Lipiec 2022 roku, XIV Dookoła Wody Festival w Sandomierzu nie odbył się. Następnie przyszła taka susza, że w Starym Porcie drewniane łodzie zassał muł, Wisła wyraźnie zmniejszona, odsłoniła swoje rumowisko. A potem zatruli jeszcze Odrę.
Narobiło się szumu o to i owo. Najpierw szumu sandomierskiego o Festival i zamulony port, potem szumu ogólnopolskiego o reglamentację wody i skąd nagle ta susza, a na koniec jeszcze przeszedł szum międzynarodowy, bo przecież polsko-niemiecki: szum odrzański.
Wkrótce wszystko ucichło. Zrobiło się chłodno, spadły ulewne deszcze jesienne, woda w rzekach podniosła się, a ludzie zaczęli popadać w marazm, otępienie i znieczulicę przyrodniczo-ekologiczną, no bo przecież w sklepach coraz drożej, święta coraz bliżej i o tym myśleć trzeba.
Ot, nasza natura: najpierw porządna, gorąca, słowiańska wściekłość, potem, gdy rozwiązań brak, równie słowiańskie, wygodne zamiatanie spraw pod dywan.
Jak się dziś mają „odrzańskie sprawy”? Gdzie teraz możemy dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat? Co z tą suszą? Czy tego lata zmniejszą ciśnienie w kranach? Czy sandomierskie łodzie będą stały w błocie? Czy wróci przychylność gminy wobec Dookoła Wody Festivalu? Czy wybudują stopień wodny w Siarzewie? Czy może w końcu rozbiorą zaporę we Włocławku i przestaną grodzić rzeki? Czy zwiększy się grono zakochanych w dzikiej wodzie?
Gdy wychodzę na wały i patrzę na drugi brzeg na wskroś siwej toni Wisły, takich pytań w głowie pojawia się za każdym razem więcej. Wszystkie one dotyczą życia. Bo życie to woda. Składamy się z niej w siedemdziesięciu procentach, a nasza planeta w siedemdziesięciu jeden. W wodzie był początek – wyczłapaliśmy z niej jako tetrapody, jaszczurowate istoty, najwidoczniej pragnące egzystowania na lądzie.
Od wody uzależniliśmy nasz byt na tym świecie. Nauczani od dziecka, by nie wyrzucać papierków na chodnik, celem oszczędzenia Matki Ziemi, niemalże nie usłyszeliśmy, by równie mocno zadbać o wodę – łono tej Matki, które nas nosiło, nim dojrzeliśmy, by wyjść na świat, nim zdecydowaliśmy się stanąć suchą stopą na twardym lądzie.
Rzeka niesie ludzi. Jeśli mieszkasz w jednym miejscu i akurat teraz nie podróżujesz, zaczynają podróżować do Ciebie.
Na ogół napływają od południa z nurtem, po to, żeby przybić do Ciebie jak do pala cumowniczego, bo wiedzą, że po prostu tam jesteś. Dubas Sandomierka, cumujący w Starym Porcie w Sandomierzu, często wita ludzi rzeki. Od paru lat w sezonie letnim rozdzwaniają się telefony, bo ktoś płynie. Gdy żyjesz z rzeką, to naturalne, że gościsz tych, którzy akurat na tej rzece są.
Widziałam człowieka idącego pieszo od źródeł do ujścia, żeglarzy, kajakarzy, samozwańczych flisaków testujących swoje tratwy i łodzie, żołnierza szukającego ukojenia w rzece po traumach wojennych w Syrii, rowerzystów przemierzających Polskę wiślanymi wałami, dziewczynę z warkoczami, która w pojedynkę spłynęła od kilometra zero aż do Bałtyku, manifestując w ten sposób swój bunt przeciw regulacji rzek. Każda z tych osób ma swoja historię, każda ma swój cel. Dubas Sandomierka – replika łodzi średniowiecznej, zaprasza na pokład i słucha ich opowieści, być może tylko po to, by móc dalej opowiadać swoją i te historie.
Jako że to produkt turystyczny, na dubasa przychodzą głównie osoby zainteresowane widokowym rejsem po Wiśle. Turyści, zwykle nastawieni na ciekawe i bezstresowe spędzenie czasu, z łodzi zsiadają bogatsi w wiedzę z zakresu historii Sandomierza, flisactwa, szkutnictwa, czytania wody, etyki wodniackiej. I ja pewnego dnia, niesiona szumem nurtu, słowami piosenki „Ona płynie” zespołu Hambawenah, głosem przewodnika mówiącym o wszystkim tym, czym rzeka jest, zeszłam z dubasa na ląd, tylko po to, by stanąć na drodze prowadzącej do rozpoczęcia działań pod szyldem Fundacji Sandomierka.
I właśnie jako Fundacja Sandomierka, wzięliśmy odpowiedzialność za szereg działań, które skupiają ludzi z różnych środowisk, o różnych poglądach i sposobach na życie. Środowiska te łączy temat wody. Obserwuję motorowodniaków, mieszkańców nadrzecznych miejscowości, grupy kultywujące tradycje flisackie, ekologów walczących o zachowanie wolności dzikich rzek i grupę osób opowiadającą się za ich regulacją. W lutym tego roku odbyła się V Gala Orderu Rzeki Wisły – wydarzenie, które umożliwiło spotkanie tych środowisk.
Spotkanie pozostawiło nas z obserwacją, że wszyscy chcemy tego samego: czystej wody, braku suszy, żeglownych rzek, rozwoju turystyki wodnej przy zachowaniu tradycji i zdrowego rozsądku w dbałości o środowisko. Trudno odmówić każdej z tych zbiorowości dobrych intencji.
Oto masz przekrój sprawy wody oczami sandomierzanki, stojącej na lewym brzegu 269 kilometra Wisły i pytającej „Quo vadis Vistula?”. Czym jest dla nas dziś Wisła oraz inne rzeki, które nieustannie redefiniujemy jako lokalne i ogólnonarodowe symbole? Wierzę, że powoli stają się mocnymi symbolami dbałości o środowisko oraz w to, że dzięki naszym wspólnym wysiłkom staną się płynącymi platformami do rozwiązywania sporów, zawierania porozumień. Mogą łączyć, scalać, edukować .
Jeśli spojrzymy na wodę w ten sposób, skupiając na niej uwagę coraz większej części społeczeństwa, kto wie, być może zbudujemy mocną, ogólnopolską płaszczyznę porozumienia.
Izabela Wiśniewska – sekretarz Fundacji Sandomierka, animatorka kultury, pedagog, polonistka, koordynatorka i realizatorka wydarzeń takich jak: Gala Orderu Rzeki Wisły, Dookoła Wody Festival, Święto Młodego Wina, Piknik Kwitnącej Winorośli. Działaczka na rzecz kultury, regionu i lokalnej społeczności, współtwórca haftu Sandomierskich Winiarzy, miłośniczka Sandomierszczyzny.
Źródło: informacja własna ngo.pl