Nie widzę problemu w tym, że RDPP odeszła od pierwotnego pomysłu na to ciało. Nie widzę też w tym, że zajmuje się czymś więcej niż pożytkiem. Żałuję jednak, że Rada nie okrzepła tak, jak można było tego oczekiwać po tylu latach jej funkcjonowania i kiedy wydawało się, że jest już na dobrej drodze ku temu.
Bezpośrednim bodźcem do przekazania tych kilku refleksji jest tekst na #prosteNGO autorstwa Piotra Frączaka, do którego przeczytania serdecznie zachęcam. Ale przyznam też, że od dawna zbierałem się, żeby coś o Radzie od serca napisać. Korzystam więc z okazji.
→ Pożyteczna czy nie – rzecz o Radzie Działalności Pożytku Publicznego
Podobnie, jak w przypadku tekstu Piotra (autor wyjaśnia to na samym początku), to, co poniżej nie jest analizą prawną. W ogóle nie jest żadną analizą. To po prostu zbiór refleksji – może są trochę bezładne, ale szczere. Mam nadzieję, że kogoś zainteresują.
Z perspektywy lat
Na Radę patrzę z dużym sentymentem, bo mam przyjemność relacjonować jej pracę od kilku ładnych lat. Przez ten czas Rada się rozrosła i zmieniła swoją pozycją ustrojową (z założenia wzmocniła). Nieco zmienił się też sposób jej pracy. Nie mówię to o przypadającym na ostatni okres czasie spotkań online (choć nie da się ukryć, że usprawnił i pewnie potanił on spotkania członków Rady), ale o tym, jaka cześć jej refleksji przeniosła się z posiedzeń plenarnych na pracę zespołów. To usprawnienie.
Redakcja ngo.pl traktuje obserwację Rady nieco instrumentalnie. To co dzieje się w RDPP jest dla nas sygnałem, jakie ważne zmiany w regulacjach czekają sektor, jakie mogą być ich skutki. To, jak wiele z tego źródła pozyskujemy, pozwala też jednak ocenić samą Radę i jej status. Kiedy ważne regulacje omijają Radę i to nie ona daje nam wgląd w ich zawartość, oznacza to, że z Radą jest coś nie tak. Ale do tego jeszcze wrócę.
Zaangażowanie i jego efekty
Jestem pełen podziwu dla członków Rady i ich pracy – dla tych, którzy pracują. Myślę, że winni jesteśmy im to, żeby ich tu wymienić. Ja wymienię (kolejność przypadkowa) Macieja, Krzysztofa, Waldka, Justynę, Alę, Mirkę, Cezarego, Teresę, Marzenę. Jeśli kogoś pomijam to z rozpędu (zobacz skład RDPP VI kadencji). Podziwiam, poza pracą, wiedzę i fachowość. Trochę z większym dystansem patrzę, bo jest to bardzo wąsko ukierunkowana aktywność, na pracę twórców Zespołu ds. Mateczników Patriotyzmu i Kultury Ludowej, ale przyznaję, że i dla takiego zaangażowania może być miejsce w Radzie.
Za to doceniając te prace, nie potrafię zrozumieć, czemu ich efekt jest taki, jaki jest. Rada dużo zrobiła, żeby być widziana i rozpoznawana (profil na FB, wspólne z Konwentem WRDPP konferencje w województwach). Widziana w sektorze. I chyba przyniosło to efekt. Ale nie jest to efekt polegający na tym, że Rada jest słuchanym partnerem przez jej dysponentów. Nie wiem, jak czują to sami członkowie Rady. Może są aktywni w pozytywistycznym duchu i nie bardzo ich/je to martwi. Mnie martwi.
RDPP to silny merytoryczny głos – ale głos zbyt mało brany pod uwagę.
Pozycja ustrojowa
Mam dystans do regulacji. Zbyt długo obserwuję, jak ze słusznych i mocnych zapisów niewiele wynika, niewiele przekłada się na realia (albo przekłada pokracznie). Dlatego nie postrzegam słabości czy siły Rady w konkretnym jej ustawowym umocowaniu. Nie widzę zmiany po umieszczeniu Rady w centrum rządu. Nie widzę po powstaniu Komitetu do spraw Pożytku Publicznego i ustrojowym powiązaniu go z Radą.
Pozycję RDPP tworzą jej działania – z jednej strony – a z drugiej to, jak reaguje na nie rząd. To drugie zależy w moim przekonaniu od czegoś więcej niż od mocnej pozycji ustrojowej Rady.
Słabe społeczeństwo obywatelskie, słabe NGO-sy – sektor, nie mają należytego wpływu na rząd. A przez to nie ma go Rada. Nie zyska go wiele dzięki formalnie wzmocnionemu pozycjonowaniu.
Oczywiście partner po drugiej stronie musi traktować przedstawicieli organizacji pozarządowych poważnie. Bardzo dużo od tego zależy. Wiele osób wiązało nadzieje, że w przypadku Piotra Glińskiego tak będzie. Pracujący w Radzie i przyglądający się jej działaniom, wiedzą, jak jest. Jeśli przewodniczący KPP obserwuje działania RDPP, to bardzo dyskretnie. Na ostatnim posiedzeniu VI kadencji współprzewodniczący Rady ze strony pozarządowej ocenił, że sukcesem Rady jest, iż „nie wisi ona u klamki Ministra Kultury” (czyli – daje sobie radę bez jego wsparcia). Nie do końca postrzegam to jako sytuację pozytywną i powód do (samo)zadowolenia.
Wracając do clue: w mojej ocenie nie kształt ustawy, ale sama Rada wykuwa swoją pozycję (i jest to proces), próbuje np. (jeśli jest potrzeba) poszerzyć zakres tematów, którymi się zajmuje. Ale jej powiązanie i usytuowanie w rządzie nie może nie oddziaływać na to, jak ważna jest Rada – nawet w funkcji „jedynie” doradczej mogłaby wiele zdziałać, gdyby partner traktował ją poważnie. Czy traktuje?
Wzmocnienie dla RDPP. Czego brakuje RDPP?
Piotr Frączak w refleksji "Pożyteczna czy nie…", trochę żegna się z Radą (w ogóle – z ciałem – nie tylko z Radą VI kadencji) i w zamian proponuje szerszą dyskusję o pożytku (czy jest potrzebny). Ja z większą rezerwą podchodzę do przewidywań, że RDPP znika. Dlatego chętnie piszę, co mogłoby ją jeszcze teraz wzmocnić.
Wróćmy więc do tematów, które wpływają do Rady. To problem nienowy. Do Rady trafiają dokumenty z punktu widzenia sektora mało znaczące (np. rozporządzenie o wyposażeniu karetek – przykład zmyślony, ale ma oddać charakter tych dokumentów), które niepotrzebnie zajmują cenny czas i energię członków.
Z drugiej strony trudno jest wymusić na rządzie odpowiednio wczesne uwzględnienie RDPP w konsultacjach tak ważnych regulacji, jak np. te związane z „Polskim Ładem” czy ustawa wdrożeniowa. To także wynik nienajlepszej komunikacji z resortami (także równie starego problemu aktywności przedstawicieli poszczególnych resortów w Radzie), ale też szerszego zjawiska upadku konsultacji w ogóle. To, co ważne, konsultowane jest szybko, albo wcale – Rada jest tu tylko ofiarą ogólnego trendu.
Wydaje mi się, że warto przemyśleć, czy Rada sama nie powinna wyszukiwać regulacji do oceny. Nie polegać na resortach, ale wyłuskiwać z nich projekty. Do tego potrzebne byłoby mocne wsparcie legislacyjne Departamentu Społeczeństwa Obywatelskiego obsługującego Radę. Na nim opierałbym sito selekcjonujące, wyławiające ważne dla III sektora sprawy. Wiem, że rząd sam nie do końca wie, co powstaje w poszczególnych ministerstwach, ale z tym niewiele już pewnie da się zrobić. W każdym razie pozostawienie w gestii poszczególnych resortów decyzji, co dają, a co nie do Rady, nie działa. Wsparcie legislacyjne w wyławianiu projektów byłoby zresztą tylko częścią ogólnego wsparcia członków. To też postulat nienowy. Członkowie Rady muszą pracować z prawnikami i jest oczywiste, że nie ściągną ich sobie sami. Powinni mieć ich do dyspozycji. Nie jednego, ale kilku.
To wsparcie, które opisałem jest rządowe – rząd wspiera ciało doradcze w swoim łonie. Ale widzę też potrzebę wsparcia zewnętrznego. I tu wraca temat pozycji Rady. Ta jest zależna nie tylko od samej Rady, samych jej członków oraz rządu. Zależna jest także od nas – od organizacji społecznych. Nie tylko tych, które wskazały kandydatów i za ich pośrednictwem „znalazły się” w Radzie.
Uważam, że Radzie należy się wsparcie III sektora.
Swojego czasu RDPP próbowała zebrać informację, jak resorty wdrożyły zalecenia, które Rada dawała w swoich uchwałach. Ale to my powinniśmy pytać i domagać się uwzględniania tego głosu przez ministerstwa, przez Przewodniczącego KPP, przez rząd. Bo to niejako nasz głos. Rada w mijającej VI kadencji wypracowała ponad 200 uchwał. Nie z każdą musimy się zgadzać. Znajdzie się jednak sporo takich, które oddają zgodną opinię niemal całego sektora – na pewno dużej jego części (służę przykładami). Wspierajmy je. Posługujmy się nimi w debacie. Pytajmy adresatów uchwał Rady, jak te uchwały potraktowali. Myślę, że właśnie nasz nacisk dałby szansę na zbudowanie mocniejszej pozycji RDPP. Tej lub jakiejś innej, która powstanie w jej miejsce.
Źródło: inf. własna poradnik.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.