Stańmy naprzeciwko siebie. I zacznijmy bardziej kochać [Felieton Podurgiel]
Każde słowo mojej codzienności jest „niewpasowane”. Wypuszczam je, a ono błąka się i wraca z lekko ironicznym uśmiechem, pytając: „po co mnie wypowiedziałaś”? A wypowiadam je, by nie dźwigać tej ciszy, która domaga się zrozumienia i podsumowania tego, co się stało. Tyle tylko, że ja nie wiem, co się stało.
Do wczoraj wiedziałam, o czym będę pisać. Poukładałam, zaplanowałam. Zebrałam materiały, które dziś wydają się być bez znaczenia. Dziś wiele słów nie ma znaczenia.
Każde słowo mojej codzienności jest „niewpasowane”. Wypuszczam je, a ono błąka się i wraca z lekko ironicznym uśmiechem, pytając: „po co mnie wypowiedziałaś”? A wypowiadam je, by nie dźwigać tej ciszy, która domaga się zrozumienia i podsumowania tego, co się stało. Tyle tylko, że ja nie wiem, co się stało.
Zamknięci w dualizmie
Na tablicach Facebookowych niezgoda, złość, gniew, żal, wezwania do poprawy swojej postawy. Bądźmy dobrzy, bądźmy tolerancyjni. „Jurek, nie odchodź”! „Jesteśmy z Wami”. Ale w czym?
Czuję, że to wołanie o sprawy ważne, o sens, istotę życia. Widzę wiele emocji, które mogłyby pociągnąć za sobą zobowiązanie, ale nie jestem pewna, czy tak się stanie, bo sprawa rozgrywać się będzie się w naszych sercach. Nie na tablicach Facebookowych.
Wielu łapie moment na podkreślenie wszystkich krzywizn – czy to w polityce, czy w administracji, czy w życiu społecznym. „Kryzys” – wołają – „kryzys!”. Ale jaki? Każdy artykuł i komentarz wydają się szukać tych odpowiedzi, stawiając sprawy ważne, ale często ważne dla piszących. Ta supernowa, ten wybuch naświetlił na pewno jedną niepodważalną prawdę. Jesteśmy ludźmi, którzy w poszukiwaniu uporczywie trzymają się dualizmu. Dobro, zło; tak trzeba, tak nie trzeba; właściwie, niewłaściwie… Wściekli na tych, którzy oceniali WOŚP, robimy dokładnie to samo. Choćbyśmy uważali się za liberałów – i tak jesteśmy umoczeni w pewnym systemie myślenia. Różnią nas tylko bieguny i próba umiejscowienia tak zwanej „racji” po naszej stronie.
Staję naprzeciwko. I rozumiem
Czuję, że coś mi się tu nie zgadza, szczególnie, że każdy wytacza potężne działo etyki, wartości, spraw ważnych dla ludzkości. Co ważne, co ważniejsze… co prawdziwe? I może ta prawda, pozbawiona racji, może stać się jakąś szansą na porozumienie. Prawda, że jesteśmy ludźmi, a każde nasze przeżywanie i doświadczanie jest niezaprzeczalne i niepodlegające ocenie. Prawda o drodze, którą podążam, o tym, co czuję, myślę, jakie mam intencje, jakie motywacje działania, za co jestem odpowiedzialna, a za co nie. I nie ma tu miejsca na uniki, bo na koniec to ja poniosę konsekwencje swoich wyborów. Choćbym oszukała wielu, jakość mojego życia mnie zweryfikuje.
Staję w myślach naprzeciwko Owsiaka, słyszę, jak mówi: „robimy wielkie dzieło, te dzieci są dla mnie ważne, ci starzy ludzie są dla mnie ważni. Jestem zmęczony walką”. Myślę sobie: „jestem z tobą, bo i dla mnie to bliskie, i ja jestem zmęczona”.
Staję naprzeciwko szaleńca z nożem, słyszę, jak wiele szumu ma w myślach, widzę odrzucenie w jego oczach, mówię: „jak mi przykro, że nie odnalazłeś drogi i spokoju, jak mi przykro, że z tego powodu odebrałeś komuś życie”.
Staję naprzeciwko Kaczyńskiego, widzę, jak mocno potrzebuje się trzymać swojej drogi, bo jego sztywna konstytucja wewnętrzna pozwala mu nie bać się o życie. Mówię mu: „rozumiem twój lęk, ale ja jestem za siebie odpowiedzialna, sama chcę wybierać drogi swojego życia, wychowania dzieci, ich nauki, wiary…
Nie czuję na nikogo złości, widzę różnice i wiele wydarzeń, które sprawiły, że podążyli ścieżką, którą podążyli. Widzę też potencjał człowieczeństwa, te możliwości serca, empatii, współdziałania. Wolni od lęków, potrafiący wznieść się na wyżyny, ponad podziały. Dobrzy co do zasady, mądrzy, stworzeni do miłości. Jaki sens jest szukać innych odpowiedzi? Jaki sens daje szukanie winnych?
Transformacja w nas
Gdy wielki wybuch uderza w nas czyjąś śmiercią, czy na skalę rodziny, czy całej Polski, wezwani jesteśmy tylko do jednego. Do bycia w przepływie miłości. Stworzeni do kochania, stworzeni do zmiany, do doskonałości. Ona daje wolność, porozumienie, jedność, współtworzenie. Nie zmierzymy tego opuszczonymi flagami ani liczbą spotkań i zniczy, bo ta transformacja, która może tak wiele, dokonuje się w nas.
Jak wielu z nas ją rozpocznie? Jak wielu wytrwa? Jak wielu zacznie kochać bardziej? Trzymam kciuki. Za miłość, za prawdę, za nas.
Urszula Podurgiel – założycielka i prezeska Stowarzyszenia Adelfi oraz Fundacji Kocham Jaśka związanej z jej chorym synkiem Jasiem; w ciągłym rozwoju zarówno menagerka, coach, trenerka, jak i terapeutka muzykoterapii dogłębnej komórkowej oraz edukatorka własnych dzieci. Absolwentka programu Liderzy Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, wielokrotnie nagradzana za swoją społeczną aktywność.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.