie w FIO i w PROO. Są brane pod uwagę różne opcje: i trzeciej osoby oceniającej, i dochodzenie do konsensusu tych dwóch osób, które dały skrajne oceny, grupowanie projektów i wspólne dyskusje ekspertów.
Natomiast, oprócz rozmowy o obiektywizowaniu czy doprowadzeniu do tego, żeby ten wynik oceny był precyzyjnie podany organizacji, zastanawiamy się, jakie to pociągnie koszty. Obecnie ocena jednego projektu to jest ponad 400 zł i rozszerzanie procedur, robienie na przykład kolejnego etapu, trzeciego eksperta, spotkań będzie podrażało ten proces, co oznacza, że więcej pieniędzy będzie musiało być przeznaczone na ocenianie.
Wydaje mi się, że ten aspekt efektywnościowy mamy nie wystarczająco uświadomiony, a warto pamiętać, że to musi iść w parze.
A.Cz.: – Zgadzam się z Ewą. NIW przygląda się – jako Rada to widzimy i słyszymy – pracy ekspertów i ekspertek, systemowi oceny wniosków i szuka rozwiązań, które mają ten system poprawić. Na najbliższym posiedzeniu we wrześniu będziemy rozmawiać o tym, jak wyglądała ewaluacja pracy ekspertów oceniających PROO i NOWEFIO w ostatnim roku, po to żeby szukać takich rozwiązań, które będą najbardziej efektywne dla wyboru najlepszych ofert. I jak to zrobić, żeby to działało najlepiej za te pieniądze, które Narodowy Instytut Wolności na to wydaje.
A w konkursach, tych największych, to jest 900 tys. złotych. To są konkretne pieniądze, które nie trafiają do organizacji, tylko są przeznaczone na ocenę, więc zwiększanie zaangażowania, poszerzanie procesu będzie generować dodatkowe koszty.
Niewykorzystany potencjał i bieżące wyzwania
Część programów w NIW ma swoje Komitety Monitorująco-Sterujące. Zapoznajecie się z efektami ich prac? Konsultujecie się? Macie się nawzajem na radarze?
E.G.: – Widzimy się. Jeśli jest nam prezentowany program, to – jeżeli działa przy nim komitet, bo nie wszystkie zaczęły działalność – przedstawicielka lub przedstawiciel NIW prezentuje nam rekomendacje Komitetu. Staramy się raczej te rekomendacje przyjąć, ponieważ w komitetach są fachowe, tematyczne gremia, które nad tymi poszczególnymi projektami się pochylają. Staramy się je uzupełnić i zobaczyć z lotu ptaka, całościowo spojrzeć na programy. Gdyby na przykład te programy nie były kompatybilne, to staramy się uwzględnić nasze rekomendacje. Ostatnio rozmawialiśmy o programie wolontariatu i mieliśmy prezentowane rekomendacje komitetu, który wcześniej nad tym obradował i przygotował swoje propozycje.
A.Cz.: – Niestety, działalność komitetów przez ostatni czas była ograniczona, bo komitety do zeszłego roku pracowały jeszcze w składach powołanych w czasach poprzedniego zarządu. Potem zostały powołane nowe komitety, ale ich praca jest zależna od przewodniczących. Myślę, że działalność komitetów mogłaby być bardziej dynamiczna i kontakt na linii Rada i komitety mógłby być trochę lepszy.
Słyszymy, że macie wpływ na programy, na regulaminy konkursów. Czy wypowiadacie się także na temat tego, jak NIW funkcjonuje jako instytucja? Że tworzy np. biuro albo likwiduje stanowisko?
A.Cz.: – Jako Rada mamy kompetencje opiniowania projektu regulaminu działania NIW, czyli wydajemy opinie na temat ewentualnych zmian, reorganizacji. Na przykład, gdy NIW chciał połączyć Biuro Komunikacji i Promocji z Biurem Badań i Analiz.
E.G.: – Nie tylko opiniujemy. Nasz głos jest tutaj bardziej znaczący. Gdy na przykład NIW chciał rozbudować Biuro Kontroli, to pytał nas o zdanie. Nie jest tak, że mogliśmy to zablokować, ale na pewno takie decyzje muszą przejść przez Radę. Dyrektor przychodzi wtedy z konkretnymi uzasadnieniami. W przypadku Biura Kontroli pamiętam, że rozmawialiśmy o tym, aby nie zwiększać liczby kontroli wśród organizacji i pytaliśmy, jakie jest uzasadnienie dla zatrudnienia większej liczby osób. Wtedy usłyszeliśmy, że to nie oznacza znaczącego zwiększenia np. wizyt kontrolnych w organizacjach, ale Instytut nadal mierzył się z sytuacjami wynikającymi z konkursów, które były ogłaszane w 2022 i 2023 roku, gdzie była konieczność przeprowadzenia szczegółowszej weryfikacji zgodności realizacji projektu z umową. Poza tym, przed tymi zmianami w NIW w Biurze Kontroli była zatrudniona jedna osoba, a w pojedynkę to nawet nie można na kontrolę pojechać.
A jakie były argumenty przemawiające za poszerzeniem kompetencji NIW? W tej sprawie także mieliście okazję się wypowiedzieć?
E.G.: – Dyskutowaliśmy na ten temat. Wszystko ma plusy i minusy. Z jednej strony NIW coraz bardziej się specjalizuje w konsultowaniu programów, obsłudze konkursów, wspieraniu projektodawców w realizacji, więc ma coraz lepsze kompetencje. Jest też bardziej rozpoznawalny. W ministerstwach z kolei powstają nowe programy, bądź propozycje programów i – oprócz tego, że jest jakaś potrzeba zidentyfikowana w tych ministerstwach – osoby tam pracujące nie zawsze wiedzą, jak dotrzeć do organizacji społecznych, jak sprawnie przeprowadzić konkurs, często te procedury nie są dostosowane do możliwości organizacji. Argumentem za tym, żeby NIW był operatorem takich programów, jest więc sprawność obsługi i znajomość potrzeb organizacji.
Ale to budzi też oczywiście moje wątpliwości. I nie tylko moje.
Czy budowanie takiej instytucji, centrum, które ma bardzo duży wpływ na sektor jest dobre? To zawsze zależy od osób, które tam decydują i ustalają procedury, a wiemy, jak bywało. Takie są obawy z naszej strony.
Na razie zakres konkursów innych ministerstw, dla których NIW jest operatorem nie jest duży. Będziemy się temu przyglądać i będziemy prosić o ewaluację, jak to wygląda.
A.Cz. – Zgadzam się z Ewą. Rok temu w wywiadzie z Rafałem Kowalskim mówiłam, że NIW może być taką instytucją-wzorem, przykładem dobrych praktyk, jak prowadzić konkursy dotacyjne i widzę, że w ostatnim czasie sposób przeprowadzania konkursów idzie w dobrą stronę. Oczywiście po rozstrzygnięciach konkursu NOWEFIO czy PROO pojawiły się różnego rodzaju kontrowersje, ale to były kontrowersje pojedynczych organizacji, które nie dostały dotacji. I ja bym tutaj dyskutowała, czy te zarzuty były sensowne. Uważam, że to był raczej szloch czy wrzask tych, którzy nie dostali dotacji, ale to nie był problem systemowy, tak jak miało to miejsce w poprzednich latach: przy braku transparentności, przy braku publikowania protokołów, a potem przy tych wszystkich nieprawidłowościach, które widzieliśmy.
NIW jest instytucją, która buduje swoje doświadczenie na przyznawaniu grantów organizacjom. Kiedy popatrzymy, jak w ostatnim roku konsultował regulaminy konkursów, następnie przeprowadzał nabory, ocenę i potem prowadził realizację projektów wraz z rozliczeniami i porównamy z tym, jak wyglądał nabór wniosków w konkursie Aktywni Plus w 2024 czy 2025 roku, czy jak wyglądał nabór wniosków w konkursie KPO dla kultury, którego operatorem jest Narodowy Instytut Muzyki i Tańca, a całym procesem kieruje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – to mamy dwa światy.
Dla przykładu: w KPO całe konsultacje regulaminu konkursu, w którym jest 200 milionów złotych do rozdania, były przeprowadzone na grupie 30 osób, które przyszły stacjonarnie na spotkanie w Warszawie na dwa dni przed Bożym Narodzeniem. Ministra Cienkowska chwali się sukcesem programu, a dla mnie ten proces był skandaliczny. Podobnie, jak sposób, w jaki był przeprowadzony w KPRM konkurs Aktywni Plus, gdzie organizacje miesiącami czekały na wyniki. Mamy połowę lipca i organizacje już wiedzą, czy otrzymały dotację , czy nie, ale nadal są w zawieszeniu. To, co się dzieje w NIW-ie jest naprawdę zmianą na plus i dobrą praktyką.
Jednocześnie zagrożenie jest takie, że za zlecaniem dodatkowych konkursów muszą iść dodatkowe pieniądze na zwiększanie zatrudnienia i tworzenie realnych, dobrych warunków pracy dla zespołu. To jest ogromna wada programu Moc Małych Społeczności, gdzie za kwotą 70 milionów złotych nie poszły nowe stanowiska pracy. Bardzo duży konkurs dotacyjny w bardzo krótkim czasie należy przeprowadzić siłami obecnymi, które w tej sytuacji są przeciążone.
CZYTAJ także: Lepsze konkursy dla organizacji. NIW odpowiada i zaprasza do konsultacji [komentarz] >
O tym należy pamiętać: zlecanie organizacji nowych konkursów Narodowemu Instytutowi Wolności musi wiązać się z tym, że zostaną poprawione warunki pracy pracowników i pracownic NIW.
NIW jako wzorzec? O polityce, niezależności i kryzysach
Przejrzystość i transparentność procedur i lepsza komunikacja Narodowego Instytutu Wolności to jest kwestia ostatniego roku. Jednak nad tą instytucją cały czas krąży „duch polityczny”: jest to agencja powołana przez poprzednią ekipę rządzącą z celem takim, aby finansować takie działania, które są zgodne z polityką państwa, czyli de facto opcji rządzącej, co powodowało, że pewne środowiska były faworyzowane. Oczywiście, obecnie strona opozycyjna uważa, że aktualna polityka NIW faworyzuje inne środowiska. Każdy ma swój punkt widzenia i swoje argumenty. Wydaje się jednak, że obecne procedury w NIW-ie rzeczywiście są bardziej przejrzyste, a jako instytucja jest bardziej otwarty na dialog. Na ile Rada NIW jest w stanie proponować albo wpływać na to, żeby w funkcjonowanie Instytutu zostały wpisane jakieś „bezpieczniki”, które pozwolą budować wizerunek NIW-u jako agencji niezależnej od konkretnego ugrupowania politycznego? Czy to w ogóle jest możliwe?
E.G.: – Staramy się takie rozwiązania, różnego rodzaju, proponować w regulaminach, programach, o których dyskutujemy. Natomiast, tak jak powiedziałaś, to jest instytucja utworzona w ramach realizacji jakiejś polityki, więc politycy mogą zmienić te dokumenty, co już zresztą bywało.
My się staramy, możemy zapisywać pewne zmiany, chociażby w procedurach oceniania czy sposobu wyboru ekspertów. Ale to dość łatwo politycznie zmienić. Nie mam złudzeń, że możemy coś na sztywno, jak konstytucja zapisać, co będzie nam gwarantowało, że zawsze będzie w sposób obiektywny realizowana ta polityka.
Jeśli chodzi o preferowanie różnych organizacji, dość często mamy dyskusje o tym, żeby – myśląc o kryteriach wyboru – spojrzeć na cały sektor, że są i małe organizacje, i duże, i katolickie, i skupione na osobach LGBTQ+. Staramy się, żeby programy i konkursy były dostosowane do możliwości i potrzeb wszystkich organizacji.
A.Cz.: – Jednym z postulatów w zapisach do regulaminów konkursów, które zgłaszałam, między innymi w programach na działalność strażniczą i media obywatelskie, było wyłączenie organizacji, w których władzach zasiadają członkowie władz partii politycznej.
Sytuacja, w której organizacją strażniczą zostaje stowarzyszenie czy fundacja, która jest w opozycji wobec lokalnej, regionalnej czy centralnej władzy, to nie jest działalność strażnicza z czystym interesem. Niestety, ten zapis nie został uwzględniony, natomiast rozpoczął dyskusję na temat umocowania osób, które zasiadają we władzach organizacji, które prowadzą działalność strażniczą i media obywatelskie. Potrzebujemy nad tym szerokiej dyskusji. To nie jest tylko rozmowa o tym, jak będzie wyglądał zapis w programie Narodowego Instytutu Wolności, ale o tym, jak to się przekłada na działalność lokalnych organizacji. Jeśli jestem żoną wójta albo starosty, to czy moja działalność jest niezależna? A jeśli on jest w strukturach partii politycznej, tej czy innej, w regionie? To czy moja pozycja jest neutralna? Niekoniecznie.
Z jednej strony ważne jest, jaki będzie zapis w regulaminie. Czy on wyłączy z możliwości udziału w konkursach osoby, które są członkami władz partii politycznych lub pełnią funkcję publiczną? Ale jest to temat do szerokiej dyskusji w środowisku. Bo z drugiej strony nie powinniśmy wykluczać osób z udziału w życiu publicznym. Gdzie jest granica? Gdzieś powinniśmy ją widzieć, żeby tych wątpliwości, o których powiedziałaś Magdo, nie było.
Jako członkini Rady zwróciłam uwagę na kandydowanie wicedyrektora Andrzeja Rybusa-Tołłoczko w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a wcześniej też w wyborach samorządowych. W okresie kampanii wyborczej jako zastępca dyrektora NIW dość intensywnie szkolił organizacje w swoim okręgu wyborczym. To budziło moje wątpliwości, czy nie jest to nadużycie wykorzystania zasobów publicznych. Chciałabym, aby takie sytuacje nie miały miejsca, zwłaszcza w przypadku instytucji, która – jak Narodowy Instytut Wolności – jest agencją rządową i realizuje politykę rządu, ale jednocześnie oczekujemy od niej, jako społeczeństwo, niezależności.
A rozmawiacie także o tym, czy i jak NIW może lub powinien reagować na kryzysy, których mamy w ostatnich czasach coraz więcej? Z jednej strony wiemy, że było wsparcie doraźne dla organizacji, które ucierpiały w czasie ostatniej powodzi na Dolnym Śląsku. Z drugiej strony – nie było tak konkretnej reakcji wtedy, gdy część organizacji straciła finansowanie w wyniku cofnięcia wsparcia ze strony administracji amerykańskiej. Żyjemy w takich czasach, że podobnych kryzysów można się spodziewać częściej.
A.Cz.: – Część decyzji NIW o podejmowanych działaniach nie jest w rękach dyrekcji NIW. Musimy pamiętać, że działalność NIW jest w dużej mierze uwarunkowania decyzjami Przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego. Obecnie jest to osoba, która pełni funkcję ministry ds. społeczeństwa obywatelskiego. Decyzja o tym, czy NIW miałby środki na wsparcie organizacji, które utraciły pieniądze wskutek działań administracji Donalda Trumpa była decyzją Przewodniczącej Komitetu ds. Pożytku Publicznego. To ona zdecydowała, że 70 mln zł nie zostało przeznaczone na utworzenie programu pomocowego, czy na zwiększenie puli środków w NOWYMFIO, ale na realizację programu Moc Małych Społeczności, który się toczy i ma być wsparciem dla lokalnych organizacji. Zobaczymy, jakie będą jego konsekwencje.
Zresztą, program MMS właśnie na te kryzysy ma odpowiadać, ale mój niepokój wzbudziło, że kryzysy, o których jest mowa w programie mają taki „spektakularny” charakter, jak np. w 2022 roku eskalacja wojny w Ukrainie i pojawienie się w dużej liczby uchodźców i uchodźczyń, których Polska ugościła. Czy kryzys powodziowy. Mamy początek lipca, poziom wody na Wiśle w Warszawie wynosi dziś 24 cm. To jest kryzys.
Pytałaś, czy nasze uwagi są uwzględniane. Jedne są, inne nie są. Zgłaszałam postulat, żeby myśleć też o kryzysach długofalowych. Susza w Polsce jest totalnym kryzysem i powinniśmy uczyć się, jak być na niego odpornymi jako obywatele i obywatelki, jako organizacje, jako lokalne społeczności. Ale słowo susza w samym dokumencie programowym Moc Małych Społeczności nie pada ani razu.
I niestety, dlatego nie mogła być uwzględniona w regulaminie. Bo to programy rządowe, regulują to, jak wyglądają konkursy i to najczęściej w perspektywie wieloletniej.
E.G.: – Dyskutujemy na te tematy. Nawet ostatnio rozmawialiśmy, czy powinna być pula na ewentualne sytuacje, które pojawiają się nagle i organizacje społeczne angażują się w ich rozwiązywanie. I tu znów wracamy z decyzją polityczną. Możemy wyrazić pewną rekomendację, że powinny być takie możliwości, taka pula corocznie rezerwowana na sytuacje, które wynikną nagle albo są takimi, które „pełzają”, ale coraz bardziej nas dotyczą i ich konsekwencje są widoczne, ale może nie tak ostentacyjnie.
Rozmawialiśmy także o sytuacji organizacji prawnoczłowieczych. Razem z dyrekcją NIW myślimy, że może by w jakiś sposób priorytety PROO dostosować do potrzeb organizacji działających w szeroko rozumianym obszarze praw człowieka. Te tematy czy branże są dość wąsko uwzględnione w obecnych programach NIW, a mamy przekonanie, że te potrzeby są obecnie istotne.
Są to jednak decyzje odroczone. I nie ma w tej chwili możliwości szybkiej reakcji na takie sytuacje, gdy słyszymy, że kolejne organizacje znacząco ograniczają działalność, czy nawet się zamykają.
Anna Czyżewska – prezeska zarządu Federacji Mazowia, od lutego 2024 członkini Rady Narodowego Instytutu Wolności.
Ewa Gałka – doktora w dziedzinie zarządzania, specjalizuje się w rozwoju organizacji społecznych, społecznej odpowiedzialności biznesu i funduszach na działania społeczne. Członkini Rady Narodowego Instytutu Wolności, Komitetów Monitorujących Programu Pomoc Techniczna i Fundusze Europejskie dla Wielkopolski, Zespołu ds. Równości i Różnorodności przy Prezydencie Miasta Poznania, Poznańskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego. Przez 25 lat zarządzała stowarzyszeniem Centrum PISOP, uczy na SWPS w Poznaniu. Ekspertka oceniająca wnioski dotacyjne.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.