Spółdzielczość energetyczna. Sposób na angażowanie ludzi w rozwiązywanie własnych problemów
Czym są spółdzielnie energetyczne? Czy mogą stanowić rozwiązanie rosnących cen kosztów energii? A jeśli tak, to co musi zmienić się, żeby było to możliwe na większą skalę?
Koszty energii – zwłaszcza od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę – rosną coraz szybciej, utrudniając nie tylko prowadzenie działalności, w tym pozarządowej, ale też życie zwykłych obywatelek i obywateli. Nic więc dziwnego, że coraz częstsze są próby znalezienia jakiegoś rozwiązania tego problemu.
Czym są spółdzielnie energetyczne?
Jednym z nich mogą być spółdzielnie energetyczne, które do polskiego prawa zostały wprowadzone ustawą o odnawialnych źródłach energii z dnia 20 lutego 2015 roku. Czym one dokładnie są? To podmiot mający zapewnić produkcję energii, głównie na własny użytek, na terenach wiejskich i wiejsko-miejskich. Założyć może ją minimum dziesięć osób fizycznych lub trzy podmioty prawne. Liczba członkiń i członków nie może jednak przekraczać 1000. Są też inne ograniczenia. Na przykład spółdzielnia energetyczna może produkować maksymalnie 10mW energii elektrycznej, z czego 70% musi być przeznaczone na autokonsumpcję. W zakresie ciepła limit produkcji wynosi 30mW, w przypadku biogazu zaś 40 milionów m3 w ciągu roku.
Przez wiele lat problem polegał jednak na tym, że… nie powstały odpowiednie przepisy wykonawcze, regulujące relacje między spółdzielniami a operatorami systemu dystrybucyjnego. Nic więc dziwnego, że założenie pierwszej spółdzielni energetycznej zabrało aż dwa i pół roku, wszystko było robione bowiem metodą prób i błędów. Rozporządzenie pojawiło się dopiero w pierwszym kwartale ubiegłego roku i od tego momentu można było zacząć poważnie myśleć o tym, by tworzyć tego typu podmioty.
Oswajanie ze spółdzielczością
Przykładem może być dopiero co zakończony pilotażowy projekt „Rozwój obszarów wiejskich poprzez odnawialne źródła energii – Renew(able) your Region – RENALDO”, współfinansowany przez Komisję Europejską oraz niemieckie ministerstwo środowiska. Objął on dwa województwa, w kujawsko-pomorskim koordynatorem był Kujowsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego (KPODR), w podlaskim – Fundacja Instytut Rozwoju Społeczności Lokalnej ACTIVUS. W pierwszym powstała jedna spółdzielnia energetyczna, w drugim – aż cztery. Zapewnione wsparcie obejmowało w zasadzie wszystko – od pomocy w przygotowaniu dokumentów do rejestracji, przez organizowanie i prowadzenie spotkań, wprowadzenie kalkulatora do wyliczeń finansowych, przygotowanie biznesplanu, po rozmowy z samorządem lokalnym.
– Początkowo rozbijaliśmy się o różne rafy, razem rozgryzaliśmy wiele problemów, ale udało się i obecnie jedna spółdzielnia jest już zarejestrowana w KOWR, ma instalacje OZE, jest na etapie podpisywania umowy z operatorem, pozostałe są zarejestrowane w sądzie i mają przygotowane biznesplany. Wszystkie zachęcaliśmy do tego, by na początek pomyślały o najłatwiejszych instalacjach, czyli fotowoltaice, ale niektóre z nich myślą też o biogazowni – opowiada Maciej Żywno z Fundacji ACTIVUS.
Jak przyznaje, projekt pokazał, że przed nami jeszcze daleka droga do czysto obywatelskich spółdzielni energetycznych. Obecnie działa model przy wsparciu samorządu lokalnego, bo oparcie w wójcie lub burmistrzu jest ważne dla ludzi. Udział administracji publicznej daje gwarancję, że różne rzeczy nagle nie zostaną zmienione, po tym, jak poświęci się czas i pieniądze na uruchomienie spółdzielni. Dlatego w województwie podlaskim każdy taki podmiot zaangażował kilku lokalnych włodarzy gmin, w niektórych miejscach udało się też włączyć przedsiębiorcę, czy – jak w Korycinie – organizację pozarządową, Towarzystwo Ziemi Korycińskiej.
– Obecnie oswajamy ludzi ze spółdzielczością w energetyce. Zainteresowanie jest bardzo duże, zwłaszcza od roku, kiedy ceny energii zaczęły gwałtownie rosnąć. Ważne jest więc, by zobaczyli nie tylko niższe ceny, ale też, że wszystko to jest po prostu bezpieczne. A dla naszej fundacji dodatkowo istotne jest to, że to świetna możliwość aktywizowania i organizowania społeczności lokalnej
– tłumaczy Maciej Żywno.
Samowystarczalność i niezależność
Bo chociaż fakt, że spółdzielnie energetyczne mogą być jednym z rozwiązań istotnych w koniecznej transformacji energetycznej, ludzi o wiele bardziej przekonują niższe koszty prądu lub ogrzania domu. Zwłaszcza kiedy już zamortyzuje się nakład inwestycyjny. To oczywiście nie jedyne zalety. Inną jest zwyczajnie większa samowystarczalność. Wynika to z tego, że spółdzielnie wpisują się w model energetyki rozproszonej, niezależnej od operatora. Do tego system upustów, które promują to rozwiązania sprawia, że cały model jest mniej więcej 20-30% lepszy niż obecne zasady, na jakich większość ludzi kupuje energię.
– Tak wyszło z naszych obliczeń, przy założeniu optymalnych inwestycji – mówi Rafał Krenz z organizacji CoopTech Hub. – To zatem sposób na angażowanie ludzi w rozwiązywanie własnych problemów. Czy może to być również sposób na poradzenie sobie z ubóstwem energetycznym? Nie zawsze. Spółdzielnia jest w końcu podmiotem gospodarczym, żeby do niego wejść trzeba ponieść początkowe koszty. Jeżeli jednak w statucie zostanie zapisane, że spółdzielnia jest nastawiona również na zaspokajanie potrzeb osób w gorszej sytuacji ekonomicznej, to jak najbardziej jest to możliwe. Ale też nie ma takiego obowiązku – dodaje.
Góra wyzwań i problemów
Zarówno Rafał Krenz, jak i Maciej Żywno uważają, że zdecydowanie warto rozwijać spółdzielnie energetyczne. Jak to zwykle jednak bywa, wyzwań cały czas jest multum. Po pierwsze, jak zostało już wspomniane, podmioty te mogą – przynajmniej obecnie – działać tylko na obszarach wiejskich i wiejsko-miejskich. Chociaż nie trudno sobie wyobrazić, że również w dużych miastach znalazłoby się sporo grup, które w ten sposób chciałyby zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne.
Po drugie, problematyczna jest również kwestia tego, że aż 70% wytwarzanej energii musi iść na autokonsumpcję. Jak mówi Rafał Krenz związane jest to z tym, by spółdzielnie nie oddawały za dużo prądu do sieci, bo ta jest przestarzała i w wielu lokalizacjach nie jest w stanie jej odebrać. Potwierdza to Maciej Żywno, który zwraca uwagę, że już kilka lat temu dla dużych operatorów problemem było przyłączenie do sieci przydomowych instalacji OZE. Spółdzielnie zaś są o wiele większymi podmiotami. Rozwiązaniem mogłoby być magazynowanie energii, na rynku są dostępne odpowiednie technologie.
W ten sposób dochodzimy jednak do kolejnego wyzwania, czyli – jak to często bywa – pieniędzy. Konieczne jest uruchomienie o wiele większych programów dotacyjnych. Środki mogą pochodzić przede wszystkim z Unii Europejskiej, ale w tym celu trzeba by chociażby odblokować pieniądze na realizację Krajowego Planu Odbudowy. Przy czym spółdzielnie energetyczne pojawiają się również w funduszach dla województw, czy programach transformacji węglowych.
– Musi być afrodyzjak w postaci środków na instalację, bo nie jesteśmy na etapie, by ludzie brali kredyty w celu sfinansowania instalacji OZE.
O ile inwestycja w fotowoltaikę to koszt kilkuset tysięcy złotych, o tyle biogazownia to już 4-5 milionów złotych, a wiatraki zaczynają się od 18 milionów wzwyż. Ludzie chcą wsparcia teraz, bo korzyści wynikające z tańszej energii pojawią się dopiero za jakiś czas. Projekt RENALDO był sukcesem, bo wszystko było w całości finansowane przez KE i MŚ Niemiec – mówi Maciej Żywno. – To zresztą nie przypadek, że w KOWR zarejestrowane są tylko cztery spółdzielnie energetyczne, a w kolejce czeka od 50 do 100. Związane jest to z niepewnością dotyczącą pieniędzy z Unii Europejskiej. Przy czym chodzi też o to, w jakiej formule się one pojawią, jakie będą zasady konkursowe. Jeżeli środki będą na wsparcie powstawania spółdzielni energetycznych, to lepiej wstrzymać się z rejestracją. Jeżeli zaś zapisy będą dotyczyć wsparcia ich rozwoju, to wtedy warto już mieć wszystko sformalizowane – dodaje Rafał Krenz.
Maciej Żywno zauważa też w tym kontekście, że równie istotna jest stabilność prawna. I to taka na minimum 15 lat. Podaje przykład biogazowni, które zaczęły się rozwijać w momencie, kiedy zostały ustalone na tak długi czas ceny gwarantowane energii. Rynek energii jest bardzo niestabilny w zarządzaniu, więc konieczna jest świadomość, że przynajmniej zasady prawne nie zostaną nagle zmienione za kilka miesięcy.
Są i rozwiązania
Czy ktoś te wszystkie problemy i wyzwania zauważa oraz robi coś, by je rozwiązać? Częściowo tak. Są już procedowane zmiany, które mają obniżyć poziom autokonsumpcji do 30%.
– Za to na razie brakuje propozycji zmian ustawowych, by działaniem spółdzielni energetycznych objąć obszary miejskie. A to z tego powodu, że… spółdzielniami energetycznymi zajmuje się Ministerstwo Rolnictwa, które nie może tworzyć ustawodawstwa dla miast. To efekt naszego myślenia resortowego – wyjaśnia Rafał Krenz.
Przede wszystkim jednak, w ramach projektu RENALDO, powstał – dostępny za darmo – podręcznik przybliżający to, w jaki sposób można założyć spółdzielnię energetyczną, jakie wiążą się z tym korzyści, na co trzeba się przygotować. To już druga publikacja w tym zakresie, po opublikowanym w zeszłym roku poradniku społeczności energetycznych przygotowanym przez Coop Tech Hub.
Jaka będzie przyszłość spółdzielni energetycznych? Wydaje się, że ich rozwój to kwestia czasu. To ważne, bo mogą one pełnić wiele funkcji. Od dokładania się do przyspieszenia transformacji energetycznej, przez niższe koszty energii dla firm, instytucji, organizacji pozarządowych i zwykłych ludzi, aż po rozwój lokalnej współpracy. Co prawda Rafał Krenz przyznaje, że nie wyobraża sobie, by można było obecnie założyć spółdzielnię bez już istniejącego zaufania i współpracy między różnymi podmiotami, ale zgadza się, że docelowo może ona jeszcze bardziej je rozwijać. Zwłaszcza, że z czasem może zająć się także inną działalnością, nie tylko wytwarzaniem energii.
Niewykluczone więc, że w bliższej lub dalszej przyszłości możliwe będzie wzorowanie się na Niemczech, gdzie działa niemal tysiąc spółdzielni energetycznych. Są całe miejscowości, które w ten sposób zaspokajają swoje potrzeby. A często też udaje się skrzyknąć 200-300 mieszkanek i mieszkańców, zrzucić się wspólnie – przy wsparciu środków z UE – na instalację OZE i w ten sposób stworzyć obywatelską, już niezależną od samorządu lokalnego, spółdzielnię energetyczną.
Obejrzyj wideo!
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.