Pod lupą: rok w pandemii. Jędrzej Witkowski: Dajmy szkołom większą elastyczność i wsparcie
O tym, jak szkoły radzą sobie w edukacji zdalnej, co robi Centrum Edukacji Obywatelskiej, by je wesprzeć i jakie wnioski z kryzysu można wyciągnąć na przyszłość mówi dr Jędrzej Witkowski, prezes CEO.
POD LUPĄ to cykl portalu ngo.pl i Badań Klon/Jawor, w którym bierzemy na warsztat wybrane zagadnienie dotyczące życia organizacji społecznych. Zapraszamy na jego piątą odsłonę: „Rok w pandemii”.
Jędrzej Dudkiewicz: – Pandemia trwa rok i większość tego czasu szkoły działają zdalnie. Jak w twojej ocenie radzą sobie z tym dyrektorki, dyrektorzy, nauczycielki i nauczyciele?
Jędrzej Witkowski: – Różnie i tak naprawdę zależy to od tego, jak funkcjonowały przed pandemią. Kryzys zawsze wystawia nas na próbę i to, jak sobie radzimy jest zależne od tego, jakie kompetencje zgromadziliśmy do tego momentu. To oczywiście przekłada się na doświadczenie uczennic i uczniów – w szkołach, gdzie relacje z nauczycielką lub nauczycielem były mocniejsze, bliższe, edukacja idzie o wiele lepiej. Tym, co generalnie pomaga, było i jest mniej klasyczne, mniej pruskie podejście do edukacji, postawienie na metody, które wymagają od dzieci i nastolatków więcej zaangażowania. Ważna jest też współpraca między dyrektorką lub dyrektorem i kadrą pedagogiczną oraz między samymi nauczycielkami i nauczycielami – wielu z nich podkreśla, że kluczowe w radzeniu sobie z sytuacją jest wzajemne wsparcie. Dużo zależało od samych dyrektorek i dyrektorów, bo to na nich spadła największa część ciężaru zarządzania szkołą podczas pandemii. A ponieważ nie dostali za dużo pomocy z zewnątrz, to wszystko sprowadzało się do ich umiejętności.
Czyli wzrastają nierówności w edukacji i po pandemii będzie trochę dzieciaków, które przejdą przez to wszystko względnie suchą stopą, bo mają dobrą szkołę, wsparcie rodziców, kapitał kulturowy i społeczny oraz sporo tych, którzy będą mieć jeszcze gorszy start w dorosłe życie?
– Zdecydowanie tak. Nierówności rosną zresztą w dwóch wymiarach.
Po pierwsze, wewnątrz szkoły lub nawet klasy są nierówności wynikające z kapitału kulturowego, społecznego, ale też sytuacji finansowej rodziców, która może zapewnić zarówno lepszy sprzęt, jak i miejsce do nauki. Pod tym kątem o wiele trudniej jest dzieciom z rodzin uboższych, albo takich, w których znaczenie edukacji jest niższe.
Po drugie, między szkołami. Są takie, które radzą sobie świetnie, a są na przykład takie, w których jest znacznie trudniej, bo pod koniec wakacji uznały, że nawrót pandemii jest mało prawdopodobny, więc nie przygotowały się, choćby wdrażając wybraną platformę edukacyjną, przez co sytuacja późną jesienią i zimą była tam dramatyczna.
Jedno jednak muszę podkreślić – nie ma, przynajmniej ja nie znam, a śledzę to uważnie, reprezentatywnych badań na temat tego, jak wygląda sytuacja w szkołach podczas pandemii. Mamy informacje przekazywane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki zbierane bezpośrednio od dyrektorów, ale są one w oczywisty sposób, powiedzmy, że mało krytyczne wobec tego, co dzieje się w poszczególnych placówkach. Są też badania, które robią na przykład NGO, ale które jednak są fragmentarycznymi ujęciami problemu. Jedni skupiają się na dostępie do sprzętu, inni na dobrostanie uczennic i uczniów, etc. żadne z nich nie pozwala odpowiedzialnie wnioskować o całym systemie edukacji. Tak naprawdę o systemie edukacji w trakcie pandemii, ze 100% pewnością możemy powiedzieć bardzo niewiele. To jeden z problemów zarządzania sytuacją, bo każdy może znaleźć cząstkowe wyniki, które potwierdzą to, co akurat chce uzasadnić.
Czy mimo braku całościowego spojrzenia jest coś, czego dowiedzieliśmy się o polskiej edukacji przez ten rok, można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski?
– Przede wszystkim potwierdziły się stare problemy, o których od dawna wiedzieliśmy.
Jak to, że system oparty w większości o przymus i kontrolę, metodę kija i marchewki, motywację zewnętrzną po prostu nie działa i nie może się udać.
Przeprosiliśmy się z technologią, która do tej pory często była uznawana za ciekawy, ale egzotyczny dodatek, a obecnie na niej polegamy. Mamy też głębszy wgląd w absurdy edukacji – przeładowaną podstawę programową, przesadny nacisk na egzaminy zewnętrzne oraz priorytet oceniania na stopień.
Jakieś pozytywy?
– Do głównego nurtu rozmowy o edukacji dociera znaczenie relacji w edukacji oraz bliższe przyjrzenie się dobrostanowi uczennic i uczniów. O tym elemencie mówiliśmy niewiele i to mimo, że jest on wyszczególniony w badaniach PISA – wyniki dotyczące tego, jak dzieci i młodzież postrzega szkołę i czuje się w niej są naprawdę słabe. Zobaczyliśmy też, że mocno działa zbiorowa skuteczność nauczycielek i nauczycieli (przekonanie, że sami mogą zmieniać miejsce, w którym pracują), która nie tylko poprawia atmosferę w szkole, ale ma też ewidentny wpływ na wyniki edukacyjne młodych ludzi.
Coś jeszcze?
– Potwierdziło się, że stabilności systemu strzegą dyrektorki, dyrektorzy, nauczycielki i nauczyciele – bez ich kompetencji i zaangażowania wszystko by się zawaliło. Są jednak też nauczyciele, którzy mówią, że czują się bezradni, nie wiedzą, jak oceniać uczennice i uczniów, bo mają wrażenie, że wystawiają stopień całej rodzinie, która rozwiązuje zadania lub pomaga w pisaniu sprawdzianu. O podstawie programowej mówią z kolei, że nie da się jej zrealizować w edukacji zdalnej. Zadajemy wtedy pytanie – a jesteście pewni, że jest to możliwe w edukacji stacjonarnej? Podobnie rzecz ma się z ocenami pracy domowej, nie ma przecież pewności, czy została ona wykonana samodzielnie. Są to rzeczy, o których wiedzieliśmy, ale zobaczyliśmy je teraz z innej perspektywy.
Wszystko to razem powinno być paliwem do rozmowy o tym, jak powinna wyglądać edukacja w Polsce w dłuższej perspektywie. Optymalnie byłoby podjąć refleksję nad tym, co się sprawdziło, co nie i co zmienić, bo edukacja – zresztą nie tylko w Polsce – często jest dalece nieadekwatna do potrzeb młodych ludzi.
Widać to w sondażu OKO.press, w którym za największą wadę polskich szkół zostało uznane z jednej strony przeładowanie podstawy programowej, z drugiej brak wiedzy potrzebnej w XXI wieku. Czyli nie dość, że szkoła uczy za dużo, to jeszcze nie tego, co jest przydatne. Młodzi na przykład szczególnie zwracali uwagę na brak sensownej edukacji seksualnej.
– Chcemy, żeby Centrum Edukacji Obywatelskiej było organizacją, która pomaga systemowi edukacji nadążać za zmieniającym się światem. Szkoła jest instytucją zwykle dość konserwatywną i mało elastyczną. To nawet nie jest zarzut względem nauczycielek i nauczycieli, bo tłumaczenie zmieniającej się rzeczywistości to ogromne wyzwanie. Wiele naszych programów służy więc podpowiadaniu, jak poruszać z uczniami trudne tematy, takie jak chociażby zmiana klimatu, migracje, etc. Nadążanie za zmieniającym się światem to nie tylko wiedza o tym, co nas otacza, ale też rozwijanie kompetencji, które konieczne będą młodym ludziom w przyszłości i stosowanie metod nauczania odzwierciedlających aktualny stan wiedzy o procesach uczenia się. Tym również zajmujemy się w naszych programach, między innymi w „Szkole uczącej się” i „Szkole dla innowatora”.
Jak zmieniły się działania CEO przez ten rok?
– Poza tym, że – jak prawie wszyscy – z dnia na dzień zaczęliśmy pracować zdalnie, musieliśmy też przeorganizować wszystkie programy, których w każdym roku szkolnym prowadzimy ponad dwadzieścia. Trzeba było je dostosować do potrzeb, nie tylko na poziomie formy, żeby można było je realizować online, ale też i samej treści. Mają one służyć nauczycielkom i nauczycielom, odpowiadać na ich potrzeby, a te zmieniły się diametralnie.
Zaczęliśmy też współpracować z tymi, którzy do tej pory nie korzystali z naszej pomocy. Zaliczyliśmy pięciokrotny wzrost liczby nauczycielek i nauczycieli, do których docieramy, mogliśmy wesprzeć ponad 100 000 osób. Pokazuje to zresztą, jak ogromna jest potrzeba pomocy.
I tak na przykład w cyklu „Odporna szkoła” pokazujemy, jakie rozwiązania dydaktyczne mogą sprawdzić się w edukacji zdalnej. Na samym początku pandemii dostawaliśmy pytania głównie o sprzęt, programy, aplikacje. Ale już od trzeciego tygodnia zaczęły dominować kwestie tego, jak angażować uczniów i uczennice w lekcję, jak sprawdzać ich wiedzę, jak upewnić się, że są obecni na lekcji, jak podtrzymać dobre relacje pomiędzy nimi, jak dotrzeć do tych, którzy się nie logują, jak zaangażować w projekty i pomóc im zorganizować własne uczenie się.
W jaki jeszcze sposób wspieracie nauczycielki i nauczycieli?
– Przykładowo webinaria rozpoczynamy od wprowadzenia teoretycznego, w którym pokazujemy różne metody pracy, z czego się składają, jak ich używać, a później następuje czas, by nauczycielki i nauczyciele opowiedzieli o tym, jak oni sobie radzą, co robią, dzielą się doświadczeniami i inspirują pozostałe uczestniczki i uczestników. Staramy się pokazywać, jak budować cele w taki sposób, by dzieci i młodzież je dobrze rozumiała. Jak przygotowywać zajęcia dostosowane do tego, by uczennice i uczniowie pracowali samodzielnie lub z niewielką pomocą. Podpowiadamy, jak uczyć metodą projektu w edukacji zdalnej, jak oceniać kształtująco, dając informację zwrotną, a nie tylko stopień. Pracujemy nad wątkami dotyczącymi pracy w parach lub większych grupach. Inną ważną kwestią jest to, jak nauczycielka lub nauczyciel mogą wykorzystać błąd ucznia w procesie dydaktycznym.
Nie zapominamy też o komponencie obywatelskim, więc rozmawiamy o tym, jak dyskutować o trudnych tematach w edukacji zdalnej, albo jak robić samorządność uczniowską w obecnej sytuacji.
Dyrektorkom i dyrektorom podpowiadamy, jak zarządzać szkołą i wspierać nauczycieli, debatujemy o tym, czym jest odporność szkoły w sytuacji kryzysowej i jak ją budować. Dostajemy też mnóstwo sygnałów, że wszyscy są już bardzo zmęczeni pandemią, więc bardzo ważnym komponentem jest dbanie o dobrostan psychiczny. Poza jednorazowymi wydarzeniami, cały czas trwają też stałe programy, dzięki którym pracowniczki i pracownicy szkół mogą podzielić się swoimi wątpliwościami, dostać odpowiedzi na pytania oraz wsparcie. Tutaj warto zaznaczyć, że te odpowiedzi cały czas się wykuwają, nikt nie wie wszystkiego. Szczególnie na początku pandemii często zapraszaliśmy do rozmowy nie mając konkretnych rekomendacji, one pojawiały się dzięki wspólnemu wysiłkowi podczas spotkania. Z badań zresztą wynika, że kluczowe dla odporności instytucji w sytuacji kryzysu są zdroworozsądkowa ocena sytuacji, zakorzenienie w wartościach – jasność celu, który nam przyświeca oraz zdolność do improwizowania. Te trzy elementy muszą składać się w całość.
Które z tych rzeczy mogłyby lub powinny wejść do kanonu działań w dłuższej, także popandemicznej perspektywie czasowej?
– Z mojej perspektywy prawie wszystkie rozwiązania dydaktyczne będą nam przydatne, bo one są i będą skuteczne niezależnie od tego, czy stosować się je będzie w edukacji zdalnej, stacjonarnej, czy hybrydowej. Ważną lekcją na przyszłość jest też nabranie większego dystansu do podstawy programowej jako imperatywu organizującego życie szkolne. Potrzebujemy rozmowy na ten temat i bardzo się cieszę, że w wielu środowiskach pojawia się świadomość, że konieczne są zmiany. Na pewno zostanie z nami technologia.
To, co chciałbym, żeby zostało, to uważność na dobrostan psychiczny, szersze myślenie o całości doświadczenia szkolnego uczennic i uczniów, a nie tylko o ocenach i egzaminach.
Bo bardzo często rozmowa o systemie edukacji jest zawężona do spojrzenia na wyniki egzaminów, ile osób zdało maturę, jakie są wyniki egzaminu ósmoklasisty. I wymyka się to, co najważniejsze, czyli kompetencje, umiejętność zastosowania wiedzy oraz dobrostan dzieci i młodzieży, czyli wszystko to, co realizuje się w relacjach międzyludzkich. W ciągu ostatniego roku młodzi ludzie często mówili, że to, czego potrzebują od nauczycielek i nauczycieli, to częstsze okazywanie, że komuś na nich zależy. Badania pokazują zresztą, że ma to ogromne znaczenie dla wyników w nauce.
Idealnie byłoby oczywiście, gdybyśmy wszystkie te doświadczenia wspólnie, jako społeczeństwo, omówili. Wymagałoby to sporej odwagi, by powiedzieć, co wyszło, co nie oraz co chcemy zmienić, jak ma funkcjonować system edukacji, jak ma przygotowywać do przyszłości, której nie znamy, ale o której wiemy, że będzie mniej stabilna niż nasza przeszłość. Na pewno będziemy zachęcać, by taka dyskusja odbyła się nie tylko na poziomie centralnym, ale też w samych szkołach. Bo wiele można zmienić i poprawić na poziomie szkoły. Kto wie, może pandemia będzie przyczynkiem do tego, żeby zwiększać elastyczność i zakres decyzyjności dyrektorek i dyrektorów. Warto dać im możliwość podejmowania decyzji, które uważają za najlepsze dla swoich placówek i zachęcić ich do tego, by to robili. Tak samo trzeba zadbać o nauczycielki i nauczycieli, pokazać im najróżniejsze metody i pozwolić wybrać te, które najbardziej im pasują. Dobrej edukacji nie da się zadekretować na poziomie centralnym.
Czyli pandemia może pokazała nam, że powinniśmy większy nacisk położyć, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, na to, by uczennice i uczniowie, nauczycielki i nauczyciele byli szczęśliwi i dobrze się czuli, nie zapominając oczywiście o wiedzy i kompetencjach.
– Pamiętam, że jak kiedyś mówiłem, że w tym wszystkim ważne jest też to, by ludzie wychodzący ze szkoły wspominali ją z uśmiechem na twarzy, to wiele osób stwierdzało, że to naiwne i nie chodzi o to, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Dla mnie to wspominanie szkoły z uśmiechem na twarzy nie oznacza, że tylko się tam bawiliśmy, ale że szkoła była doświadczeniem, dzięki któremu urośliśmy, rozwinęliśmy się. Sens szkoły materializuje się w trzech obszarach: budowa podmiotowości młodego człowieka, dostarczenie mu wiedzy, która pozwala zrozumieć świat oraz dostarczenie mu kompetencji, które pozwalają w tym świecie się poruszać. I żadnego z tych elementów nie można zaniedbać. Bardzo ważne jest budowanie podmiotowości, rozumiane jako poczucie własnej wartości, pewność siebie, sprawczość, doświadczenie własnej skuteczności, przynależności do grupy. Niestety to właśnie te rzeczy są najbardziej nadwyrężone w edukacji zdalnej, bo o ile technologia może pomóc w przekazywaniu wiedzy, to podmiotowość buduje się tylko w relacji z drugim człowiekiem. Musimy o tym pamiętać i mocniej o to zadbać.
Dr Jędrzej Witkowski – prezes zarządu Centrum Edukacji Obywatelskiej – największej polskiej organizacji pozarządowej działającej w obszarze edukacji. Z CEO związany od 2005 roku. Ekspert edukacyjny, z wykształcenia socjolog i politolog. Zajmuje się m.in. strategiami wprowadzania oddolnych zmian w szkołach oraz edukacją obywatelską i edukacją o polityce. Absolwent Leadership Academy for Poland.
Poznaj wcześniejsze odsłony cyklu „Pod lupą”
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.