Ustawa o pożytku z 2003 na jakiś czas zmniejszyła udział polityki w finansowaniu organizacji, zmiany po 2015 upolityczniły ten udział w sposób ekstremalny. NIW nie jest wszystkiemu winien, ale jest elementem tego nowego systemu, który musi ulec zmianie. Zachęcamy do zapoznania się z głosem Piotra Frączaka w debacie o przyszłości NIW-u.
Dyskusja o tym, co nowy rząd zrobi z Narodowym Instytutem Wolności, wydaje się rozpalać emocje w sektorze pozarządowym. Trochę przesłania to ważniejsze problemy, jak np. różnego rodzaju dotacje ze spółek skarbu państwa, poszczególnych ministerstw, innych funduszy i fundacji (jak np. Polska Fundacja Narodowa).
Artykuł opublikowany został pierwotnie na stronie #prosteNGO, zob. Co po NIW-ie?
Jednak Bartłomiej Włodkowski już drugi raz na NGO.PL wyraził swoje zaniepokojenie możliwością zlikwidowania NIW-u. Najpierw wystawił Koalicji Obywatelskiej „czerwoną kartkę” (Kliknij), teraz obawia się, że „walczące między sobą na śmierć i życie partie polityczne będą traciły z oczu sprawy najistotniejsze” (Kliknij). Dziwne, że ten silny głos w obronie NIW-u pochodzi z Warszawy i dużej organizacji (pamiętacie jak to NIW miał być przede wszystkim dla małych lokalnych?), ale i tak sprowokował do polemiki.
Wyzwania
Bo oto Autor zdaje się rozumieć sytuację. Rozumie „arcytrudną sytuację związaną z przejmowaniem władzy, badaniem poziomu zadłużenia i stanu finansów publicznych, rozbudzonymi apetytami wielu grup społecznych oraz przywracaniem demokratycznych standardów w całkowicie przebudowanym (i nierzadko postawionym na głowie) aparacie państwa, co może kojarzyć się ze sprzątaniem stajni Augiasza”, czy „argumenty o nadużyciach w wielu rządowych programach i mam w pamięci ewangeliczną przestrogę o nowym winie i starych bukłakach”. Wspomina o Willi+ i o Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej, czyli działaniach związanych „z bezczelnymi próbami zapewnienia sobie przez ludzi Zjednoczonej Prawicy stołków i finansowania na długie lata”. To wszystko Autor wie, ale nie zmienia to jego podejścia.
Moja chata z kraja
Jedynymi konkretnymi argumentami za pozostawieniem NIW-u są dowody w skali „mikro”, czyli… doświadczenia Autora. I tak: „w Fundacji AVE realizowaliśmy 3-letnie zadanie dotyczące rozwoju instytucjonalnego. Jego efektem było zwiększenie przychodów naszej organizacji spoza budżetu państwa i samorządu o kilkadziesiąt procent. Udało się, a wdrożone wówczas rozwiązania przynoszą efekty do dziś”. I jeszcze: „Moja Fundacja AVE otrzymała w sierpniu z Narodowego Instytutu Wolności w nowym Programie „WOW dla NGO” ponad 400 tys. złotych na działania realizowane od 2024 do 2026 roku, które nie tylko pozwolą rozwinąć wolontariat w naszej organizacji, ale w długofalowej perspektywie 10 lat przyniosą oszczędności w naszych stałych programach rzędu 20-30% rocznie. W ciągu kilku lat dotacja >>zwróci<< się społeczeństwu obywatelskiemu kilkukrotnie, ale także przełoży na stabilne działania każdego roku dla około 13-14 tys. osób”. Argumenty, o ile są prawdziwe, są przekonywujące, ale sam Autor pisze: „To nie tak, że walczę o swój kawałek tortu, który przysłania mi problem”. Co jest więc tym problemem?
Nie zawsze więcej znaczy lepiej
Autor widzi problem tak – „PiS nie tylko dorzucił spore pieniądze do systemu wsparcia NGO, ale jednocześnie w wielu przypadkach tym samym ruchem skutecznie skompromitował III sektor w społeczeństwie”. Jednak to, że znacząco więcej przeznaczono w programach NIW-u pieniędzy na organizacje to przecież jeszcze nie pozytywna zmiana dla organizacji. Czasem jest wręcz przeciwnie. Niezdrowa dieta może być zabójcza. Nie można też na jednostkowych przykładach budować oceny instytucji. Jak byśmy oceniali organizację, w której, choć pewien procent środków jest wydatkowany racjonalnie, to większość jest marnotrawiona? W całości uznalibyśmy ją raczej za nieefektywną. Sam zresztą Autor – poprzez swój indywidualny przykład wskazuje taką nieefektywność. Oto w trakcie ewaluacji jednego z programów NIW dowiedział się, że: „na badanych (…) kilka organizacji tylko ja wiedziałem, o co w moim programie chodziło, co zrealizowaliśmy i jakie są trwałe rezultaty (sic!)” . Czy nie sugeruje to, że cały ten program nie spełnił zamierzeń? Sugeruje. Czy jednak oznacza to, że NIW się nie sprawdził?
Dowody nie wprost
Nie jest sztuką wydać więcej pieniędzy – o tym wie każdy z nas – sztuką wydać je z sensem. No i tego sensu – poza pojedynczymi przykładami (mądrość ludowa mówi, że „jedna jaskółka wiosny nie czyni”) – jakoś nie widać. Trudno dla przykładu znaleźć dowody na efektywność programu w okolicznościowej publikacji NIW: „Aktywne społeczeństwo w zmieniającej się rzeczywistości. Refleksje po 5 latach działalności Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego” (pod redakcją Wojciecha Kaczmarczyka i Konrada Burdyki, Warszawa 2022). To raczej laurka wystawiona przez beneficjentów i pracowników (pisaliśmy o tym w Biuletynie #prosteNGO z 30 stycznia 2023 r.: Kliknij). Dla wielu programów nie znajdujemy informacji, czy przyczyniły się do realizacji zamierzeń. Jak to? – już słyszę ten jęk zdziwienia. Tak to. W sprawozdaniach NIW-u jest nawet taka specjalna rubryczka – stopień realizacji wskaźników oraz opis efektów programów – rozpisane na produkty, rezultaty, oddziaływanie. Co z tego, gdy w wielu miejscach znajdziemy informacje „brak danych”, albo „Nie dotyczy – program nie był wdrażany w zakresie umożliwiającym realizacje wskaźników”, albo „”Stopień realizacji wskaźników (…) został określony zbiorczo”? A więc trzeba się tylko domyślać. Szukać dowodów nie wprost.
Dla mnie takim sygnałem jest np. podejście Rady Ministrów do zmieniania programu wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego pod nazwą „Korpus Solidarności – Rządowy Program Wspierania i Rozwoju Wolontariatu Długoterminowego na lata 2018 – 2030”, gdzie przewidywało się „korektę głównego celu Programu i uczynienie nim wzmacniania wolontariatu systematycznego, a nie wolontariatu długoterminowego”. To wygląda na przyznanie się do klęski dotychczasowych założeń, które – przyznajmy – były od samego początku oparte na nierealistycznych prognozach. Takich dowodów nie wprost jest więcej. A doniesienia prasowe o dofinansowaniu w zgodzie z procedurą, ale w niezgodzie z „dobrym smakiem” (por. Kliknij), to tylko czubek „góry lodowej”. Kto bowiem odpowie na pytanie czy zatrudnienie kilkudziesięciu pracowników, koszty promocji, konferencje, targi, przeznaczenie w kolejnych latach wyborczych dodatkowych środków na remont siedziby, były rzeczywiście konieczne i przydatne organizacjom? Moim zdaniem nie, ale to tylko moje zdanie. Z drugiej strony powołanej do tego instytucji nie można w pełni zaufać. W końcu Rada NIW-u składa się osób z politycznego nadania wskazanych przez Przewodniczącego Komitetu Pożytku Publicznego i na pewno nie jest reprezentatywna (Kliknij). Myślę, że tych kilka dowodów nie wprost wystarczy by przynajmniej zadać pytanie, czy przypadkiem ta instytucja nie jest wadliwa w samej swojej naturze.
Prosto z mostu
Ale oczywiście są też inne argumenty. Dosyć dogłębnie opisywałem proces powstawania NIW-u i wątpliwości z tym związane (Kliknij). Poważne wątpliwości budził już projekt Narodowego Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, który niespodziewanie, już po zakończeniu konsultacji, przemianowany został na Narodowy Instytut Wolności (skojarzenie z ministerstwami u Orwella nasuwało się samo) i poddany zupełnie nowej funkcji rządowej (szytej na miarę) – Przewodniczącemu Komitetu Pożytku Publicznego. Protestowały organizacje, protestowały partie opozycyjne. Bezskutecznie. Nowy system został wprowadzony w znaczący sposób wbrew części sektora pozarządowego, który przewidywał nadchodzące problemy (por. np. stanowisko OFOP-u: Kliknij).
Jedno jest pewne. W skali systemowej zapowiadane zmiany nie nastąpiły. Prawo jest bardziej skomplikowane i bardziej nieprzyjazne organizacjom niż przed 2015 rokiem. Zmiany strukturalne (NIW, Komitet Pożytku Publicznego) nie tylko nie pomogły organizacjom, ale wręcz doprowadziły do ostatecznego rozejścia się sektora organizacji pozarządowych i sektora ekonomii społecznej, co musi skutkować swoistą schizofrenią w organizacjach. Ustawa o pożytku z 2003 na jakiś czas zmniejszyła udział polityki w finansowaniu organizacji, zmiany po 2015 upolityczniły ten udział w sposób ekstremalny. NIW nie jest wszystkiemu winien, ale jest elementem tego nowego systemu, który musi ulec zmianie. Czy po NIW-ie (bo ta poorwellowska nazwa na pewno nie powinna pozostać) będzie istnieć nowa agencja rządowa, czy tylko program (jak było przez wiele lat z FIO) realizowany przez odpowiednie departamenty, to rzecz wtórna.
Zarząd OFOP wydał stanowisko w sprawie reformy zasad współpracy organizacji pozarządowych z władzami publicznymi (Kliknij). Nie przesądza się tam, co po NIW-ie. Sektor domaga się jednak uczestnictwa w dyskusji o tym, jak ten nowy system będzie zbudowany.
Artykuł opublikowany został pierwotnie na stronie #prosteNGO, zob. Co po NIW-ie?
Źródło: #prosteNGO
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.